68. Prezenty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Świetnie, że już jesteście - powiedziała mama Nate'a odbierając od niego siatkę z zakupami, po które nas wysłała. Po całym domu roznosił się już zapach potraw świątecznych, a w radiu leciały świąteczne piosenki. Oboje z Nate'em zdjęliśmy kurtki oraz buty, po czym poszliśmy do kuchni za mamą chłopaka. 

- W czym mogę pomóc? - spytałam, opierając się o blat.

- Jeśli masz ochotę to mogłabyś pokroić cebulkę w kostkę - uśmiechnęła się.

- Jasne - odwróciłam się do szafki, po czym z jednej z nich wyciągnęłam cebulę i obrałam ją.

- Nate, a ty na co czekasz? Zanieś to na stół - włożyła mu w ręce talerz z bigosem, więc chłopak poszedł do jadalni, natomiast kobieta stanęła obok mnie i zaczęła kroić grzyby. Zaczęłam nucić pod nosem muzykę z radia. - Nie wiem, czy Nate Ci mówił, ale na święta przyjdzie też moja przyjaciółka - uśmiechnęła się zmieszana. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy nie. Znaczy niby nie przeszkadzało mi to, ale nie miałam prezentu.

- Uh, rozumiem - uśmiechnęłam się krzywo, po czym wróciłam do swojego zajęcia. 

***

Dotknęłam ustami policzka chłopaka, a wtedy telefon wydał z siebie dźwięk, informujący o zrobieniu zdjęcia. Uśmiechnęłam się, po czym wstawiłam zdjęcie na instagrama, a już chwilę później dzwonek do drzwi zadzwonił. 

- Otworzę! - krzyknęła kobieta z kuchni. 

- Nie przejmuj się, ja też dopiero dzisiaj rano się dowiedziałem. Oboje nie mamy prezentu - westchnął. - Ale jestem pewien, że Yvonne nie będzie miała nam tego za złe. To spoko babka - pocałował mnie w skroń. 

- Mimo wszystko nieswojo się z tym czuję - stwierdziłam. 

- Wszystko będzie dobrze - mruknął z ciepłym uśmiechem. Zaraz po tych słowach do moich uszu doszły coraz bliższe kroki. Oboje się podnieśliśmy z kanapy, a po chwili naszym oczom ukazała się kobieta w średnim wieku. 

- Cześć Nate - podeszła do niego i go przytuliła. 

- Cześć - uśmiechnął się po czym oboje się odsunęli. - To Kate, moja dziewczyna - pocałował mnie w skroń. 

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się nieśmiało. 

- Jestem Yvonne - wysunęła w moją stronę dłoń, którą ujęłam. - Miło mi Cię poznać. 

- Mi również.

- Chodźmy do stołu - powiedziała Katrina. Wszyscy przytaknęliśmy, będąc zgodnymi z jej decyzją. Stanęliśmy przy stole, po czym każdy z nas złapał za opłatek.

Czy tylko ja nie cierpię tego momentu?

**

- No otwieraj! - krzyknęła Yvonne, wpychając prezent w dłonie mamy Nate'a. 

- Patelnia? - uniosła brew, patrząc na przyjaciółkę. 

- Ostatnią spaliłaś - skwitowała jakby to było coś oczywistego. 

- Ja spaliłam? To był ostatni raz, gdy pozwoliłam Ci wejść do kuchni - syknęła, wskazując na nią palcem z udawaną złością. Yvonne wywróciła oczami, po czym sięgnęła po prezent od Katriny.

- Hmmm.. Ciekawe co to? - zatrząsła prezentem, po czym szybko oberwała papier. - Budzik? - uniosła brew. 

- Nigdy nie przyszłaś na nasze spotkanie punktualnie, więc może dzięki temu uda Ci się to zmienić - uśmiechnęła się wrednie, na co ta druga prychnęła. Nate wyglądał na przyzwyczajonego do takiego typu ich rozmowy, mi osobiście wcale ona nie przeszkadzała, było całkiem zabawnie. W tym momencie Nate wstał z kanapy i stanął pod choinką. Spod sterty prezentów wyjął prezent w kształcie prostokąta po czym odwrócił się w moją stronę. 

- Przesadziłeś - stwierdziłam. Chłopak zaśmiał się.  

- Powiedz tylko czy Ci się podoba - położył prezent u podnóża moich nóg, po czym usiadł obok niego. Zeszłam z kanapy, a potem usiadłam po przeciwnej stronie Nate'a. Rozerwałam papier.

- Nie - szepnęłam. To był czarny pokrowiec na gitarę. - Chyba żartujesz - otworzyłam pokrowiec, a w nim było to co się spodziewałam. Ta gitara była po prostu piękna. - Nie, ja nie mogę tego przyjąć - szepnęłam. Właściwie nie wiedziałam co powiedzieć. Po prostu zatkało mnie. 

- Możesz - uśmiechnął się słodko. - Teraz to ty będziesz mi grać 

- Ja.. - głos ugrzązł mi w gardle. Uważając na gitarę przeszłam na drugą jej stronę, po czym rzuciłam się mu w ramionach. Czułam takie wszechogarniające szczęście jak i wewnętrzny spokój, że z tych wszystkich emocji się popłakałam. - Kocham Cię - szepnęłam mu do ucha, aby tylko on mógł to usłyszeć. Usłyszałam jak Katrina oraz Yvonne wstały i poszły do kuchni. Cieszyłam się z tego, bo chciałam posiedzieć z chłopakiem sam na sam. 

- Ja Ciebie też, skarbie - pocałował mnie w czubek głowy. Wytarłam rękawem oczy.

- Teraz pora na mój prezent. Niestety nie jest taki super jak twój - skrzywiłam się. 

- Cokolwiek tam jest, na pewno jest piękne - wstałam, po czym podałam mu jego prezent. Najgorsze było to, że mój nie był nawet w połowie tak dobry jak jego. Chłopak rozerwał opakowanie, na jego ustach jak na zawołanie pojawił się uśmiech. - Skąd wiedziałaś, że właśnie taką chciałem? - jego twarz od razu rozjaśnił ogromny uśmiech, gdy wyjął z pudełka czarną bluzę. Po chwili wysunął też koc, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. - Mamy teraz pretekst, aby wybrać się na piknik - szeroko się uśmiechnął, co odwzajemniłam.

***

Otworzyłam powoli oczy, po czym wtuliłam twarz w poduszkę. Chciałam wtulić się w ciało chłopaka, dlatego pomacałam drugą połowę łóżka, jednak okazało się, że była pusta. Od razu odechciało mi się spać i podniosłam głowę zdezorientowana. Pokój był pusty, co przyjęłam z lekkim grymasem. Wstałam z łóżka i od razu padłam plackiem na ziemie, bo okazało się, że kołdra zaplątała mi się w nogi. Cicho jęknęłam.

Cudownie. Już nawet chodzić nie umiesz..

Oczywiście chwilę później drzwi się gwałtownie otworzyły, a przez nie wleciał Nate. Nie widziałam go, bo byłam z drugiej strony łóżka, ale byłam pewna, że to on.

- Kate? - spytał przerażony i słyszałam jego coraz bliższe kroki.

- Nic mi nie jest - mruknęłam szamocąc się. Chciałam wyplątać się z kołdry, ale osiągnęłam przeciwny wynik. Opadłam zmęczona na podłogę. Jakby tego było mało, gdy tylko Nate mnie zobaczył, wybuchł śmiechem. Podparłam się na łokciach, po czym zmrużyłam na niego oczy. - To nie jest zabawne - wydęłam wargę. Chłopak zaśmiał się, a mi zmiękły kolana.

Cholernie pasuje mu ten uśmiech.

- Pomogę Ci - nachylił się obok mnie, po czym pociągnął za kołdrę i rzucił ją na łóżko, jednak sam zaplątał się o moje nogi i wylądował na mnie. Od razu podniósł się na dłoniach. - Nic Ci nie jest? - spytał, a jego oddech owiał moją twarz. Poczułam deja vu. Oczy Nate'a zabłysły. Byłam pewna, że pomyślał o tym samym.

- Nie - szepnęłam, a mój głos pokryła lekka chrypka. Jakimś cudem temperatura w pomieszczeniu właśnie podskoczyła.

Chłopak choć powoli to obniżył głowę, a nasze usta się spotkały. Przywarliśmy do siebie jakbyśmy od co najmniej kilku tygodni nie smakowali siebie. To było tak cholernie dobre uczucie. Zaplotłam mu ręce za szyją, czułam jego pulsującą żyłę. Zjechał ustami na moją szyję, pozostawiając na niej mokre pocałunki. Sapnęłam, a mój oddech gwałtownie przyśpieszył. Wplątałam palce w jego włosy i przeczesałam. Cicho jęknęłam, gdy zassał skórę. Podgryzał ją i zasysał na przemian aż w końcu delikatnie musnął ustami.

Chwilę później znów wrócił do moich ust. Przekręciłam nas w ten sposób, że to ja byłam nad nim, ale nawet na chwilę nie oderwałam się od jego miękkich ust. Przegryzł moją wargę, a ja od razu rozchyliłam usta. Dłonie oparłam po obu stronach jego głowy, natomiast on zacisnął swoje na moich biodrach. Nie śpieszyliśmy się, a jednak był to cholernie gorący pocałunek. Gwałtownie odskoczyłam od chłopaka, gdy mój telefon zaczął dzwonić. 

Zawsze ma wyczucie.

Jęknęłam niezadowolona, na co Nate cicho się zaśmiał. Wstałam, choć było to całkiem trudne, gdyż nogi wciąż miałam jak z waty, po czym złapałam za urządzenie. 

A kogo innego mogłam się spodziewać?

- Tak? - starałam się zachowywać spokój. Który już raz z rzędu to on nam przerywał? 

- Jak się czujesz, skarbie? - spytał. Naprawdę się starałam przyzwyczaić do jego czułych słówek, ale za każdym razem coś nieprzyjemnie ściskało mi się w żołądku.

- Świetnie - wywróciłam oczami. - Jestem teraz zajęta, porozmawiamy później - skwitowałam.

- Al.. - rozłączyłam połączenie i odłożyłam telefon z powrotem na szafkę. Odwróciłam się w stronę Nate'a. Wciąż siedział na ziemi, tylko tym razem podpierał się na dłoniach i patrzył na mnie z uśmiechem. Tym razem jego usta były podpuchnięte, włosy rozwalone, a żyła na szyi mocno pulsowała. Wyglądał cholernie seksownie.

- I tak musimy się już zbierać. Za jakąś godzinę jesteśmy umówieni na jazdę konną - poinformował.

- I dopiero teraz mi mówisz? - syknęłam mrużąc na niego oczy. 

Ostatni raz posłałam mu piorunujące spojrzenie, po czym zniknęłam w łazience. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie miałam umytych zębów. To się robiło coraz bardziej nie do pomyślenia. Przy nim zapominałam o naprawdę istotnych rzeczach. Szybko wyszczotkowałam zęby, a włosy związałam w wysokiego kucyka, aby ich nie zamoczyć. Rozebrałam się, a potem weszłam pod prysznic. Spędziłam tam dosłownie z 7 minut, co było chyba moim najkrótszym prysznicem. Stanęłam przed lustrem, po czym wykonałam swój standardowy makijaż. Gdy go zrobiłam zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam ubrań z szafy, dlatego zawiązałam ręcznik wokół ciała, a potem weszłam do pokoju. Okazało się, że był pusty. Odetchnęłam z ulgą.

Dzisiaj postawiłam na wygodę, zwłaszcza, że miałam jeździć na koniu. Wybrałam czarne dresy, szarą koszulkę oraz bluzę, którą kiedyś wzięłam od Nate'a. Gdy ubrałam się i uczesałam, zeszłam na dół, a tam już czekał Nate ze śniadaniem dla mnie. Poinformował mnie, że jego mama poszła do Yvonne i, że wróci później. Jedzenie, które mi przygotował zjadłam ze smakiem i obiecałam sobie, że jutro wstanę wcześniej i to ja przygotuję dla niego dobre śniadanie.

- Jutro jest też ten festiwal, więc jeśli będziesz miała ochotę to będziemy mogli pójść - uśmiechnął się, popijając kawę. 

- Jasne, a o której to się zaczyna? - spytałam. 

- Wydaje mi się, że o 16, ale nie jestem do końca pewien. Jeszcze sprawdzę - poinformował, po czym odłożył kubek do zlewu. - Musimy się pośpieszyć, jeśli chcemy zdążyć - przytaknęłam, a po chwili odłożyłam talerz do zlewu razem ze szklanką. Szliśmy razem pomiędzy domami tak jak wcześniej, jednak Nate mi się jakoś dziwnie przyglądał. - To nie jest przypadkiem moja bluza? - spytał w końcu. 

- Owszem - przyznałam z chytrym uśmiechem. - Tak jak mówiłeś, gdy dziewczyna zabiera ciuchy chłopakowi, to już ich nie oddaje - szeroko się uśmiechnęłam.

- Cholernie Ci pasuje - stwierdził. 

- Dziękuję - zarumieniłam się, ale żeby odwrócić od tego uwagę pocałowałam go w policzek, po czym pozwoliłam mu się znów prowadzić. Droga minęła nam przyjemnie, trochę rozmawialiśmy, trochę się śmialiśmy, a trochę milczeliśmy. Po prostu było dobrze, tak jak już zawsze powinno być.

***

Przytuliłam bardziej twarz do poduszki, jednak czując ogarniający moje ciało chłód otworzyłam powoli oczy. Nie lubiłam się budzić, gdy obok mnie nie było Nate'a. Gdy był obok czułam się naprawdę dobrze i bezpiecznie, jednak, gdy przeszukiwałam pokój w ewentualnym znalezieniu jego osoby, zauważyłam go. I niech mnie Bóg ma w swojej opiece.

Mając przed sobą taki widok dochodziłam do wniosku, że mogłabym się tak codziennie budzić. Oblizałam usta, podpierając głowę na łokciu. Jedyne co miał na sobie to ręcznik owinięty wokół bioder. Co prawda stał do mnie tyłem, jednak widząc chociażby jego umięśnione plecy czułam ciepło w podbrzuszu, a fakt, że krople wody wciąż z niego spływały podsycał moje pragnienie.

On jest idealny. 

Wyciągnął z szafy niebieską koszulę, po czym przeczesał dłonią swoje mokre włosy. Zagryzłam wargę. Chłopak podrapał się po karku, po czym spojrzał kontem oka w moją stronę. Jego usta od razu rozświetlił uśmiech.

Przyłapana na gorącym uczynku.

- Długo już mnie tak obserwujesz? - uniósł cwaniacko brew.

- Co? Ja nie.. Tylko chwilę - przyznałam zawstydzona. Chłopak zaśmiał się i to był tak cholernie dobry dźwięk, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Odłożył koszulę, po czym odwrócił się w moją stronę i podszedł. Naprawdę nie mogłam nic poradzić na to, że mój wzrok od razu spadł na jego klatę. Dopiero, gdy zatrzymał się przede mną podniosłam wzrok na jego twarz. Pochylił się, po czym wyszeptał w moje usta.

- Cieszę się, że podoba Ci się to co widzisz - pocałował mnie krótko. - Bo to wszystko jest twoje - wymruczał, a ja kompletnie, nie mogąc się powstrzymać dotknęłam jego piersi, a moje ciało od razu przeszył dreszcz. Byłam pewna, że go poczuł. - Pójdę się ubrać - pocałował mnie w czoło, po czym się wycofał, zabrał koszulę oraz wyciągnął spodnie i zniknął w łazience. Ja natomiast jeszcze przez chwilę próbowałam do siebie dojść.

Jak jedna sylwetka doprowadziła mnie do takiego stanu?

Zeszłam na dół i zajęłam się przygotowywaniem śniadania dla chłopaka. Chciałam coś na szybko i coś co potrafiłam, więc zrobiłam zwykłą jajecznicę. Akurat, gdy położyłam talerze na blacie, chłopak zszedł na dół.

- Mmm dziękuję - pocałował mnie w policzek. Gdy tylko zjedliśmy pobiegłam na górę, aby się ubrać. W tym czasie Nate miał rozmawiać z Ivo.

Ubrałam się, pomalowałam i uczesałam. Gdy tylko wyszłam z łazienki zauważyłam, że Nate siedział na łóżku z uśmiechem na ustach.

- Zastanawiam się kiedy mi coś zagrasz - wskazał dłonią na gitarę, którą dał mi w prezencie.

- A twoja mama nie śpi? - uniosłam brew, krzyżując ramiona na piersi.

- Jestem pewien, że nie. Pewnie czyta teraz książki od Ciebie - zaśmiał się.

- Będziemy jej przeszkadzać - zaoponowałam, na co chłopak pokręcił przecząco głową.

- Te ściany są bardzo grube, a gdyby nawet by przez nie przeszło, to do mamy pokoju jest daleko - wzruszył ramionami. - To jak? Zagrasz mi coś? - niepewnie przytaknęłam głową, po czym chwyciłam gitarę i usiadłam obok chłopaka. Sekundę później pierwsze dźwięki wyszły z instrumentu.

***

- Chyba będzie padać. Na pewno nie chcesz zawrócić? - spytał Nate patrząc w niebo.

- Na pewno, jeśli będzie padać to się szybko zmyjemy - wzruszyłam ramionami, łapiąc chłopaka za dłoń.

- Okay, tylko musisz trzymać się blisko mnie, bo pewnie będzie dużo ludzi - pocałował mnie w czubek głowy, po czym skręcił w prawą stronę.

- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie. - Co tam będzie?

- To co na każdym festiwalu. Jedzenie, muzyka i ludzie - powiedział, wzruszając ramionami. - Ale ostatnio byłem tam kilka lat temu, więc mogło się też coś zmienić.

- Kilka lat? Nie lubisz takich imprez? - spytałam niepewnie. Nie chciałam go tu ciągnąć, jeśli to mu się nie podobało.

- Jasne, że lubię, ale Lucy nie lubiła. A wcześniej to po prostu nie było jak i kiedy - skrzywił się nieznacznie. Na kolejną już wzmiankę o kobiecie coś mnie skręciło w żołądku. - Pora to naprawić - pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Wtedy telefon Nate'a wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Chłopak wyciągnął urządzenie.

- To od mamy - zaśmiał się, widząc wiadomość. - Idzie dzisiaj nocować do Ivonne - pokręcił z niedowierzaniem głową. Byłam pewna, że nie tylko to było w tym SMS'ie, jednak postanowiłam tego nie komentować.

***

Już z daleka było słychać muzykę. Cały rynek był poobwieszany w całe mnóstwo papierowych gwiazd czy aniołków, a reflektory, które oświetlały scenę były widoczne już z kilku metrów. Niedaleko sceny stało kilka stoisk z jedzeniem, głównie tymi z grilla. Faktycznie było dużo ludzi, właściwie nie spodziewałam się, że aż tylu jest w tym małym miasteczku.

- A więc jak Ci się podoba? - spytał, przekrzykując kobietę, która śpiewała na scenie jedną z kolęd.

- Jest super - pocałowałam chłopaka w policzek po czym skupiłam swoją uwagę na kobiecie na scenie. Musiałam przyznać, że laska miała naprawdę ładny głos. Po niej na scenę wszedł jakiś mężczyzna.

- Cześć Nate - podszedł do nas jakiś mężczyzna. Tym razem się nie spięłam. Byłam pewna, że przy Nate'cie nic mi nie groziło. - Fajnie Cię widzieć - stwierdził, a Nate wtedy mocniej przycisnął mnie do swojego boku. Zmarszczyłam brwi. Czy on właśnie zaznaczał swój teren? Praktycznie nigdy tego nie robił. Nie rozumiałam co takiego miał w sobie ten facet, że aż tak zareagował.

- Bez wzajemności - syknął.

- Kim jest twoja piękna towarzyszka? - spytał z cwanym uśmieszkiem.

- Nie twój zasrany interes. Jesteśmy zajęci, więc łaskawie odejdź póki jeszcze Ci nie przyłożyłem - zacisnął usta w wąską kreskę. Postanowiłam się nie odzywać, jednak przytuliłam się do boku chłopaka. Czułam to jak bardzo był zdenerwowany. Nie wiedziałam dlaczego tak zareagował na tego typa, jednak byłam pewna, że go o to spytam.

- No to do zobaczenia - odszedł w stronę tłumu.

- Oby nie - dodał pod nosem z krzywym uśmiechem.  

- O co z nim chodzi? - uniosłam głowę, aby spojrzeć na jego twarz. 

- Nie zawracaj sobie nim głowy - wzruszył jakby od niechcenia ramionami jednak wiedziałam, że wcale nie była mu obojętna jego osoba. Właściwie byłam pewna, że mieli między sobą jakiś gruby konflikt. Postanowiłam, że nie będę naciskać, a właściwie byłam pewna, że opowie mi o tym, gdy będzie chciał.

W międzyczasie poznałam jeszcze kilku znajomych Nate'a i oczywiście każdy był zdziwiony tym, że nie zszedł się z Lucy. W większości przypadków miałam to gdzieś, ale gdy zaczynali się rozgadywać na jej temat to tylko ostatkami samokontroli nie przewróciłam oczami.

Przy Nate'cie czułam się naprawdę szczęśliwa i naprawdę nie miałam ochoty zaprzątać nią głowy. Czasami jednak nie miałam wyjścia.

Po jakiejś pół godzinie tak jak przewidział Nate zaczęło padać. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, ale my nie szliśmy, my biegliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro