131. Podoba Ci się?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Powoli sunęłam wzrokiem po obrazie na ścianie. Nie było w nim nic wyjątkowego, ale byłam tak znudzona, że on wydawał mi się najciekawszą rzeczą w pomieszczeniu. Od 5 minut czekałam aż Nate skończy rozmawiać z Ivo. Już w pierwszych trzydziestu sekundach się wyłączyłam. Najpewniej było im to na rękę, bo pewnie woleli porozmawiać w cztery oczy, a ja tu byłam tylko dlatego, że zaraz po wypełnieniu wszystkich papierów, mieliśmy jechać obejrzeć dom, który wspólnie wybraliśmy. Z tego co powiedział mi Nate to był świeżo po remoncie i w większości umeblowany. Nie pasowała mi tylko cena, no bo sorry, ale on za wszystko płacił, a to mnie w tym wszystkim najbardziej irytowało. Nie spodziewałam się tego, że w wieku 18 lat będę myślała o zakupie mieszkania, a właściwie domu. To wszystko działo się tak szybko. I tu nie chodziło o to, że wspólnie mieszkaliśmy czy o zaręczyny, ale o to, że nie byłam na to finansowo gotowa, a naprawdę miałam już dość tego, że to Nate za wszystko płacił.

Oboje postanowiliśmy, że nie będziemy się śpieszyć ze ślubem. Wiedzieliśmy, że to naprawdę duży krok i oboje chcieliśmy być tego pewni w 100%, i gotowi na to. Jasne, że dziecko też było dużym krokiem, a może nawet i większym, ale chociaż to chciałam zrobić w odpowiednim czasie. Zresztą nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że miałabym iść do ślubu z brzuchem ciążowym.

- Kate? - gwałtownie podniosłam wzrok na chłopaka, który nie wiadomo kiedy znalazł się przede mną.

- Hmmm? - mruknęłam.

- Możemy już iść - uśmiechnął się. Wstałam, a wtedy chłopak splótł nasze palce i razem ruszyliśmy do wyjścia. Już chwilę później byliśmy na dole. Od razu w oczy rzuciła mi się recepcjonistka, która szybko poprawiła włosy i szeroko uśmiechnęła się w kierunku Nate'a, który nawet na nią nie zerknął. Jedyne co poczułam to rozbawienie jej zachowaniem. No sorry, ale ona serio myśli, że on zwróci na nią uwagę? Nie to, żeby była brzydka, ale jak na mój gust za bardzo umalowana i no nie wiem, przecież był ze mną, więc czemu miałby na nią polecieć? Ufałam mu. 

Gdy tylko wsiedliśmy do auta dłoń Nate'a wylądowała na moim kolanie. Uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił, a potem powrócił do rozmowy z Ivo. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, a potem zajęłam się przeglądaniem instagrama. 

***

- Jesteśmy - powiedział chłopak na co podniosłam wzrok z nad telefonu. Rozejrzałam się wokoło i uśmiechnęłam się na widok domu, który do tej pory widziałam tylko na zdjęciach. Wysiadłam z auta i szybko przeskanowałam go wzrokiem. Ściany zostały zrobione z białego drewna natomiast dach był szary. Z ulicy prowadziły dwie ścieżki - jedna do wejścia, a druga do szerokiego garażu, w którym z pewnością były miejsca na dwa auta. Dom ogólnie wyglądał na duży i przestronny. Wokół było pełno zieleni, co było na plus. Z tego co wiedziałam to okolica była spokojna, więc raczej nie byłoby żadnych problemów z sąsiadami. - Wejdziemy? - spytał Nate obejmując mnie od tyłu, pocałował mnie w czubek głowy. Szybko pomachałam głową na tak. Ivo postanowił zostać w aucie, bo on uznał, że już widział ten dom i, że nie chce nam przeszkadzać. Przez to, że co chwila patrzył w telefon, uznałam, że po prostu czekał na to aż ktoś zadzwoni, ale nie wtrącałam się.

Przecież się nie zgubimy.. Raczej..

Oboje ruszyliśmy do środka. Nate otworzył drzwi kluczem po czym weszliśmy do małego przedpokoju, z którego od razu było można zobaczyć salon. Był tu jedynie wieszak, który był przymocowany do ściany. W salonie stała tylko kanapa i telewizor. Po prawej stronie były schody, które prowadziły na pierwsze piętro. Było tu kilka dużych okien i drzwi, które prowadziły na taras. Już z tego miejsca widziałam, że było tam spore podwórko. Po prawo od wejścia była kuchnia oddzielona od salonu ścianką działową. Posiadała ona cały aneks kuchenny wraz z wyspą kuchenną i trzema stołkami barowymi. Po lewej od kuchni była jadalnia, w której stał duży stół z krzesłami i kilkoma ozdobami. Wszędzie było jasno przez szerokie okna, z których było widać całe podwórko. Pod schodami znajdowały się drzwi, za którymi był mały pusty pokoik. Jeśli wybierzemy ten dom byłam pewna, że nada się idealnie na małą łazienkę lub po prostu na schowek na szczotki. 

Pierwsze piętro prezentowało się równie świetnie jak parter. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to to, że będąc tutaj było można zauważyć stąd to co się działo w salonie. Oczywiście tutaj też było jasno przez spore okna w korytarzu i przez te z dołu. Już stąd byłam w stanie zobaczyć 5 drzwi, które zapewne prowadziły do sypialń. Za pierwszymi był dość spory pokój, umeblowany już w podwójne łóżko, dużą szafę i komodę. Prowadziła z niego łazienka, w której znajdowały się wszystkie potrzebne rzeczy. Reszta pokoi wyglądała podobnie choć z jednego nie było łazienki, więc chłopak od razu zaklepał go na gabinet. W reszcie pokoi nie było już podwójnych łóżek tylko pojedyncze lub wcale ich nie było. Dom zdecydowanie trzeba było jeszcze umeblować i zapewne pomalować kilka ścian. 

- Podoba Ci się? - spytał, gdy staliśmy już w salonie i patrzyłam na podwórko. Chłopak objął mnie ramionami od tyłu po czym pocałował w czubek głowy. Wtuliłam się w jego ciało. 

- Tak, ale jest drogi i jeszcze trzeba go umeblować. To wszystko będzie kosztować fortunę - westchnęłam przeciągle. 

- Mówiłem już, żebyś się tym nie przejmowała - pocałował mnie w policzek. - Pieniądze nie mają tutaj znaczenia

- Jasne, że mają - skrzywiłam się. - Za wszystko płacisz i strasznie mnie to irytuje - podniosłam na niego wzrok. - I jeszcze tyle..

- To nie ma znaczenia, chcę aby Ci się podobało, a pieniądze nie są tutaj ważne. Ja pracuję i jestem mężczyzną, więc ja płacę, a ty na razie skup się na szkole, a nie na pieniądzach - pocałował mnie w nosek. Westchnęłam. 

- I tak mi się to nie podoba.. - chłopak szybko pocałował mnie w usta. 

- Nie przejmuj się tym, podoba Ci się i stać nas, więc kupimy - pociągnął mnie do wyjścia. - Załatwię jakiegoś architekta na jutro - poinformował na co cicho westchnęłam. Nienawidziłam tego, że za wszystko płacił. Oczekiwałam dnia, w którym będę mogła pójść do normalnej pracy, w której będę dostawać niezłą pensję, aby też móc płacić. 

***

Minął miesiąc odkąd kupiliśmy dom. Właśnie zakończyły się prace we wnętrzu domu. Ściany zostały pomalowane, a pokoje umeblowane. Wszystko wyglądało czystko i przejrzyście rzecz jasna do czasu, gdy przynieśliśmy wszystkie pudła do środka. Wtedy zrobił się naprawdę niezły chaos i syf. Cały dzień zajęło nam rozpakowanie się i z muzyką w tle było to całkiem przyjemne. Następnego dnia przyszli wszyscy nasi znajomi i przyjaciele, i razem świętowaliśmy zamieszkanie w nowym domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro