83. Jesteś zwykłą dziwką

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Kate

Wpatrywałam się w wodę przede mną. Znów od nowa przeżywałam tamten dzień. Ten w którym wszystko się zmieniło.

Miałam wszystkiego dość, a najbardziej tych wszystkich myśli, które nie chciały mnie zostawić w spokoju.

Przymknęłam powieki, czując kolejną dawkę łez, które chciały spod nich wypłynąć. Nie powstrzymywałam się. W tym momencie uważałam, że miałam pełne prawo płakać. Chciałam, aby te wszystkie wspomnienia i emocje po prostu ze mnie uleciały, i zostawiły w świętym spokoju.

Jesteś obrzydliwa - te słowa odbijały się cały czas w mojej głowie.

Jesteś zwykłą dziwką.

Nic nie znaczysz.

I tak było w kółko. Cały czas w mojej głowie odbijał się głos mojej matki, który wypowiadał te słowa. Najgorsze było w tym wszystkim to, że w nie wierzyłam. Wierzyłam, bo osoba, którą kochałam właśnie za taką mnie postrzegała.

W momencie, w którym wyjawiłam Nate'owi prawdę i wypowiedziałam te dwa słowa poczułam jak schodzi ze mnie ogromny ciężar. Jednocześnie w końcu jakby dotarła do mnie cała prawda. Jakbym dopiero teraz zrozumiała co się naprawdę stało.

Żałowałam jedynie, że właśnie w taki sposób moja historia z Nate'em się skończyła. Dziękowałam za każdą chwilę jaką mogłam spędzić z nim. Jednocześnie żałowałam, że było ich tak mało.

Mogłam śmiało powiedzieć, że byłam załamana. Jedyne czego pragnęłam to płakać, już nic innego mi nie pozostało. Może teraźniejsze życie właśnie dobiegło końca. Znowu stałam się zniszczona. Znowu byłam zepsuta.

Słysząc jak ktoś chodził po lesie, nawet nie drgnęłam. Potem usłyszałam kogoś głos i wydawało mi się, że krzyczał moje imię, jednak byłam tym wszystkim tak zamroczona i zmęczona, że niewiele rozumiałam i już rozpoznawałam. Słyszałam jak ktoś biegł, a potem podniósł mnie na ręce. Chciałam odepchnąć tą osobę jednak, gdy poczułam znajomy zapach, od razu wtuliłam się w ciało chłopaka. Nie wiedziałam czy to nie ostatnia okazja do tego.

- Tak bardzo się martwiłem - wyszeptał, całując moje czoło. - Matko, jesteś cała zimna - stwierdził, przytulając mnie jeszcze szczelniej. - Nie mogłaś chociaż kurtki wziąć? - wykrzywił usta. Nie miałam zamiaru się odzywać. Chciałam słyszeć tylko jego głos. Tylko do niego się przytulać. Tylko na niego patrzeć.

Perspektywa Nate'a

Trzymałem dziewczynę w ramionach odkąd w nich zasnęła. Nie potrafiłem jej puścić nawet na moment. Czułem, że oboje tego potrzebowaliśmy, tej świadomości, że ta druga osoba jest obok. Ja musiałem wiedzieć, że jest bezpieczna. Wiedziałem, że przy nikim innym nie byłaby tak bezpieczna jaka jest przy mnie, bo prędzej bym sam zginął zanim pozwolił komuś zrobić jej krzywdę.

W pewnym momencie dziewczyna się poruszyła, a potem otworzyła oczy, jednak od razu je zamknęła. Uśmiechnęła się lekko, po czym ponownie uchyliła powieki.

- Nie sądziłam, że zostaniesz - szepnęła, odwracając ode mnie wzrok. Byłem naprawdę zaskoczony jej słowami.

- Dlaczego? - spytałem uważnie, oglądając jej każdą minę, nawet najmniejsze mrugnięcie powiek i ból jaki malował się na jej twarzy.

- Bo wiesz o.. tym - wydusiła, a z jej oczu wypłynęły nowe łzy. Przytuliłem ją mocno do siebie.

- Skarbie, co ty mówisz? - szybko zaprzeczyłem. - Nawet się nie waż tak myśleć! - lekko nią potrząsnęłam. - Nigdy bym Cię nie zostawił, a już na pewno nie z takiego powodu. Kocham Cię, rozumiesz? Nic nie może tego zmienić - pocałowałem ją mocno we włosy. Miałem boleśnie ściśnięte serce. - Spójrz na mnie - szepnąłem cicho, jednak ona uparcie wpatrywała się w ścianę. Podłożyłem jej palce pod brodę, po czym podniosłem ją, dzięki czemu w końcu na mnie spojrzała. - Nie zostawię Cię - powtórzyłem, patrząc w jej załzawione oczy. Przyglądała mi się dobrą chwilę aż w końcu wyszeptała:

- Nadal nie wiesz wszystkiego - pokręciła głową, po czym zacisnęła pięści na mojej koszuli.

- Bez różnicy co się jeszcze dowiem, nie zostawię Cię - pogłaskałem jej policzek. W końcu na jej ustach pojawił się minimalny uśmiech, który odwzajemniłem. Nagle się podniosła i usiadła, nie odwracając ode mnie wzroku. Podniosłem się na łokciu, obserwując co teraz miała zamiar zrobić.

- Mam dość tajemnic - szepnęła, przekrzywiając lekko głową. - Wszystko Ci opowiem, ale musisz dać mi skończyć - przełknęła ślinę na chwilę zamykając oczy. Nie wiedziałem co o tym myśleć. To wszystko brzmiało źle, to jak wymawiała każde słowo, to jak zamykała oczy jakby chciała się uwolnić od zbyt bolesnych wspomnień, to jak zaciskała pięści i zęby. Przytaknąłem niepewnie. Jeśli chciała mi powiedzieć to nie miałem zamiaru jej w tym przeszkadzać. Chwilę panowała cisza aż dziewczyna się odezwała. - Nigdy nie miałam dobrych kontaktów z matką - zaczęła powoli jakby wymawianie każdego wyrazu sprawiało jej ból. - Odkąd pamiętam zawsze było coś ważniejszego ode mnie. Aż tak bardzo się tym nie przejmowałam. Babcia się mną zawsze opiekowała - szepnęła ciszej, po czym nabrała powietrza do ust przymykając na moment oczy. - Po jej śmierci - zawiesiła głos. Przysunąłem się do dziewczyny, po czym pogładziłem kciukiem jej kolano. W pewnym sensie bałem się, że teraz źle zareaguje na mój dotyk. Ku mojej uldze nic takiego się nie stało. W tym momencie zrozumiałem jak wielką wagę w naszym związku odgrywało jej zaufanie do mnie. Gdyby nie ono nie mógłbym jej nawet przytulić.- Mój ojczym zaczął poświęcać mi więcej czasu - przełknęła ślinę, kręcąc głową. - Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że coś jest nie tak. Stawał się coraz bardziej nachalny, rzucał jakimiś sprośnymi tekstami, a przy matce zachowywał się normalnie. W końcu zaczął twierdzić, że należę do niego i, że nikt nie ma prawa mnie dotykać poza nim - przesunęła głowę, wbijając wzrok w ścianę. Widziałem jak ciężko było jej o tym mówić. Ja sam czułem nieopisany ból słuchając tego i wiedząc, że naprawdę to przeżyła - Pewnego dnia wróciłam po szkole do domu. Nie było matki, musiała zostać dłużej w pracy. A on.. przyszedł do mojego pokoju. Zaczął mnie dotykać - zawiesiła głowę, zaciskając powieki. Nie byłem pewny czy powinna kończyć. Wykańczało ją to psychicznie, ale jednocześnie wiedziałem, że musiała się pozbyć tego ciężaru - Ja.. prosiłam, krzyczałam, ale to nic nie dało.. Po wszystkim ubrał się i tak po prostu wyszedł. Potem wróciła mama, powiedziałam jej co się stało, ale nie uwierzyła mi. Jeszcze on jej nagadał, że próbowałam go uwieść. Gdy ostatni raz ją widziałam zwyzywała mnie od dziwek. Po tym wszystkim byłam jak w jakimś amoku. Spakowałam się i uciekłam. Trafiłam do Sarah, a ona pozwoliła mi zostać. O niczym nie wiedziała. Poza tym, że uciekłam. Kolejne dni siedziałam w pokoju, Sarah wiele razy mnie pytała co się stało, ale po tym wszystkim przestałam się już nawet odzywać. Czułam się fatalnie. Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, nie umiałam spać, bo śnił mi się on. Nawet gdy Sarah chodziła po domu, bałam się, że to on. Wiedziała, że nie mogę tam wrócić, więc zapisała mnie tutaj do szkoły. Zmusiła mnie, żebym poszła na rozpoczęcie roku, ale poczułam się jeszcze gorzej. Bałam się przebywać w towarzystwie mężczyzn, uciekałam jak najdalej od ludzi. W nocy zasnęłam. Śnił mi się tamten dzień - zacisnęła oczy, wbijając paznokcie w pościel - Znów poczułam to samo co wtedy. Nie dawałam już rady. Gdy się obudziłam nie czułam już nic. Przestało mi zależeć na czymkolwiek. Sarah wyszła, a ja.. - zawiesiła głos, powracając wzrokiem do moich oczu. Była cała zapłakana, dławiła się łzami, a jednak dalej kontynuowała - połknęłam tabletki, całe opakowanie. Uratowało mnie tylko to, że zapomniała telefonu. Obudziłam się w szpitalu, wtedy już wiedziała. Podała się za moją siostrę, a lekarze jej wszystko powiedzieli. Ściągnęła swoich rodziców, a oni podali się za naszych. Lekarz zgłosił wszystko na policję, ale kompletnie ich zignorowałam. Wysłali mnie na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego. Nie służyło mi to ani trochę. Rodzice Sarah to zauważyli i udało im się skrócić moją terapię. Wróciłam do Sarah domu, ale musiałam chodzić do psychologa. Starałam się żyć normalnie, chociaż próbować, aż w końcu poznałam Ciebie. I od razu zrobiło się lepiej. Nie mam pojęcia jak to zrobiłeś. Ale on.. Znaczy mój ojczym wrócił - szepnęła, a jej głos ponownie się załamał. Nie wiedziałem co powiedzieć. Po prostu patrzyłem na nią i błagałem o to, aby to się okazało tylko głupim żartem.

Perspektywa Kate

Wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy. Chyba nie zostało już nic do powiedzenia. Wiedziałam, że musiał to przetrawić. Przecież takich rzeczy nie słyszy się na codzień, a już na pewno nie z ust swojej dziewczyny. W tym momencie chyba najmądrzejszą decyzją było zostawienie go, aby mógł na spokojnie to przemyśleć.

Wstałam, nie oglądając się na chłopaka, po czym wyszłam z pokoju. Przeczesałam dłonią włosy, cicho odetchnęłam i ruszyłam do drzwi. Zanim przebyłam chociażby połowę drogi, poczułam uścisk na swoim ramieniu.

- Zostaw - szepnęłam w momencie, gdy moje ciało się sparaliżowało. Bałam się tego co mógłby o mnie sądzić po tym wszystkim, o tym co myślał i co chciał powiedzieć. Zapanowała cisza.

- Nie idź - powiedział tak cicho, że ledwo usłyszałam. Odchrząknął, po czym obrócił mnie w swoją stronę i przytulił. Byłam tym naprawdę zaskoczona, ale już po chwili sama go objęłam. Marzyłam, że ta chwila będzie trwać całe wieki. Nie chciałam stąd odchodzić, ale jednocześnie wiedziałam, że musiałam.

- Nate..

- Nie wiem co mógłbym teraz powiedzieć albo zrobić. Powiedz mi, a to zrobię - odparł, całując mnie w czubek głowy. To co teraz poczułam było nie do opisania. Po tym wszystkim co usłyszał on chciał zostać przy mnie.

- Wystarczy, że jesteś - odparłam cicho.

***

Minęły 2 dni odkąd wyjawiłam wszystko chłopakowi. Cały czas mnie zapewniał, że to niczego nie zmieniło jednak wiedziałam, że to nie była prawda. To zmieniło wiele, a zwłaszcza podejście chłopaka do mnie. Po tym wszystkim bał się mnie dotknąć, pocałować, a czasem nawet objąć. Stał się bardzo niepewny w tym co robił wobec mnie. Irytowało mnie to, a zarazem przygnębiało.

Nate był moją jedyną odskocznią od tego całego syfu. Nie mogłam znieść tego, że przez to wszystko widział mnie w kompletnie innym świetle, że zamiast być jego dziewczyną stałam się jedynie ofiarą.

Zaczął mnie też namawiać do zeznawania na policji, co nie było dla mnie zaskoczeniem, ale to nie miało sensu. Nawet jeśli miałam obdukcję, zeznania lekarzy i przyjaciół nic bym nie wskórała. Carl miał swoich ludzi dosłownie wszędzie. Zresztą jak własna matka mi nie wierzyła to kto miałby?

Westchnęłam. Ten dzień zaczął się fatalnie i najwyraźniej musiał skończyć jeszcze gorzej, ale już wyjaśniam. Gdy tylko weszłam do szkoły, pierwszą osobą jaką ujrzałam był Mike. To już był zły znak. Potem Emily mi oświadczyła, że chce poznać matkę. Rozumiałam to, ale jednocześnie wiedziałam, że na głupszy pomysł wpaść nie mogła. Ja sama gdybym miała taką możliwość wolałabym jej nigdy nie poznać. Oczywiście, gdy tylko skończyłam lekcję poszłam na siłownie, ale nie mogłam się na niczym skupić, więc szybko się stamtąd ulotniłam. Zanim jeszcze wróciłam do domu, Marc zadzwonił i zaczął krzyczeć coś o matce, a potem o Nate'cie. To chyba nie było nic dziwnego, że rozłączyłam się w połowie jego zdania. Podsumowując dzień był fatalny.

Ponadto, gdy tylko znalazłam się w domu Sarah wyskoczyła z pokoju krzycząc, że nie ma jej ulubionych ciastek. Naprawdę myślałam, że oszaleję. Oczywiście poszłam do tego cholernego sklepu i kupiłam wszystko o co 'poprosiła' dziewczyna. Gdy tylko wróciłam do domu, padłam plackiem na łóżko i od razu zasnęłam.

***

Gdy się obudziłam był już wieczór, a Nate siedział przy moim biurku, pisząc coś w telefonie. Gdy zauważył, że nie śpię, a dodatkowo się mu przyglądam, uśmiechnął się szeroko. Podszedł do mnie, po czym niepewnie pocałował w usta i położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego ciało.

- Jak się czujesz? - spytał, bawiąc się moimi włosami.

- Dobrze - odparłam, nasłuchując bicia jego serca. Chłopak splótł nasze dłonie ze sobą, po czym zaczął pocierać kciukiem moje knykcie.

- Powinnaś pójść na policję - powiedział w końcu. Wywróciłam oczami.

- Tłumaczyłam Ci już, że to nie ma żadnego sensu - westchnęłam.

- Masz dużo dowodów. On nie może sobie od tak chodzić po świecie - syknął. - Powinien gnić w pierdlu - stwierdził. Poczułam jak się cały spiął. Zdawałam sobie sprawę z tego jak bardzo go nienawidził. Wcale mu się nie dziwiłam, ale musieliśmy panować nad emocjami. On nie wiedział do jakich rzeczy był zdolny mężczyzna jednak w moim przypadku było inaczej. Jedno było pewne, Carl nie cofnie się przed niczym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro