twenty//second part

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drobna, niebieskooka blondynka siedzi teraz na ławce w parku i płacze. Po tym jak opadły emocje, uznała, że orzechowooki chłopak wcale nie chciał jej zdenerwować, ale jednak mu oraz pewnej pomocnicy diabła udało się to bezbłędnie. Wypłakując oczy zastanawiała się intensywnie nad słowami chłopaka. Czy on się jej podobał? Czy się zakochała w brunecie o orzechowym odcieniu oczu? Gdyby ktoś pare tygodni temu zapytał się jej o to,  zapewne by go wyśmiała, ale teraz jest pewna, że odpowiedź bez dwóch zdań brzmi TAK. Ale przecież mu tego nie powie, prawda? Jul doszła do wniosku, że mimo wszystko nie może dać chłopakowi okazji by to dostrzegł, od dziś zamierza stawiać na obojętność i to nie tylko podczas konfrontacji z chłopakiem o oliwkowej cerze. Mimo, że miała poczucie, że minęło bardzo dużo czasu dalej nie ruszała się z ławki, patrzała teraz przed siebie i wtedy go zabaczyła, a jej serce biło tak szybko jakby miało udać się na spacer, najlepiej w stronę tego kto ten stan wywołał.

Chłopak był wściekły zachowaniem dziewczyny. Udał się w miejsce gdzie najbardziej nie chciał trafić- był w parku, siedząc przy fontannie. Wydaje się jakby minęła wieczność od kiedy był tu po raz pierwszy z Julie, ta fontanna, w którą wbił uparcie swój wzrok, wsprawiała go w melancholię i przywoływała dużo wspomnień, tych miłych jaki równie wiele tych dość przykrych dla bruneta. Nie mógł uwierzyć, że właśnie pokłócił się z Jul, choć nie. W to wierzył, gorzej było mu uwierzyć, o co!? Chciał ją tylko zaprosić na imprezę obsady, ale jak zwykle wszystko zawalił!

-Jestem beznadziejny!- warknął sam na siebie, kopiąc w fontannę, co nie umknęło innym przechadzającym się po parku. 

Chcąc uniknąć tych dziwnych spojrzeń rzucanych już od chwili na jego osobę dalej stojącą w osłupieniu przy fontannie, jak zwykle były spowodowane przez nieodpowiedzialnie zachowanie nastolatka. Po chwili postanowił, że uda się w górę pagórka, kto wie? Może wróci do hotelu?Kierując się w górę zobaczy pewną dziewczynę. 

-hej!- krzyknął, a ona się odwróciła.

-o hej, Matt- przytuliła go, a on pocałował, ale nie tak jak zawsze w policzek tym razem wpiął się w jej usta.

Pocałunek młodych nie trwał długo, ba za Mattem wyrośli jakby z trawy jego kumple, pogwizdując na ten widok. 

- ty to pewnie Jul?- ujął dłoń dziewczyny, po tym złożył na niej pocałunek- ja jestem dylan.

-ale mów mu Łoś- wyszczerzył się Chris- ja jestem Christian.- ukłonił się lekko.

-chyba nastąpiła pomyłka, ja jestem Michalina. Jak chcecie to mówcie do mnie Misia.- posłała promienny uśmiech w ich kierunku. A ty - zwróciła się do Alexa- jak się nazywasz?

-Alexander.

- chłopaki, tak się cieszę, że przyjechaliście! Ile zostajecie?

- do końca wakacji.- odpowiedział z powagą w głosie Dylan, nie bardzo - pasującą o jego osoby.

- super! To jest Misia, gramy razem w filmie. Misiu, to są moi głupkowaci znajomi.- wskazał na chłopców.

- wypraszam sobie! Przyjaciele, jak już! Foch!

-no to poznałaś już Dyla- zaśmiał się chris.

-chodźcie może do mnie do pokoju i pogadamy, bo z nimi- wskazał na nowo przybyłych do Anglii przyjaciół- postawimy na nogi cały kraj- wszyscy oprócz dylana i chrisa roześmiali się, no kto by się śmiał jakby taki komplement  został wypowiedziany z myślą o nim?

Idąc w stronę hotelu, kątem oka zauważył siedządzącą na ławce Jul, ale przecież powiedziała mu już wszystko co chciała. Szybko odwrócił wzrok i wrócił do wygłupów ze znajomymi.

Dobry wieczór!

Proszę nie bijcie, ale jak juz chcecie/musicie to __Sylviaa__ rozdziaje patelnie z biedronki!

I zapewne sama mnie nią walnie, wiec poszukuje odpowiedzialnej osoby która zabierze jeji parasolkę! Pomocy!😂🐍

~Vixit<333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro