2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak, w końcu wyszedłem z domu. Muszę to zapisać w jakimś dzienniku, czy pamiętniczku zaczynając jak stereotypowa nastolatka, w stylu: ' drogi pamiętniczku, w końcu wyszedłem z domku by wyrwać jakieś dupy'. I nie. Nie każda z nastolatek tak zaczyna. Wiem, bo zdarzyło mi się takie dzienniki czytać. Od razu tłumaczę, nikomu ich nie zabrałem. Może raz, ale to długa historia. Najczęściej jednak to robiła Amber, gdy znalazła nową ofiarę. Dosłownie nową, w zależności przyłączenia sie do naszej klasy. Och, naszej. To chyba jedyna nasza wspólna rzecz. Jednak nie czuje się z tym źle. Wręcz przeciwnie. Jestem w niebie z myślą, że ta bezmózga poczwara ma nadzieję, że coś między nami będzie. Jest to taka mała... Karma za te wszystkie osoby. Nawet za Kena, który odszedł z szkoły przez nią. W sumie nie wiem jak to tam było naprawdę, ale nie ździwiłbym się gdyby doprowadziła go do takiego stanu. Nawet ja mu tak nie dokuczałem.
   Jednak nie o tym. Wyszedłem z domu. Dokładniej na plaże. Nie wiem co mnie podkusiło by tu wyjść. Serio. Byłem tu dwa razy, i niczego specjalnego nie zauważyłem. No może po za kilkoma nowymi surferami. Nie dziwie im się. Te fale są niesamowicie dla nich sprzyjające, ale nie jest tych osób tak dużo, ponieważ większość wozi się po tych bardziej znanych plażach. No bo jak? Pochwalą się na fejsie czy instagramie, że na koniec wakacji byli w jakimś zadupiu? Przecież ich znajomi uznaliby, że nie są aż tak prestiżowi.
     Ale są też tego plusy. Nie muszę przeciskać się przez tłumy i szukać dobrego miejsca. Choć i tak plaża nie jest moim ulubionym miejscem relaksu. Słońce świeci tak, że pewnie bym się opalił gdyby nie fakt, że to prawie u mnie nie możliwe. Prędzej Nataniel by nie zdał, niż ja bym przyszedł opalony. Prędzej poparzony. Ale co poradzić? Taki mój urok, na który nie leci mało dziewczyn.

   Chyba także z tego powodu stanąłem pod drzewem. Nie obchodzi mnie jakie ono jest. Nie jestem poetą czy pisarzem by je opisywać. Ma liście, nie igły i to mi wystarcza.
    Mój wzrok skierowałem na wodę. Coraz więcej nieznajomych. Trochę lipa. Jednak jeden z nich od dłuższego czasu bacznie mi się przyglądał. Nie wiedzieć czemu, przeszedł do jakiejś laski, zagadał do niej i znowu się na mnie spojrzał. Może mi się zdawać, ale znali się dłużej niż przed chwilą widziałem. Trochę mnie to wali, jeżeli nie dotyczy mnie. Co poradzę? Taki jestem.

Ale nowy zaczął iść w moim kierunku z podejrzaną pewnością siebie. Zignorowałem to i odwróciłem wzrok z nadzeją, że nie idzie do mnie. Nie miałem najmniejszej chęci na rozmowę. Na cokolwiek. Nie wiem, dlaczego wyszedłem z domu z takim podejściem...

- Hej, nie znamy się. Ale chce Ci przedstawić piękną i wolną -  dał nacisk na ostatnie słowo - dziewczyną, a zarazen szczęściarą na bycie moją kuzynką.

Wow. Bezpośrednio podszedł do mnie i równie bezpośrednio mi to powiedział. Nie powiem, byłem zdziwiony, ale co się dziwić? Nie jestem nie atrakcyjny. Jednak wyczuwałem mały podstęp. Wygląda to wszystko za dziwnie.

- Żartujesz? - zakpiłem z niego, jednak ten tylko pokręcił głową - To co z nią jest nie tak?

Nie wiem. Jest chora umysłowo, czy po prostu wstydzi się i wysyła swojego kuzyna? Jeśli tak, to nie jestem pewny czy chce mi się z nią w ogóle gadać, choć myśl, że jest piękna trochę mnie kusiła. Ciekawe czy naprawdę jest piękna.

- Nic właśnie. Po prostu nie chce do nikogo zarywać.

I robi to za nią? Hahaha no to nieźle. Może powinien uszanować jej decyzję? Może nie jest gotowa na miłość, albo tęskni za kimś i nie chce wiązać się z nikim by nie odczuć znowu straty? A w sumie...

- No dobra. Prowadź.

Jednak myśl, że będzie dla mnie wyzwaniem zwyciężyła. Może nawet nie być piękna. Ważne żeby była trudna. Może nie trudna, ale nie łatwa. Tylko tego chce.




                Pov u

Och, co za głupia blondyna! Niby stereotypy jest taki, że to nasza płeć, z blond włosami jest głupia, ale to mężczyźni zawsze muszą coś odwalić. Czy ja go prosiłam o pomoc? Czy ja w ogóle chciałam kogoś poznać? Nie? To po co próbuje uszczęśliwić mnie na siłę? Dake, jeśli potrafisz czytać w myślach, wiedz że jesteś idiotą.

Poczułam chłód na odkrytym ramieniu co trochę mnie ździwiło. No hej. Jest lato, słońce świeci jak nigdy, a ja czuje chłód? Od razu pomyślałam, że mój głupek  chucha na mnie. O tak dużo się nie pomyliłam.

- Dakota przestań! - zaśmiałam się, odwracając przy tym.

Jak się okazało, nie był to mój kuzyn. Myślałam, że zejdę na zawał. Co powiedział temu chłopakowi, że przyszedł tutaj, do tego głupio się uśmiechając?
   Krwisty kolor włosów, od razu wydał mi się farbowany. To podobno kobiety starają się wyglądać najlepiej i dlatego się farbują. Choć wszystko jest dla wszystkich. Zaskakująco ten kolor pasuje mu do ciemnych oczu i lekko wyrzeźbionej sylwetki. Tym bardziej dziwi mnie to, że się tu zjawił.

- Dla ciebie mogę być kim tylko chcesz. - zaśmiał się, unosząc kącik ust w nonszalanckim uśmiechu - Ale najlepiej będzie chyba Kastiel.

Och, podrywacz. Nieźle wybrał. Wszystko stało się dla mnie jasne, dlaczego tutaj przyszedł. Oczekuje, że będę łatwą zdobyczą? Czy może kolejną ofiarą?

- Może zostańmy przy nieznajomi. - puściłam mu oczko.

- No cóż. Chyba nie po to, pognałaś swojego kuzyna po mnie. - usiadł na piasku obok.

Chyba wiedział, że nie ma szans by usiąść na mojej własności. Za dużo chyba sobie wyobraża.

- Nie kazałam mu iść. W ogóle nie chciałam by po ciebie szedł! - mimo wszystko się zaśmiałam.

Ta sprawa wydała mi się niezwykle zabawna, choć nie była. Czy on oczekuje, że będę szczęśliwa z jego pobytu tutaj? Nie. Jestem strasznie zestresowana i zawstydzona zachowaniem Dake. Choć ej. To ostatni dzień. Więcej go nie zobaczę na oczy. Mogę trochę przekroczyć granicę.

- Aj, myślałem, że będziesz bardziej otwarta na nowe znajomości. - ponownie się uśmiechnął.

On robi to niesamowicie. W rzeczy samej, nie widziałam takiego uśmiechu od miesięcy. Nie no, nie przesadzajmy. Widziałam jak Dakota uśmiechał się w podobny sposób do dziewczyn, które podrywał.

- No widzisz skarbie. Zawiodłeś się? - przerzuciłam sobie włosy na jedną stronę.

Widziałam jego uśmiech. Inny niż wcześniejszy. Jego wzrok przejechał po całej mojej sylwetce. Myślałam, że zatrzyma się na biuście, jednak on zatrzymał swój wzrok na moich oczach. Było to nawet... Miłe.

- Gdyby się zastanowić to nie. - usiadł bliżej mnie, rozluźniając się - Czemu taki ktoś jak ty, jest sam?

Trochę zaskoczyło mnie to. Skąd wiedział? A może sprawdzał? Ale w moment przypomniało mi się, że Dake mu pewnie zdążył to powiedzieć.
    Odpowiedź była prosta. Po co pakować się w związek z kimś, do kogo nic nie czuje? Chyba jasne, że wolę być sama, niż pchać się w związek na siłę. Tak, jakbym ograniczała swoje szczęście tylko do chłopaka. Każda z dziewczyn czy kobiet, powinna szanować się na tyle, by nie być z pierwszym lepszym. Bo jaki jest tego sens? Może nie należe do najbardziej inteligentnych dziewczyn, ale każda powinna odczuwać swoją wartość. Pamiętać, że jest wspaniała i nie potrzebuje nikogo innego do szczęścia, które ma być na siłę.

-Nie szukam. - przygryzłam wewnętrzną stronę policzka - A co? Chcesz zapisać mnie na swoją listę oczekujących?

- A wiesz, że bym to zrobił? - położył się na piasku, dając promieniom słońca padać na niego całego. - Gdybym chciał mieć dziewczynę, już bym ją miał. Nie pakuje się w pierwsze lepsze związki.

Nie wiem czemu, zabrzmiało to w taki sposób, jakby mógł mieć każdą. Że żadna nie jest jakimś wyzwaniem. Może po prostu źle to odebrałam?

- A mimo to nie masz dziewczyny. Nie znalazłeś do tej pory żadnej?

- No nie znalazłem jeszcze tej odpowiedniej. - zaśmiał się - Dobra, ja się zbieram do domu. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się jeszcze spotkać.

- Czekam na ten moment.

Tak jak powiedział, zaczął się zbierać. Wstał i po kilku krokach zatrzymał się tak, jakby nad czymś długo myślał. Jednak dał sobie spokój i poszedł przed siebie, nie zwracając na nic uwagi.
   Pomyślałam, że serio mogło by być fajnie. Skoro teraz całkiem nieźle poszła nam ta rozmowa, to może inne były by podobne? Tylko jest jeden problem. Nie będzie już tak. Poświęciłam wiele energii by ta rozmowa nie była drętwa. Następnym razem była bym bardziej wycofana, nieśmiała. Bo taka jestem i tego nie zmienie.

Dakota po chwili przyszedł wypytując mnie o tą rozmowę. W skrócie opowiedziałam mu jak się potoczyło, ale wiedziałam, że to dla niego za mało. Znając go, wypyta mnie o to co myślę o Kastielu w moim nowyn domu, do którego mnie prowadzi. Żałuję tylko, że nie będzie ze mną. Zawsze byliśmy razem a teraz przez nową szkołę, nie będziemy tak często się widzieć.
     Och, będziemy się spotykać. Tylko mniej. Nie bądź pesymistką [imię]. Teraz musisz się wypakować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro