29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się przez ciepło. Próbując odwrócić się uświadomił sobie, że tym grzejnikiem jest mój Lukey.
Nie chwila... Bez tego "mój".
-Lukey wstawaj-nic- Luke Camilla Camello robi striptiz na moim stole- dalej nic.
Dobra trzeba podjąć drastyczniejsze kroki. Usiadłam na jego biodrach i zaczęłam całować jego szyję i nagi tors.

Lukey;

Wiem, że Van próbuje mnie obudzić, ale ja się tak łatwo nie dam. Po nie idanym budzeniu poczułem jakoś lekki ciężar na moich biodrach, a następnie miękkie usta n szyi i torsie.
Matko tak bardzo chce żeby mnie pocałowała...
Mój oddech lekko przyspieszył, a na usta wkradł się uśmiech. Uchyliłem oczh.
-Ty wcale nie spałeś!- chciała już zejść, ale chwyciłem  ją za biodra.
-Nie spałem- przyznaję- Ale warto było poudawać
-Debil-przyciągnąłem ją tak, że usta prawie stykały się z moimi.
-Przepraszam
-Za co?
-Za to- nie pozwoliłem jej dalej mówić bo ją pocałowałem.

Vanessa;

Pocałował mnie! Dzięki Bogu, bo ja bym to zrobiła. Przejechał językiem po mojej dolnek wardzę, prosząc o dostęp. Od razu mh pozwoliłam, nasze języki walczyły o dominację i oczywiście Luke wygrał. Kiedy się oderwaliśmy, oparłam swoje czoło o jego.
-Nie masz za co mnie przepraszać.
-Ale to nic nie zmieni między nami? Dalej się przyjaźnimy?
Nie chce być z tobą. Chce żebyś nazywał mnie swoją. Chce mówić, że Jesteś tylko mój.
-Tak, przyjaciele...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro