Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tania ziewnęła, powoli, wchodząc do budynku, gdzie rozgrywały się mistrzostwa. Przetarła zaspaną twarz dłońmi i mocniej otuliła się bluzą klubową, szukając wzrokiem Midori.

Blondynka nie była wyspana, miała ciemne wory pod oczami i delikatnie przekrwione oczy. Nie wyglądała najlepiej, ale przychodziła na mecze, by choć trochę umilić sobie czas wolny.

Następnego dnia mecz miały rozegrać dziewczyny z jej drużyny. Niestety, Tania osobiście nie mogła w nim uczestniczyć, ale wiedziała, że przyjdzie żywo kibicować.

Odwróciła się, czując uścisk na ramieniu. Zobaczyła złą minę czarnowłosej.

- Dlaczego wczoraj nie odbierałaś? Martwiłam się. - Powiedziała delikatnie oburzona.

- Nie miałam siły rozmawiać. Wróciłam do domu i poszłam spać. - Powiedziała spokojnie, chowając dłonie do czarnych dresów.

- Co cię tak wymęczyło? - Przekrzywiła głowę w bok.

- Ja jestem wiecznie wymęczona psychicznie.

Midori pokręciła głową i dając znak blondynce, ruszyła w stronę hali. Tania powędrowała za nią z delikatnym uśmiechem na ustach.

Przed wejściem do budynku zastały drużynę Itachiyamy. Jasnooka spojrzała na Libero drużyny i przywitała się z nim poprzez przybicie piątki, następnie wchodząc do środka.

- Motoya-Kun, znasz Kapitanke Nishio? - Spytał jeden z zawodników, słychać było w jego głosie zdziwienie.

- Wczoraj się poznaliśmy. - Przyznał z uśmiechem - Jest naprawdę miła.

- Woah! Ty to masz farta!

Dziewczyny spokojnym krokiem udały się w kierunku schodów prowadzących na trybuny.

- Idź zajmij miejsca, a ja pójdę do automatu. - Midori skręciła w jeden z korytarzy, idąc do urządzenia.

Tania nawet nie miała prawa głosu, więc zmrużyła na dziewczynie jedynie gniewnie oczy, choć i tak nie mogła tego zobaczyć.

Odwróciła się i ruszyła, ale równie szybko się zatrzymała, wpadając na kogoś.

Podniosła wzrok i spojrzała w znudzone oczy Sakusy. Uśmiechnęła się do niego.

Widziała, jak jego oczy delikatnie się mrużą, co mogło oznaczać, że on również się co niej uśmiechnął.

Był już ubrany w strój wyjściowy, jednak na jego twarzy wciąż gościła maseczka. Tania przyjrzała mu się i po chwili się cicho zaśmiała pod nosem.

- Powodzenia na meczu. Mam nadzieję, że w końcu zdejmiesz maseczkę i pokażesz twarz. - Minęła go i zaczepnie szturchnęła ramieniem na odchodnę.

Kiyoomi powędrował za nią wzrokiem, patrząc jak powoli znika mu z oczu, wchodząc na schody.

Odwrócił wzrok, uśmiechając się pod nosem, po czym pokręcił głową delikatnie i ruszył na zewnątrz, do drużyny.

***

- Wybacz, że się trochę spóźniłam... - Midori usiadła obok Tanii, uśmiechając się przepraszająco - Spotkałam kolegę przy okazji i jakoś tak wyszło, że się zagadaliśmy.

Blondynka przyjrzała jej się uważnie. Po chwili odwróciła wzrok i kiwnęła głową.

- Spóźniłaś się całkiem sporo, pierwszy set już za nimi. - Rosjanka wstała i oparła się o barierkę, obserwując grę - Itachiyama jest cholernie silna.

- Jeśli ty tak mówisz, to faktycznie tak musi być. - Mruknęła czarnowłosa i również zajęła taką samą pozycję, co jej przyjaciółka.

Sakusa wyskoczył ponad blok i zaatakował. Piłka odbiła się potężnie od parkietu i poleciała na trybuny, wprost w ręce Tanii.

- Wiesz co... - Zaczęła blondynka, odrzucając piłkę na boisko - Chyba zostanę wieczorem na hali poćwiczyć.

- Przecież masz nogę w ortezie.

- Nie będę się przemęczać. Chodzi bardziej o wystawy... - Powiedziała zaintrygowana - Myślę, że możesz atakować równie mocno, co on.

- To niemożliwe.

Tania spojrzała na nią groźnie.

- Znaczy...Um... - Dziewczyna odwróciła od niej wzrok - Już nic nie mówię.

Twarz Rosjanki rozświetlił szeroki uśmiech, a ona sama wróciła do oglądania meczu. Dawno nie obserwowała tak zaciętej gry na narodowym.

Postanowiła wykorzystać swoje obserwację do poprawienia wyników drużyny.

Ale potrzebna była jej do tego jedna osoba.

~

Midori ziewnęła, zakrywając sobie dłonią usta. Dziewczyny po kolejnym dniu zawodów, wyszły z narodowego dopiero wieczorem. Mecze tego dnia były naprawdę warte uwagi, Tania musiała to przed sobą przyznać.

Dawno nie widziała takiej determinacji i zaciętości, jak w meczu Itachiyamy. Oczywiście owa drużyna wygrała wszystkie sety, co nie było dla niej zbyt wielkim zdziwieniem.

Szukała wzrokiem pewnej osoby, ale jak na złość nie mogła nigdzie dostrzec siatkarza.

Wyciągnęła telefon i wyszukała go na portalu społecznościowym, po czym wystukała krótką wiadomość.

Godzina 22, hala boczna. Nie przyjmuję odmowy.

Wysłała wiadomość i schowała telefon do kieszeni dresów. Ruszyła z przyjaciółką w kierunku osiedla, na którym mieszkały.

W tym samym czasie gdy one wychodziły z terenu hali, na zewnątrz wyszedł Kiyoomi i Motoya. Czarnowłosy poczuł wibracje w kieszeni bluzy, więc wyciągnął urządzenie i odblokował je.

Przeczytał parokrotnie wiadomość od siatkarki i zmarszczył brwi. Potem zerknął na godzinę w rogu ekranu. Była już dwudziesta.

Spojrzał na Motoyę.

- O dwudziestej drugiej wychodzę. - Mruknął do przyjaciela.

Komori spojrzał na niego zdziwiony.

- Ale że tak sam z siebie? - Zamrugał szybciej.

Czarnowłosy wywrócił oczami i pokiwał głową.

- Jestem z kimś umówiony.

- Z prawdziwą osobą?! - Libero złapał się dłońmi za zszokowaną twarz.

Sakusa zaniepokojony wyrazem twarzy swojego towarzysza, cofnął się o kilka kroków.

- Motoya, idź proszę do lekarza. Jest z tobą coraz gorzej. - Mruknął i wyminął go.

Komori dalej z takim samym wyrazem twarzy, zaczął podążać za kuzynem.

- No weź, powiedz mi, z kim idziesz~

- Odczep się. Ciesz się, że w ogóle cokolwiek ci powiedziałem.

- No powiedz~!

Sakusa syknął pod nosem i próbując udawać, że wcale nie przyjaźni się z Motoyą, szedł spokojnym krokiem do domu.

Po dłuższej chwili marszu, w końcu Kiyoomiemu puściły nerwy i zaczął uciekać najszybciej jak tylko może.

***

Tania otworzyła drzwi hali i weszła do środka, chowając klucze co kieszeni dresów.

Rzuciła bluzę na ławkę pod ścianą i poszła do kantorka, żeby rozłożyć siatkę. W końcu jeśli Sakusa by nie przyszedł, miała zamiar ćwiczyć samodzielnie.

Chodziło głównie o wystawny. Chciała, żeby jej piłki mógł odbić każdy, wyciągając tym samym sto dwadzieścia procent potencjału z zawodnika. To był jej życiowy cel, do którego chciała dążyć za wszelką cenę.

Wzięła jeden ze słupków z kantorka i powolnym krokiem ruszyła na środek hali. Akurat w momencie, gdy ustabilizowała słupek, na hali pojawił się  gość.

Spojrzała w tamtą stronę i patrzyła, jak Kiyoomi otrzepuje buty i siada na parkiecie, zmieniając je na te sportowe.

Uśmiechnęła się pod nosem i poszła po drugi ze słupków. Gdy miała już z nim wychodzić, do kantorka zawitał Kiyoomi.

Nic nie mówiąc, po prostu zabrał jej słupek i wyszedł. Blondyna więc zabrała siatkę i korbkę, które położyła na koszu z piłkami.

Wyjechała na halę i zamknęła za sobą kantorek. W tym czasie, Kapitan Itachiyamy wmontowywał słupek.

- Zaprosiłaś mnie tu, żeby pograć? - Spytał, nie patrząc na nią.

- Chcę wypróbować coś nowego i potrzebna mi doświadczona osoba. - Odpowiedziała, podchodząc do niego z siatką - Skorygujesz moje błędy.

- I tak będziesz je popełniać, nie jesteś w pełni zdrowia. - Zerknął na jej nogę - Możesz się jedynie dobić.

- Pomyślałam o tym i nie będę obciążać kolana. - Podała mu początek siatki, który zawiesił - Chcę nauczyć się wpasowywać w umiejętności zawodników.

Sakusa na moment zaprzestał czynności, zerkając na Rosjankę.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Chcę, żeby moje wystawy były tak bardzo proste i uniwersalne, że będzie to aż irytować.

- Jesteś jedną z najlepszych Rozgrywających w sondarzu, czego jeszcze więcej chcesz?

Uśmiechnęła się do niego tajemniczo i poszła po korbkę. Kiyoomi zaintrygowany powędrował za nią wzrokiem, ale nie dopytywał więcej.

Kiedy podała mu korbkę, poszła do kantorka po parę pachołków treningowych. Wzięła te mniejsze i ustawiła je wzdłuż linii ataku na boisku.

- Chcesz zrobić opadające rozegranie? - Spytał zaciekawiony, gdy do niej podszedł.

- Skąd wiesz?

- Widziałem to u jednego pierwszaka z Karasuno i muszę powiedzieć, że takie rozegranie jest bardzo efektywne.

Rosjanka wzruszyła ramionami.

- Ćwiczę to już od przeszło dwóch miesięcy, wychodzi chyba dobrze, ale wiem, że stać mnie na znacznie więcej.

- Idę się rozgrzewać. - Zakomunikował i zaczął powolnie truchtać wokół siatki.

Tania również rozpoczęła rozgrzewkę, jednak znacznie delikatniejszą i darowała sobie bieganie, które mogło obciążyć jej kolano. Postanowiła się rozciągać.

A kiedy po dwudziestu minutach była już w miarę rozgrzana, wzięła piłkę i zaczęła odbijać ją najpierw o ścianę.

Sakusa w tym czasie zaczynał swoje rozciąganie, żeby nie nabawić się kontuzji. Jednak jego zajęcie nie sprawiło, że spuścił Rosjankę z oczu.

Obserwował jak uderzała w piłkę, która po odbiciu się od ściany, wracała w jej dłonie. I tak przez kolejne kilka minut.

W końcu zdecydowała się przejść na siatkę, zatrzymała się na środku, tuż pod siatką i spojrzała na Kiyoomiego.

- Mógłbyś mi wyrzucać piłki? - Spytała, wystawiając kulę w jego stronę.

***

- Uh...Spróbuj nie wciskać w nią na razie tak dużo siły, póki nie będziesz dobrze kontrolować piłki. - Mruknął do dziewczyny i zdjął ze swojej twarzy maseczkę, którą następnie schował do kieszeni spodenek.

Zwyczajnie od zmęczenia zaczął powoli się już w niej dusić, a że i tak zachowywał duży odstęp od Rosjanki, to nie widział powodu, by dłużej nosić maseczkę.

Podrzucił piłkę blondyncę, a ona odrobinkę wyskoczyła, dosłownie parę centymetrów do góry.

Widziała nad sobą piłkę, a kiedy przedmiot był już wystarczająco blisko jej dłoni, wykonała wystawę.

Wyrzuciła ją prosto przed siebie, a piłka po krótkim locie po prostej, opadła pionowo w dół, niczym po torze narysowanym linijką.

Opadła na stopy i podniosła dłoń, ocierając spocone czoło.

- Może już wystarczy? - Spytał, patrząc na nią.

Usiadła na moment na parkiecie i podparła się dłońmi z tyłu. Zamknęła oczy i wzięła parę głębokich wdechów.

- Długo już tu jesteśmy? - Spytała, kładąc się na plecach.

- Już północ.

- No to chyba czas się zbierać... - Mruknęła i wstając, poszła po bluzę.

Szybko złożyli siatkę i posprzątali po sobie, po czym opuścili budynek, zamykając go.

- Tak właściwie to...Skąd masz klucze? - Spytał, patrząc na swoją towarzyszkę.

- Mój wujek jest współorganizatorem tych mistrzostw i jakimś dyrektorem. Czasami pozwala mi ćwiczyć na tej hali. - Wzruszyła ramionami i spojrzała na niego - Daleko stąd mieszkasz?

- Na obrzeżach.

- Gdzie dokładnie?

- Osiedle Nobuko.

Blondynka podniosła jedną brew ku górze.

- Jaja sobie robisz? - Spytała zbita z tropu - Czy dowiedziałeś się, gdzie mieszkam i chcesz się pośmiać ze mnie?

- Mówię serio. - Czarnowłosy wywrócił oczami.

- Powiedz jeszcze, że mieszkasz obok mnie, to padnę. - Prychnęła, krzyżując ramiona pod biustem - Który numer domu?

- A co cię to interesuję? - Zmrużył groźnie powieki.

- Ja pod numerem sto siedemnaście.

Siatkarz zamrugał mozolnie i spojrzał na nią, jak na idiotkę.

- A więc to ty jesteś tą nową, która wprowadziła się w zeszłym tygodniu? - Spytał zaskoczony.

- Czyli, to znaczy, że... - Rosjanka zaczęła łączyć fakty i nagle zadziornie się uśmiechnęła - Witaj, mój sąsiedzie.

Sakusa parsknął pod nosem i pokręcił głową z politowaniem.

- Chodź, jest już późno i musimy wracać... - Spojrzał na nią - Sąsiadko.

*************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro