Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Remus

Stałem jak wryty na korytarzu i patrzyłem na Syriusza, który obciskiwał się z tą dziewczyną ze Slitherinu i nie wiedziałem co o tym wszystkim mam myśleć.
Nie wierze w to! Zakochałem się w Syriuszu?! Ale jak to możliwe!? Nie wiedziałem, że jestem gejem... Milion myśli na raz przeleciało mi przez głowę.
W końcu nie możliwym było, żebym ja się zakochał w moim najlepszym przyjacielu!
A może to jednak było możliwe...?
Teraz to już nie byłem pewny niczego, jednak wiedziałem że Syriusz nie będzie zawsze się całował z tą Ślizgonką.
Stałem jeszcze przez kilka minut na tym korytarzu bez ruchu, zszokowany nową porcią emocji na raz, aż w końcu postanowiłem to wszystko przemyśleć na spokojnie w Dormitorium.
Odwróciłem się pospiesznie, tak żeby Syriusz mnie nie zauważył i pobiegłem w stronę Dormitorium Gryfonów.
Gdy po 10 minutach tam dotarłem, zorientowałem się, że chłopaków nie ma jeszcze w pokoju wspólnym i poszedłem pospiesznie do naszego pokoju.
Zamknąłem drzwi i usiadłem ciężko na moim łóżku, rozmyślając o tym wszystkim.
Nie rozumiem... Czemu on... Czemu akurat musiało paść na niego! On cię nie zrozumie... Jest szkolnym podrywaczem i na sto procent woli dziewczyny.... Do tego cię nienawidzi! Jak mogłeś wogóle myśleć, że on cię pokocha... Jesteś beznadziejny... Pomyślałem zdruzgotany i gdy przypomniałem sobie jak Syriusz się całował z tą dziewczyną ze Slitherinu, łzy poleciały mi po policzkach a ja ukryłem twarz w dłoniach, żeby to ustało.
Jednak tak nie było...
Na początku, wypierałem ze swoich myśli fakt, że zakochałem się w Syriuszu, bo to poprostu było nie do pomyślenia i starałem się udowodnić sobie, że to nie prawda.
Jednak potem pomyślałem o tym spokojniej i w końcu zrozumiałem, dlaczego tak bardzo zależało mi na przyjaźni z Syriuszem.
Zawsze to ON był moim najlepszym przyjacielem z całej trójki i to ON mi zawsze pomagał najbardziej podczas pełni.
Poprostu, to on zawsze mi opatrzał rany i gdy byłem bardzo pokiereszowany to zanosił mnie do Skrzydła Szpitalnego (co zrobił też jak chłopaki się dowiedzieli o tym, że jestem Wilkołakiem w drugiej klasie), co może było spowodowane tym, że z naszej czwórki był najbardziej umięśniony.
Zawsze byłem mu za to bardzo wdzięczny i było mi bardzo głupio, że on tyle dla mnie robił a ja nawet się nie potrafiłem mu za to odwdzięczyć.
Dlatego, z czasem Syriusz stał się moim najlepszym przyjacielem.
Jednak, on najbardziej z naszej trójki lubił Jamesa.
Oni od zawsze byli najlepszymi przyjaciółmi, a ja nie mogłem tego zmienić.
Oczywiście nie chciałem stracić moich przyjaciół, ale najbardziej właśnie mi zależało na przyjaźni z Łapą.
Dlatego też, gdy tak bardzo pokiereszowałem Syriusza w tamtą noc w Wrzeszczącej Chacie, byłem na siebie tak bardzo zły i było mi tak żal Syriusza, że gdy on mnie wyzwał i nazwał potworem poczułem ukłucie smutku i żalu w moim sercu, właśnie przez to że tak mi na nim zależało.
Myślałem, że to był objaw normalnej przyjaźni między ludzkiej, jednak gdy zobaczyłem go przed chwilą z tą dziewczyną ze Slitherinu, to aż mnie krew zalała.
Ale odziwo to nie była taka czysta złość, tylko złość pomieszana z zazrością i... Smutkiem?
I dopiero w tamtej chwili zrozumiałem, że się zakochałem w Syriuszu.
Serce rozpadło mi się na kawałeczki, ale i tak nie mogłem tego zmienić.
Poprostu się zakochałem i czy chciałem czy nie, musiałem to przyjąć do wiadomości.
Jednak teraz, pojawiło się pytanie.
Co ja mam teraz z tym uczuciem do niego zrobić?

TYMCZASEM

Lily

Było już po lekcjach, gdy ja wraz z moimi przyjaciółkami wracałyśmy do naszego Dormitorium.
Byłam zamyślona, dlatego że to co powiedział mi rano Severus, nadal ciążyło mi po myślach i sprawiało, że nie potrafiłam się na niczym skupić.
- Haloo, Lily czemu ty taka zamyślona? Od czterech minut czekam aż odpowiesz mi na moje pytanie a ty milczysz. Coś się stało? - spytała Marlena wyrywając mnie z moich rozmyśleń.
- Umm... Sorki... Zamyśliłam się... - bąknęłam.
- Ale masz tak od rana. Od czasu twojej rozmowy z Sevem. To przez niego? Powiedział ci coś obraźliwego?! - wtrąciła się Dorcas gotowa zabić Severusa.
- Nie chodzi o Severusa. Poprostu się zamyśliłam i tyle. Choćmy już do tego Dormitorium - odparłam pospiesznie i przyspieszyłam trochę kroku, co zrobiły też moje przyjaciółki.
Narazie poprostu nie chciałam im mówić o tym, co powodział mi Severus.
Gdy po 20 minutach doszłyśmy do naszego Dormitorium i weszliśmy do naszego pokoju wspólnego, z ulgą stwierdziłam że Huncwotów ,a szczególnie Pottera, nie ma w pobliżu.
Dlatego, z ulgą wraz z moimi przyjaciółkami przeszliśmy przez pokój wspólny i usiedliśmy w naszym pokoju by spokojnie porozmawiać.
- Widzieliście może moją książke do Transmutacji? Nigdzie jej nie mogę znaleźć a jutro jest sprawdzian - spytałam dziewczyny, szukając wspomnianej książki.
- Może jest u Huncwotów? Wiesz przecież, że Potter lubi ci kraść rzeczy i chować gdzieś w swoim pokoju tylko po to żebyś do niego przyszła - powiedziała Alicja.
- Masz rację. Pujde sprawdzić, puki ich nie ma - odparłam i wyszłam z pokoju.
Potter często tak robił, dlatego postanowiłam to sprawdzić.
Weszłam na schody, prowadzące w stronę pokojów chłopaków i skręciłam w prawo.
Po chwili już stałam przed drzwiami pokoju Huncwotów.
Wiedziałam, że chłopaków jeszcze nie było w Dormitorium, więc bez wahania weszłam do ich pokoju (drzwi były zamknięte, ale nie na klucz).
Gdy weszłam do pokoju Pottera i jego bandy, zaniemówiłam.
Byłam pewna, że Huncwotów jeszcze nie ma w Dormitorium jednak się myliłam.
Na łóżku, z twarzą w dłoniach siedział jeden z czwórki chłopaków.
Tym chłopakiem był Remus...

Remus

Byłem dosłownie zrozpaczony, moją beznadziejną sytuacją z Syriuszem i tym wszystkim co mnie spotkało, że nadal siedziałem na łóżku i się nad sobą użalałem.
Zachowywałem się tak, jakbym był jakimś 2 latkikem, któremu zabrano lizaka i który teraz płaczę w swoim pokoju za swoją ukochaną słodyczą.
Byłem tak zamyślony, że nawet nie usłyszałem dźwięku otwieranych drzwi...
- R-Remus...? - usłyszałem głos Lily, który wyrwał mnie z moich ponurych myśli.
Szybko wstałem, otarłem rękawem twarz, która była już cała czerwona od łez i zerwałem się z łóżka, jak opażony, stając pod ścianą.
- H-hej Lily... - odparłem w końcu.
Wiedziałem, że wyglądam okropnie, w poczochranych włosach i z twarzą  czerwoną od płakania, jednak postanowiłem udawać że wszystko jest w porządku.
- Czy coś się stało? Ty... Płakałeś? - spytała zatroskana Lily, wpatrując się we mnie swoimi zielonymi oczami.
- Emm... Nie... Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Poprostu coś mi wpadło do oka... - rzekłem i przetarłem oko rękawem.
Wiedziałem jednak, że ona mi nie uwierzyła.
- No dobrze... Powiedzmy, że ci wierzę... A teraz... Odpowiesz mi na jedno pytanie? - powiedziała, po chwili namysłu rudowłosa.
- Um... Okej... Pytaj śmiało - odparłem, bo wiedziałem, że ona i tak spyta.
Wtedy, Lily wzięła głęboki wdech i powiedziała :
- Czy to prawda, że jesteś Wilkołakiem?
W tej chwili zamarłem.
Skąd ona niby to wiedziała?! Jak to możliwe, że poznała mój największy sekret?!
- Skąd ty... Jak się tego dowiedziałaś?! - spytałem wstrząśniety.
- Severus mi powiedział. Tamtej nocy, podczas pełni, mówił że był w Wrzeszczącej Chacie i widział jak się zmieniasz w Wilkołaka, a chłopaki w zwierzęta jako Animagowie - odparła Lily.
Teraz wszystko zaczynało nabierać sensu...
Teraz już wiedziałem czemu wtedy, na korytarzu, Severus się tak dziwnie na mnie patrzył...
Już wiem! Przecież Syriusz powiedział mu wtedy, by przyszedł do Wrzeszczącej Chaty! On tam był! Widział wszystko i powiedział to Lily.
A co jeśli...
Jeśli powie to wszystkim?!
Wtedy ludzie poznają mój i chłopaków sekret!
Nie... To się nie może zdarzyć! Pomyślałem.
- Ale zaraz... Naprawdę jesteś Wilkołakiem?! - znów odezwała się Lily.
W jej głosie poczułem lekki strach.
Widziałem, że się mnie teraz boi.
Spóściłem głowę i powiedziałem :
- Tak to prawda. Jestem Wilkołakiem i zaatakowałem Syriusza. Jestem potworem... - powiedziałem.
- Ej Remus. Nie mów tak! Nie jesteś potworem! - odparł Lily a ja popatrzyłem na nią ze łzami w oczach.
- Jestem! Właśnie tym jestem! Jestem beznadziejnym potworem, który nie powinien istnieć! - wykrzyknąłem i znowu spuściłem głowę, żeby Lily nie widziała moich łez.
Wtedy rudowłosa do mnie podeszła i położyła mi rękę na ramieniu.
- Nie jesteś żadnym potworem - zaczęła a ja na nią popatrzyłem.
Ona zrobiła to samo.
- Jesteś szlachetnym, lojalnym, miłym i odważnym chłopakiem. Rozumiesz?
I nie ważne co o tobie będą mówić inni, pamiętaj kim jesteś tak naprawdę.
A dla mnie, zawsze będziesz moim przyjacielem. Zawsze i na zawsze - powiedziała Lily.
Wtedy ją przytuliłem.
Poczułem, że mogę jej zaufać, bo naprawdę mogłem.
Ona odwzajemniła przyjacielski uścisk a ja poczułem w końcu, że zostałem przez kogoś zrozumiany i docieniony.
Tego teraz właśnie potrzebowałem najbardziej.
Potrzebowałem, zrozumienia...
---------------------------------------------------------
Hej!
Wiem, rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam czasu go dopracować, więc dlatego jest dziś XD.
Wogóle, czy tylko ja się trochę poryczałam?
Jak się podobał rozdział z Perspektywy Remuska i Lily?
Jak oceniacie ich przyjaźń?
Jak myślicie co się stanie dalej?
Jak rozwinie się miłość Syriusza i Remusa?
No musicie trochę poczekać, bo rozdział 8 będzie chyba w Sobote lub w Niedzielę XD.
Wogóle, bardzo szybko i przyjemnie mi się pisze do tej książki rozdziały.
Wsumie, ostatnio mam mega fazę na takie ckliwe rzeczy z płętą, więc będzie tego więcej UwU.
Dobra, jednak teraz się już z wami żegnam i pozostawiam was z tą niepewnością, co dalej i do następnego!
Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro