thirty one

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Julie

David uległ siostrze po długotrwałym błaganiu by zawiózł nas na lotnisko. A, więc teraz braciszek mojej przyjaciółki siedzi zrezygnowany za kierownicą swojego srebrnego Peugeota wioząc nas na lotnisko. Jesteśmy na miejscu dwie godziny przed wylotem samolotu. Stoimy w wielkiej sali nazywanej chyba poczekalnią. David postanowił zostać z nami, my z Alex usiadłyśmy, a ten poszedł do jakiś dwóch mężczyzn i jakiejś kobiety.

-ten chłopak- wskazała na dobrze zbudowanego bruneta o takim samym kolorze oczu, było w nim cos co kreowalo go na ideał - to jest przyjaciel mojego brata.

Gdy chłopak odwrócił się w moją stronę na tyle, żebym była w stanie go zobaczyć, wydawał się dziwnie znajomy. Gdy ten dostrzegł, że go obserwuję, spojrzał na mnie pytająco - był seksowny

-czy on, no wiesz, ten kumpel twojego brata też jest aktorem?- nie wiem po czym to wnioskuję, może dlatego że jeszcze nie zareagował na to ze tak długo się na niego gapię?

-tak, zastanawia mnie tylko kim jest ta dziewczyna. Możliwe, że oni są razem lub to tylko koleżanka - wzrusza ramionami.

Pozdrawiam dłuższym czasie siedzenia w milczeniu słyszę pytanie Alex.

-leciałaś kiedyś samolotem?

-tak, wiele razy-odpowiadam - a ty?

-nigdy i trochę się boję.

-nie ma się czego obawiać to jest naprawdę przyjemne uczucie lecieć tak poprzez chmury. - uśmiecham się do niej szeroko na co ona odpowiada tym samym.

Zaczynamy obie sprawdzać, przeglądać, czytać coś w swoich telefonach. Odrywa a nas od tego David.

-Alex! Julie! Chodźcie na chwilę - posłusznie wstajemy i udajemy się do tej czteroosobowej grupki, a przepraszam już sześcioosobowej.

Matt

Tata zawozi mnie rano na lotnisko, jak zwykle jestem spóźniony, ale jedynie o 5 minut. Dlaczego? Bo mój kochany ojczulek, czytaj śpiąca królewna, nie mógł się dobudzić. Dlatego też wychodząc z auta, tatuś zaczyna tłumaczyć przyczynę naszego spóźnienia Gregore'owi, a ja podchodzę do Lacey. Przytulam i całuję ją w usta na powitanie, a mój ojciec wydaje się być lekko zmieszany całą tą sytuacją i prawdopodobnie tym, że mam dziewczynę, a nie wspomniałem o tym ani słowem. Po chwili ojciec, także podchodzi do nas witając się z Lacey, następnie przytula mnie i wraca do auta, gdyż za nim zrobił się już korek. Tak. Mój wspaniały tata zostawił auto przy wejściu na lotnisko, aby móc wytłumaczyć nasze spóźnialstwo i pożegnać się ze mną. Wspaniale!

Wchodzimy do środka. Kierujemy się do dużego pomieszczenia, w którym znajdują się miejsca siedzące, nie wiem jak to się nazywa, ale jak dla mnie to poczekalnia, gdzie podróżni bądź czekający na osoby, które skądś tu przylecą. Razem z Lacey idziemy usiąść, a Gregore oddala się od nas na parę metrów i wykonuje do kogoś telefon. Po chwili jednak przywołuje mnie ruchem ręki.

-co ona tu robi? -warczy przez zaciśnięte zęby, wskazując na Lacey rozglądającą się właśnie po pomieszczeniu.

-Leci ze mną do Anglii, to chyba logiczne?-odpowiada bez wachania.

-ale...

-ale co?- teraz to ja mówię z dostrzegalna złością przez zaciśnięte zęby.

-Eh..wszystko już załatwiłem, macie wspólny pokój hotelowy i we trójkę lecimy pierwszą klasą. Na przyszłość, jednak mów mi o takich rzeczach wcześniej, a nie na ostatnią chwilę...-mówiąc to patrzy na mnie z pod łba.

-Ależ mój drogi Gregore, kto tu bardziej zawinił? Ja biorąc ze sobą swoją dziewczynę, z którą tak się składa, że miałem plany na dziś wieczór, czy ty powiadamiając mnie i moich rodziców o przesunięciu lotu do Anglii nawet nie dwadzieścia cztery godziny przed wylotem?- mówię wściekły

-tak dobra J A, pasuje? A teraz wracaj do swojej dziuni bo ja muszę jeszcze coś załatwić.

-nie nazywaj jej tak!

Wracam do Lacey, ale ona robi coś na telefonie. Po chwili patrzy na mnie, gdy jeszcze nie do końca ohłonęłem...

-o czym rozmawialiscie? -pyta słodkim, zaspanym głosikiem.

-o niczym istotnym- wzruszam ramionami. Po chwili obejmuję dziewczynę ramieniem, a ona opiera o mnie głowę. Chwilę później zmierza w naszą stronę, co zresztą bardzo mnie dziwi, David. Oboje, ja i Lacey, zrywamy się z miejsca.

-co przyszłeś się ze mną pożegnać?- śmieje się- aż tak się stęskniłeś.

-za tobą? Nigdy!-oboje wybuchamy śmiechem.

-a tak w ogóle to co ty tu robisz?

-przywiozłem dziewczyny, bo gdzieś tam lecą-wskazał głową na Alex i jakąś dziewczynę. Gdy odwruciła się na tyle, żebym mógł ujrzeć jej twarz, zdawało mi się że skądś ją znam. No, ale może po prostu widziałem ją kiedyś jak byłem u Davida. Czuję się mało komfortowo, gdyż towarzyszką Alex o blond włosach i chyba błękitnych oczach, choć z tej odległości średnio cokolwiek mogę dostrzec, by być pewnym na sto procent. Dziewczyna wpiła we mnie swój wzrok, speszona, jednak moim pytającym spojrzeniem, które jej posłałem w odpowiedzi, spojrzała na podłogę. Nawet smutna i zażenowana jest piękna! Nagle w mojej głowie pojawia się czerwona lampka: NIE, CHWILA, NIE WOLNO CI TAK MYŚLEĆ- MASZ DZIEWCZYNĘ!

Zaczynamy rozmawiać o czymś wszyscy razem w tym czasie podchodzi do nas mój menager i także włącza się do rozmowy. No dokładniej to włączył się do rozmowy zaraz po tym jak przekazał nam wszystkie informacje co do lotu i ogólnie pobytu w Anglii. Gdy skończyły nam się tematy do rozmów, odezwała się po dłuższym czasie milczenia Lacey.

-Był byś tak miły i przedstawił nas sobie? - skinęła głową w stronę Alex i jej koleżanki. W sumie nie dziwie jej się jest tu jedyną dziewczyną w towarzystwie chłopaków, to logiczne że chciałaby pogadać z kimś na inne tematy niż gry komputerowe i filmy.

-pewnie. Alex! Julie!- Julie! Czy...niee to nie możliwe by to była ona- Chdzicie na chwilę!

Witam :*

Miłego czytania Vixit<33


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro