18. To ta twarz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cicho westchnęłam, zajmując swoje stałe miejsce w ławce. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła ta dziewczyna z rana.

- Przepraszam za spóźnienie, zgubiłam się - powiedziała niewinnie. Rozejrzała się po klasie i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Miałam wrażenie, że już skądś znałam tą twarz.  Zauważyłam, że kilka osób spoglądało na to na mnie to na nią.

Nie potrafiłam zrozumieć o co tutaj chodziło. 

- Jesteś Emily, prawda? - spytała, a na ustach nauczycielki wykwitł uśmiech, co było cholernie rzadkim wydokiem. 

- Tak - nawet na chwilę nie spojrzała na klasę, a wzrok wbiła w podłogę.

- Zatem witamy w klasie - nauczycielka uśmiechnęła się, lecz ona nie miała szans to zobaczyć - zajmij ławkę - dziewczyna zaczęła rozglądać się po klasie, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, na jej twarzy namalował się strach i zdziwienie. Od razu odwróciła wzrok i zajęła ławkę jak najdalej ode mnie.

Zmarszczyłam brwi na jej dziwne zachowanie. Nic z tego nie rozumiałam.

**

W końcu ta męczarnia dobiegła końca. Gdy dzwonek zadzwonił jako pierwsza wybiegłam z klasy. Ta lekcja była najnudniejsza ze wszystkich, chociaż to ja byłam w jej centrum, nawet nie wiedziałam czemu. Po prostu każdy się na mnie patrzył.

Kierowałam się właśnie pod kolejną klasę, gdy zauważyłam duże zbiegowisko na korytarzu. Od razu zaczęłam się przepychać, aż w końcu zauważyłam sytuację dokładnie taką samą jak dzisiejszego poranka.

- Nie pasujesz tu! - krzyczała w twarz bezbronnej dziewczyny Samantha.

- Co Ci w niej przeszkadza? - syknęłam, stając pomiędzy nimi. Skrzyżowałam dłonie na piersi, a wtedy z ust dziewczyny wyszło prychnięcie. 

- Co Ci do tego? - uśmiechnęła się kpiąco. - Gdzie zgubiłaś chłopaka, co? Czyżby się już Tobą znudził? - uśmiechnęła się szeroko. Zacisnęłam dłonie w pięści, starając się nie wybuchnąć. - Nie dziwię się mu - prychnęła, a wtedy moja pięść wylądowała na jej twarzy, przez co ta wylądowała na podłodze. Dawno nie czułam się tak wkurwiona jak właśnie w tym momencie. Bo te słowa.. bolały. Potwornie.

Chcąc jakoś się wyżyć, usiadłam na niej i zaczęłam okładać pięściami. 

- Ups? - uśmiechnęłam się kpiąco, a mój wzrok z jakiegoś powodu poleciał w prawo na przerażoną dziewczynę. To był błąd, bo właśnie wtedy poczułam wbijające się szpony w mój lewy policzek. Zaczął okropnie piec. Momentalnie ktoś mnie złapał za ramiona i odsunął od dziewczyny. - Spieprzaj! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać. Mój policzek przeszywał okropny ból. 

Chciałam jej oddać tylko mocniej, ale ta osoba tylko bardziej zacisnęła ręce na moich ramionach.

- Uspokój się - syknął mi do ucha znajomy głos. 

- Puść mnie - krzyknęłam, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Widok jej zakrwawionego nosa przyprawił mnie o uśmiech.

- Co tu się dzieje? - usłyszałam krzyk nauczycielki od fizyki.

Thomas mnie puścił, a od razy dotknęłam się w piekące miejsce. Odsunęłam palce od policzki, a zauważając czerwoną ciecz na nich, nogi się pode mną ugięły. 

Nie przyjmowałam do wiadomości niczego co mówiła do mnie nauczycielka. Wpatrywałam się tylko w swoje palce i byłam totalnie zażenowana tym, że ludzie widzieli mnie w tym stanie. Miałam już na koncie ze 2 bójki i kilka przepychanek, ale nigdy nie kończyło się moim rozlewem krwi. Były tylko siniaki i zadrapania.

Ruszyłam do łazienki, ignorując nawoływania nauczycielki i zaskoczone spojrzenia ludzi wokół.

**

Gdy tylko stanęłam przed lustrem, od razu miałam ochotę się obrócić. Wyglądałam fatalnie. Moje włosy były porozwalane na wszystkie strony, a przez policzek ciągnęła się pręga spod oka do samej szczęki. Po raz kolejny przemywałam twarz zimną wodą, przez co znów poczułam to okropne pieczenie. Po chwili drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł Thomas.

- To damski kibel - syknęłam, zaciskając dłonie na umywalce.

- Gandolf każe ci iść do dyra, bo inaczej zaprowadzi Cię tam siłą - na jego słowa tylko prychnęłam.

- 10 minut - powiedziałam.

- Wszystko ok? - spytał z wymalowaną troską na twarzy.

- Czemu mnie odciągnąłeś? - krzyknęłam, gwałtownie odwracając głowę w jego kierunku.

- Wiem, że nic by z niej nie zostało, a nie chciałbym Cię odwiedzać w poprawczaku - pomimo tego, że policzek mnie piekł, lekko się uśmiechnęłam, gdy wyobraziłam sobie Samanthe, która ledwo żyje.

- Czy ty widzisz jak ja wyglądam?! - powiedziałam palcem zarysowując czerwone miejsce na moim policzku. Skrzywiłam się, czując pieczenie.

- Nie gadaj bzdur, dobra? Wyglądasz ślicznie, tak jak zwykle - stwierdził łagodnym głosem, na co mimowolnie wywróciłam oczami. 

- Dobra, mniejsza. Zaraz przyjdę do dyrektora. Daj mi chwilę - mruknęłam, ponownie kierując swój wzrok na lustro. Skrzywiłam się zauważając, że krew już nie leciała, jednak zaschła na moim policzku, szyi, a jej ślady można było nawet zauważyć na zielonej koszulce, której tego dnia miałam na sobie.

- W porządku, ale następnym razem uważaj na siebie. Szkoda, aby ta buźka ucierpiała - stwierdził, a po chwili usłyszałam tylko jak zamknął za sobą drzwi.

Westchnęłam cicho, a potem przemyłam twarz i szyję zimną wodą. Uniosłam wzrok na lustro, a wtedy dostałam niemałego szoku. 

To ta twarz. Miałam twarz tej dziewczyny..

***

Przez cały czas, który byłam u dyra, byłam w ogromnym szoku. Dyro wysłał mnie do pielęgniarki, a pielęgniarka uznała, że to nic wielkiego i, że w kilka dni samo zniknie. Przykleiła mi tylko podłużny plaster. 

Wszystko co każdy mówił docierało do mnie zbyt wolno. Czułam się dziwnie otumaniona, niezdolna do wszystkiego. Fakt, że ta dziewczyna wyglądała dokładnie tak samo jak ja, był czymś strasznie dziwnym. Przecież to nie jest normalne. Skoro tak to, czy była jakaś możliwość na to, że byłyśmy spokrewnione? 

***

Przysiadłam na ławce w parku, cały czas zastanawiając się nad tą porąbaną sytuacją. Co to do cholery znaczyło?

Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam jak mój telefon nagle zaczął wydawać z siebie irytujący dźwięk.

Wyciągnęłam go z kieszeni. Budzik 14:00 ROBOTA WZYWA!

Zakryłam twarz dłońmi, zastanawiając się co powinnam ze sobą zrobić. Nie miałam ochoty tam dzisiaj iść, a to jak wyglądał mój policzek, mógł tylko odstraszyć klientów.

Otworzyłam szybko wiadomości z Sarah i napisałam do niej SMS

Kate: Możesz zastąpić mnie w robocie? 

Sarah: Stało się coś?

Kate: Opowiem Ci w domu, w porządku?

Sarah: Okay, ale zaczynam się bać. To coś poważnego?

Kate: Sama jeszcze tego wszystkiego nie czaję, ale jest okay. Opowiem Ci jak wrócisz.

***

Gdy tylko odkluczyłam drzwi, weszłam pod zimny strumień wody. Od razu poczułam się lepiej, gdy zimna woda oblała moje ciało. Jeszcze przez 15 minut rozkoszowałam się tymi chwilami, gdy w końcu otworzyłam kabinę, wytarłam się dokładnie ręcznikiem, owinęłam go sobie wokół tułowia i spojrzałam w lustro.

Na moim lewym policzku widniał plaster, ale wokół niego i tak były niewielkie zadrapania. Cicho odetchnęłam, próbując przekonać samą siebie, że wcale nie wyglądałam tak źle.

Po krótkiej chwili wyszłam z łazienki. Z szafy wyjęłam szare dresy i biały podkoszulek.

Wtedy właśnie usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam ochotę to zignorować i zaszyć się pod kołdrą, gdzie nikt mnie nie ujrzy, ale uznałam, że to może ktoś ważny np. Thomas, który zainteresował się jak to wszystko się skończyło.

Przeszłam przez pokój. Stanęłam przed drzwiami, a potem je otworzyłam. Za nimi stał mój sąsiad.

- Nicolas? Co ty tu robisz? - spytałam zaskoczona. 

- Nathaniel - poprawił, a jego wzrok na chwilę zatrzymał się na moim policzku. - Ehm, pomyślałem, że możemy się lepiej poznać. Zjeść coś, obejrzeć, pogadać - wyliczał, na co moje brwi powędrowały do góry. 

- Miałeś nie prosić o nic - mruknęłam zaskoczona. Od razu pokręcił głową. 

- To tylko luźna propozycja. Szkoda, gdyby się to zmarnowało - uniósł reklamówkę, z której prześwitywały opakowania żelków, chipsów i ciastek.

- Masz rację - stwierdziłam, szerzej otwierając drzwi. Chłopak od razu wszedł do środka, a potem zdjął buty. - Zapraszam - otworzyłam szerzej drzwi do mojego pokoju. 

- O wow, szybka jesteś - wyszczerzył zęby w zawadiackim uśmiechu, na co spojrzałam na niego z politowaniem, jednocześnie próbując ukryć rozbawienie.

- Nie schlebiaj sobie. Mam chłopaka, kojarzysz? - uniosłam brew. 

- Tak, doskonale pamiętam. Nie musisz się bać. Nie interesują mnie zajęte - mruknął, krzywiąc się. 

- Więc możesz wejść - wyciągnęłam dłonie po reklamówkę, gdy ten chciał obok mnie przejść. Chłopak cicho prychnął. 

- Skąd mam wiedzieć, że ich nie zjesz sama? - uniósł brew, a na moich ustach automatycznie wykwitł uśmiech. 

- Nie wiesz. Musisz mi zaufać - wzruszyłam ramionami, na co mężczyzna jakby spochmurniał. 

- Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, sąsiadko - przygryzł wargę, unosząc brew w jakby.. wyzwaniu? Czy on się ze mną droczył?

- Więc chodźmy razem to rozpakować - stwierdziłam. Mężczyzna przytaknął, a wtedy razem się udaliśmy do kuchni. Wyjęłam z szafki miski. - Tak na przyszłość, lepiej wyjdziesz w oczach nowych sąsiadek, gdy nie będziesz ich podglądać, gdy są półnagie - burknęłam, unosząc brew, na co mężczyzna spojrzał na mnie zawstydzony. 

- Przepraszam za tamto - mruknął, rozrywając opakowanie chipsów. - Nie miałem zamiaru się na Ciebie patrzeć. Przysięgam, że nigdy wcześniej nie podglądałem żadnej kobiety - zaczął wsypywać chipsy do miski. - To był przypadek, a gdy Cię zobaczyłem to po prostu - podniósł na mnie oczy - nie umiałem odwrócić wzroku - wyszeptał jak zahipnotyzowany. Poczułam ciepło na policzkach, a wtedy automatycznie spuściłam wzrok. 

- Następnym razem bardziej się postaraj - stwierdziłam, chcąc jak najszybciej uciąć temat. 

- Spróbuję - mruknął jakby do siebie, na co znowu poczułam potworne ciepło na policzkach. Chciałam się zapaść pod ziemię. Nie powinnam była się rumienić przez nic nieznaczące słowa i to nieznajomego. 

Żadne z nas się już nie odezwało. Zamiast tego oboje zaczęliśmy rozrywać opakowania i wsypywać ich zawartość do misek.

W międzyczasie sięgnęłam do lodówki i wyjęłam z niej czerwone wino. 

- Masz ochotę? Ja miałam potwornie ciężki dzień - jęknęłam pod nosem, na co mężczyzna wyraźnie zainteresowany przekrzywił głowę na bok, jednak o nic nie spytał. 

- Mogę się napić - odparł, na co z satysfakcją kiwnęłam głową. Wzięłam dwa kieliszki i nalałam do nich alkoholu. Mężczyzna od razu złapał za nóżkę i wypił odrobinę napoju. Zawtórowałam mu. Tego właśnie potrzebowałam.

- Więc co byś chciał obejrzeć? - spytałam, łapiąc za miski z żelkami.

- Mogę się dzisiaj zdać na Ciebie 

- Dzisiaj? - uniosłam brew, a na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. - Więc sądzisz, że to się powtórzy?

- Jestem tego pewien - szepnął, a potem odwrócił się, a po chwili zniknął za drzwiami mojego pokoju. Zagryzłam wargę, aby powstrzymać uśmiech, który cisnął mi się na usta. 

Dopiero po chwili ruszyłam do pokoju, gdzie odłożyłam na łóżko miski, które przyniosłam. Zauważyłam, że mężczyzna stał przy ścianie i patrzył na zdjęcie, które na niej wisiało. 

- Byłaś znacznie bardziej urocza, gdy byłaś mała - stwierdził, na co dostał ode mnie kuksańca w tył głowy. - Hej! - zaśmiałam się, a potem go wyminęłam i ruszyłam do kuchni, skąd zebrałam kolejną porcję smakołyków. Po chwili mężczyzna do mnie dołączył. Na koniec zabrałam jeszcze wino razem z kieliszkami do pokoju i wybrałam jakiś film na laptopie. Nasze spojrzenia szybko skierowały się na ekran laptopa, choć co jakiś czas jeszcze sączyliśmy wino i zajadaliśmy się tym co leżało wokół.

-----------------------------------------------------------Cześć!❤

Wielkie, wielkie sorry, wiem, że długo nie było rozdzialików, ale teraz postaram się je wstawiać. Dziękuje Lisica62 gdyby nie ty nie wbiłabym na wattpada i nie zauważyła liczby wyświetleń. Ta liczba dała mi trochu weny i coś takiego wyszło❤💜 Witam nowych obserwatorów, dzięki za gwiazdki ( nawet nie wiecie jak się ciesze gdy widze nowego obserwatora, gwiazdke albo chociaż wyświetlenie) WIELKIE DZIĘKIIII💜❤ TA KSIĄŻKA JEST DALEJ DZIĘKI WAM!!!!
SŁODKIEJ NOCY!💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro