VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś dzień, w którym razem z Jeniffer mamy oprowadzić tych nowych chłopaków po szkole.

Ciekawe jacy oni bedą ?

Jestem już w szkole i czekam na Jen przed gabinetem dyrektora, bo to stąd mamy zacząć oprowadzać tych nowych.

- Już jestem - przywitała mnie moja przyjaciółka - Sorki, że musiałaś czekać, ale były straszne korki.
- Jasne. Przecież rozumiem, sama stałam dziś w korku. To teraz czekamy na tych chłopaków.

Czekałyśmy pare minut. Ci nowi wyglądają na miłych. A ich wygląd wskazuje na to, że słuchają tej samej lub podobnej muzyki co ja.

- Cześć jestem Calum. - podał mi rękę brunet
- A ja Michael. - tym razem przywitał się z nami czerwonowłosy chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy
- Hejka ! Ashton jestem ! - radośnie zwrócił się do nas blondyn
- Luke - odmruknął chłopak o blond czuprynie z kolczykiem w wardze
- To co ?! Ja oprowadzam Calum'a i Mike'a, a Sky was chłopaki. - odezwała się Jen i wskazała na Ashton'a i Luk'a - Tak w ogóle to jestem Jeniffer, ale mówcie mi Jen.

Ja odprowadziłam już ich po całej szkole. Od piwnicy po sam czubek dachu. Mam dziwne wrażenie, że Lukę nie lubi mnie zbytnio. Dobrze, że przynajmniej Ashton nie jest taki, bo to byłoby okropne. Kiedy rozmawiałam z Ashton'em miałam dziwne wrażenie, że już kiedyś się poznaliśmy lub rozmawialiśmy ze sobą. Teraz czekamy na Jen, Mike'a i Calum'a na szkolnym boisku. Prawie nikt tu nie chodzi, dlatego to dobre miejsce do rozmowy. Luke cały czas siedzi cicho patrząc na swój telefon. Natomiast ja i Ashton złapaliśmy wspólny język od razu. Myślę, że ja, Jen i chłopaku będziemy trzymać się razem.

- Już jesteśmy ! - krzyknęła z połowy boiska do nas Jeniffer
- No w końcu ! Ile można chodzić po tej budzie ?! - spytałam z lekkim sarkazmem
- Wiesz ... - ciągnął Michael z miną lekko zmieszaną
- Co wyście znowu narobili ?! - zaśmiał się Ash
- Bo my niechcący włączyliśmy alarm pożarowy - Calum przemówił, bo tamci się raczej do tego nie kwapili - I musieliśmy pójść do dyrka słychać półgodzinnego wykładu na temat "co by się mogło wydarzyć, gdyby nikt go nie wyłączył ".
-Nie no brawo panowie ! - teraz ja wybuchłam śmiechem

Posiedziałam i pogadałam jeszcze z nimi, ale potem poszłam już do domu. Niestety znowu będę musiała patrzeć na mordę tego zboka. Niekiedy mam chęć go zadźgać nożem, a czasem po prostu wsiąść w autobus w jakieś odległe miejsce i wyjechać. Uwolnić się od niego, od mojej matki i od całego tego popieprzonego życia. Ale wiem, że nie mogę się poddać.

Nigdy.


Uwaga !
Postanowiłam dodać dziś rozdział, ponieważ mam chwilę wytchnienia i ktoś o to też poprosił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro