Rozdział 27

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Killua. Chodź ze mną. Chcę wrzucić butelkę do oceanu. Chcę by moje życzenie się spełniło- powiedziała Luna. Jej oczy lśniły od ekscytacji.

- co w tym fajnego? Przecież ta legenda to tylko bajka. To życzenie się nie spełni Baka - odpowiedział Killua. Nie był ani trochę chętny by iść z brunetką nad ten głupi ocean.

- oh. Rozumiem. Nie zmuszam cię w takim razie. - odpowiedziała dziewczyna ruszając przed siebie w stronę oceanu. Po chwili białowłosy ruszył za nią. Nie panował już nad sobą. Niebieskooki wysunął pazury i kiedy był wystarczająco blisko to zadał cios tym samym pozbawiając brunetkę serca.

Białowłosy otworzył oczy i gwałtownie się podniósł. Z jego oczu leciały łzy ,a oddech był szybki i nierówny.

Kolejny koszmar.

Pomyślał chłopak. Minęło już pięć dni. Każdej nocy miał koszmary. Obwiniał się. W końcu z jego winy dziewczyna którą tak bardzo pokochał zniknęła i nigdy nie wróci. Białowłosy wytarł swoje łzy i ruszył do okna. Chciał ją zobaczyć. Chciał cofnąć czas. Gdyby mógł jakoś sprawić by to on zginął ,a nie Luna. Chciał tego. Obiecywał ją chronić ,a zamiast tego to on był dla niej zagrożeniem. Nowe łzy spłynęły po policzkach Killuy. Chłopak upadł na ziemię i skulił się jak małe przestraszone dziecko po czym po prostu zaczął płakać. Nie miał siły na nic. Od ostatnich dni prawie nie je i nie pije ,a jedyne co robi to przesiaduje w łóżku i płacze. Smak łez i ból w sercu stały się dla niego codziennością. Można żec że się przyzwyczaił do nich ,a mimo to nadal bolało, dalej czół się winny. Do tego te sny go dobijały. W każdym śnie, nie ważne co robił i gdzie był była też i Luna. Dziewczyna w każdym śnie chce coś robić z nim i uśmiecha się do niego przyjaźnie ,a on zawsze mówi że to głupie po czym ją zabija. Gdyby mógł tylko być lepszym przyjacielem. Gdyby tylko o nią zadbał tak jak powinien o nią zadbać. Po chwili białowłosy pomyślał o jednym. Butelki z życzeniami. One mi się najczęściej śnią. Czemu? Niebieskooki nie wiedział ,ale skoro legendy mówią że niby życzenia w butelkach się spełniajà jak zostaną wrzucone do oceanu na plaży na wyspie Negai to może powinien tam wrócić i zażyczyć sobie by ona wróciła. To głupie. Takie rzeczy to kłamstwa ,ale skoro Luna w nie wierzyła to Killua też był w stanie uwierzyć. Może jednak bajeczki okażą się prawdą? Nie wiedział ,ale co miał do stracenia. Nic. Teraz już nic.


Luna w tym czasie siedziała na ławce. Było jej zimno i od paru dni nic nie jadła. No cóż. Nie miała nikogo kto mógłby jej pomóc. Dziewczyna bała się pokazywać gdziekolwiek. Co jak Killua dalej tu jest i na nią poluje? Dreszcze przeszły po jej plecach kiedy tylko pomyślała o tym co zrobił jej białowłosy morderca. Jej serce pękało na coraz to mniejsze kawałeczki kiedy tylko o nim myślała. Zakochała się w kimś kogo jedynym celem było zabicie jej. Gorzej i tak już być nie mogło.

- hej piękna. Co tu robisz? Gdzie twój przyjaciel?- spytał szarowłosy podchodząc do dziewczyny. Brunetka spojrzała na niego niepewnie. Nie wiedziała już komu może ufać ,a komu nie.

- siedzę. Nie widać?- odpowiedziała Luna zimnym jak lód głosem co było do niej niepodobne. Straciła już wiarę w dobroć i miłość.

- co ci się stało? Kto ci to zrobił kochana?- spytał Hiragi patrząc na rany dziewczyny. Były okropne. Do tego na pewno zostaną blizny. Brunetka o tym wiedziała doskonale. Zwłaszcza że jej skóra jest delikatna ,a normalne zadrapanie potrafi jej się goić z cztery miesiące jak nie więcej. Te rany prawdopodobnie nigdy się nie zagoją. Zawsze będą oszpecać jej ciało. Tak samo jak blizna po oparzeniu na plecach.

- nie ważne. Nie powinieneś się interesować- powiedziała Luna. W jej oczach nie było już ani trochę ciepła i miłości które można było tam znaleźć wcześniej.

- on ci to zrobił prawda? Killua? To jego wina prawda?- spytał szarowłosy łapiąc dziewczynę za ręce. Brunetka nie miała ochoty z nim gadać. Czemu on nie rozumiał że ona teraz chce być sama i nie potrzebuje jego pocieszenia czy opieki.

- idź sobie- powiedziała Brunetka i wyrwała się mu po czym szybko ruszyła w tylko jej znaną stronę. Chciała jak najszybciej uciec z tego miejsca. Tylko jak ma wrócić do domu? Niestety musiała najpierw płynąć na wyspę Negai ,a następnie do miasta Himitsu. Dopiero wtedy może rozpocząć pieszą wycieczkę w stronę swojego domu. Nie miała wyboru. Musi wrócić na wyspę Negai. W sumie skoro już tam będzie to może sprawdzić czy jej życzenie wróciło. Pewnie nie. W końcu jej życzeniem było to by wszyscy byli szczęśliwi ,a jak na razie ona szczęśliwa nie jest. Prawdopodobnie już nigdy nie będzie. Tak czy inaczej brunetka ruszyła w stronę statku. Im szybciej znajdzie się na wyspie tym lepiej. Każda sekunda przybliżała ją do powrotu do domu, do tych wszystkich ludzi z jej wioski którzy patrzeli na nią krzywo i jej nienawidzili. Teraz kiedy ma te okropne rany będzie jeszcze bardziej gnębiona. Każdy będzie żartował z jej wyglądu i z tego jakie okropne ma rany na skórze. I teraz nawet nie ma matki która by ją pocieszyła. Zielonooka ze łzami w oczsch weszła na statek. Czuła krzywe spojrzenia w jej stronę. Jej rany  były idealnie widoczne. Każdy mógł zobaczyć jak bardzo brzydka jest. Brunetka szybko ruszyła do najbliższej toalety i się tam zamknęła. Miała kilka rzeczy które kupiła za resztki pieniędzy które dostała. Brunetka szybko wyjęła ciuchy które miała w torbie i od razu się w je przebrała. Teraz przynajmniej jej rany zostały zakryte. Po chwili jednak dotarło do dziewczyny że bluzka którą ma na sobie nie zakrywa idealnie Rany na plecach i na ramieniu. Dziewczyna zaczęła szybko szukać bluzy. Po chwili znalazła to czego szukała. Brunetka przez chwile się wahała. W końcu ta bluza przywołuje wiele złych wspomnieñ. Jednak ostatecznie dziewczyna wzięła fioletową bluzę należącą do Killuy. Musiała się czymś zakryć. Nie chciała by jej rany były widoczne. Po chwili dziewczyna wyszła z toalety. Już nie czuła krzywych spojrzeń ,ale mimo to założyła kaptur na głowę. Nie chciała by ktokolwiek wiedział że to ona. Starała się unikać kontaktu wzrokowego i jakiegokolwiek innego kontaktu. Nie chciała z nikim gadać. Po chwili statek ruszył. Nie było już odwrotu.


💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙

Dziś rozdział wcześniej bo mi się depresowaliście w komentarzach. Xd . Wieczorem powinien pojawić się kolejny rozdział 💙💙💙💙

,A za chwilę udostępnię osoby rozdział do Q&A

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro