30. Tylko mnie trzymaj

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Nate'a

Gdy zobaczyłem ją w tym stroju odjęło mi mowę na chwilę. Każda jej krągłość była po prostu idealna. Samo spojrzenie na nią wywołało u mnie dyskomfort w spodniach, lecz starałem się na to nie zwracać uwagi, choć to było trudne, gdy na widoku wciąż miałem jej kuszące ciało. To prawda, że odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem poczułem coś nowego i pięknego, lecz zrozumiałem, że dla niej jestem tylko przyjacielem, a ja jako, że nie chciałem kończyć z nią kontaktu, zgodziłem się na tą rolę. Nie mogłem oczekiwać od niej niczego więcej, gdy ona sama tego nie pragnęła.

Podczas wspólnego zjeżdżania czy pływania wciąż nie potrafiłem oderwać od niej wzroku i gdy tylko się odwracała skanowałem jej ciało na nowo, będąc zachwycony jej osobą. Szlag jasny mnie trafiał, gdy widziałem te spojrzenia innych chłopaków posyłane w jej stronę. Starałem się ignorować ukłucia w sercu. Uspokajałem się w momencie, gdy zauważałem za każdym razem, że nawet nie zwracała uwagi na innych.

Nie potrafiłem nazwać tego uczucia, lecz wiedziałem, że z każdym dniem stawało się ono coraz mocniejsze, co mnie przerażało. Nie chciałem wchodzić w coś co nie miało żadnej przyszłości, ale gdy się uśmiechała, nie potrafiłem odwrócić wzroku. A gdy opowiadała i mówiła o chociażby jakichś głupotach, nie potrafiłem przestać jej słuchać. Była jak marzenie.

- Ej no - zaśmiała się, gdy ochlapałem ją wodą. - Nie chlap - osłoniła twarz dłońmi, a gdy się odsłoniła na moment - ponownie plusnąłem w nią wodą. Próbowała udawać wkurzoną, ale gdy zobaczyłem jej uśmiech, sam nie potrafiłem powstrzymać swojego. Chciałem ją widzieć taką codziennie. Nie często się szczerze uśmiechała, ale gdy już to robiła to było jak oglądanie zachodu słońca nad morzem z ukochaną osobą. Dawała mi szczęście jakiego już od jakiegoś czasu nie czułem.

- Została nam ostatnia zjeżdżalnia - wskazałem palcem na najwyższą zjeżdżalnie, znajdującą się w tym budynku, na co dziewczyna głośno przełknęła ślinę. - Boisz się? - spytałem. Przytaknęła głową, a widząc jej niepewną minę, miałem ochotę ją mocno przytulić. - Przecież będę przy Tobie - uśmiechnęłam się do niej, na co w końcu na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. - To idziemy? - spytałem, na co kiwnęła twierdząco głową.

Wyszedłem z basenu, podałem dziewczynie dłoń, aby też wyszła.

- Panie przodem - powiedziałem, na co dziewczyna mnie wyprzedziła, a ja ruszyłem za nią. Prawda była jedna. Teraz, gdy szła przede mną mogłem bez skrupułów oglądać jej zgrabne nogi i tyłek. Może nie powinienem był, ale nie potrafiłem się oprzeć.

Doszliśmy do schodków, prowadzących na samą górę zjeżdżalni. Gdy znaleźliśmy się na górze, Kate przełknęła głośno ślinę, na co cicho się zaśmiałem.

- Skoro się tak boisz to może zjedziemy razem? - spytałem. Dziewczyna zmarszczyła nosek, jakby naprawdę się nad tym zastanawiała, a po chwili na jej ustach pojawił się uśmiech.

- Mógłbyś? - spytała z nadzieją. Jeszcze chwilę temu dla mnie to był żart, ale gdy widziałem, że ona wzięła to na poważnie, nie potrafiłem jej odmówić.

- Jasne - powiedziałem z szerokim uśmiechem. - Siadaj - wskazałem na miejsce przed zjeżdżalnią.

- Tylko mnie trzymaj - powiedziała z lekkim przerażeniem na twarzy.

- Spokojnie - zaśmiałem się cicho pod nosem, po czym ustawiłem ręce na jej łopatkach, jakbym chciał ją rzeczywiście popchnąć. W momencie, gdy dotknąłem jej gładkiej skóry przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, a ja zacząłem się tylko modlić, żeby tego nie poczuła.

- Idioto! - krzyknęła przestraszona od razu się we mnie wtulając, na co poklepałem ją lekko po plecach. Zaciągnąłem się jej zapachem, chowając nos w jej mokrych włosach. Pachniała kokosem i truskawkami. Już dawno zakochałem się w tym zapachu.

- Spokojnie, żartowałem tylko - zaśmiałem się, powoli przesuwając dłońmi po jej plecach. - No już, spokojnie, nie popchnę Cię - obiecałem spokojnie. Po chwili się odsunęła, a ja tylko ostatkiem sił powstrzymałem się od jęknięcia z zawodu.

Kate niepewnie znów zajęła swoje miejsce, a ja tuż za nią. Jej plecy zetknęły się z moim torsem.

- Tylko mnie trzymaj - powiedziała bardziej wtulając się w moją klatkę piersiową, na co jeszcze mocniej ją objąłem.

- Gotowa? - spytałem, na co niepewnie kiwnęła głową. Odepchnąłem nas od zjeżdżalni, nawet na moment nie zluźniając uścisku. Po chwili usłyszałem krzyki z jej strony. Gdy doszliśmy do pierwszego zakrętu, a tempo zjeżdżania z każdą chwilą przyśpieszało, piszczała jak nastolatka. Była niezwykle beztroska, a ja pragnąłem widzieć ją taką częściej. Kilka sekund później oboje wypadliśmy z rury i wpadliśmy do ogromnego basenu. Szybko się wynurzyłem i otarłem twarz dłońmi. Spojrzałem na dziewczynę, na której ustach widniał szeroki uśmiech. - Wszystko okey? - spytałem dla pewności.

- To.. to.. było zajebiste - krzyknęła z uśmiechem na twarzy, a dłonie wyrzuciła w powietrze. - Ja chce jeszcze raz! - krzyknęła z miną, która świadczyła o tym, że nie odpuści.

- No to idziemy jeszcze raz - powiedziałem, na co jej uśmiech się poszerzył.

- Teraz chce sama - zakomunikowała, gdy znaleźliśmy się na górze.

- Na pewno? - spytałem dla pewności. Liczyłem na sprzeciw, aby móc znów ją objąć, ale wiedziałem, że nie tego pragnęła.

- Tak - odpowiedziała stanowczo.

- Okey - skwitowałem. Dziewczyna usiadła na odpowiednim miejscu, po czym się odepchnęła. Usłyszałem jej krzyk, który robił się coraz cichszy aż w końcu był tylko plusk.

Po chwili, aby nie tamować kolejki, zająłem miejsce w zjeżdżalni, a potem odepchnąłem się, po czym po kilku sekundach wylądowałem w basenie.

- Kocham to miejsce - krzyknęła - będziemy musieli tu jeszcze przyjść - zakomunikowała.

- Na pewno przyjedziemy.

***

- Cześć stary - powiedział Ivo, gdy byłam w szatni po basenie. Mężczyzna był moim najlepszym kumplem, a jednocześnie moim wspólnikiem. Znaliśmy się od podstawówki i zawsze trzymaliśmy razem, a gdy przejąłem firmę po ojcu postanowiliśmy wejść w spółkę i tak oto nie musiałem codziennie pokazywać się w pracy, gdyż Ivo był na miejscu codziennie. Oczywiście, jako że był moim najlepszym przyjacielem wiedział, że podobała mi się Kate, ale jeszcze nie miał okazji jej poznać.

- No cześć - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Jak tam randka? - wywróciłem oczami.

- Mówiłem Ci, że to nie randka - warknąłem, na co usłyszałem jego cichy śmiech. - Ale i tak było super - powiedziałem, a uśmiech sam wkradł mi się na usta.

- To kiedy poznam tą twoją piękność? - spytał. Byłem pewien, że się uśmiecha.

- Jeśli chcesz to możesz wpaść do tej pizzerii co ostatnio byliśmy, tam zaraz idziemy - powiedziałem, przeczesując dłonią wilgotne włosy.

- Na pewno będę, tylko ogarnę w firmie - poinformował, gdy zacząłem pakować resztę ubrań do torby - To do zobaczenia

- Pa - rozłączyłem się, po czym założyłem torbę na ramię, ówcześnie pakując telefon do kieszeni. - Pa chłopaki - powiedziałem, do innych znajdujących się w tym pomieszczeniu.

- Narka - odpowiadzieli razem, po czym zajęli się swoimi dotychczasowymi zajęciami. Opuściłem szatnię, a potem wyszedłem przez następne drzwi, gdzie zająłem fotel w rejestracji, czekając na Kate. Gdy 5 minut później nadal jej nie było, wyciągnąłem telefon i sprawdziłem Facebooka, gdzie zauważyłem kilka nowych powiadomień od jakiś ludzi, których ledwo co kojarzyłem. Zignorowałem to. Zamiast tego napisałem do Kate:

Nate: Długo jeszcze?:/

Wiadomość przychodzi po jakiś 2 minutach.

Kate: Wiesz jak ciężko wysuszyć, a potem rozczesać to gówno na mojej głowie?

Nate: Nie i chyba nie chce wiedzieć;* Ale postaraj się pośpieszyć, bo muszę Ci coś powiedzieć. No i pizza czeka<3

Kate: Daj mi 2 minutki;*

Nate: Jak mam Ci uwierzyć?

Kate: Zawsze dotrzymuję obietnic;*

Nate: Odliczam<3

Dokładnie 2 minuty później w recepcji pojawiła się Kate z torbą na ramieniu, którą oczywiście jej zabrałem.

- Faktycznie dotrzymujesz obietnic - stwierdziłem spoglądając na zegarek nad głową recepcjonistki.

- Mówiłam - zaśmiała się - to teraz pizza? - spytała, na co przytaknąłem. - To super, bo jestem głodna jak wilk - marudziła. Zaśmiałem się cicho. - A więc co chciałeś mi powiedzieć? - spytała, gdy oboje już siedzieliśmy w aucie, a ja odpaliłem silnik.

- Zaprosiłem mojego najlepszego kumpla, żeby do nas dołączył. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - powiedziałem kątem oka, spoglądając na jej twarz.

- No coś ty. Cieszę się, że go poznam - uśmiechnęła się, a jej palce poleciały na włącznik do radia. Zaczęła przeskakiwać ze stacji do stacji aż w końcu zatrzymała się na jednej z piosenek. Wesoła melodia rozbrzmiała w aucie. - Lubię tą piosenkę - stwierdziła, a potem zaczęła nucić pod nosem.

- Całkiem niezła - skomentowałem. Jazda nam minęła na rozmowach i głównie śmianiu się. Gdy podjechaliśmy pod pizzernie dziewczyna odpięła pasy i poprawiła swoje włosy w lusterku. Nie rozumiałem po co. Już wyglądała idealnie.

- To idziemy? - spytałem rozbawiony, na co dziewczyna ostatni raz przeczesała dłonią włosy, a potem wyszła z auta. Ruszyłem w jej ślady, lecz gdy oboje staliśmy przed maską auta, nastąpił mocny podmuch wiatru, a włosy dziewczyny rozproszyły się w każdą stronę. Z jej ust wyszedł jęk z dezaprobatą i wtedy spogląda na mnie, a ja wybucham śmiechem. Jej włosy prawie całkiem przysłaniały jej oczy, które były przymrużone, a jej nosek był zmarszczony, co świadczyło o tym, że była wkurzona. Uśmiechnąłem się, patrząc na ten przeuroczy widok.

- Chodźmy do środka, zanim coś rozwalę - syknęła, po czym szybko ruszyła do wejścia. - To ja idę się ogarnąć, a ty jakąś zamów, tylko bez pieczarek i kukurydzy - powiedziała przesłodzonym głosem, na co się uśmiechnąłem.

- Tak, wiem. Pamiętam - szeroko się uśmiechnąłem.

- No nareszcie! Nie śpieszyło się wam, co? - prychnął mój kumpel, gdy podszedłem do stolika przy którym siedział. Chłopak wstał, po czym się ze mną przytulił, klepiąc mnie po łopatkach.

- Też miło Cię widzieć - powiedziałem z sarkazmem, po czym się odsunąłem od chłopaka.

- A gdzie twoja 'przyjaciółka'? - spytał rozglądając się wokoło, gdy jego palce zrobiły cudzysłów w powietrzu.

- Poszła się ogarnąć - powiedziałem, po czym siadłem na przeciwko przyjaciela. - To jak tam w firmie? - spytałem.

- A wszystko spoko - szeroko się uśmiechnął. Wtedy właśnie podeszła do nas kobieta w czarnym fartuszku i podała nam MENU.

- Za chwilę do państwa przyjdę po zamówienie - powiedziała, po czym się oddaliła.

- To co bierzemy? - spytałem.
-----------------------------------------------------------
Heya!

Życzę miłego wieczorka <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro