Untitled 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maya

Znowu rozglądam się po apartamencie Williama, gdy ten sprząta po naszej kolacji. Sam przyrządził lasagne i była bardzo smaczna choć lekko przypalona. Jednak nie wszystko robi idealnie, ufff co za ulga. Jego miejsce jest wykwintne i nowoczesne. Przeważają tu odcienie szarości i bieli. Boję się czegokolwiek dotykać , by nie zepsuć. Na pewno wszystko jest tu drogie. William podchodzi do mnie i zabiera mój pusty kieliszek po winie.

-chcesz zobaczyć jaki mam widok?- mruga do mnie i kieruje się do drzwi na przeciwko. Zaintrygowana idę za nim i kiedy wchodzę do ciemnego pomieszczenia dostrzegam, że jest to sypialnia.

-nie włączaj światła, tylko podejdż tutaj i podziwiaj widok- William stoi przy oszklonej ścianie i ma wyciągniętą rękę w moją stronę. Podchodzę do niego i wsuwam swoją dłoń w jego. Jestem tak zapatrzona w niego, że nawet zapomniałam po co tu jesteśmy. Nachyla się do mojego ucha i szepcze...

-miałaś patrzeć na widoki- potem odwraca mnie w stronę szyby a sam staje za mną i owija swoje ramiona wokół mnie. Patrzę przed siebie i dech zapiera mi w piersi. Milion świateł na tak wielkiej przestrzeni. Jesteśmy na najwyższym piętrze budynku i jest tu niesamowita panorama miasta.

-jakie to piękne William. Dziękuję, że mogę to zobaczyć, na zawsze to zapamiętam...

-co tylko chcesz Maya- szepcze i czuję jak trąca moje ucho swoim nosem. Potem zaczyna mnie całować po szyji. Jest delikatny i czuły.

-w każdej chwili możesz powiedzieć nie, chcę byś to wiedziała- jego słowa mnie wzruszają. On na prawdę wszystko naprawił. Jest tak jak mogłabym sobie wymarzyć. Nie boję się już. Chcę spędzić z nim tę noc. Odwracam się do niego i kłądę swoje dłonie na jego piersi.

-chcę być z tobą, ale nie wiem co robić- wyznaję mu i uśmiecha się do mnie czule

-wszystko ci pokażę...Maya nawet nie wiesz jak bardzo jestem zaszczycony...

Potem mnie całuje, najpierw delikatnie, a chwilę później   bardziej zdecydowanie. Wsuwa swoje palce w moje rozpuszczone włosy i lekko je zaciska. Potem podnosi rąbek mojego jasnoróżowego t-shirta i ściąga go ze mnie. Palcem przesuwa wzdłuż krawędzi mojego białego koronkowego stanika i po chwili siega za moje plecy i odpina go. Kiedy już jestem obnażona, chwyta w swoje dłonie moje duże piersi i je również lekko ściska. Masuje je i gdy się nachyla, czuję jego język na prawym sutku. Zamykam oczy z przyjemności. Drugiej piersi poświęca tyle samo swojej uwagi. Czuję jak ogarnia mnie podniecenie. Prostuje się i znowu zaczyna całować moje usta, jednocześnie przesuwając mnie do skraju ogromnego łóżka. Ostrożnie kładzie mnie na nim i sięga do zamka moich dżinsów. Pozbywa się ich zdecydowanym ruchem i rzuca na podłogę. Chwyta za moje majteczki i bardzo powoli je ściąga. Czuję lekki chłód na mojej kobiecości. Patrzy na mnie i ciężko wzdycha. Teraz widzi mnie całą i nawet nie jestem już taka zdenerwowana, a to wszystko przez jego następne słowa...

-jesteś idealna- potem kuca miedzy moimi nogami

-co ty...

-ciiii, najpierw muszę cie przygotować mała, odpręż się- rozchyla moje nogi bardziej i już po chwili czuję jego jezyk na mojej cipce. Nie spieszy się, liże mnie powoli i czuję jak moje całe ciało zaczyna mrowić. Nie potrzebuję wiele czasu, by osiągnąć szczyt. Na koniec ssie moją nabrzmiałą łechtaczkę i mam wrażenie , że mój orgazm jest jeszcze większy. Moja głowa ciężko opada na materac i zamykam oczy. Nie wiem ile czasu minęło ,ale chyba wystrczająco długo by mógł się rozebrać, ponieważ kiedy nachyla się nade mną czuję jego nagie ciało. Jest idealnie umięśniony, w sam raz i ma trochę włosów na klatce. Jest taki męski. Podnosi mnie trochę i przesuwa na środek łóżka.

-wszystko w porządku skarbie?

-tak, nie przerywaj- szepczę mu w usta

-jesteś pewna, że tego chcesz? Możemy teraz na tym skończyć

-nie, proszę , potrzebuję cię- znowu mnie całuje z wielką pasją. Siega ręką między nami i naprowadza swojego penisa do mojego wejścia. Powoli się wsuwa i cały czas mnie całuje.

-teraz trochę zaboli, ale to nieuniknione- mówi a ja mogę tylko kiwać głową na zgodę, jestem za bardzo oszołomiona by mówić więcej. Wsuwa się cały jednym płynnym ruchem i czuję ostre pieczenie. Łzy spływają mi po policzkach. William nachyla się i je zlizuje. Otwieram oczy i patrzę na jego poważną minę, po czym mówi...

-moja

Zaczyna się poruszać coraz szybciej, ale nadal uważa , by mnie nie skrzywdzić. Czuję się tak wypełniona, kiedy jest we mnie. Uczucie dyskomfortu zamienia się w przyjemność. Nadal mnie boli, ale nie jest już tak źle. Jedno ramię opiera obok mojej głowy a drugie znika miedzy naszymi ciałami. Zaczyna palcami delikatnie pocierać moją łechtaczkę i nie sądziłam, że mogę osiągnąć orgazm przy moim pierwszym razie. Jednak tak się dzieje...

-jak cudownie Maya, ściskaj mnie dalej- ma zachrypnięty głos i widzę , że sam odczuwa wielką przyjemność. Rusza się jeszcze szybciej i po chwili wydaje z siebie seksowny jęk i opada na mnie. Wysuwa się ze mnie powoli i kładzie się obok,  zgarniając moje bezwładne ciało w swoje ramiona. Dopiero teraz myślę o tym, że nie pomyślałam o zabezpieczeniu...

-William ja nie biorę tabletek- zaczyna się śmiać z moich słów, a potem wskazuje na swoje krocze. Ma prezerwatywę, kiedy widzę na niej swoją krew, czuję sie trochę zawstydzona. William wstaje i idzie do łazienki. Wraca czysty i niesie ze sobą wilgotną ścierkę. Wyciągam rękę, by mi ją dał ale tego nie robi.

-rozłóż nóżki skarbie, ja to zrobię

-nie mus...

-chcę to zrobić - nie mam innego wyjścia jak mu pozwolić. Oczyszcza mnie delikatnie. Widzę jak patrzy na krew na materiale i mówi...

-nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę

-wiem, zawsze powtarzasz, że chcesz być pierwszym

Na moje słowa uśmiecha się szeroko i zanosi ścierkę do łazienki. Wraca , odwija kołdrę i pokazuje mi palcem bym wskakiwała do środka. Robię to, ale potem nachodzi mnie pewna myśl...

-jeśli chcesz... to mogę wrócić do domu, to nic takiego- kładzie się obok mnie, przytula do swojego boku i szepcze...

-śpij mała, chcę byś tu była .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro