twenty eight // second part

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Julie

Siedzieliśmy u Matta w pokoju, zaczęłam gorączkowo rozmyślać o mojej relacji z jego rodzicami... Jednym słowem: tragedia. Mimo że Matt twierdzi inaczej, ja i tak wiem swoje.

A może oni chcą tylko Cię sprawdzić? - odezwał się mój rozum.

Tak i przy okazji zranić! - dodała podświadomość.

Ale, czy nie powinnaś chociaż spróbować polepszyć tych relacji? -pytało natarczywie coś we mnie.

Ale moja odpowiedź nie uległa zmianie "NIE". Przecież to nie ja zaczęłam prawda? To wszystko wina tej napuszonej jędzy. KONIEC, KROPKA!

-o czym myśli, moja księżniczka? - zapytał brunet, tym samym wyrywają mnie z zamyślenia.

-o wszystkim. -wykonałam charakterystyczny ruch rękami mówiąc to.

-a już myślałem że to ja jestem obiektem twoich mysli. -westchnął i posłał mi swój przecudowny uśmiech, który tak bardzo ubustwialam.

-śnij dalej, ropucha! -wytknęłam mu język, zachowując się jak małe dziecko.

-o tobie? Zawsze! - sama nie wiem co nas tak rozbawiło, ale oboje zaczęliśmy się trząść że śmiechu.

W tedy ręka mojego kochasia obiemanie a ja wtuliła się w jego ramię.

-oni mnie nigdy nie polubią, prawda? -spytałam ze smutkiem dostrzegalnym w głosie. Zostałam tylko mocniej przytulają w odpowiedzi i pocałowała w czoło.

-nie mają wyboru, nie jestem już ich chlopczykiem. Mam 21 lat! Sam będę decydował o tym z kim i gdzie chcę być! Oni nie mają nic do gadania. -chłopak wziął w swoje ręce moja twarz i po chwili trwaliśmy w pocałunku.

-Kocham cię. - wyszeptałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.

-Ja ciebie bardziej, ksiezniczko. -cmoknął mnie w czoło.

-nie wątpię, Ropuszko. -zasmialam się.

***

Alexandra

Minął już tydzień od pogrzebu mojej rodzicielki, oraz tydzień od kiedy oficjalnie z męskim odpowiednikiem mojego imienia, a dokładniej osoba tę imię noszącą jestem razem. Tak ja i Alex to od teraz oficjalna para. Mam nadzieję że zostanie tak na dłużej...

***

davv69: witaj, ksiezniczko!

julxo: spadaj palancie!

davv69: co ja robię źle?

julxo: serio chcesz wiedzieć?

davv69: No chyba po to pytam, nie?

julxo: no więc o wiele lepiej byś się sprawował...

davv69: po co to pauzy? Nie rób tg jakiś melodramatów tylko odpowiedz!

julxo: okay, lepiej by było gdybyś się usunął z naszego życia i ew przestał oddychać :D

julxo: nara, pojebie! -,-

julxo offline

davv69: skąd ja to wiedziałem? ;_;

***
Narracja trzecioosobowa

-Jul, mogę cię o coś spytać? - odezwał się rozczochraniec do niewiasty znów błądzących w swoich myślach. Jednak, nie ma tyle by nie dotarło do niej pytanie.

-już to zrobiłeś. - zaśmiała się.

-eh.. No ta-tak... -zawachał się młodzieniec. Ale dostrzegając uśmiech dziewczyny zachęcający go do dalszego mówienia wyjąknął- No więc, czy zaszczyciłabyś mnie swoją obecnością dziś wieczorem? Ubierz jakąś sukienkę. -dodał szybko widząc jej zmieszanie. -reszty dowiesz się puźniej. -poslal jej żałosny uśmiech.

- oczywiście że zaszczycona cię moja obecnością... Tylko czy akurat dzisiaj? -udala zamyślenie-bo wiesz ja mam napięty grafik, może tak za rok? Tak myślę za za rok wcisnę jakieś spotkanie z tobą. - widząc zawód na twarzy chłopaka dodała - żartuje, Ropuszko! Jasne że pójdę! -chlopak wziął ją w objęcia i pokręcił w okół własnej osi.

-Matt? -zapytala, a gdy chłopak wzrokiem zachęcił ja do dalszego mówienia odrzekła- ale o której idziemy?

-przyjade po ciebie. -posłał jej ponownie uśmiech.

-nienawidze cię! - rzucała go poduszką.

-tez cię kocham, Juluś - on także rzuciła w nią poduszką.

-matt... - zaśmiała się - ale ty nie masz mojego adresu.

-jestes pewna? Ja jestem przekonany że mam - zaśmiał się, a ona wykonała face palm przypominając sobie że podawała mu swój adres. - No więc nie zostaje ci nic innego jak czekać na swojego księcia z bajki na białym koniu.

-raczej Ropuchę, na... -zaśmiała się dziewczyna, Ale nie było dane jej dokończyć...

-na BIAŁYM KONIU- wturował jej Matt -aż tak to ty mnie nie dyskryminuj, czy co ty tam właśnie chciałaś robić. -zasmiała się lekko.

-ja? Ja chciałam powiedzieć "w swoim czarnym mustangu"-broniła się.

-tak, tak bo uwierze-zaczął ją łaskotać.

Heeeej!

Stęsknił się ktoś za mną? Ehh... A już myślałam...

No więc życzę wszystkim czego duszą zapragnie i ble ble ble z okazji Wielkiej Nocy/ Wielkanocy (jak zwał tak zwał)

Kto tak jak ja nie lubi tego święta ręka do góry! No a jak lubicie to... To... To... To nie wiem co 😂 No ale między innymi wszystkiego dobrego itp.

Wasza jakże wspałomyślna i przecudowna
~Vixit<333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro