Rozdział 53

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Brunetka stanęła na przeciw wielkiej bramy i od razu zaczęła ją pchać.

- Luna nie dasz rady. - powiedział kurapika.

- NIE WIERZYSZ W MOJĄ SIŁĘ FIZYCZNĄ? - spytała zielonooka patrząc na blondyna z chłodem w oczach.

- to nie tak... ja... em... - Brązowooki nie wiedział co odpowiedzieć.

- no ja też nie wierzę - powiedziała Luna po czym odsunęła się od bramy.

- może istnieje inne przejście?- powiedział Gon.

- piesek? No w sumie jestem w połowie piesłem to może mnie weźmie za swojego- powiedziała zielonooka patrzàc na drzwi prowadzone do psa Killuy. Nie widziała go ,ale z tego co mówił strażnik był duży i nie wpuszczał obcych.

- to zbyt ryzykowne- powiedziała Akioki.

- mam na sobie bluzę Killuy... może- zanim brunetka dokończyła przerwał jej głos Kurapiki.

- Luna idziemy razem i nie ryzykujemy życiem. Nie spotkasz już nigdy Killuy jeśli zginiesz. - w tym momencie nastała cisza. Luna nie wiedziała co powiedzieć. Co zrobić? Była po prostu bezradna.

- jak trzeba będzie to będę się wspinać byle by dotrzeć do Killuy. Zrobię wszystko- powiedziała Luna i znowu zaczęła pchać bramę. Kurapika widząc determinację i nieugiętość brunetki westchnął i po prostu pomógł jej pchać ową bramę. Gon i Akioki też się przyłączyli i z całych sił pchali by owa brama w końcu się otworzyła. Ostatecznie udało im się wejść do środka.

- co teraz? - spytała fioletowowłosa dziewczyna.

- teraz to ja biegnę do mojego księcia - powiedziała Luna i ruszyła szybko przed siebie.

- LUNA CZEKAJ! - krzyknął Gon ,ale niestety dziewczyna była już daleko i nie słyszała jego wołania. Biegła i to jak najszybciej. Chciała już zobaczyć swojego kochanego Killue. Wiedziała że droga będzie długa i trudna ,ale ona się nie podda. Zrobi wszystko by znaleźć swojego śnieżynka.  Brunetka szybko przebiegła dość spory fragment drogi prowadzonej do rezydencji. Jednak w końcu natrafiła na kolejną przeszkodę. Dziewczyna w jej wieku narysowała linię po czym spojrzała na Lunę.

- nie wolno ci przekroczyć tej lini. Jeśli to zrobisz to cię zabiję- powiedziała dziewczyna. W tym momencie Luna się zaśmiała.

- posłuchaj mnie cukiereczku bo dwa razy nie powtórzę. Albo mnie ładnie przepuścisz do mojego Killuy albo obedrę cię ze skóry. - powiedziała Luna. Przez chwilę trwała cisza ,a dziewczyna na przeciwko zielonookiej patrzyła na przeciwniczkę z pocker facem . Luna ruszyła na przód ,a kiedy przekroczyła linię od razu została zaatakowana jednak szybko zrobiła unik i w tym momencie spora część lasu obok niej pokryła się kryształem. W prosty sposób wszystko i wszystkich wokół niej unieruchomiła. Tak samo ta dziewczyna. Po prostu ładna figura z kryształu. Brunetka już miała ruszyć dalej ,ale usłyszała szelest w krzakach. Od razu się tam udała i zobaczyła dziecko. Chłopak o dziewczęcej urodzie mający nie więcej niż 10 lat. Był zamrożony w krysztale aż do ramion i próbował się wydostać ,ale słabo mu to szło. Luna podeszła do niego po czym spojrzała w jego różowe tęczówki.

-... jesteś bratem Killui? - spytała zielonooka. Czarnowłosy spojrzał na nią nie odzywając się ani słowem. Brunetka tylko westchnęła po czym spojrzała na swoje kryształy.

- zaatakujesz mnie jak cię uwolnię?- spytała. Nie miała serca by zostawić tak chłopaka. W końcu to brat Killuy. Jej szwagier. Mimo tego że go nie znała to kochała go jak własnego brata. Ma za dobre serce.

- kim jesteś dla Killuy?- spytał różowooki na co brunetka się uśmiechnęła i odpowiedziała.

- jestem jego dziewczyną. - w tym momencie chłopak spojrzał na zielonooka pytająco. Nie wiedział co to znaczy że jest dziewczyną Killuy.

- czyli? - spytał niepewnie. Brunetka przez chwile milczała zastanawiając się jak odpowiedzieć chłopakowi na pytanie.

- jestem po prostu bardzo ważna dla twojego brata, ,a twój brat jest ważny dla mnie. Kocham go ,a on kocha mnie. Dbamy o siebie nawzajem, troszczymy się i takie tam. Zawsze stanę po jego stronie jak trzeba będzie i będę go wspierać jak tylko mogę. Jeśli będzie mu grozić niebezpieczeństwo to przyjdę by go ratować nie ważne co. Po prostu będę o niego dbać. Pilnować by był szczęśliwy... ,ale Killua chyba nie jest teraz zbyt szczęśliwy co nie?- spytała Luna. Czarnowłosy przez dłuższą chwilę milczał nie wiedząc co odpowiedzieć i czy ma ufać obcej dziewczynie czy nie. Z jednej strony ciekawiło go czym jest „ miłość" „ troska" „ szczęście" i tak dalej. Nie znał tych pojęć.

- sprawisz że braciszek Killua wyjdzie z pokoju i zacznie jeść? - spytał czarnowłosy. Brunetka się uśmiechnęła i przytaknęła na słowa chłopaka.

- z wielka chęcią zmuszę go do jedzenia i opuszczenia łóżka. - powiedziała zielonooka po czym dodała- jestem Luna.


-.... Kalluto.... - odpowiedział różowooki.

( WCALE ,A WCALE NIE ROBIĘ Z KALLUTO PRZYJACIELA LUNY. NIE NO WCALE. XD ) ( no kurwa ktoś z rodziny zoldyck musi być za związkiem lunki i killa co nie? )

- miło cię poznać Kalluto. Może się zaprzyjaźnimy co ty na to ?- spytała Luna odmrażajàc chłopaka z kryształów.

- co to przyjaźń?- spytał Kalluto nie rozumiejąc znaczenia tego słowa. Luna się uśmiechnęła i zaczęła mu tłumaczyć na czym polega przyjaźń. Kiedy dziewczyna skończyła to uśmiechnęła się do różowookiego po czym spytała.

- lubisz psy?

- tak.... czemu pytasz? - Kalluto nie wiedział czemu brunetka zadała takie dziwne pytanie. Zielonooka tylko się zaśmiała uroczo po czym zaczęła tworzyć w dłoniach kryształy i formować je w pięknego pieska. Dokładniej to w wilczka ,ale nom. Pies to pies. Brunetka wręczyła digurkę Kalluto po czym się uśmiechnęła.

- to prezent dla ciebie. Od twojej pierwszej przyjaciółki- powiedziała Luna. Kalluto nie wiedział co zrobić czy powiedzieć. Po prostu uśmiechnął się lekko i prawie niewidocznie.  Po chwili ta dwójka usłyszała szelst krzewów po czym wyszła z jich kobieta o czarnych włosach. Luna poczuła jak bije jej serce.

Kobieta ze snu

Pomyślała. W tym momencie starsza kobieta się odezwała.

- kim jesteś i co robisz z moim synem? - spytała donośnym głosem.

- nic mu nie robię... przyszłam do Killuy. Jestem jego dziewczyną- powiedziała brunetka nieufnym głosem.

- odejdź. Killua nie chce cię widzieć. Po za tym mordercy nie mają dziewczyn- powiedziała kobieta. Luna tylko się zaśmiała z udawaną pewnością siebie.

- chyba się nie zrozumiałyśmy... Mamo? Chyba mogę już tak do pani mówić czyż nie? Tak czy inaczej. Przyszłam się zobaczyć z Killuą więc się z nim zobaczę. Jeśli mnie nie przepuścisz to nie zawaham się zabić ciebie i całej waszej rodziny...- powiedziała brunetka. Zielonooka nigdy by nie zabiła nikogo z rodziny Zoldyck. No może po za Illumim. Tak czy inaczej musiała pokazać że zależy jej na Killui i łatwo się nie podda. Nie da się zabić. W końcu musi opoerdolić Killuę za to co odjebał. Kobieta w kapeluszu i bandażach na twarzy przez chwilę milczała. Z jednej strony chłodny ton i bezlitosność dziewczyny wydawały się jej wspaniałe ,a z drugiej strony ona może sprowadzić Killuę na złą drogę.

- odejdź. Tak jak mówiłam Killua nie chce cię widzieć. Ma ciebie dość- powiedziała Kobieta.

- skoro tak chcesz rozwiązać sprawę to proszę bardzo. - powiedziała Luna z chłodem w oczach po czym wszędzie wokół pojawiły się kryształy. Była gotowa na walkę. Nie podda się tak łatwo. Przeszła już tyle by tu dotrzeć i nie zawróci się chodź by nie wiadomo co.



💙💙💙

Kurapika: no kurwa w takim momencie? Po za tym kurwa inaczej było w anime!

... ,a to jest anime czy mój ff? No chyba mój ff? Co nie? Mam prawo tu zmieniać fabułę i wszystko dlatego Kalluto i Luna się zaprzyjaźnią okey? Po za tym nie masz prawa głosu.

Kurapika:.....

No ,a teraz idę pisać dalej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro