| 12 |

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odrazu po przebudzeniu do moich uszu doszedł dźwięk kropel deszczu które spadały na okno w moim pokoju, niebo było szare, bez życia. Idealny dzień na osiemnaste urodziny. - pomyślałam i wstałam z łóżka. Przetarłam oczy, sięgnęłam po telefon i spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 9.54. Mój wzrok zjechał na dół ekranu aby ujrzeć 20 powiadomień od Adriena jak i 32 nieodebrane połączenia od Alyi. Psychofani. - zaśmiałam się w duchu.
Odblokowałam telefon i przeczytałam wszystkie wiadomości.

Kotek
Wstałaś księżniczko?
Zatańczysz ze mną na urodzinach, twojego przyszłego byłego?
Grzecznie proszę.
Nie ignoruj mnie biedronsiu.
Czy moja pani może już wstać.
Nudzi mi się.

Pokręciłam głowa i wybrałam numer mojej przyjaciółki.

-No nareszcie księżniczka wstała. — usłyszałam głos Alyi w słuchawce.

-Czemu wszyscy muszą mnie tak nazywać? — spytałam się samej siebie i opadłam ponownie na materac.

-Jak to wszyscy? — zapytała podejrzliwie Césaire.

-Bzdury z rana gadam. — odpowiedziałam próbując obronić się przed kolejnymi ciekawskimi pytaniami od mojej przyjaciółki. — Czemu dzwoniłaś?

-Chciałam się spytać czy przyjdziesz o 15 wyszykować się na imprezę, będą wszystkie dziewczyny.

-No jasne, że będę! — odpowiedziałam bardziej ożywiona.

-W takim razie do zobaczenia. —odparła i zakończyła rozmowę.

Odłożyłam telefon i powoli zeszłam z łóżka. Skierowałam swoje kroki do łazienki i tam wykonałam moją poranną rutynę. Po 30 minutach wyszłam z łazienki w moich domowych ubraniach i zaczęłam sprzątać pokój. Przez ostatnie tygodnie cały mój wolny czas przeznaczałam na projektowanie i przez to mój pokój wyglada jakby przeszło przez nie tornado. Wyrzuciłam wszystkie śmieci do worka i starłam kurz, szybko odkurzyłam i umyłam podłogę, odrazu po tym wzięłam odświeżający prysznic.
Dzisiaj postawiłam na bardziej stonowaną stylizacje gdyż miałam przejść tylko do domu mojej przyjaciółki.
Wyjęłam z szafy czarne legginsy, biały top i na to zarzuciła szarą oversizową bluzę. Spojrzałam zegar wiszący na jednej ze ścian w moim pokoju, wskazywał on godzinę 14.30. Do domu Al miałam 15 minut pieszo, więc wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i wyszłam z domu. Po drodze spotkałam Alix, z którą rozmawiałam o imprezie aż do dojścia do drzwi brunetki. Alix zapukała do drzwi naszej przyjaciółki, która odrazu je otworzyła.

-Witajcie kochane, wchodźcie szybko! Tylko was brakowało. — uśmiechnęła się brunetka, na której twarzy były dwie tasiemki, które miały pomóc w zrobieniu idealnych kresek.

Już po chwili razem z Alix siedziałyśmy na obrotowych krzesłach i przestraszone patrzyłyśmy na dziewczyny stojące wokół nas.

- Podkład. — oznajmiła Al i wyciągnęła rękę w przestrzeń.

Na drugim stanowisku działo się dokładnie to samo tylko, że to Juleka obsługiwała Alix. Cały makijaż dziewczyna spryskała nieznanym mi dotąd sprejem utrwalającym makijaż. Podeszłam do lustra i oniemiałam. Makijaż był idealny, widać, że Alya kolorystykę dobrała tak aby pasowała do mojej sukni.

-Alya działasz cuda! — zaśmiałam się nadal oglądając w lustrze.

-Ma się ten talent. — odparła nakładając błyszczyk na usta.

***

Wraz z dziewczynami stałyśmy przed wejściem na imprezę, trzeba było przyznać Luka się postarał, a jego popularność w tym roku wzrosła przez co na imprezie było 3/4 szkoły. Pomachałam do grupki chłopaków z naszej klasy i lekko wychyliłam się z kolejki aby policzyć ile osób stało przede mną.

-Jeszcze 8 osób i wchodzimy. — mruknęłam przybliżając się do Alyi.

-No nareszcie! Chciałabym się czegoś napić! — krzyknęła oburzona dziewczyna, wszystkie głowy odwróciły się w naszą stronę, a ja szybko uciszyłam przyjaciółkę.

Nagle przez tłum ludzi ujrzałam blond włosy należące Chloe, gdy tylko weszła do pomieszczenia zaczęła biec przed siebie. Już po chwili zobaczyłam jak rzuca się w ramiona mojego chłopaka, a ten ją przytulił. Mina mi zrzedła i miałam ochotę stąd odrazu wyjść, ale wyglądałam za ładnie na powrót do domu bez imprezy. Luka delikatnie odstawił blondynkę na ziemię i szepnął jej do ucha, na co ona zachichotała i pociągnęła go w lewą stronę klubu.

-Też to widziałaś?! — szepnęłam zdziwiona do mojej przyjaciółki.

-Co widziałam? — zapytała zdezorientowana, gdy się do niej odwróciłam zobaczyłam Nina, wszystko jasne.

-Cześć Nino, nie widziałam cię wcześniej. — przywitałam się z chłopakiem rzucając porozumiewawcze spojrzenie Alyi.

-Tez tu jestem! — wychylił się zza chłopaka blondyn. — Czemu mi nie odpisałaś? — zapytał i zrobił słodkie oczka.

-A to obowiązek? — burknęłam w jego stronę, nadal byłam na niego zła za to, że flirtował ze mną przy moim chłopaku, a nawet i nie przy nim to robił.

-Księżniczko, nie obrażaj się. — padł na kolana przede mną błagając o wybaczenie.

-Wstawaj! — syknęłam w jego stronę, podając ochroniarzowi moje zaproszenie co po chwili zrobiła trójka, z którą przed chwilą rozmawiałam.

-Idę do toalety. — powiedziałam Alyi i poszłam w ta samą stronę co przed chwilą pobiegła Chloe wraz z Luką.

Rzeczywiście poszłam w stronę toalet co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło, przyspieszyłam kroku i usłyszałam cichy szept zza drzwi ubikacji.

-Ciszej, bo ktoś nas usłyszy. — syknął chłopak, a w jego głosie rozpoznałam Lukę.

-Spokojnie kochanie. — westchnęła Chloe swoim jadowitym głosem. — Po imprezie to powtórzymy? — zachichotała, a ja widziałam przed oczami jej słodką minkę.

-Jasne. — odparł po chwili chłopak. — zaczekaj za klubem pojedziemy do mojego domu. — zaproponował Luka.

-Dobrze, do zobaczenia. — mruknęła, a ja usłyszałam ciche muśnięcie.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę baru i poprosiłam o pierwszy lepszy alkohol, który zobaczyłam u grupki dziewczyn stojących obok mnie. Stałam przed barem i lekko kręciłam nogą w rytm muzyki, gdy poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Lukę, siliłam się na uśmiech i przywitałam się z chłopakiem. Po chwili rozmowy zaciągnął mnie ma parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Usłyszałam obok siebie ciche odchrząkniecie i odwróciłam głowę nadal kołysząc biodrami.

-Idziemy się czegoś napić? — zapytał Adrien groźnie patrząc na Luke, który przestał tańczyć.

-Luka, później wrócę.. dobrze? — zapytałam.

-Jasne. — burknął.

Odeszłam z blondynem do baru, gdzie siedzieli pijani chłopcy z naszej klasy.

-Po pierwsze, pięknie wyglądasz. — uśmiechnął się w moja stronę chłopak, a ja szepnęłam ciche dziękuje. — Po drugie za pięć minut stań na środku parkietu, stamtąd będziesz miała najlepszy widok na... prezent dla Luki. — posłał mi tajemnicze spojrzenie i odszedł w stronę sceny.

Tak jak kazał po pięciu minutach stanęłam na środku parkietu, który był zaznaczony czerwonym „x". Po chwili fioletowo-niebieskie światła zgasły, a pomieszczenie oświetlało tylko promyki rzucane na Adriena.

-Moi drodzy, zebraliśmy się tutaj aby świętować urodziny Luki Couffaine. — ogłosił przez mikrofon. — Przygotowałem niespodziankę dla naszego solenizanta i dwóch kobiet stojących na tym parkiecie.

Po całej sali rozniosły się donośne szepty, a ja wzrokiem odszukałam Lukę, który wymieniał zaniepokojone spojrzenie z Bourgeois.

-Zacznijmy oglądanie. — krzyknął, a ostatnie światło w pomieszczeniu zgasło, teraz na ścianie pojawił się film.

Głównymi postaciami tego filmu był Luka i Chloe, dziewczyna stała oparta o ławkę i lekko rozpięta koszulą, chłopak natomiast wręcz napierał na dziewczynę namiętnie ją całując i schodząc coraz niżej z pocałunkami. Film skończył się gdy Luka zaczął do końca rozpinać koszule Bourgeois.

-Reszty nie nagrałem gdyż chciałem oszczędzić wam i mi tych widoków. — skomentował Agreste stojąc w ciemności.

Tym razem na ekranie zaczęły pojawiać się zdjęcia dwójki, a w tle trochę niewyraźne głosy „pary".
Po skończeniu pokazu wszystkie światła ponownie zostały zapalone, a wszystkie oczy skierowane zostały na mnie.

-Wszystkie zdjęcia zostały zrobione przeze mnie, kiedy Mari była już z Luką.. dziękuje za uwagę. — skończył smutnym głosem, patrząc na mnie zszedł ze sceny.

Po chwili wszyscy jakby uświadomili sobie co zrobił dzisiejszy solenizant i zaczęły rzucać w jego stronę coraz gorsze obelgi. A ja? Nie, nie zaczęłam płakać, wcale nie byłam smutna, byłam zażenowana i zawiedziona postawą Couffaine.
Zaśmiałam się cicho pod nosem i krzyknęłam na całą sale.

-Powinnam teraz z tobą zerwać, prawda? — krzyknęłam z sarkastycznie, a wszyscy zebrania wybuchnęli śmiechem, a co niektóre osoby zaczęły mi dopingować. — No to zrywam! Adrien podwieziesz mnie do domu? — parsknęłam śmiechem po tych słowach, a Blondyn odrazu się przy mnie pojawił.

-Oczywiście, księżniczko! — rzucił w moją stronę i złapał mnie pod rękę przez co po sali przeszły donośne oklaski.

-Właśnie to miałem na myśli na tamtej lekcji, teraz nie masz jak przede mną uciec. Kocham cie i dobrze wiem, Że ty mnie też. — szepnął i puścił w moją stronę oczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro