Rozdział 39

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunetka spokojnie sobie spała. Nie robiła nic złego. Tak czy inaczej przeszkadzało to pewniej osobie.

- już jestem- powiedziała czarnowłosa dziewczyna wychodząc z krzewów. Zielone oczy rudowłosej od razy pokierowały siè na nią

- czyli jednak muszè podzielić się moją zabaweczką? Oh jak smutno. Myślałam już że sama będę mogła oszpecić ten jej krzywy ryj- powiedziała rudowłosa patrząc na Lunę. Ba samą myśl o tym ile bólu może jej zadać i o tym jak bardzo ta mała będzie wrzeszczeć przechodziły ją dreszcze ,a na twarzy malował się uśmiech.

- spokojnie Ruby. Będę tylko patrzeć jak chcesz. - powiedziała fioletowooka dziewczyna. Ruda spojrzała na nią po czym się uśmiechnęła.

- mam dla ciebie specjalne zadanie- powiedziała po czym zaczęła szeptać do ucha Sayaki swój plan. Czarnowłosa się uśmiechnęła i przytaknęła na ten wspaniały plan. Fioletowooka szybko ruszyła do wioski po potrzebne jej rzeczy ,a Ruby zajęła się Luną. Od razu na starcie kopnęła jej w brzuch po czym złapała za włosy i podniosła do góry.

- WSTAJEMY ROPUCHO. - powiedziała głośno. Brunetka o zielonych oczach była w szoki i nadal jeszcze nie wiedziała co takiego się dzieje. Jedyne co pamiętała to to że zasnęła wtulona w Killuą. Gdzie on teraz jest? Dlaczego jest tu Ruby?

- c-co się dzieje? G-g-gdzie K-Killua?- spytała zielonooka brunetka.

- nie ma. Poszedł sobie.- powiedział rudowłosa po czym kopnęła dziewczynę w brzuch. Brunetka wylądowała na ziemi i skuliła się z bólu. Bała się. Gdzie jest Killua kiedy go potrzebuje? Czemu ją zostawił?

- wstawaj ropucho. Mamy sporo do nadrobienia. Nie możesz mi tu się kulić i mdleć po pierwszym ciosie- powiedziała Ruby. Rudowłosa podeszła do brunetki po czym złapała ją za włosy i skierowała jej twarz tak by na nią spojrzała. Oczy Luny wypełniły się łzami. Myślała że teraz kiedy ma Killuę to już nigdy nie będzie prześladowana. Myślała że dzięku niemu odzyskała pewność siebie i determinację do walki. Myliła się. Nic się nie zmieniło. Dalej jest tak samo słaba i nie umie się bronić.

- z-z-zostaw m-mnie p-prosz-szę... - wyszeptała brunetka. W tym momencie rudowłosa spojrzała na nią zimnym wzrokiem po czym wyciągnęła swój nóż i wbiła go w ranę na ramieniu brunetki. Luna krzyknęła z bólu ,a z jej oczu znowu popłynęło morze łez. Ruby widząc reakcję zielonookiej zaczęła rozcinać skórę dziewczyny aż w końcu rana szła od ramienia do łokcia. Wtedy wyjęła nóż i wbiła go w jej łydkę. Luna nie była w stanie nic zrobić. Dlaczego? Umiała nen. Mogła się bronić ,ale bała się. Co jak za stawianie oporu będzie tylko gorzej? Co jak nie da rady się obronić i oberwie mocniej lub zostanie zabita? Nie może umrzeć. Przecież ma Killue. Może i straciła matkę, może i nie ma za bardzo przyjaciół, ,ale ma Killuę. Kocha go. Nie może go zostawić. Zrobi wszystko by go jeszcze zobaczyć. Dlatego nie umrze. Ruby nigdy nie robiła nic zagrażającego życiu brunetki. Co prawda nie raz ją pobiła i pocięła ,ale robiła to tak by nie naruszyć żadnych narządów. Starała się po prostu o to by Luna przeżyła. Chodź było to dziwne skoro Ruby mówiła też nie raz by brunetka się zabiła. Poniżała ją i zawsze powtarzała że nikt jej nie kocha i nigdy nie pokocha więc lepiej niech się zabije. Teraz jednak wiedziała że te słowa to kłamstwa.

- podoba ci się te ból?- spytała Ruby. W tym momencie Luna spojrzała na nią ze łzami. Chciała wiedzieć czemu? Dlaczego?

- cz-czemu m-mi to r-robisz? P-p-przecież n-nic c-ci n-nie zrobiłam- powiedziała brunetka. W tym momencie rudowłosa walnęła dziewczynę z pięści w nos. Zielonooka skuliła się i złapała za nos z którego teraz leciała krew. W sumie to całe jej ciało było w ranach i krwi.

- bezczelna dziwka. Nic dziwnego że on cię zostawił na pastwę losu- powiedziała Ruby. Luna spojrzała na nią nie wiedząc o co chodzi. Rudowłosa widząc wzrok swojej ofiary zaśmiała się.- serio myślałeś że on cię kocha!? Jesteś głupia i naiwna Luna. Mówiłam ci to nie raz. Nikt cię nie kocha i on też nie kochał. Wykorzystał twoja naiwność. Wykorzystał cię rozumiesz!? Chciał się tylko z tobą przespać. Byłaś tylko jego głupią zabawką. Czymś co się wyrzuca jak się znudzi i zastępuje nową.- powiedziała Ruby. Oczy Luny wypełniło więcej łez.

- to nie p-prawda! KŁAMIESZ! - krzyknęła zielonooka. Nie chciała w to wierzyć. Nie chciała słuchać jej gadania.

- czyżby? To skąd wiem że się przespaliście? Skąd wiem gdzie byłaś? I dlaczego go tu nie ma kiedy potrzebujesz pomocy? Hm? No wyjaśnij to skoro uważasz że kłamię- powiedziała Ruby. Przez chwilę trwała cisza. Luna nie wiedziała jak odpowiedzieć. Tylko ona i Killua wiedzieli o tym że ze sobą spali. Nie było możliwe by ktoś ich podglądał. Jedynie Killua mógł jej powiedzieć. Do tego nie było go tu. Nagle zniknął. Po prostu ją zostawił. Przecież gdyby ktoś go zaatakował to by uciekł lub walczył a gdyby to miało miejsce to by się obudziła. Gdyby ją kochał to nie pozwoliłby jej skrzywdzić i nie odszedł by. Nie miała żadnego wytłumaczenia po za tym które podała jej Ruby.

- czemu m-mi to robisz?- spytała Luna. W tym momencie znowu oberwała z pięści w nos i do tego została kopnięta w brzuch.

- bo chcę byś w końcu zrozumiała że na tym świecie nikt cię nie kocha i nie ma tu dla ciebie miejsca. ZABIJ SIĘ DO CHOLERY! WSZYSTKIM BĘDZIE LEPIEJ BEZ TWOJEGO SZPETNEGO RYJA! KIEDY W KOŃCU PRZESTANIESZ BYĆ TAKA SAMOLUBNA I ZROBISZ COŚ DLA INNYCH LUDZI!? ZRÓB W KOŃCU NAM PRZYSŁUGĘ I SIĘ KURWA UTOP.  - powiedziała rudowłosa. Luna skuliła się i zaczęła szlochać. Jaki sens ma jej istnienie? Jedyne co jej życie przynosi to ból, strata i płacz. Nic przyjemnego. Nikt jej nie kocha i nie potrzebuje. Po chwili brunetka poczuła jak Ruby znowu łapie ją za włosy i podnosi.

- to będzie piękne przedstawienie. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy. Kochała patrzeć jak ludzie cierpią. Zwłaszcza jak jest to Luna. Czekała długo na tą chwilę. Po chwili Sayaka która w czasie kiedy Ruby okładała Lunę zdążyła wrócić zawiesiła na szyi Luny linę. Brunetka nawet nie zdążyła zareagować kiedy Ruby zepchnęła ją z górki na której stały ,a lina która została zawieszona na gałęzi drzewa wiśni które zielonooka tak lubiła zaczęła ja podduszać. Próbowała walczyć o powietrze. Dosięgnąć jakoś jakiegokolwiek podłoża lub zdjąć jakoś linę. Nie umiała. Znowu poczuła się tak jak wtedy kiedy Killua ją dusił. Nie mogła oddychać. Czuła jak powoli umiera. Jak ciemność zaczyna opanowywać to co widzi. Jak dźwięki które słyszy powoli cichną, ,a jej powieki po prostu się zamykają. Jak powoli odchodzi. Poprzednim razem umiała zawalczyć i się uratować. Teraz jednak nie miała szans. To jej koniec. Nikt jej nie pomoże. Nikt nie zatęskni. Nikt jej nie kochał. Jedyna osoba na której jej zależało. Killua. Odszedł. Już nigdy go nie zobaczy. Nie ma już nic na czym brunetce może zależeć. Nie ma powodów by walczyć. Dlaczego to więc robi? Nie wiedziała. Po chwili poddała się. Przestała walczyć. Po prostu pozwoliła by pochłonęła ją ciemność.




💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙

THE END

No więc to koniec. Dziękuję za to że czytaliście to i że komentowaliście. Mam nadzieję że się podobało. No i to tyle.

Nwm co jeszcze mam napisać.

Em... nie będzie kontynuacji. Jutro wstawiam epilog i oficjalnie książka będzie zakończona. Do jutra. ❤️


































PRZEPRASZAM MUSIAŁAM KOCHAM STRASZYĆ LUDZI XD. Tak serio to postaram się kolejny rozdział wstawić jeszcze dziś ,ale nic nie obiecuję i plz nie zabijajcie mnie za to co zrobiłam i za to że tak was straszę tym że to koniec xd. Przepraszam serio musiałam. Kusiło. Bardzo kusiło. Kusiło tak bardzo że nom... nie mogłam tego nie zrobić xd.... przepraszam jeszcze raz nie gniewajcie się xd.

No to do kolejnego rozdziału xd.... boże no_life__ mnie zabije xd




JA SERIO PRZEPRASZAM ,ale MUSIAŁAM

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro