5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Odcinek 5~ 

|10godz13min|

▶️

Przerwa obiadowa dobiegła końca. Zupełnie jak chęć Taehyunga do spędzania czasu z nowym kolegą.

— Co masz teraz? — młodszy zapytał, kiedy tylko przepchnęli się na korytarz.

— Historię, a ty?

— Rachunkowość z panem Lim, ale kompletnie nie wiem, gdzie jest sala. — Jungkook teatralnie obrócił się wokół własnej osi. Doskonale znał drogę, ale chciał, żeby to Taehyung osobiście mu ją wskazał.

— Na górę sektorem A. Zaprowadzę cię. — starszy zasugerował. Tae nie podobała się wizja spędzędzania z tym gówniarzem czasu, ale musiał być posłuszny wobec swojego nowego przyjaciela, by nie sprawiać sobie problemów u ojca.

— Wiesz co? Mimo że nasza znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze, to naprawdę nie mogę się doczekać, aż zaczniemy spędzać więcej czasu razem. — wspomniał Jungkook, kiedy szli przed siebie.

Taehyung zawahał się przez moment. Próbował wyczuć czy chłopak obok mówił sarkastycznie czy był całkowicie poważny.

— Tak, ja też. Przepraszam za to jak cię potraktowałem, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy...

Gdy obaj weszli na piętro, pierwsze co ujrzeli, to student, który biegł, próbując utrzymać na rękach stos książek. Po chwili, bez ostrzeżenia, wpadł prosto na umięśnione ciało Kooka. Młodszy zachwiał się, ale w porę złapał się barierki, dzięki której nie upadł. Sprawdza wypadku uczepił się drugiego, a książki leżały rozwalone dookoła nich.

— Ej, gościu, co ty sobie kurwa wyobrażasz? — warknął syn dyrektora na przestraszonego ucznia, który cały czas przylegał do ciała Jungkooka.

— Wszystko w porządku? — młodszy zapytał, kiedy doszło do niego, co się właśnie wydarzyło.

Student odskoczył i przykucnął na schodkach, żeby zebrać książki. Słowa, które wypływały z jego ust brzmiały jak wyliczanka.

Wkurzony Tae podniósł bladego chłopca za kołnierzyk i uderzył nim o ścianę.

— Masz go, kurwa, przeprosić.

Jednak chłopiec miał tak zbolały wyraz twarzy, że nawet agresywny brunet wycofał się.

— Morderstwo. Morderstwo. Morderstwo.

— Że co?

— Dziesięć godzin i 13 minut! Dziewięć! Dziewięć! Dziewięć! — uczeń powiedział trochę głośniej. 

Jego twarz była blada, a czoło zlane potem. Wyglądał, jakby zobaczył ducha.

Zdezorientowani koledzy popatrzyli po sobie.

Taehyung nie chciał się poddawać. Zmarszył brwi i jeszcze raz spróbował dowiedzieć się czegoś więcej:

— Co ty kurwa wygadujesz---

— CZERWONA ŚMIERĆ, JEDEN TRUP, JEDEN CHŁOPAK, ON NADCHODZI — wrzeszczał jak opętany. Odskoczył od ściany, do której cały czas był przyparty i uciekł w głąb korytarza.

— Ja pierdole, co to było? — starszy odwrócił się w stronę widocznej w dali, uciekającej postaci.

— Kim on jest? — zapytał z ciekawości Kook.

— Jung Hoseok, jest w naszej klasie, ale ma jakieś uszkodzenia mózgu czy cokolwiek innego, odkąd się urodził. — wyjaśnił.

— Czyli on zawsze jest taki?

Taehyung pokręcił głową.

— Nie, on nigdy nic nie mówi w szkole, to pierwszy raz, kiedy zobaczyłem go w takim stanie. Cholernie dziwne.

— Morderca, czerwona śmierć, jeden trup, jeden chłopak — Jungkook mruknął sam do siebie, próbując coś wymyślić.

Drugi z nich jednak całkowicie to zignorował:

— Chodź, za kilka sekund jest dzwonek.

_______________

|14:59|

Dzień dla Taehyunga wreszcie się skończył. Przynajmniej tak myślał.

Po szkole jego nowy kolega zdążył podejść do niego, by spytać czy może do niego przyjść, by odwiedzić starców. Choć Tae nie znał powodu, dla którego Kook chciał to zrobić, wolał nie sprzeciwiać się diabłu. 

— Wróciłem.

— Witam, proszę pana. Jak minął panu dzień? — zapytał Jeehin, ich sześćdziesięciotrzyletni kamerdyner, który pojawił się przy Taehyungu, kiedy ten zdejmował swój płaszcz.

— Jak zwykle — odpowiedział oschle, chociaż w jego myślach pojawił się dziwny incydent, który miał miejsce po lunchu.

— Och, a któż to przyszedł wraz z panem?

Starszy przesunął się, by wpuścić Jungkooka do środka.

— To syn prezesa The Jeon Entertainment, który właśnie dzisiaj się do nas przeniósł. — wyjaśnił.

Cóż, na dobrą sprawę nie dzisiaj, ale lepiej to przemilczeć.

— Ależ oczywiście! Panie Jeon, to zaszczyt pana tu gościć. Proszę, proszę wejdź do środka. Musiało być dzisiaj strasznie zimno. — Jeehin pełen energii podbiegł do gościa, pomagając zdjąć mu jego okrycie wierzchnę. Następnie wprowadził tego dzieciaka w głąb domu, pozostawiając Taehyunga w tyle.

O co kurwa chodzi, on nigdy tak się nie zachowuje w stosunku do mnie.

— Chłopcy, macie ochotę na kawę i popołudniową przekąskę? — zapytał mężczyzna, kiedy zaprowadził ich do salonu.

— Zrób mi kawę. Jungkook?

— Ja również poproszę kawę — odpowiedział grzecznie, co wywołało uśmiech na twarzy Jeehina.

Siedzieli naprzeciwko siebie, czekając na kawę. Taehyung czuł się bardzo niezręcznie, onieśmielony przez młodszego, ale zauważył, że Kook wcale nie czuł się tak źle jak on. Wręcz przeciwnie, wydawał się być zrelaksowany.

— Więc jakie jest pana pierwsze wrażenie odnośnie szkoły, panie Jeon? — zapytał podekscytowany kamerdyner, gdy kładł kubki z gorącym napojem przed dwójką chłopców. Na środku stołu postawił również talerzyk z ciastkami.

Prosiłem tylko o głupią kawę.

— Bardzo imponujące, umiejętnie zbudowane miejsce. Wszyscy są bardzo mili i otwarci na nowych uczniów. — uśmiechnął się, biorąc pierwszy łyk gorzkiego napoju.

Tae przełknął ślinę i zaczął opychać się ciastkami, by powstrzymać panikę.

To jest jakaś tortura.

Sześdziesięciotrzylatek kontynuował rozmowę z nowym uczniem ich szkoły. Pytał o zajęcia dodatkowe, na które Jungkook chciałby uczęszczać oraz o jego zainteresowaniu łucznictwem. Taehyung siedział jak wyłączona maszyna przez cały czas i tylko Jeehin był zainteresowany ich gościem. Starszy wpatrywał się w zegarek, mając nadzieję, że jego kolega szybko wróci do domu.

Około godzinę później marzenie Taehyunga zostało spełnione. Kook postanowił się już zbierać, ponieważ dostrzegł dziwne zachowanie starszego.

— Zobacz tylko, która już jest godzina. Wkrótce muszę być w domu. Moi rodzice będą się martwić. — wstał z kanapy.

Twarz Tae nagle jakby się rozpromieniła.

— O tak, twoi rodzice na pewno będą się niepokoić. Pewnie masz dużo zadane. — odprowadził gościa szybko do frontowych drzwi, a nawet wyciągnął jego kurtkę z szafy.

— Dziękuję, Taehyung.

— Proszę pamiętać, panie Jeon, że zawsze jest pan mile widziany w naszym domu. — Jeehin uśmiechnął się, otwierając mu drzwi.

Nawet tak nie mów.

— Dziękuję. Do zobaczenia jutro, Taehyung. 

— Pa. — starszy pomachał mu i z wielkim uśmiechem patrzył, jak Jungkook odchodzi w swoim kierunku.

Kiedy kamerdyner zamknął drzwi, Tae odwrócił się w jego stronę i skrzyżował ramiona.

— Co to miało być?

— Co pan ma na myśli? — zapytał Jeehin.

— Zachowywałeś się przed nim jak całkowicie inna osoba! Dlaczego mnie nigdy tak nie traktujesz? — podniósł głos.

— Och, błagam, gospodarzu. Tóż to pan Jungkook z Jeon Enterprise. Nie możemy traktować tak ważnych gości jak naszych przyjaciół. 

— Ale on jest moim przyjacielem, więc od teraz traktuj go tak jak mnie. W porządku?

Jeehin zachichotał i w ramach odpowiedzi tylko skinął głową.

— Oczywiście, proszę pana. Mój błąd.

— Już nieistotne. Gdzie jest ojciec? — zapytał, przypominając sobie o swoim jedynym rodzicu.

— Pan Kim wyleciał do Japonii na trzy dni, proszę pana. Prosił, żebym panu to przekazał. Pan Byun odwiedzi nas w ramach krótkich wakacji. — poinformował.

— Wujek Baek? Nie widziałem go od zeszłego lata. — odpowiedział zaskoczony.

— Och, zanim zapomnę. — mężczyzna wyciągnął coś z kieszeni. — To dla pana. — wręczył Taehyungowi białą kopertę.

— List? Od kogo?

— Od pana Kim, dostarczono go chwilę przed pana powrotem do domu.

Taehyung rozerwał kopertę i wyciągnął kartkę, która znajdowała się w środku.

___________

Taehyung,

Oczekuję od ciebie, że będziesz dobrze traktował Jungkooka. Ważne jest, żeby moje negocjacje poszły dobrze, a stanie się tak tylko jeśli pozostaniecie w bliskich relacjach. Wrócę za kilka dni.

___________

— Serio? Tylko po to wysłał mi list? Czy żyjemy w XIX wieku? Pieprzenie. Ten stary dureń nie wie nic o tym przeklętym diable. — wyśmiał ojca i rzucił list na podłogę.

— Gospodarzu, błagam, pan Kim ostatnimi czasy był bardzo podekscytowany tym projektem. Sugeruję, że lepiej się go posłuchać. — Jeehin zaczął błagać, kiedy podniósł kartkę z wiadomością.

— To moja decyzja co zrobię — odrzekł Taehyung z wyższością, po czym opuścił pokój.

Czerwona śmierć,
Jeden trup,
Jeden chłopak.


+•*+•*+•*+•*+•  taetaeholic_ note *+•*+•*+•*+•*+ +

¿Kim jest Hoseok?

Nie będę ostrzegać was ponownie, myślę, że zrobiłam to wystarczająco wiele razy.

+•*+•*+•*+•*+•  Leezerin note  *+•*+•*+•*+•*+ +

Kochajcie to, naprawdę. Mamy troszkę ponad 1250 słów, tłumaczy mi się to tak dobrze, że nawet nie wiem, kiedy to mi mija. I niedługo pojawią się nowe tłumaczenia.

Jeśli znowu długo tu nie będzie rozdziałów to przepraszam, krzycznie na taetaeholic, oki?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro