45.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Poranki Yoongiego zawsze wyglądały tak samo. Dzwonił budzik, pierwsze trzy drzemki ignorował, przy czwartej próbował odchylić powiekę i wyciągnąć dłoń po telefon. Przy szóstej udawało mu się wyłączyć budzik, a dziesięć minut później powoli szykował się do podniesienia się z łóżka. W jego pokoju zawsze było zimno, czy to upalne lato, czy późna jesień, wiecznie nie mógł wyściubić nosa spod kołdry. Pobudzony późną godziną na zegarku ociężale powłóczył kapciami do łazienki i tam, wpatrując się tępo w lustro próbował przypomnieć sobie kim jest i jaki sens ma jego praca. Potem szybka toaleta, kawa, czasami małe śniadanie i czym prędzej na autobus. Wyjątkami były weekendy, ale je zazwyczaj spędzał całe w łóżku, na oglądaniu z Holly seriali.

Dzisiaj było jakoś inaczej. Nie czuł zimna ciągnącego zza okien. Właściwie to takie błogie ciepło mogło świadczyć o tym, że albo nadal śpi, albo nie jest w swoim łóżku. U nikogo innego nie nocował, więc to musiała być opcja numer jeden. Czas mijał, drzemki nadal dzwoniły, ale nie miał ochoty wyłączyć jej nawet po szóstym razie. Ktoś zrobił to za niego.

- Yooni, twój budzik dzwonił już chyba z dziesięć razy. - Ktoś wymruczał mu sennie nad uchem, a po chwili ciepło nasiliło się, gdy coś ciasno objęło go wokół klatki piersiowej. Odwrócił się w stronę drzwi stykając się z kimś nosami. Z kimś...dlaczego tak trudno było mu przyznać się, że to Hosoek?

- Zaraz wstanę...

- Nie wiedziałem, że Namjoon tak chrapie...

Yoongi wytężył słuch, rzeczywiście słysząc od strony salonu, doniosłe i niezbyt przyjemne dla ucha chrapanie.

- Pewnie Holly się przez niego nie wyspał.

- Ten pies musiał przeżyć szok, tyle nowych twarzy na raz.

- Nie większy niż ja.

- Przepraszam cię za nich wszystkich - Hobi zaczynał się dobudzać, otworzył zaspane oczy i spojrzał na spokojną twarz Yoongiego tuż przed jego własną. - Nie wiedziałem, że będą zwalać swoje problemy też na ciebie.

- Chciałem ci przypomnieć, że to ty wkręciłeś mnie w szukanie Namjoonowi drugiej połówki.

- Chciałem go tylko uspokoić. Do niczego cię nie zmuszam.  Ale jeśli zobaczysz kogoś, kto by pasował, to...

- Tak, tak wiem...a teraz cicho, bo chcę spać...

- Jakie spać? A praca? - Zachichotał Hobi i z zaskoczenia delikatnie wbił palce w brzuch bruneta, który od razu zareagował uśmiechem i ucieczką.

- Przestań, nienawidzę tego.

- Dobrze wiedzieć. - Rozochocił się młodszy i dołączył do jednego palca całą dłoń, łapiąc biodro chłopaka, co przyniosło natychmiastowy skutek. Yoongi otworzył oczy.

- Powiedziałem nie rób tak.

- Przekonaj mnie.

- A proszę bardzo. - Hobi zbliżył się aż do styczności ich ciał i złożył nagły i rozkoszny pocałunek na ustach starszego, obejmując wcześniej jego bok. Yoongi był tak szczupły, że bez problemu ujął całą jego sylwetkę w jedno ramię i przyciągnął go mocniej. Pocałunek nie skończył się tym beztroskim, krótkim sposobem na pobudkę, a wraz z wybijającymi sekundami zamieniał się w przyjemną alternatywę szukania motywacji do rozpoczęcia kolejnego dnia. Yoongi zetknął zimne palce z obejmującym go silnym ramieniem. Ostrożnie badał przyjemność, którą  dostarczało mu to nowe uczucie.

- Teraz wstaniesz, leniuszku?

- Nie ma mowy. Nie idę dzisiaj do pracy.

- A co powie pani Wong?

- Niech mnie wyrzuci.

- Nie żartuj Yoongi, wstajemy. - Żwawo uniósł się odkrywając i ciało bibliotekarza.

- Zimno! - Wysyczał, kuląc się w sobie jak embrion.

Mickey zauważyszy ruch na łóżku natychmiast wskoczył na materac i rzucił się na przeżywającego marznąca agonię Yoongiego. Teraz już nie miał wyboru jak podnieść się z łóżka, jeśli nie chciał zostać zalizany na śmierć.

Hobi wziął na siebie budzenie Namjoona. Do pomocy zabrał niezawodnego Mickyego, a obolały Yoongi zajął łazienkę. Przebrany i umyty zastał ledwo żywego Namjoona wyglądającego jakby tornado zaatakowali go pod kołdrą. Pierwszy raz widział u kogoś na głowie taką abstrakcję. Równie dobrze można było uwiecznić go na dziele jakiegoś bardzo starego i z pewnością martwego malarza i nazwać go "Nerd po piorunie".

Na stole zastał już śniadanie, przygotowane przez wesołego, pełnego życia Hoseoka. Czy posiadanie takiej ilości energii z samego rana było w ogóle legalne?

- Hyung, postaram się znaleźć dzisiaj jakaś pracę i do wieczora powinienem przenieść się do Tae. Nie chcę narazie się tam pojawiać, nie wiem co mogę tam zastać...

- Nie przypominaj mi. - Burknął Namjoon i włożył do ust ogromny kęs kanapki.

- Jasne, nie musisz się spieszyć. - Powiedział Yoongi, dopijając pyszną kawę. Musiał poprosić Hobiego, by ten nauczył ją robić, była o niebo lepsza od tej którą robił sam, a już z pewnością od tej z automatu z centrum handlowego niedaleko biblioteki.

- Dzięki jeszcze raz, że mnie przetrzymałeś tę noc. - Odezwał się Namjoon, nawet mówienie przychodziło mu z trudnością.

- Nie ma sprawy.

Namjoon obiecał się odwdzięczyć i wrócił do siebie na mieszkanie.

- Gdzie masz zamiar szukać? - Zapytał Yoongi, gdy razem ubierali się do wyjścia.

- Gdziekolwiek. Parę dni temu wysłałem CV do paru miejsc i dzisiaj się tam przejdę.

- Napisz, jak ci idą poszukiwania. Albo wpadnij do biblioteki. Dawno nie wypożyczałeś nic nowego.

- Już nie muszę.

- Jak to?

- Wypożyczanie było tylko pretekstem, żeby móc cię zobaczyć, myślałem, że wiesz.  

Yoongi naburmuszył się i szybko odwrócił spojrzenie od swojego zaczerwienionego oblicza w lustrze.

Dzień w pracy ciągnął się w nieskończoność. Ciągle czekał na jakieś wiadomości od Hoseoka w sprawie pracy, mieszkania, kupionej na drugie śniadanie drożdżówki, czymkolwiek. Co on wcześniej robił, że aż tak bardzo mu się nie nudziło? Wziął pierwszą lepszą książkę z półki i wertował kartki jedną po drugiej próbując nie zasnąć dręczony zapachem pożółkłych kartek. Od samego rana nikt nie przyszedł oddać, ani wypożyczyć książki i myślał, że będzie się tak męczył do siedemnastej, kiedy usłyszał wreszcie czyjeś kroki na schodach. Złapała dwa głębokie oddechy, uderzył się delikatnie w policzki i dopił łyk kawy, po czym przyjął profesjonalny wyraz twarzy i udawał, że czyta.

Ktoś żwawo podszedł do biurka, nie zatrzymując się przy żadnej z półek. Jakiś impuls mówił mu, że to Hobi. A może to tylko życzenie, żeby to był on. Uniósł głowę, by przywitać klienta.

Tego, kto stał przed biurkiem nie spodziewał się zobaczyć już nigdy. Kompletnie go zatkało.

- Cześć, Yoongi. - Przywitał się jakby minęło parę dni, a nie kilka długich lat.

- Cześć.

- Tak cię zszokowało, że mnie widzisz, że nie możesz się podnieść i przytulić starego przyjaciela? - Rozłożył delikatnie ramiona.

- Nie...znaczy tak, nie spodziewałem się. - Nadal w szoku wstał i obszedł biurko. Uścisk pamiętał z dawnych czasów, tych które tak usilnie wypierał z pamięci. I kiedy w końcu mu się udało, jedna z części tej układanki, naszczęście nie ta najgorsza pojawia się z nikąd.

- A ty nadal chudy i wciąż w bibliotece. Ale widzę, że okulary nie spadają ci z nosa. - Docisnął mu ciemne oprawki.

- Ta, zmiany. A co u ciebie?

- Przyjechałem na trzy dni załatwić sobie papiery z uczelni i wracam do siebie. I mam ten sam problem co zawsze.

- Ah, no tak. Możesz zatrzymać się u mnie. Nie ma problemu.

- Dziękuję, Yoongi. A teraz, opowiadaj, co u ciebie? - Suho posadził Yoongiego na kanapie pod oknem i z zainteresowaniem oraz zaangażowaniem wyczekiwał każdego słowa. Bibliotekarz wspominał go jako jeden jedyny fragment starego życia, który był światełkiem pośród ciemności. To tylko szok, nie pozwalał mu wydusić z siebie całej radości naraz. Z resztą nigdy nie był w tym dobry.

Czas do siedemnastej zleciał mu niepostrzeżenie. Zamówili kawę i dyskutowali do samego zamknięcia biblioteki. Głównie opowiadał Suho, ale Yoongi lubił słuchać jego opowieści. W przeciwieństwie do niego starszy wiódł bardzo ciekawe życie. Wyprowadził się z Korei lata temu i zwiedził praktycznie cały świat, kiedy Yoongi nie miał odwagi wyjechać z miasta. Zdążył w tym czasie skończyć studia, znaleźć dziewczynę i kupić mieszkanie.

A był tylko trzy lata starszy. To napawało Yoongiego różnymi emocjami. Z jednej strony radość, nie życzył przyjacielowi źle, z drugiej rozczarowanie sobą, a z jeszcze innej zazdrość, że potrafił znaleźć w sobie odwagę, której on nie miał i nigdy mieć nie będzie.

Po pracy udali się do mieszkania Yoongiego, po drodze kupując butelkę wina i soju.

Yoongi zapomniał o całym świecie, w tym o wyłączonym głosie w telefonie i obiecanych wiadomościach, które przychodziły pół dnia.

- Czekaj, otworzę. - Powiedział młodszy, kiedy między wypowiedzią Suho, a własnym śmiechem dosłyszał pukanie do drzwi.

- Przyszedłem po rzeczy. - Powiedział na dzień dobry Hobi, wchodząc do wnętrza mieszkania. Zatrzymał się dopiero widząc gościa siedzącego na kanapie, z beztroskim wyrazem twarzy, czerwonymi policzkami i rozpiętą na kołnierzyku koszulą. Na stoliku przed nim stało w połowie opróżnione wino i dwa kieliszki.

- Oj, przepraszam. Nie mówiłeś, że będziesz mieć gości.

- Ach, tak. - Yoongi przemknął za jego plecami. - To mój stary przyjaciel Suho, a to mój przyjaciel Hobi. Poznajcie się.

- Dlaczego to ja jestem ten stary?! - Naburmuszył się Suho, ale wstał i podał dłoń zdezorientowanemu Hobiemu.

- Suho, stary przyjaciel. - Przestawił się powstrzymując czkawkę.

- Hobi, nowy przyjaciel. - Nieufnie oddał uścisk.

- Pijesz z nami, Hobi? Mamy jeszcze soju.

- Chyba muszę jednak już wracać i ogarnąć Tae i...swoje życie. Przyszedłem tylko po klucze do samochodu, kilka pudełek i psa.

- Jasne, są w moim pokoju,a Mickey chyba dalej napastuje Holly. - Powiedział Yoongi wrócił na kanapę.

- Dzięki za wszystko, Yoongi i napiszę...później. Miło było poznać. - Powiedział Hobi do Suho, zabierając swoje rzeczy.

- Ciebie też! - Odpowiedział znad kieliszka.

- Co on taki sztywny? - Zapytał Yoongiego, kiedy chłopak już zniknął za drzwiami.

- Nie wiem.

- Może zazdrosny. - Zaśmiał się starszy, - To napewno twój przyjaciel, Yooni?

- A niby kto? Przestań zadawać głupie pytania i dolej mi wina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro