seven

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Matt
Jeżdżę po mieście słuchając muzyki puszczonej w aucie tak głośno jak się tylko da. Nagle przypomina mi się miejsce do którego kocham jeździć jak jestem zły, smutny czy jakkolwiek inaczej się czuję. Nie mam konkretnego celu mojej podróży, więc się tam udaje.

Gdy dojeżdżam na miejsce widzę pod moim ulubionym konarem drzewa pewną niewiastę. Ma długie blond włosy, a na nosie okulary z czarnymi oprawkami. Siedzi z nosem w książce.

-Mogę się przysiąść?- pytam, a ona tylko mruczy

-Pewnie- i wraca do dalszego czytania.

Siedzę z telefonem w ręku, włączam instagrama robię zdjęcie. Po paru próbach wychodzi perfekcyjnie. Po tym czasie dziewczyna o jasnym kolorze włosów, wstaje. Słyszę że coś robi a następnie podnosi nóżkę swojego roweru i na niego wsiada. Zdezorientowany hałasem po drugiej stronie grubego konara drzewa, wychylam się. Widzę że dziewczyna zakłada słuchawki nauszne i odjeżdża na rowerze. Na pierwszy rzut oka wygląda no to ze mamy dużo wspólnego. Zapewne nieźle byśmy się dogadywali i mieli wiele tematów do wielogodzinnych rozmów. Ja jednak zakochałem się w Juli, przynajmniej tak mi się wydaję. Wzruszam ramionami i wracam do opisywania posta, którego dodam na instagrama:


"Ludzie nie mają serc...Ludzie nie mają dusz...Interesuje ich tylko własny kurz" takim człowiekiem jestem ja :'( przepraszam że cię zraniłem 'nieznajoma' <3 mam nadzieję że mi wybaczysz #lake #summer #shy #Unhappy #sorrowful #downhearted #glum #iampitiful

Następnie także postanawia się udać na ostatnią już dzisiaj przejażdżkę. Jede przez jakiś czas normalnie, spokojnie. Będąc około w połowie drogi zwalniam, nie śpieszy mi się do domu...głównie dlatego że nie chcę wiedzieć co się tam stało pod moją nieobecność. Spoglądam przez okna pasażera jak i zarówno te od mojej strony. Zauważam tą dziewczynę. Jedzie na rowerze. Otwieram okno, przyglądam się jej. Ona po chwili robi to samo. Jedziemy tak przez chwile. Zauważam jak kierownicą jej roweru podskakuje... Może się mylę, ale wydaje mi się że to Julia. Moja Julia...

Upada.

Rower przewraca się i przygnita jej prawą nogę do krawężnika.

Zatrzymuje się tak szybko jak to możliwe.

-Julie- krzyczę chodź nie jestem pewny czy to na pewno ona. Ale mam takie przeczucie. Idę szybkim krokiem w jej kierunku, choć może to już trucht. Nie obchodzi mnie to.

Tak się boję.

Podchodzę do niej.

Widzę krew.

Nogę ma prawdopodobnie złamaną.

W biegu wyciągam jeszcze telefon i dzwonię na pogotowie. Będą za 30 min. A co jeśli ona nie wytrzyma? Podchodzę i robię to co jestem w stanie zrobić przed przyjazdem karetki.

Dziewczyna przygląda mi się jakby zobaczyła zjawę. Urywam kawałek mojej białej koszuli i zawijam na jej kolanie aby zatamować krwawienie. Traci świadomość. Mam nadzieję tylko że nic nie spieprzyłem jak zwykle próbując komuś pomóc.Mam nadzieję, że tylko zasłabła lub zemdlała. Nie przeżyje jeżeli coś jej się stanie.

Cholernie się boje.

Nie mija 5 minut a widzę karetkę. Znaczy pewnie mineło już ponad 20 min ale tak sie balem ze nie zwracałem uwago na mijający czas. W tej chwili liczy sie tylko jej zdrowie. Serce staje mi w gardle.

Nareszcie!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro