74. Podobały mi się te ruchy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Nate'a

Ponownie spojrzałem na jej twarz. Nie potrafiłem skupić się na filmie, gdy siedziała tak blisko.

Westchnąłem przeciągle, przysuwając ją jeszcze bliżej. Wyglądała tak pięknie, gdy wpatrywała się w ekran telewizora będąc na tym w całości skupioną. Opierała głowę na mojej piersi, gdy ja obejmowałem ją ramieniem. Gdy nie do końca wiedziała o co chodziło w filmie słodko marszczyła nosek. Co najdziwniejsze zawsze, gdy występowały jakieś straszniejsze momenty ona zamiast się bać, patrzyła z politowaniem w ekran. Nie mogłem powstrzymywać cichego śmiechu na jej reakcję.

Jest wyjątkowa.

Pół godziny później film się skończył, a Kate cicho ziewnęła. Podczas filmu nie wykazywała żadnych oznak zmęczenia, zapewne była zbyt zaoferowana seansem. Zaśmiałem się cicho, po czym uniosłem dziewczynę.

- Branoc - mruknąłem do przyjaciela, na co ten odpowiedział krzywym uśmiechem, po czym zaczął przeskakiwać po kanałach. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę schodów.

- Umiem chodzić - szepnęła zaspana, wtulając się w moją pierś.

- Nie szkodzi - pocałowałem ją krótko w czubek głowy. Czułem jak powoli zasypia, a z jej ust wychodzi ciche westchnięcie. Ze spokojnym oddechem i przymkniętymi oczami wyglądała przeuroczo. Od razu się uśmiechnąłemm po czym delikatnie położyłem dziewczynę na łóżku, ale jej ciało jakby wczepiło się w moje przez co nie mogłem się odsunąć choćby na chwilkę, dlatego położyłem się obok niej, a ona przykleiła się do mnie jak małpka. Sam ją objąłem, szepcząc - Dobranoc, skarbie.

***

- Zaczekam w aucie - powiedziała dziewczyna po tym jak pożegnała się z moją mamą. Przytaknąłem głową, po czym sam przytuliłem rodzicielkę.

- Będę za wami tęsknić - wyznała.

- My też, ale niedługo na pewno przyjedziemy - zapewniłem, odsuwając się. - Do zobaczenia, mamo - uśmiechnąłem się lekko co kobieta odwzajemniła, a wtedy przytulił ją Ivo. Nacisnąłem na klamkę.

- Synu - odwróciłem się na dźwięk jej głosu. - Trzymaj się jej - mrugnęła oczkiem, po czym powróciła do rozmowy z Ivo. Uśmiechnąłem się, a po chwili nacisnąłem na klamkę i wyszedłem, a gdy zimne powietrze zderzyło się z moim rozgrzanym ciałem cicho westchnąłem. Szybko jednak we mnie zawrzało, gdy tylko zdałem sobie sprawę z tego, że Kate wcale nie była sama. Stała oparta o samochód co chwilę wywracając oczami. Cokolwiek mówił do niej ten sukinsyn działało jej to na nerwy. Przyśpieszyłem kroku, zaciskając dłonie w pięści. Gdy stanąłem obok dziewczyny jej twarz pokryła ulga, jakby tylko czekała aż się pojawię.

- Wszystko dobrze, skarbie? - spytałem mierząc wzrokiem śmiecia.

- A czemu miałoby nie być? - odpowiedział za nią ten gnojek, mrugając do niej oczkiem. Zmrużyłem oczy zasłaniając swoim ciałem dziewczynę. Ta złapała mnie za dłoń, rozłożyła ją z pięści, po czym splotła nasze palce ze sobą. Wychyliła się zza mnie, po czym syknęła w stronę chłopaka.

- Mówiłam, żebyś spieprzał - wywróciła ponownie oczami.

- Spotkamy się jeszcze? - uśmiechnął się głupio. Nie wyszedł mu kompletnie. Wyglądał jakby zjadł cytrynę. Skrzywiłem się.

- Chyba C..

- Nie - przerwała stanowczo dziewczyna.

- Chyba słyszałeś - prychnąłem, mierząc go wzrokiem i on chciał zarywać do mojej dziewczyny? Przecież to była kompletnie nie jego liga. Miał pomięte ubrania, a włosów z pewnością nie mył od jakiegoś tygodnia. Skrzywiłem się. Chłopak odszedł do swoich koleżków, którzy zaczęli się śmiać zapewne z niego. Musiałem przyznać, że wcześniej ich nie zauważyłem. Westchnąłem przeciągle, patrząc jak odchodzą. Chciałem mieć pewność, że nie ma już go w zasięgu wzroku.

- Nie możesz się wkurzać za każdym razem, gdy jakiś pacan się przyczepi - mruknęła, na co się odwróciłem w jej stronę.

- Ja jestem całkowicie spokojny - objąłem jej policzki dłońmi, po czym lekko pocałowałem w czoło.

- Z całą pewnością - wywróciła oczami.

- Wiesz, że to nie ładnie tak wywracać oczami? - uniosłem brew. Cholera, lubiłem się z nią droczyć.

- Czyżby? - uśmiechnęła się zadziornie.

- Owszem, to bardzo nie kulturalne - zachichotała cicho, a w jej oku pojawił się błysk.

- No to pech - zagryzła wargę. Mój wzrok od razu spadł na nią. Oblizałem usta. Niestety tą chwilę przerwał Ivo, który trzasnął drzwiami, a przed nim szła mama z szerokim uśmiechem.

- To jedziemy? - spytałem.

- Yhm - mruknęła niepewnie, po czym spojrzała na mamę, a jej policzki zapłonęły. Otworzyłem dziewczynie drzwi, a potem przeszedłem na drugą stronę auta.

- Jedźcie ostrożnie - powiedziała kobieta, gdy zajmowałem swoje miejsce. Uśmiechnąłem się do niej, a gdy zapaliłem silnik, kobieta nam pomachała. Ruszyłem z podjazdu, a za mną jechał Ivo swoim autem. Po chwili auto wypełniła melodia grana z radia. Dziewczyna wpatrywała się za szybę co chwilę zerkając w moją stronę, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć. Telefon dziewczyny zaczął dzwonić, na co cicho westchnęła, jednak odebrała.

- No hej.. Tak, jedziemy.. Co? Nie, żadnego przyjęcia.. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?... To po co się mnie pytasz o zdanie jak już wszyscy są? Jak to nie mam nic do gadania? - westchnęła, wywracając oczami. - A po co on tam? Przecież mówiłam, że nie chce mieć z nim nic do czynienia. Jak to nie twoja wina? A kto? No oczywiście. Tak, jasne, że się cieszę - sarknęła. - Tak, ja Ciebie też. No pa - rozłączyła się, po czym schowała telefon do kieszeni. - Wszyscy na nas czekają z imprezą przywitalną - wypuściła głośno powietrze przez nos. Była dzisiaj jakaś strasznie spięta i nerwowa. Jedyne co mi przychodziło do głowy to to, że może miała okres, jednak nie wspominała nic, że brzuch ją bolał czy czegoś w tym stylu. Położyłem dłoń na jej kolanie.

- Wszystko okej? - spytałem, spoglądając kontem oka na dziewczynę. Uśmiechnęła się lekko, po czym mruknęła coś o tym, że po prostu nie ma ochoty na imprezy, a potem jeszcze ciszej, że na pewno nie w takim towarzystwie. Zastanawiałem się o co mogło chodzić. Pomyślałem o Mike'u, jednak szybko odpędziłem od siebie tę myśl. Ciekawe kto taki miał przyjść, że tak bardzo się zdenerwowała.

Perspektywa Kate

Byłam zła i zdenerwowana. Mogłam jakoś przeboleć to, że zrobi te jebane przyjęcie, ale po jaką cholerę on tam? Fakt, faktem nie ona go zaprosiła, ale przecież mogła go wypieprzyć czy coś w ten deseń. Nie chciałam mieć już z nim nic do czynienia, a tymczasem ten chłopak jest na imprezie i to jeszcze z okazji mojego powrotu. Czułam do tego taką niechęć, że naprawdę straciłam ochotę na cokolwiek.

Jedyne co sprawiało, że w jakimś małym stopniu schodziło ze mnie napięcie to to w jaki sposób Nate głaskał moje kolano, ale sama myśl o tym, że chłopak też tam będzie sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej. Wiedziałam jak zareaguje na obecność chłopaka i, że wcale nie skończy się to dobrze zwłaszcza, że jeszcze mi nie ufał. Nie wiedziałam co robić. Miałam mu powiedzieć czy zaczekać aż sam przekona się na własne oczy? Wścieknie się jak mu nie powiem. Westchnęłam. Z drugiej strony mówienie mu o tym, gdy prowadził było jeszcze głupsze, a może po prostu przesadzam? Co się może stać? Przecież to tylko jeden chłopak. Ostatnio przez niego urządził mi scenę zazdrości, ale przecież wszystko sobie wyjaśniliśmy. Nie mogło być tak źle, prawda?

Rozejrzałam się po okolicy. Okazało się, że byliśmy niedaleko. Zatrzymaliśmy się na światłach. Odetchnęłam głęboko, zbierając w sobie odwagę, po czym przemówiłam, starając się mówić jakby to było coś zwyczajnego:

- Na tej imprezie.. - zawiesiłam się, a chłopak zerknął w moją stronę. - Będzie Adrien - wydusiłam z siebie. Dłoń chłopaka automatycznie zacisnęła się na moim kolanie tak jak jego szczęka. Ruszył z piskiem opon i chociaż wpatrywał się w szybę przed sobą widziałam jego ostre spojrzenie. Położyłam dłoń na tej jego wciąż spoczywającej na moim kolanie. Pocierałam jego dłoń chcąc sprawić, aby się choć trochę uspokoił. - Zaufaj mi - powiedziałam po chwili. Uparcie wpatrywał się w szybę przed sobą nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem. - Nic mnie z nim nie łączy - zapewniłam. Próbowałam go przekonać i chyba powoli mi się udawało, gdyż jego uścisk zelżał, a on sam westchnął. Wychyliłam się w jego stronę, po czym pocałowałam go w policzek, a wtedy poczułam jak się rozluźnił i choć jego ciało się uspokoiło to wewnątrz niego nie wyglądało to tak samo. Widziałam to w jego krótkim spojrzeniu, którym mnie obdarował.

Po chwili zahamował na parkingu pod blokiem. Uśmiechnął się do mnie niemrawo, po czym wyszedł z auta i otworzył bagażnik. Odpięłam pas i opuściłam auto. Stanęłam obok chłopaka. Wyciągnął moje walizki z bagażnika, po czym go zamknął. Złapałam za rączkę od jednej, a chłopak złapał tą drugą i futerał z gitarą. Ruszyliśmy w kierunku mojej klatki. Gdy szliśmy, pocałował mnie w czubek głowy, na co się do niego uśmiechnęłam.

- Nie jestem zły - odparł w końcu. Odetchnęłam z ulgą.

- Możesz mi zaufać? - spytałam, zerkając w jego kierunku.

- Naprawdę staram się to robić - odparł.

- W porządku. Małe kroczki - posłałam mu uśmiech i otworzyłam mu drzwi do klatki. Stojąc nawet na samym dole dało się usłyszeć muzykę, która grała zapewne z mojego mieszkania. Wnieśliśmy walizki na odpowiednie piętro, po czym nacisnęłam na klamkę i weszłam do pomieszczenia. Od razu ludzie, którzy dowiedzieli się o mojej obecności zaczęli do mnie podchodzić i każdy po kolei przybijał ze mną piątki mówiąc, że fajnie mnie widzieć. Nate natomiast powiedział, że zaniesie walizki do mojego pokoju. Wszyscy, którzy podeszli mieli w dłoni po puszce piwa natomiast Matt jak zwykle miał ciastka w dłoni, na co cicho zachichotałam.

Brakowało mi tego idioty.

Przytuliliśmy się, a gdy się odsunął zniknął w tłumie. Chwilę później podszedł Adrien z uśmiechem. Już widziałam jak rozkładał ramiona, abym go przytuliła, jednak wysunęłam tylko żółwika w jego stronę. Skrzywił się na ten ruch, jednak nie skomentował tego i przybił żółwika. Może to było złe, że tak myślałam, ale nie chciałam go tu. Swoją obecnością sprawiał tylko, że ja i Nate się denerwowaliśmy. Obok niego pojawiła się jakaś dziewczyna, której wcześniej nie znałam. Była ciemną blondynką o niebieskich oczach. Uśmiechała się przyjaźnie.

- Kate to moja dziewczyna, Ash - przedstawił, obejmując ją ramieniem. Uniosłam lekko brew. Naprawdę myślałam, że wtedy kłamał. Po chwili się uśmiechnęłam. Od razu zrobiło mi się lepiej. Miałam tylko nadzieję, że to nie był jakiś głupi podstęp i naprawdę zostawi mnie w spokoju.

- Miło Cię poznać - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń. Chwilę później przy moim boku pojawił się Nate, który objął mnie ramieniem. Stanęłam na palcach, po czym wyszeptałam mu do ucha. - To jego dziewczyna - pocałowałam go w policzek i odsunęłam się. Chłopak uśmiechnął się, po czym uścisnął dłoń dziewczyny.

- Jestem Nate - przedstawił się.

- Ashley - lekko się uśmiechnęła. Kilka sekund później poczułam jak ktoś się na mnie rzuca. Dziewczyna tak mocno naparła na moje ciało, że musiałam się wycofać. Zachichotałam na jej nagły przypływ miłości.

- Jezu, jak ja tęskniłam - mruknęła, mocno mnie ściskając.

- Tak, ja też - zachichotałam cicho. Poczułam jak moja koszulka na ramieniu stała się mokra, na co zmarszczyłam brwi. Naprawdę aż tak się ucieszyła? - Ej no nie płacz - uśmiechnęłam się, a dziewczyna się odsunęła.

- Wzruszyłam się - przetarła oczy, a po chwili u jej boku pojawił się Will. Przybił ze mną piątkę, po czym objął dziewczynę ramieniem.

- Dobrze, że już jesteś - uśmiechnął się. Nagle dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę salonu. Byłam tak zaskoczona tym, że prawie spotkałam się z podłogą. Muzyka ucichła, gdy wkroczyłam do salonu. Jak się okazało kanapa została przesunięta pod ścianę. Nie wiedziałam po co mnie tu przyciągnęła. Wszyscy rozeszli się na boki pokoju. Wbrew pozorom ludzi wcale nie było tak dużo. Była tylko moja ekipa, chłopcy z drużyny i ich dziewczyny. Po chwili do pokoju wszedł Will z prezentem w dłoniach, po czym praktycznie wepchnął mi go w dłonie. Byłam zaskoczona tym wszystkim.

- No otwórz - pisnęła dziewczyna. - To od nas wszystkich - dodała jeszcze.

- Jeju nie musieliście - czułam jak się rumienie, zwłaszcza, że każdy w tym pokoju patrzył się właśnie na mnie.

- No otwieraj! - poganiała mnie. Niepewnie odpakowałam pudełko. W środku znajdowały się nowiutkie wrotki wraz ze wszystkimi ochraniaczami. Co najciekawsze wrotki były calutkie białe, a na nich było całe mnóstwo podpisów. Byłam pewna, że widniało na nich nazwisko i imię każdego kto znajdował się w tym pokoju. Moje usta utworzyły się na wzór litery ''o''. - Podoba jej się! - krzyknęła dziewczyna po czym wszyscy podnieśli do góry puszki z piwem i krzyknęli:

- Za powrót Kate!

***

Nogi odmawiały mi już posłuszeństwa. Od ponad godziny nie usiadłam nawet na chwilkę. Co chwila ktoś mnie prosił do tańca i nawet, gdy odmawiałam ten mnie ciągnął na parkiet i chociaż byłam wykończona to uśmiech nie schodził mi z ust. Co dziwne już się chyba zdążyłam przyzwyczaić do dotyku innych mężczyzn, bo chociaż na początku się lekko spinałam to potem byłam wyluzowana.

Nate stał w rogu pokoju cały czas obserwując ludzi, a zwłaszcza tych którzy ze mną tańczyli. Sączył już swoje 2 piwo cały czas ilustrując mnie wzrokiem. Gdy tylko chłopak, z którym tańczyłam przesuwał dłonie za nisko, oczywiście dla żartów chłopak odpychał się od ściany i podchodził mrożąc go wzrokiem, a ten się od razu się zmywał chyba, że był to Matt, który miał w zwyczaju żartowanie sobie z takich rzeczy, a to tylko bardziej rozzłościło Nate'a. Na szczęście odpuścił po chwili i sam poprosił mnie do tańca. Tańczyliśmy kilka minut aż w końcu mogłam chwilę odsapnąć. Zaczęliśmy gadać z Thomasem i jego dziewczyną aż w końcu dołączyła się reszta paczki. Po chwili zmyłam się stamtąd mówiąc, że pójdę się napić. W kuchni praktycznie nic się nie zmieniło odkąd tu ostatnio byłam poza tym, że teraz było w niej dużo puszek, zarówno tych pustych jak i pełnych. Złapałam za jedną, po czym oparłam się biodrami o blat za sobą.

- Nie pijesz? - uniosłam piwo w kierunku przyjaciółki. Przyjrzała mi się, po czym wzruszyła ramionami.

- Jakieś to dziwne - westchnęła. - Strasznie śmierdzi - skrzywiła się, po czym spojrzała na puszkę. Zmarszczyłam brwi.

- Jest normalne - upiłam łyk.

- Nie wiem, może to dlatego, że się nie wyspałam? - zabrzmiało to jak pytanie i to skierowane właśnie do niej samej.

- No to musisz zacząć się wysypiać - stwierdziłam, uśmiechając się półgębkiem. Stąd gdzie stałam mogłam bez skrupułów oglądać Nate'a. Jego uśmiech, szerokie ramiona i oczy.

- Nadal nie wierzę, że dałaś mu się przelecieć - zaśmiała się cicho. - Nie zrozum mnie źle. Nate to świetny facet i to nic złego, ale nie sądziłam, że to nadejdzie tak szybko. Naprawdę mu ufasz - uśmiechnęła się, na co przytaknęłam. Uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy znowu spojrzałam w jego kierunku.

- Naprawdę dobrze mnie traktuje. Jest bardzo wyrozumiały - serce mi zabiło cholernie szybko, gdy tylko zauważyłam jak się uśmiechnął. Rozmawiał o czymś z Thomasem i Mattem. Wyraźnie bawił go temat, którego się właśnie podjęli.

- To widać. Powinnaś się go trzymać - skwitowała.

- Wiem. Nie zamierzam zrobić inaczej - odparłam z uśmiechem. - Co z Emily i Erickiem? Nie widziałam ich - spytałam po chwili.

- Nie mogli przyjść - uśmiechnęła się pocieszająco. Zrobiło mi się trochę przykro, jednak postanowiłam to olać i po prostu się dobrze bawić. W głośnikach zabrzmiała piosenka Enrique Iglesias Bailando. Sarah pisnęła głośno. Tak, to była jej ulubiona piosenka. - Chodź - pociągnęła mnie za dłoń, wprowadzając na sam środek salonu. Obie zaczęliśmy tańczyć nie przejmując się niczym. Czułam jak alkohol choć w małej ilości dodawał mi odwagi. Cholera, to było szalone. Rzadko kiedy się tak ruszałam, a teraz dodatkowo zdawałam sobie sprawę z tego, że prawie wszystkie oczy były wpatrzone w nas. Na imprezach przynajmniej było tyle ludzi, że prawie nikt nie zwracał uwagi na pojedyńcze osoby, a tutaj wręcz staliśmy w samym centrum i to jeszcze, gdzie wokół nas tańczyły najwyżej 2 pary. Jednak miałam to gdzieś, postanowiłam się niczym nie przejmować i dałam się ponieść. Po skończonej piosence zaczęłyśmy się śmiać, po czym Sarah pobiegła do Willa, który siedział na kanapie, a ja poszłam po swoje nieskończone piwo. Odwróciłam wzrok na Nate'a. Cholera, to jak na mnie spojrzał sprawiło, że poczułam skurcz w żołądku. Kolana się pode mną ugięły, zwilżyłam usta językiem. Postanowiłam podejść do chłopaków. Przez cały czas, gdy szłam w jego stronę on obserwował uważnie każdy mój ruch. Gdy w końcu udało mi się dojść, objął mnie szczelnie ramieniem, po czym wyszeptał do mojego ucha.

- Podobały mi się te ruchy - przegryzł jego płatek, po czym odsunął głowę. Czułam jak się rumienie.

- No dałaś czadu! - krzyknął Matt klepiąc mnie po ramieniu.

- Dzięki - uśmiechnęłam się niepewnie. Wzięłam łyka napoju.

- Dobra, teraz słuchajcie - odchrząknął Matt. - Co powiecie, żeby za kilka dni się spotkać przynieść popcorn i piwo, i zrobić maraton filmowy? - uśmiechnął się szeroko jakby był dumny z tego co wymyślił.

- Dobra, to dobry pomysł. Możemy się tu spotkać za kilka dni. Jak się spotkam z mamą Thomasa to będę wiedzieć kiedy będę mogła. Wy macie przynieść piwo i popcorn, a ja tu wszystko przygotuję, a co do gatunku filmowego to zaraz możemy go obgadać - spojrzałam na wszystkich po kolei. Przytaknęli głowami. - To jako, że kobiety mają pierwszeństwo to my pierwsze wybieramy gatunek - stwierdziłam spoglądając na Ashley i Annie.

- Ale to nie fair - zaoponował Matt.

- Nikt Cię nie pytał o zdanie - wzruszyłam ramionami, po czym spojrzałam na żeńską część ekipy. - To na co miałybyście ochotę?

--------
Jeśli zauważycie jakieś błędy lub problemy z rozdziałami to proszę dajcie mi znać. Bardzo mi zależy, żeby wszystko wyszło dobrze. Z góry dziękuję❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro