Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Polska

Nastał już ranek...lekkie promienie słońca wpadały do mojego pokoju przez okno. Niechętnie zaczęłam otwierać oczy , które przyzwyczajały się do światła. Z rutyny sięgałam ręką na szafkę nocną po mój telefon. Była Sobota godzina 8:20... Powolnie wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się do mojej szafy . Sięgałam po byle jakie ciuchy ( czarną bluzę z kapturem oraz szare spodnie z dziurami ) i udałam się w kierunku łazienki. Przed przebraniem się umyłam zęby oraz zmieniłam już przekrwione bandarze ... Z wielkim obrzydzeniem patrzę na swoje ciało. Całe pokryte w różnych bliznach ... ale ja na to zasługuje..czemu ja nadal wogóle żyje... Tylko marnuje tlen...Popatrzyłam w kierunku małej szafeczki pod umywalką.- To tylko chwila ... tylko troszkę... nie Polska nie wolno! Szybko się ubrałam i przemyłam twarz zimną wodą . Popatrzyłam się w lustro na swoją twarz po której spłynęło kilka łez. -Nie mogę... Wyszłam z łazienki kierując się w kierunku lodówki  znajdującej się w kuchni. Wyciągłam z niej jogurt naturalny do którego wsypałam garść rodzynek i wymieszała m łyżką. - Będzie tak 120 kalorii.( Tak naprawdę nie wiem ile taki jogurt naturalny ma kalorii :/ ) Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam TV. Jedząc " śniadanie " oglądałam a raczej starałam się oglądać jakieś kanały . Zatrzymałam się na jakimś filmie przyrodniczym który o dziwo mnie zainteresował. Nim się zorientowałam była godzina 10:30. Jako nie miałam nic użytecznego do roboty ... poszłam na spacer . Chodząc po chodniku ze słuchawkami na uszach i kapturem na głowie przechodziłam koło różnych kraji.
Na widok ich szczęścia robiło mi się nie dobrze. Może dlatego że sama go nie miałam...w sumie jak ktoś taki jak ja może zasługiwać na szczęście. Jednak jedna rzecz sprawiła że mój stan się jeszcze bardziej pogrążył... zauważyłam szczęśliwą Amerykę ( USA) trzymającą za ręke uśmiechniętego Rosję. Są już parą od pół roku a nadal to tak boli... Kiedyś Rosja mi się podobał ale on wybrał ładniejszy , bogatszy kraj. Nie dziwię mu się też tak bym wybrała ale jednak....miałam małą nadzieję. Czułam jak do oczu zbierają się mi łzy... przyspieszyłam krok by ich jak najszybciej ominąć . By nie musieć z nimi rozmawiać. Jednak usłyszałam -Polsha to ty?! Hej... . Jednak byłam w stanie tylko wyjąkać ciche - Cześć...
Kiedy jednak miałam zamiar już iść Rosja chwycił mnie gwałtownie za rękę. Na skutek tego syknełam z bólu. Moje rany nie zdążyły się jeszcze zagoić. - Poczekaj! - krzyknął. - W-wybacz alee się śpi-iesze...! Wyrwałam mu się po czym biegłam co sił nie patrząc przed siebie i nie słuchając krzyków wychodzących za mną. Kiedy zorientowałam się gdzie jestem okazało się , że jestem przed jakimś lasem. Głupia ja stwierdziłam , że do niego wejdę. Kiedy chodziłam

Po lesie wydawało mi się że czas stanął w miejscu. Przepiękny śpiew ptaków koił moją duszę i ciało. Jednak w pewnym momęcie z pobliskich krzaków wydobył się szelest. Za pierwszym razem olałam sygnał myśląc że to jakieś zwierzę jednak gdy sytuacja się powtórzyła odwróciłam się zaniepokojona chwytając pobliski patyk i mówiąc - Kto to ? Kim jesteś?
Z krzaków wyłoniła się wysoka postać....to on....ale jak....
- Witaj polsha dawno się nie widzieliśmy.....~
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Ale ładny wynik aż 501 słów ! Mam nadzieję że początek choć trochę jest interesujący i że nie jest tak źle 😉

Kami Kami~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro