96. Tłok

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpatrywałem się w sufit. Miałem za sobą kolejną nieprzespaną noc i czułem się już wykończony tym wszystkim. Chciałem, aby nagle magicznie się obudziła i wszystko wróciło do normy. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie jest takie proste, a ona tak prędko się nie obudzi. 

W pokoju już nie było jej zapachu, ale jednocześnie czułem jakby tu nadal była. Liczyłem na to, że nagle wpadnie do pokoju uśmiechnięta jak zwykle, pocałuje mnie w usta, po czym położy się obok kładąc twarz na mojej piersi i wsłuchując się w moje bijące serce, które tylko przy niej przyśpieszało. 

Cholernie za nią tęskniłem i powoli przestawałem dawać sobie z tym radę. Nie umiałem już bez niej żyć. 

Jakimś cudem wcisnąłem w siebie jedną kanapkę na śniadanie, po czym zabrałem laptopa i zszedłem piętro niżej po czym zapukałem do drzwi. W drzwiach jak zwykle pojawił się ten sam mężczyzna, po czym przepuścił mnie w drzwiach. Obejrzałem całe mieszkanie, zadając przy okazji różne pytania na temat mieszkania, po czym wyszedłem. Zanim ruszyłem do szpitala, kupiłem kwiaty w kwiaciarni. Gdy znalazłem się na miejscu położyłem kwiaty oraz laptop na szafce obok łóżka dziewczyny i złożyłem pocałunek na jej czole. 

- Cześć, skarbie - szepnąłem, łapiąc jej dłoń w swoją. Złożyłem na niej pocałunek. - Nie umiem spać bez Ciebie - powiedziałem szczerze. - I tak cholernie za Tobą tęsknię. Chciałbym, abyś w końcu się obudziła, żebym w końcu mógł chociaż na chwilę zobaczyć twój piękny uśmiech czy chociażby oczy. Kocham Cię, wiesz? I poczekam na Ciebie ile tylko będziesz chciała, tylko proszę niech to będzie szybko - uśmiechnąłem się, ściskając jej dłoń. - Tak bardzo Cię kocham.

***

Po południu przyszła moja mama i od razu zacząłem wysłuchiwać jaki to nierozważny jestem, że wcale nie odpoczywam i nie dbam o siebie. Nawet nie wiedziałem, że przyjechała do miasta. Zdawałem sobie sprawę, że ona też przeżywała to co się działo, bo polubiła Kate i martwiła się o mnie, jednak ja po prostu czułem, że nie było takiej potrzeby. Jasne, że nie byłem w najlepszym stanie, ale jedyne co w tym momencie mogło mi pomóc to ujrzenie jej oczu czy chociażby uśmiechu.

Godzinę po mojej mamie przyjechali rodzice Sarah, a koło 15 jej przyjaciele i Emily razem z ojcem, i Street. Wiedziałem, że mężczyzna był wściekły na to wszystko i nawet jeździł już na policję, i praktycznie błagał o adres matki Kate, ale z tego co wiedziałem to go nie dostał. Zresztą w innym wypadku na pewno by go tu nie było. 

Jeszcze później przyszła Sarah z Willem, a jakieś pół godziny później doszedł też Ivo z Peterem. Przed salą tworzył się już naprawdę niezły tłok. Zmienialiśmy się co jakiś czas i dzięki temu każdy mógł być przy niej. Oczywiście przyszedł też Mike, którego od razu wygoniłem. 

Nie wiedziałem nawet, w którym momencie zasnąłem, trzymając jej dłoń. Obudziły mnie dopiero pielęgniarki, które poinformowały mnie, że godziny odwiedzin już się skończyły. Zanim wyszedłem pocałowałem ją w czoło, po czym szepnąłem:

- Kocham Cię

Pół godziny później byłem już w domu, w którym czekała już na mnie mama z jedzeniem. Oczywiście odmówiłem go, po czym poszedłem do pokoju i zająłem się pracą. Miałem jeszcze wiele do zrobienia, a skoro i tak nie spałem w nocy to mogłem chociaż popracować. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro