Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły dwa dni. Luna przez ten czas ćwiczyła swój nen ,a Killua jej pomagał i pocieszał kiedy było jej źle. Białowłosy wiedział że brunetce jest ciężko po śmierci jej matki. Nie chciał zmuszać ją do treningów lub do tego by wyszła gdziekolwiek. Aktualnie brunetka siedziała na łóżku i zastanawiała się nad wszystkim co teraz czuje. Była smutna jednak kiedy niebieskooki chłopak był obok niej starała się uśmiechać. Killua oczywiście wiedział że jej uśmiechy są nieszczere. Wiedział że zielonooka jest smutna. Nic nie mogł na to poradzić. Starał siè ją pocieszać ,ale zawsze mówiła że nic jej nie jest. Starała się do niego udawać że jest okey.

- spakowałaś się?- spytał białowłosy. Brunetka przytaknęła. Wyjeżdżali z wyspy. W końcu Illumi wie że dziewczyna tu jest. Nie będzie bezpieczna jak tu zostanie.

- gdzie teraz pojedziemy?- spytała Luna. Killua nie mówił jej jaki jest ich kolejny cel podróży.

- nie wiem.... zabieram cię po prostu gdzieś daleko- powiedział Killua. Luna przez chwilę analizowała jego słowa.

- zabierasz? ,A nie zabieramy? Przecież reszta też chyba jedzie co nie? - spytała dziewczyna.

- Leorio jedzie studiować, ,a Kurapika znalazł pracę w... jakimś tam mieście. Gon wraca na swoja wyspę bo jego ciocia ma urodziny. Rozdzielamy się inaczej mówiąc. - odpowiedział Niebieskooki. Luna przez chwilę wpatrywała się w niego.

- czyli my jedziemy razem tak? Nie zostawisz mnie ?- spytała dziewczyna. Killua spojrzał na nią po czym delikatnie złapał dziewczynę za ręke.

- obiecywałem cię chronić. Po za tym skoro mamy się i tak włóczyć po świecie to włóczmy się razem. - powiedział Killua uśmiechając się ciepło. Brunetka zarumieniła się lekko.

- myślałam... to znaczy... ja... chciałam... to znaczy... - Luna chciała coś powiedzieć. Nie wiedziała czy ma to mówić czy jednak zrezygnować.

- mów. Co chcesz?- spytał Killua.

- no... bo myślałam o tym co moja mama tu robiła... i tata pewnie się martwi... chciałam mu powiedzieć- powiedziała zielonooka. Killua przez chwilę myślał o tym wszystkim.

- wrócisz do domu ,ale nie teraz... za wcześnie po za tym mogą obserwować twoją wieś lub mieć tam szpiega. Nie możemy ryzykować. - powiedział Killua. Luba przytaknęła na jego słowa. Wiedziała że nie może wrócić do domu nie ważne jak bardzo tego chciała. - mam chyba pomysł gdzie możemy pójść. Spodoba ci się- powiedział niebieskooki uśmiechając się do dziewczyny.

- gdzie?- spytała dziewczyna.

- zobaczysz- powiedział Białowłosy z uśmiechem. Chłopak był pewny że dziewczyna polubi to miejsce. Sam kiedyś tam był i bardzo mu się podobało. Był pewny że brunetce też się spodoba.

- okey... to kiedy ruszamy?- spytała Luna.

- cóż... jeśli nie chcemy się spóźnić na transport to musimy za chwilę wyjść.- powiedział białowłosy.

- to ja idę się tylko pożegnać z resztą- powiedziała Luna i od razu ruszyła do wyjścia z pokoju. Musi się pożegnać z przyjaciółmi przecież nie pójdzie sobie bez słowa. Brunetka po chwili zapukała do pokoju należącego do reszty chłopaków. Kiedy usłyszała radosne „ proszę" należące do Gona to weszła do pokoju.

- hej Luna. Jak tam?- spytał czarnowłosy uśmiechając się do dziewczyny.

- przyszłam się pożegnać. Killua mówił że się rozdzielamy- powiedziała brunetka.

- no tak ,ale szybko do was wrócę. Jadę tylko na urodziny. To parę dni. - powiedział brązowooki.

- no ,ale i tak trzeba się pożegnać- powiedziała Luna przytulając czarnowłosego. Gon odwzajemnił uścisk.

- ,a ty i Killua gdzie jedziecie? - spytał brązowooki.

- nie wiem. Killua chce mnie gdzieś zabrać ,ale nie wiem gdzie. ,A co? - spytała zielonooka.

- tak pytam. Opiekuj się nim. - powiedział Gon. Luna uśmiechnęła się z cukrzycą.

- będę się nim opiekować- powiedziała brunetka.

- codziennie czytaj mu bajki na dobranoc i śpiewaj kołysanki. Pilnuj by się nie przeziębił i nie wpakował w kłopoty- powiedział Gon.

- spokojnie. Będę go pilnować jak oka w głowie- powiedziała Luna z uśmiechem na twarzy.

- to dobrze. ,A teraz powiedz mi jak długo będziesz jeszcze czekać?- spytał Gon. Luna spojrzała na niego pytająco.

- ,ale co czekać?- spytała niczego nieświadoma. Czarnowłosy uśmiechnął się jak typowy shiper. ( GON SHIPER MODE ON).

- lubisz go. Przyznaj się. On ci się podoba- powiedział Gon nadal uśmiechając się jak naćpany Hisoka. Luna poczuła rumieńce na swej twarzy.

- Killua wcale mi się nie podoba- powiedziała zielonooka. Szczerze to nie wiedziała co czuje do Killuy. Na pewno nie była to przyjaźń i to wiedziała ale miłością chyba też to nie jest. Przynajmniej tak myślała. Nie była pewna tego co ma myśleć. Z jednej strony uwielbiała towarzystwo Niebieskookiego a z drugiej nie da się zakochać tak szybko. Gon zaśmiał się shipersko i poklepał dziewczynę po głowie.

- ,ale ja nie mówiłem że chodzi o Killue.- powiedział brązowooki. Luna bardziej się zarumieniła i spojrzała na niego niepewnie.

- ,a o kogo innego może ci chodzić? Kurapika i ja to tylko przyjaciele więc logiczne jest to że chodzi o Killue.- powiedziała dziewczyna.

- on ci się bardzo podoba - powiedział Gon z uśmiechem.

- nie podoba. Nie wiem co do niego czuję . Rzeczywiście to jest coś więcej niż przyjaźń ,ale nie może to być miłość. Nie da się zakochać tak szybko- powiedziała brunetka.

- CZY TY, NIE WIERZYSZ W MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO OBEJRZENIA?  - spytał gon udając złość.

- Gon to nie o to chodzi. Po prostu. To nie może być miłość okey. Rzeczywiście rumienię się przy nim i kiedy jest obok chcę się uśmiechać. Chcę też wywoływać na jego twarzy uśmiech i chcę by był przy mnie szczęśliwy. I martwię się też ,a kiedy go nie ma obok to jest mi trochę smutno... ,ale to nie jest miłość.... chyba- powiedziała dziewczyna. Po analizie tego wszystkiego co powiedziała nie była pewna czy rzeczywiście to nie jest miłość.

- Luna... to co opisałaś to miłość. Zakochałaś się - powiedział Gon. Przez chwile trwała cisza.

- czyli zakochałam się w Killui... - powiedziała dziewczyna. Gon uśmiechnął się szeroko.

- POWIEDZ MU!- powiedział brązowooki.

- co!? Nie powiem. Za wcześnie na to po za tym to Killua. On nie lubi gadać o uczuciach ,a jak już to robi to jest jakiś cud. Po za tym on mnie nie kocha. - powiedziała dziewczyna. Gon spojrzał na nią zdziwiony.

- skąd wiesz? - spytał. Przez chwilę trwała cisza.

- po prostu wiem... dobra Gon. Muszę już iść zanim Killua się wścieknie. Wiesz doskonale że on jest niecierpliwy- powiedziała Luna. Brunetka nie czekała na to aż gon się odezwie. Po prostu wstała i wyszła. W jej głowie było milion różnych myśli. Nie docierało do niej to że mogła się zakochać. Nie chciała się zakochiwać. Bała się tego. Bo co jak jej miłość do Białowłosego przyniesie jej tylko ból i płacz? Nie chciała tego. Bała się że przez miłość będzie tylko cierpieć. Jak na razie było dobrze ,ale to tylko kwestia czasu. W końcu Killua się pewnie dowie o tym że go kocha po czym ją odżuci. W końcu jej się nie da kochać. Nie bez powodu jej rówieśnicy z plemienia jej nienawidzili. Jej po prostu nie da się lubić ani kochać. Tak jej zawsze wszyscy mówili i tak prawdopodobnie jest.


💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙

Kolejny rozdział!!!! Jej! Luna idiotko no nie mam słów na twoją głupotę.

Killua: ja mam.

Jakie?

Killua: BAKA.

Ah. Piękne słowo. Idealne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro