twenty nine //second part

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Młoda dziewczyna siedziała w swoim domu, znajdującym się JESZCZE w Californii. Jej myśli zajmował jednak tylko pewnie młodzieniec oraz zakupiony już przez parę dom w Anglii. Jul bardzo się cieszyła że powraca do korzeni, a co więcej, że w końcu ja poznała i odnalazła swojego brata. Podeszła wolnym krokiem do szafki gdzie były jej życzy z sierocińca, w starcie papierów odnalazła zdjęcie. Zdjęcie to przedstawiało tą samą osobę, którą tak bardzo polubiła i od której choć trochę dowiedziała się o samej sobie. Odłożyła zdjęcie do pudełka i starannie je zamknęła. Nagle poczuła jak ktoś od tylu zakrywa jej oczy dłońmi.

-Matt? - zapytała po chwili.

-hmm? - odpowiedział jej pomruk, chłopak zabrał ręce, a blondynka spojrzała na niego - o czym tak myślisz księżniczko? - dotarło do jej uszu po chwili niezręczne ciszy.

- o księciu. -odpowiedział pewnie.

- tak się składa że ja o księżniczce. -odpowiedział i zrezygnowały opadł na kanapę.

- to może mi o niej opowiesz? - spytała niebieskooka przysiadając się do niego.

- czemu by, nie? No więc ona ma przejrzyste oczy, ja osobiście widzę w nich niebo... Takie piękne, czyste w dzień bez jednej chmurki. Oczy przypominają słońce. Ona jest bardzo żywiołowa i... I jest dla mnie całym światem - drobna postać siedzącą obok poczuła że jej wnętrzności ściskając się, czyli to wszystko było kłamstwem? - a ty opowiesz mi o tym księciu, który skrada ciągle twoje myśli?

-ten książę...on jest aroganckim dupkiem, zachowuje się jak cyniczny i niedojrzały chłopak ale z czasem...może to ja się do niego przekonałam... A może to on wydoroślał? Mam wrażenie że przy nim latam... Latam w przestworzach. - teraz to Matta coś w środku się kręciło nie pozwalając racjonalnie myśleć. - a wiesz co jest najpiękniejsze? - spytała jeszcze.

-to że ta osoba siedzi teraz obok mnie. -dokończyła swoją myśl, a chłopak wparował jej w słowa mówiąc dokładnie to samo. Młodzi spojrzenie na siebie, a ich twarze przybliżył się żeby po chwili złączyć ich usta w długim, namiętnym pocałunku.

- to gdzie chciałeś mnie zabrać? - zapytała Jul, gdy się od siebie oderwali.

-zobaczysz! - wyszczerzył się i pociągnął ją w stronę auta, tak że ledwo udali jej się założyć trampki i zamknąć drzwi.

***

Brunet zatrzymał samochód po czym szybko czmychną do drzwi pasażera by otworzyć je Jul, pomagając tym samym jej wysiąść. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po otoczeniu, a Matt podszedł do bagażnika aby wyciągnąć z niego koszyk piknikowy. Wróciwszy do dziewczyny wziął ją za rękę i udali się razem do polane gdzie rozpoczął się piknik.

***

Na początku było spokojnie. Młodzi rozmawiali, śmieli się i opowiadali sobie historię. Jul dostrzegła zakłopotanie na twarzy swojego towarzysza i nerwowe ruchy dłoni.

-Matt? -spytała łagodnie - co się dzieje?

-bo ja...- jego wzrok spoczął na twarzy dziewczyny, zapadła chwilą ciszy jakby sam nie wiedział co chce powiedzieć. Julie już otwierała usta aby przerwać ciszę, gdy Matt podjął się tego pierwszy. - proszę nie przerywam mi. Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chce cię stracić. Nasze drogi się połączyły, to wydaje się dziwne ale zakochałem się w tobie już jak pisaliśmy. Po prostu wiedziałem że jesteśmy sobie przeznaczeni, ale... Wiele rzeczy stawało nam na drodze do szczęścia. Jestem aroganckim, cynicznym i narcystycznym dupkiem ale byłbym też najszczęśliwszym gdybyś przyjęła zaszczyt zostania... - chłopak uklękł wystawiając rękę z pierścionkiem, na którym widniał piękny diament- czy ty Julie Winters - Ontario uczyniła byś mnie najszczęśliwszą, arogandzką Ropuchą na świecie i została moją żabką?

Na twarzy dziewczyny błąkało się zdumienie, rozbawieniem-czyli ale przede wszystkim zdziwienie.
Zapadła chwilą ciszy. Ciszy nurtujących oboje.

-Pewnie, że tak! - krzyknęła Jul rzucając się w objęcia Matta po chwili się od siebie odsunęła a on walnął na palec swoje wybranki pierścionek zaręczynowy.

Zaręczeni spędzili jeszcze trochę czasu na polanie, po czym Matt odwiózł Jul do domu, a sam udał się do przyjaciół by wyznać in wspaniała nowinę. Rozpromieniona Jul rzecz jasna odrazu zadzwoniła do Alex i te również się spotkały.

Heej!

Jak wam się podoba?

Do napisania!
Vixit<333


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro