33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie do końca wiadomym było jak Yoongi dał się namówić na spotkanie w tak dużym gronie ludzi, ale był tu z nimi i żałował po raz wtóry swoich decyzji.

Naprzeciwko, na drugim krańcu stolika siedział nieprawdopodobnie cichy Hoseok, centralnie przed Yoongim Jimin, obok niego Tae, a tuż przy boku bibliotekarza Jin, Namjoon i Jungkook.

Właściwie nie do końca z własnej woli zgodził się na to patologicznie różnorodne spotkanie, został wyciągnięty siłą przez Taehyunga i Jimina. Każdy popijał ze swojego kufla grzane wino, tylko nieletni Jungkook musiał zadowolić się sokiem grejpfrutowym i spoglądać zazdrośnie na innych, siorbiąc napój przez słomkę.

- Jak się cieszę, że mogliśmy się wreszcie razem spotkać! Nasza wielka paczka. Moglibyśmy założyć Boys band. - Zachwycał się i snuł przypuszczenia podekscytowany Tae.

- Ja chcę być visualem, żaden z was mi nie dorównuje. - Wtrącił słowo Jin, poprawiając fryzurę.

- A Tae? Moje słoneczko jest piękne. - Oburzył się Jimin. Pogłaskał swojego chłopaka po policzku i oddał mu szeroki uśmiech.

Yoongi wypił już pół kufla ciepłego wina, które jak nic rozgrzewało jego wnętrze. Czuł się jednocześnie uspokojony przez alkohol, ale i wytrącony z równowagi, gdy ktoś niespodziewanie zadał mu pytanie, albo niechcący zgubił wzrok i trafił na sylwetkę Hoseoka. Raz nawet spotkali się wzrokiem. Serce załomotało mu w piersi, a trzęsące się dłonie musiał schować pod stolik. Na przemian wmawiał sobie, że obecność Hoseoka go nie obchodzi, żeby zaraz potem obmyślać plan, jak zagadać, wszystko sobie wyjaśnić i kolejno zganić się za uległość i brak charakteru.

Widział jednak, że młodszy cierpi i mocno przeżywa te ciche dni oraz spojrzenia. O ile prościej byłoby mu teraz w tak dużym towarzystwie, gdyby ktoś dodawał mu otuchy. A chciał, by tym kimś był Hoseok.

Mieli dosyć mało miejsca, bo był sobotni wieczór, a wybrali dość popularny klub, może raczej pijalnię.
Nie było tu parkietu, głośniej muzyki i didżeja, tylko mnóstwo ludzi, odór alkoholu, mocne pomarańczowe światła, tworzące przyjemny nastrój i blusowy utwór spokojnie płynący z głośników.

- Tae, kurwa, to jest moja noga! - Zdenerwował się poczerwieniały na twarzy Jin.

- Teraz mi mówisz?! Miziam cię po niej od pół godziny. Myślałem, że to Jimin.

- Jak to miziasz!? - Zapytali jednocześnie Namjoon i Jimin.

Chłopak Tae zajrzał pod stół i zrobił groźną minę.

- Nawet nie byłeś blisko.

- Wybacz, Kluseczko.

- Yoongi, jak ci idzie w pracy? - Zapytał najstarszy, by przerwać temat i ochłodzić trochę własne myśli.

Hoseok poruszył głową, zaciekawiwszy się w  końcu jakimś tematem. Skoro nie mógł zapytać Yoongiego o nic w twarz, to chociaż podsłuchiwał pośrednio. To podtrzymywało trochę bibliotekarza  na duchu, wiedząc, że ten któremu chciał wszystko wyjaśnić, słuchał.

- Ostatnio mieliśmy zamknięte przez trzy dni. Pani Wong kazała mi robić inwentaryzację.

- Co to inwetorycja? - Dosłyszał ciche pytanie między Tae i Jiminem.

- To samo co interpretacja. - Powiedział starszy.

- Toś mi wyjaśnił. - Naburmuszył się Taehyung.

- Chyba trochę ci to zajmie. - Powiedział Namjoon, między łykami wina.

- Siedzę do późna, ale co mam lepszego do roboty...

- Ej, mam pomysł. A właściwie dwa, trzy, osiem...jestem genialny. - Przerwał  mu Kosmita.

- Podaj chociaż jeden, zamiast popadać w samozachwyt.

- Będziemy po kolei zadawać pytania, a potem w kolejności według zegara podawać odpowiedzi. Lepiej się poznamy!

Większość pokiwała głową na zgodę, a Hoseok poruszył obojętnie ramionami. Zdradzała go tylko ciekawość wypisana w pobłyskujących oczach.

- A potem idziemy na bajlando! - Wrzasnął na koniec i wystawił dłoń do grania w kamień papier i nożyce. - Gramy o to kto zaczyna.

Wygrał Jin i to on dostał przywilej rozpoczynania zabawy.

- Ok, więc...jaka cecha najbardziej was wkurza w innych osobach?

- Nieszczerość - Zaczął Yoongi. Ścisnął brwi i palce na rączce kufla.

- Niewyżytość - Zakomunikował Jimin, odwracając się do Taehyunga.

- Nawet nie ma takiej cechy. - Wymamrotał Namjoon.

- No u ciebie może i nie ma. - Tae dumnie uniósł podbródek, ale szybko zwrócił się do swojego chłopaka. - Nie widziałem, że to cię denerwuje, Bubu...

- Niby nie, ale cztery razy w ciągu...

- Tu jest dziecko przypominam! - Przerwał wspominki najstarszy z towarzystwa. - Dalej, Tae.

- Kocham ludzi i kocham ich cechy, kocham wszystko i trudno mi wybrać. Gdybym miał wybrać, co najbardziej lubię w ludziach, wtedy mógłbym zagłębić się z długie wymienianie. Bo to ludzie powodują, że jestem taki jaki jestem, cieszę się życiem i  kocham wywoływać uśmiech na ich twarzach, poznawać ich, dawać rady, opowiadać o własnych przygodach, wspomnieniach, dzielić się całym sobą. Wiem, że....

- Tae, jakie było pytanie?

- Właśnie miałem pytać, bo zapomniałem.

- Następny.

- Ej!

- Następny mówię!

- Upartość - Odezwał się pierwszy raz tego wieczoru Hoseok.

- Tchórzostwo - Stwierdził pewny siebie Jungkook.

- Ignorancja, laicyzm, nietolerancja - Wykrzywił usta Namjoon.

- Nie słuchałem, bo piłem, powtórz. - Powiedział Tae, przecierając usta o wargi Jimina. Blondyn z początku zadowolony z niespodziewanego pocałunku, trzepnął go w tył głowy, kiedy okazało się, że chłopak chce tylko wytrzeć sobie usta z kropelek wina, a szkoda było mu rękawa markowej koszuli.

- Właśnie o tym mówiłem, ignorancie.

- Oppa, on mnie wyzywa! Chyba...

- Głośność! - Powiedział swoją cechę Jin uciszając resztę. - Teraz ty, Yoongi. 

Myślał przez krótki moment.

- Jakie jest wasze ulubione miejsce w tym mieście?

- Basen w centrum obok głównego parku! - Jimin lubieżnie oblizał wargi - A dokładnie przebieralnia.

- I ty mówisz o wkurzaniu się na niewyżytych ludzi!? Ty jesteś definicją tej cechy! - Jin uniósł się odrobinę i pokazał dłonią na młodszego.

- Lepiej mieć niż nie mieć...

- Coś ty powiedział?

- "Fabryka waty cukrowej wujcia Tannigo"! - Tae lekko poczerwieniał na twarzy od grzanego wina - Mógłbym tam zamieszkać, jak jednorożce kocham.

- Brzeg rzeki naprzeciwko liceum. - Odpowiedział bez zastanawiania  Hobi. Na ułamek sekundy spojrzał w oczy autorowi pytania. Tyle wystarczyło, by przywołać to szczęśliwe wspomnienie.

- Też lubię to miejsce. - Potwierdził najmłodszy. - Ale wolę siłownię. - Napiął bicki i posłał im króliczy uśmiech.

- Stara filharmonia - Następny był Nam.

- Kuchnia w moim mieszkaniu. - Na samo wspomnienie Jinowi zabłysnęły oczy.

- Biblioteka - Nie zdziwił nikogo ostatni w kolejce.

- Super pytanie, hyung! Teraz ty, Klusiu.

- Hmm... - Zamyślił się Jimin. - Gdybyś miał przespać się z jedną osobą z tego towarzystwa, kto by to był?!

- No nieee...fuj! Wy macie najłatwiej. - Oburzył się Jin.

- No to pocałować.

- Dobra, ale nie możecie wybrać się nawzajem. - Zgodził się Jungkook, pokazując na parę zakochanych.

- Nie ma sprawy. To ja wybieram Yoongiego hyunga! - Krzyknął nabuzowany Tae i był chyba gotowy pokazać wprost, że nie kłamie. - Jest jak Edward ze Zmierzchu, taki tajemniczy, zimny. - Rozmarzył się.

- Zaraz przyjdę, idę do łazienki. - Hobi zerwał się z miejsca, zanim zdążyli go zatrzymać.

- Tchórz! - Krzyknął za nim Jimin.

Przyszła kolej na Jungkooka. Policzki ich Maknae zaróżowiły się uroczo, co w połączeniu ze słodką buźką wyglądało niebywale urokliwie.

- C-chyba Jin hyung...

Namjoon odrzchąknął. Z ulgą przyjął kolejny kufel wina, podany mu przez kelnerkę, który zamówił pół godziny wcześniej.

- Jesteś dla mnie za stary. - Powiedział obiekt wyimaginowanych pocałunków i wyrzucił palonego papierosa do popielniczki.

- Nie wiem. - Namjoon zakrył usta kuflem.

- Musisz, hyung!

- To tylko zabawa! Powiedz!

- Wybierzcie sobie.

- Ty musisz.

- To niech będzie, że Jimin.

- Jesteś słodki, hyung. Może później. - Blondyn puścił mu oczko, a Tae jakby dopiero wrócił z obcej planety wgapiał się w pianę na swoim winie.

- Patrz, dinozaur!

- Namjoon chce mnie pocałować.

- Wcale, że nie chcę! Wybrałem cię z przypadku!

- Ale ma ogon. - Kosmita nadal nie oderwał się od dinozaura.

- Aha, czyli tak cię obchodzi, że cię zdradzam?

- Mów, Jin hyung. Oni żyją w swoim świecie. - Zwrócił się najmłodszy.

- Namjoon - Powiedział bez zastanowienia.

Ich grupowemu nerdowi najprawdopodobniej paliła się twarz, przypominał dorodnego pomidora, a może nawet buraka. Duszkiem wypił resztkę wina i czknął. Nawet to nie dodało mu odwagi, bo zdębiał i wgapiał się tępo w stojącą na stoliku kartkę drinków.

- Teraz ty, Yoongi.

Wszyscy zamilkli, podnosząc wzrok na bladego bibliotekarza.

Minęła minuta, może dwie, wrócił Hobi, nieśmiało przysiadając na krawędzi ławki.

- Ja...nie interesują mnie mężczyźni. Nie obraźcie się.

Miał w dupie czy się obrażą. Modlił się tylko, żeby odpuścili i dali mu spokój. Wzrok Hobiego wypalał w nim dziurę, dokładnie na środku klatki piersiowej. Czuł go nawet fizycznie, ale bał się odwzajemnić. W dole jego brzucha trwała istna bitwa. Trzewia walczyły same ze sobą, to był prawdziwie fizyczny ból połączony z przyjemnością. Jakby agonia łączyła się podnieceniem.

- Dobra! Przecież wiadomo, że Hobi wybiera Yoongiego, a Yoongi Hobiego! - Uniósł się Tae. - Jestem bardziej ciekaw Jimina.

Hoseok lekko się zakrztusił, a Yoongi przyłożył zimną dłoń do rozpalonego czoła. Dawno nie czuł się tak upokorzony.

- Wybieram Jina i idę na trójkącik z Kookiem i hyungiem. - Zatriumfował blondyn.

- Chyba czworokąt, jeszcze Namjoon. - Zauważył Jin.

- A to nawet lepiej.

- Jesteście bandą zboczeńców. - Zaśmiał się cicho Hobi, a Yoongi zastygł, słysząc ponownie ten słodki dźwięk. Uśmiech sam wdarł się na jego usta.

Zrobili jedną rundkę, przy czym nad pytanie Taehyunga brzmiącym "Jakim rodzajem lodów jesteś?" musieli pomyśleć trochę dłużej, a odpowiedz Jimina "Tych sprawiających najwięcej przyjemności" załamała każdego po kolei, oprócz zachwyconego Kosmity.

Dosyć mocno wstawieni i rozochoceni postanowili zmienić lokalizację i udać się na karaoke. Yoongi znowu nie dał rady pokonać piątki facetów, ciągnących go siłą. Dosłownie.

Zapowiadała się długa noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro