Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunetka po raz kolejny zamknęła oczy i skupiła się na tym jak kryształ wygląda. Musi go naśladować. Musi wiedzieć jak wygląda. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na swoją rękę. Skupiła się i użyła nenu starając się stworzyć kryształy. Po chwili brunetce udało się zrobić mały kryształ ,ale szybko zniknął. Dziewczynie nie szła za dobrze nauka. Czy coś robiła źle? Nie wiedziała. Nie ważne jak się starała to i tak jej coś nie wychodziło. Po chwili dziewczyna postanowiła zrobić sobie przerwę. Może za bardzo się stara. Może potrzebuje odpoczynku. Pewnie tak. Dziewczyna wyszła z pokoju i ruszyła w stronę wyjścia z hotelu. Może jeśli przejdzie się trochę to poczuje się trochę lepiej i nabierze sił na kontynuację nauki. Dziewczyna wyszła z hotelu i ruszyła w stronę plaży.  To spokojne i piękne miejsce dlatego dobrze jej zrobi spacer w tamtym miejscu. Brunetka szła przed siebie ,a w jej głowie pojawiało się tysiąc myśli.

Co jeśli mój sen coś znaczy? Co jak nie nauczę się nenu? Co jak Killua będzie zły na mnie za to że wyszłam s hotelu?

Dziewczyna martwiła się o to wszystko. Co prawda zamartwianie się niewiele jej da ,ale jeśli nie będzie o tym myśleć to może nigdy nie znaleźć odpowiedzi na ty pytania. Po chwili zielonooka zatrzymała się ,a jej serce stanęło. Dziewczyna nie dowierzała w to co zobaczyła. Nie była pewna tego czy na pewno widzi dobrze ,ale serce mówiło jej że dobrze widzi. Brunetka zaczęła iść w stronę kobiety która przypominała jej matkę. Była pewna tego że to jej rodzicielka. ,A może to mózg płata jej figle? Nie. To musiała być jej matka. Zielonooka przyspieszyła. Kobieta o długich brązowych włosach kiedy zobaczyła Lunę zaczęła się oddalać. Luna przyspieszyła. Była pewna że to ona. Nikt inny nie ma tych samych oczu co ona i jej matka. Ten sam kształt i kolor. Nie każdy ma przecież oczy o kolorze  aqua Mint ( to taki odcień morskiej zieleni) Po chwili Matka Luny skręciła w boczną uliczkę. Brunetka od razu pobiegła za nią. Jeszcze przed sama uliczką się zatrzymała. Była to pusta i ciemna uliczka. Do tego nie było wokół ludzi. Dziwne i przerażające miejsce. Luna nie wiedziała czy ma wejść w tę ciemną uliczkę czy jednak się oddalić. Z jednej strony rozum mówił by uciekała jak najdalej, że nie warto, że to pomyłka i tak na prawdę nie widziała swojej matki jednak serce kazało jej tam wejść nie ważne co. Ostatecznie brunetka weszła do uliczki nie zważając na to co mówi jej rozum.

- mamo?- powiedziała cicho dziewczyna szukając wzrokiem kobiety o brązowych włosach. Po chwili zobaczyła ją. To na pewno była ona. Kobieta o zielonych oczach wyciągnęła do niej ręce.

- córciu. Tak się o ciebie bałam. Chodź do mnie.- powiedziała Kobieta. Luna już mała do niej podejść i ją przytulić ,ale w ostatniej chwili włączyło jej się logiczne myślenie.

- nie jesteś moją matką- powiedziała zielonooka wycofując się. Brązowowłosa kobieta spojrzała na nią zdziwiona.

- co ty pleciesz skarbie? To ja. Twoja mama. Jak możesz mnie nie rozpoznawać?- spytała brązowowłosa. Luna zaczęła się wycofywać.

- moja matka nigdy nie mówi do mnie córciu... i nie mówi skarbie.... Moja matka mówi zawsze Gwiazdeczko albo kiciu... nie jesteś moją matką- powiedziała Zielonooka. Dziewczyna już mała uciekać ,ale zobaczyła jak zza pleców jej matki ktoś wychodzi. Był to ten sam mężczyzna którego widziała w swoim plemieniu. Jeden z tych którzy na nią polują. Długie czarne włosy i ogromne oczy.

- ,a myślałem że dasz się złapać na tę sztuczkę- powiedział czarnowłosy. Luna zaczęła się wycofywać. Wiedziała że musi uciekać. Już mała to zrobić ,ale czarnowłosy znowu się odezwał. - jak uciekniesz to ją zabiję. ,A chyba nie chcesz stracić matki. Po mimo tego co powiedziała to uwierz mi to jest twoja matka. Po prostu mówiła to co jej kazałem.

- nie wierzę ci...- powiedziała Luna. Tak na prawdę nie wiedziała co myśleć. Nie wiedziała czy go jej matka czy też nie. Nie mogła w końcu być pewna tego że to jest ona. Tak samo nie mogła być  pewna tego że to nie jest jej matka.

- trudno. Skoro tak to ją zabiję- powiedział czarnowłosy i już miał skrócić kobietę o głowę ,ale przerwała mu Luna.

- nie rób tego.... - brunetka nie wiedziała co ma robić. Z jednej strony to może być podstęp ,a z drugiej co jeśli ten człowiek mówi prawdę? W końcu trudno jest skopiować wygląd jej matki oraz cechy charakterystyczne dla wyglądu tej kobiety.

- to jak będzie? Dobrowolnie pójdziesz ze mną i dasz się zabić?- spytał czarnowłosy. Luna nie wiedziała co ma robić.

Co odpowiedzieć? Walczyć czy nie? Czy to jest moja matka? Czy to właśnie widziałam w swoim śnie? Śmierć mojej matki? Prorocze sny. No tak. Jak mam zmienić przyszłość? Co mam robić?

Dziewczyna była w rozsypce. Gdyby tylko została w hotelu. Gdyby nie wychodziła. Gdyby tylko dalej się uczyła nenu. Gdyby słuchała Killuy.

Killua.

To imię odbiło się echem w myślach dziewczyny. Chciała by białowłosy chłopak przyszedł i jej pomógł. By był obok niej i pomógł w walce. By powiedział jej co ma zrobić, albo po prostu przytulił i powiedział że to tylko głupi sen. Koszmar i tyle.  Po chwili dotarło do dziewczyny coś ważnego.

Nie chcę zostawiać Killuy. Jeśli dam się zabić to nigdy go już nie zobaczę. Jeśli dam się zabić to nigdy już nie zobaczę nikogo z moich bliskich. Nie chcę ich tracić. Nie chcę by płakali po tym jak zniknę...

Dziewczyna wyobraziła sobie to ile smutku przyniesie jej śmierć. Może i ludzie z jej plemienia za nią nie przepadali ,ale sama myśl o tym że Killua będzie smutny sprawiała że zielonooka nie chciała się poddawać.

Nie mogę go zostawić. Nie chcę go zostawiać. Chcę być obok niego. Jeszcze nawet nie słyszałam jak się śmieje, nie widziałam jeszcze jego ciepłego i radosnego uśmiechu. Nie mogę odejść ,ale... nie chcę by moja matka zginęła. Co mam robić? Muszę coś wymyślić. Nie pozwolę na to by ktoś tu dziś zginął. ,A jak już koś ma umrzeć to będzie to ten potwór z rodziny Zoldyck. Nienawidzę tej rodziny. Nie pozwolę by kogoś skrzywdzili. Jeśli trzeba będzie to będę walczyć z całą tą rodzinką morderców. Zrobię wszystko by ratować moich bliskich i bym sama przy tym nie zginęła.


Zrobię wszystko by wrócić do Killuy w jednym kawałku.






💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙

Kolejny rozdział.

Jej. Co się dalej stanie? No nie wiem może. *************

Heheh. Nie ma spojlerów. Nie jestem aż takim złym człowiekiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro