Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


        -Wysyłam cię na misję. -powiedział starzec
-Na misję?! Hokage-sama, ale ja-ja się nie nadaje! -wykrzyknełaś

-Ta misja jest bardzo prosta. Masz udać się na granice kraju ognia i spalić pewne zwoje. -rzekł z zamkniętymi oczami

-A-ale sama? -spytałaś, a ten pokiwał głową- Jakie mam spalić zwoje? -dopytałaś

-Są tam cenne informacje o naszej wiosce i o naszych ninja. Nie chę żeby wpadły w niepowołane ręce.

-Dlaczego nie może tego zrobić jakiś Jounin? To nie tak, że nie chcę, ale... Jestem tylko geninem...Z żadnymi specjalnymi zdolnościami...

-Moje dziecko. Jesteś jedną z najszybszych ninja w wiosce. Dlatego wiem, że twoja misja szybko pójdzie. Pozatym, masz 7 lat, a już jesteś geninem. To bardzo dobrze świadczy o tobie. -pokiwałaś delikatnie głową

-Tylko... Jestem geninem, który ma 7 lat.  Dlaczego nie wyślesz bardziej zaawansowanego Jounina?

-Wszyscy dostali misję i zostałaś tylko ty. Dlatego zapytam. Czy jesteś gotowa na twoją pierwszą misję?

-Hai! Nie zawiodę cię Hokage-sama! -skłoniła się lekko

-Jeszcze dzisiaj dostaniesz zwoje, których masz się pozbyć. Wyruszysz jutro o świcie. -wypuścił dym z fajki
-Dobrze! Do widzenia Hokage-sama! – i wybiegłaś z biura.

         Kierowałaś się w kierunku pola treningowego. Miałaś tam spotkać się z swoim nauczycielem.
-Guy-sensei! Gdzie jesteś?! -krzyczałaś wniebo głosy. Nagle ktoś pojawił się przed tobą, dlatego się przestraszyłaś. Osoba przed tobą miała zielony kombinezon, czarne garnkowe włosy i na biodrach ochraniacz Konohy. -Nie strasz mnie tak więcej, Guy-sensei!

-Wybacz, wybacz. Szukałaś mnie, prawda? -pokiwałaś głową i już miałaś powiedzieć dlaczego, ale on zaczął swoje- Pewnie chciałaś potrenować swoją wiosnę młodości! -uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby, z których było widać blask. Dosłownie.

-Nie! Wyruszam na misję! -wy krzyczałaś szczęśliwa.

-Hokage-sama mnie powiadomił. Wyruszam jutro o świcie, prawda? Do tego czasu jeszcze zdążymy potrenować!

-Masz rację, sensei... -szczerze chciałaś wypocząć przed jutrzejszą misją, ale trudno. -Co będziemy ćwiczyć?

-Taijutsu!

-Niech będzie! -przybrałaś bojową pozycję, a twój przeciwnik zrobił to samo.

-Zaczynamy! -i zaatakował iście.
    

        Po skończonej walce opadłaś na trawę. Miękka, zieloną trawę.
-Już się zmęczyłaś (Y/N)?! -zapytał zszokowany.

~Wszystko wszystkim, ale on jest Jouninem, a ja geninem! I do tego mam 7 lat! Nie niesprawiedliwe! ~pomyślałaś

-Jeśli teraz nie wstaniesz, zrobię 300 pompek bez jednej ręki! -nie miałaś zamiaru wstawać, dlatego Guy po chwili, wykonał to co obiecał.

-Ja już pójdę Sensei! Do zobaczenia! -miałaś zacząc biec, ale czarno włosy przytulił się do ciebie.

-Mam nadzieję, że misja ci się powiedzie (Y/N)! -mówił płacząc

-Hai, hai~! -wyrwałaś się z jego uścisku- Pa Sensei! -i już cię nie było

        ~I co ja mam robić? Przecież i tak nie mam po co wracać do domu... Nikt tam na mnie nie czeka... ~ stanełaś. Twoja głowa była opuszczona w dół, przez co podziwiałaś swoje piękne stopy. Nagle ktoś na ciebie wpadł, przez co razem z tą osobą leżeliście na ziemi. Masowałaś swój obolały tyłek-Ite, Ite... -spojrzałaś na osobnika. Był to... -Naruto?!

-(Y/N) -chan!? Gomenasai! -podał ci rękę, a ty ją z chęcią przyjełaś. -Wybacz ale się śpieszę, Pa! -i pobiegł dalej. Wtem usłyszałaś pewne głosy.

-Wracaj tu Naruto!

-Ale ci się oberwie, kiedy cię złapiemy!

Spojrzałaś na głowy Hokage. Były na nich kolorowe bazgroły. Od razu domyśliłaś się, że to sprawa blondyna. Uzumaki chciał być zauważony przez innych. To jedyny sposób żeby go dostrzegli.

Czułaś się samotna. Mimo, że miałaś wielu przyjaciół (ze swojego rocznika), nie miałaś rodziny. Mieszkałaś sama. Jedyna twoja „rodzina” to Guy-sensei. On o ciebie dbał, kupował jedzenie itp.
Zastępował ci rodziców. Każdy wie jaki Guy ma charakter i jaki jest. Ale ty starasz się nie być jak on. (Jeśli chodzi o ubiór, wygląd i trochę charakteru). To Might nauczyć cię wielu rzeczy, które są naprawdę ważne.

      -Taddaima! -powiedziałaś, kiedy weszłaś do domu. Ale odpowiedzi nie otrzymałaś.

Poszłaś do kuchni i oparłaś się o blat. Spojrzałaś na regał, gdzie stały zdjęcia. Podeszłam tam.

Pierwsze zdjęcie przedstawiała ciebie i twojego nauczyciela. Byliście obaj uśmiechnięci i szczęśliwi. Ty chyba bardziej, ponieważ Guy cię przytulał.

Drugie zdjęcie przedstawia ciebie i twoich wszystkich przyjaciół. W tym Naruto. Na początku wszyscy byli opornie temu, ale ty ich ten jeden raz przekonałaś do tego.

Trzecie przedstawiało twoje urodziny. Wszyscy wtedy byli. Twoi przyjaciele, Might i Hokage.

Czwarte było inne od reszty. A mianowicie, był uchwycony moment kiedy dostawałeś ochraniacz ninja od samego Trzeciego! Było to kilka miesięcy temu...

Natomiast piąte i ostatnie, przedstawiało piękny i równocześnie dziwny moment. Na fotografia byłaś ty i Naruto. Staliście uśmiechnięci, od ucha do ucha. Niebieskooki miał przymknięte powieki, a ty otworzone. Ale nie były one koloru (C/Y/E), ale miały one dziwny kształt i wogóle dziwnie wyglądały...


Pamiętasz ten moment doskonale...
widziałaś wszystko na szaro. Ale ludzie mieli kolor biały. Wszyscy mieli jakieś dziwne czerwone plamy na ciele. Każdy w innych miejscach. Myślałaś, że się przewidziała, dlatego przetarłaś oczy i wszystko zniknęło. Było takie jak dawniej.
Nauczyłaś się nimi TROCHĘ posługiwać. Umiałaś je uaktywnić, rozpoznać co oznaczają te czerwone plamy.

      Zanim się spostrzegłaś było ciemno. Dlatego postanowiłaś iść spać. Poszłaś do łazienki, umyłaś się, itp. Następnie ubrałaś piżame, weszłaś pod kołderkę i otuliłaś się.
-Oyasumi! -powiedziałaś cicho pod nosem i oddałaś się w objęcia Morfeusza.

******
Oto i Prolog!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro