Rozdział 46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zielonooka weszła do złotej puszczy. Wiele osób z jej plemienia było już na miejscu. Nie wiedziała czy jej się uda. Miała tylko nadzieję że da sobie radę. Po chwili zobaczyła swojego ojca. Był gotowy.

- dasz sobie radę Lunka - powiedziała Akioki tuląc dziewczynę na poprawę nastroju. Brunetka jedyne co zrobiła to zaczęła się rozglądać. Szukała wzrokiem Killuy. Jednak nigdzie go nie było. Hiragi też nie przyszedł. Lunę przeszły dreszcze. Co jak Hiragi coś zrobił Killui? Nie! Na pewno nie. Killua jest silny i by go z łatwościà zabił. Brunetka wzięła wdech i ruszyła w stronę ojca. Jej serce biło szybko ,a oddech był nierówny. Stresowała się. Bardzo się stresowała. Zaczęło skręcać jà w żołądku. Jednak nie podda się teraz. Musi zawalczyć. Nie tylko po to by być dalej z Killuą ,ale też dlatego że jej plemię ma dość samolubnych rządów jej ojca.  Musi temu położyć kres.

- ojcze. - odezwała się podchodząc do niego. Brązowowłosy spojrzał na nią po czym się uśmiechnął.

- ,a wiec jednak przyszłaś? Gdzie twój chłopczyk? Zostawił cię?- spytał jej ojciec. W tym momencie Luna poczuła ukłucie w sercu. Z jednej strony nie wiedziała gdzie jest Kill przez co martwiła się że Hiragi albo jej ojciec mu coś zrobili. Jednak nie może tego sprawdzić ani nic. Musi po prostu liczyć na to że Killuś sobie poradzi.

- przyjdzie.  A teraz nie zagaduj mnie tylko stań do walki. - powiedziała brunetka. Jej ojciec się zaśmiał po czym wskazał na sam środek puszczy w której było pusto. Były już linie zaznaczające koniec ringu i wszyscy byli ustawieni wokół. dziewczyna ruszyła w tamtą stronę z nadzieją że da sobie radę. Po chwili ustawiła się w gotowości do walki.

- przypomnę wszystkim teraz zasady. - powiedział sędzia.- jeśli osoba nie umie się ruszyć, nie jest zdolna do walki, wyląduje po za linią wyznaczającą ring, straci przytomność lub umrze to przegrywa. Dozwolony jest nen i wszystkie inne sztuczni. Zakazane jest wnoszenie broni takich jak nóż, miecz i inne takie. Czy wszystko jasne?- spytał sędzia. Luna przytaknęła na jego słowa po czym spojrzała na ojca. Czekała tylko aż sędzia głośno krzyknie słowo „ start". Kiedy to się stało oJciec Luny od razu ruszył na swoją córkę.

Brunetka szybko zrobiła unik przez jego ciosem zastanawiając się jak ma wycelować w swojego ojca kryształami. W końcu nie może strzelać na ślepo. Zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek zrobić jej ojciec zmienił się w wilka i rzucił na nią z kłami. Luza oczywiście zrobiła sobie osłonę z kryształów broniąc się przed swoim starym.

- słaba jesteś. Nawet jeszcze nie umiesz zmienić się w wilka. - powiedział jej ojciec.

- i kto to mówi? Dziad co jedyne co potrafi to szczekać na tej swojej mordzie. Gdyby nie ludzie z plemienia to chuja byś osiągnął- krzyknęła Luna. W tym momencie jej ojciec zmienił się z powrotem w swoją ludzką postać i rzucił na dziewczynę po czym walnął pięścią w jej tarczę z kryształów i ją rozwalił co odrzuciło dziewczynę trochę do tyłu.

- jesteś głupia i nie znasz się na życiu. Poddaj się lepiej- powiedział jej ojciec. Brunetka jednak nie zamierzała się poddawać.

- czyli boisz się że ze mną przegrasz skoro chcesz bym się poddała. - powiedziała zielonooka. Jej ojciec ponownie rzucił się na nià lecz tym razem dziewczyna uniknęła jego ciosów i wycelowała kryształem w jego plecy. Kryształy wbiły się w trzy miejsca na plecach mężczyzny. Zgodnie z jej planem. Teraz tylko lewe kolano, prawa dłoń i szyja. Musi uderzyć w te trzy miejsca. Jej ojciec oczywiście tańczył tak jak mu zagrała. Cały czas go prowokowała do ataku ,a kiedy robiła uniki zadawała ciosy kryształami. Szybko udało jej się dojść do momentu w którym wbiła w ojca ostatni kryształami ten po chwili padł na ziemię.

- co jest!? - spytał zdiwiony. Nie mógł się ruszyć. Brunetka tylko spojrzała na niego z uśmiechem.

- mówiłam ci że siła to nie tylko mięśnie. Gdybyś miał trochę wiedzy to zorientowałbyś się że nie celuję w pierwsze lepsze miejsca na twoim ciele Tylko w punkty które doprowadzą do paraliżu. Wygrałam- powiedziała zielonooka. W tym momencie wszyscy zaczęli wiwatować nowej przywódczyni.

( WIEM ŻE NIE UMIEM OPISYWAĆ WALK PRZEPRASZAM )

Brunetka rozejrzała się po widowni. Nigdzie nie widziała swojego ukochanego. W sumie on w nią nie wierzył. Było to smutne ,ale sama by sobie też nie uwierzyła w to że wygra. Do teraz w to nie wierzy. Po chwili podeszła do niej dziewczyna o zielonych włosach spiętych w dwa Koczki.

- gratulację o pani. Teraz plemię jest pod twoimi rozkazami ,a ja będę ci wiernie służyć jako twoja prawa ręka. - powiedziała dziewczyna. W tym momencie Luna zobaczyła jak wszyscy w plemieniu jej się kłaniają.

- nie kłaniajcie się. Ja nie chcę byście klęczeli w tym błocie. Wystarczy że skiniecie głową w moją stronę- powiedziała zielonooka. Nie chciała nigdy władzy. Niczego nie chciała. Wystarczyło jej to że pokonała ojca.

- jaki jest twój pierwszy rozkaz Ōkami-san? - spytała zielonowłosa. Brunetka westchnęła.

- zabierzcie stąd mojego ojca. Wywalić go po za teren plemienia. ,A teraz jeśli pozwolicie pójdę do domu odpocząć- powiedziała Luna po czym od razu nie tracąc czasu ruszyła do swojego domu. Akioki ruszyła za nią bo chciała dotrzymać jej towarzystwa i upewnić się że szare gówno jej nie zgwałci po drodze.

- byłaś świetna. Wiedziałam że dasz sobie radę- powiedziała fioletowowłosa.

- dzięki. Nie mogę się doczekać tego aż Killua się dowie. - powiedziała brunetka z uśmiechem na twarzy. Po chwili dziewczyna weszła do domu i od razu zawołała imię chłopaka. Jednak odpowiedziała jej tylko głucha cisza.

- może śpi?- powiedziała Akioki. Luna szybko ruszyła na górę by to sprawdzić. Weszła do swojego pokoju po czym zajrzała do każdego innego pomieszczenia. Nie było go.

- .... - nie wiedziała co ma powiedzieć czy zrobić. Po prostu martwiła się.

- hej. Em.... co to za karteczka na twoim biurku?- spytała fioletowowłosa patrząc na liścik. Nie czytała go w końcu nie do niej był skierowany. Brunetka szybko przyszła do swojego pokoju po czym wzięła Liścik i przeczytała słowa na nim zapisane.

„ droga Luno.
Wiem że nie powinienem tego kończyć w ten sposób ,ale gdybym stanął z tobą twarzą w twarz prawdopodobnie bym się popłakał. Chcę ci tylko powiedzieć że to koniec. Nasza przyjaźń, miłość i wspólna przygoda kończą się tu. Już nigdy się nie spotkamy. Nie tylko dlatego że prawdopodobnie twój ojciec wygoni mnie z plemienia ,ale też dlatego że nigdy nie zasługiwałem na to by cię spotkać, by być twoim przyjacielem bądź chłopakiem. Nie potrafię cię chronić ani o ciebie zadbać.
Zawiodłem na każdym kroku. Przeze mnie dzieje ci się krzywda. Jedyne co teraz mogę zrobić to odejść i zapomnieć o tobie dla twojego dobra. Wiem że pewnie złamałem ci tym serce ,ale znajdziesz sobie kogoś lepszego kto zadba o ciebie i da ci miłość. Kogoś kto będzie godzien twojej miłości. Wierzę że to zrozumiesz. 

Twój Killua"

Z oczu dziewczyny spłynęły pojedyncze łzy. Ścisnęła list w dłoniach po czym przytuliła się do dziewczyny o fioletowych włosach stojącej obok.

- on mnie zostawił- powiedziała Luna szlochając. - myślał że mnie zawiódł... uważa że nie zasłużył na mnie.... odszedł.- brunetka rozpłakała się bardziej ,a fioletowowłosa jedynie zaczęła ją głaskać by ją uspokoić. Wiedziała że jej nowa przyjaciółka musi trochę ochłonąć. Tylko pytanie jest co teraz? Przecież Killua dalej kocha Lunę ,a Luna dalej kocha Killa. Nie mogą tak po prostu odpuścić. Tylko jak teraz znaleźć Killuę skoro nie wiadomo gdzie poszedł.





💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔💔

Kurwa pierwszy jebany raz poryczałam się pisząc rozdział. Nie wiem czemu i po co ,ale poryczałam się. To znaczy ryczałam nie raz z fangirlu albo po prostu ze śmiechu jak napisałam coś co mnie rozjebało ,ale nigdy kurwa nie ryczałam ze smutku pisząc jakikolwiek rozdział. Jpd. Ah... kurwa

Kurapika; JEJ! W KOLEJNYM ROZDIALE BĘDĘ JA!

Nie wiem. Nie wiem kurapika. Możliwe że nie w kolejnym tylko w jeszcze kolejnym. W sensie za dwa rozdziały.

Kurapika: będę w 47 i już

No ok. Zobaczymy jak to dalej się potoczy. Idę się uspokoić.

Kurapika: chodź tu * tuli*

Dzięki. * wtula się i uspokaja*

Kurapika: będzie dobrze. Przecież wiesz. Napiszesz dobre zakończenie i będzie git. Nie ma o co beczeć wredotko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro