Wróciłeś po mnie? 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Niezupełnie- Ali powtarza po nim. - A co to niby ma znaczyć? Co chcesz mi przez to powiedzieć? Byłam dobra na jeden raz? 

Alison ledwo panuje nad sobą, jeszcze nikt jej nigdy tak nie upokorzył. Zaciska dłonie w pięści i nie może znieść jego nagiej sylwetki.

- Idź się ubierz, do cholery. Nie mam ochoty oglądać cię nagiego. - Obraca się do Logana. - A tobie też coś przyniosę.

Blondynka wbiega na górę, gdzie miała swój pokój i ściąga prześcieradło z łóżka, bo to jedyna rzecz jaka się nadaje. Zbiega z białym materiałem na dół i widok zmasakrowanych pleców Logana wywołuje u niej jęki. Blondyn obraca się na ten dźwięki i dostrzega speszoną dziewczynę. To tak przecież nie zasłonił swoich klejnotów. Ale w sumie nie ma się czego wstydzić. Nagość dla zmiennych jest czymś naturalna. 

Alison podnosi prześcieradło do góry i zasłania sobie widok męskiego przyrodzenia Logana. Czuje jak palą ją policzki. Bo jedno, to go czuć, a co innego teraz go widzieć. 

- Mógłbyś podejść i się tym owinąć?- Potrząsa materiałem.- Zabiję się nim dotrę do ciebie.

- Ależ oczywiście maleńka - ochrypły głos opuszcza usta Logana.

Blondynka zamyka oczy, zagryza golną wargę i czeka, aż podejdzie. Czuje jego palce na swoich, kiedy przejmuje od niej prześcieradło i ma wrażenie, że ktoś przyłożył  rozgrzany pręt do jej skóry. Szelest materiału otrząsa ją z tego uczucia. 

- Już - oświadcza, a Ali otwiera oczy.

- Jakoś tak nie specjalnie miałam ochotę oglądać cię nagiego.- Kłamie, ale nie przyzna się, że chciałaby... - Dzięki. - Macha ręką na jego wdzianko. 

Biały materiał nisko opina  biodra Logana, ale i tak Ali czuje jak robi się jej gorąco. Wyrzeźbione ciało, co prawda pokryte krwią i zadrapaniami, ale i tak wygląda wspaniale. Obraca głowę, kiedy do jej uszu dochodzi warczenie. 

Darren.

- Odsuń się od niej - groźny pomruk wydobywa się z ust szatyna.

- Przestań! Gadaj dlaczego zniknąłeś? I  po co się zjawiłeś?- Blondynka chce wiedzieć, co się kryje za jego zniknięciem i powrotem.

- Ściągnęłaś ze mnie klątwę. Odzyskałem łączność z moim wilkiem. Będę ci dozgonnie wdzięczny.

- Aha. Będziesz dozgonnie wdzięczny.

- Dlatego zniknąłem. Mój wilk przejął inicjatywę i wróciliśmy do stada, tam gdzie nasze miejsce.

Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że popełniła błąd. Darren, ją wykorzystał. Świadomie, czy nie, ale jednak.

- Aha - Ali odpowiada monosylabami.

- Kurwa, Ali. - Logan wydaje ostrzegawcze warknięcie na słowa szatyna.

- Czy znalazłeś swoją mate? Masz kogoś? - Ali zadaje kolejne pytania. 

- Nie - Darren odpowiada krótko i zwięźle. Nie ma zamiaru kłamać, bo taka jest prawda. - Stanowisko Alfy wymaga poświęcenia.

- A co to ma znaczyć?  Albo kogoś masz, albo nie.

- To nie jest takie proste.

- To jest kurwa proste! - Ryczy Logan, bo ma dosyć tego frajera. - Może na moje pytanie odpowiesz poprawnie. Skoro nie masz swojej mate, wybierzesz Ali?

Logan z bólem serca zadaje pytanie, na które tak naprawdę nie chce znać odpowiedzi. Ale dla jego maleńkiej wszystko. Nawet jeżeli okaże się, że ona woli ten skurwiela. Jednak mimo wszystko, ma ochotę go rozpierdolić, ale zaciska tylko dłonie w pieści.

- Ali, to nie tak - szatyna zwraca się do blondynki.

- A jak? Wybrałbyś mnie? Wróciłeś po mnie?

Na pytania blondynki, Darren zwiesza głowę i nie wie co ma jej odpowiedzieć. To jest takie trudne. Bo jak mam jej wyjaśnić, że mimo iż jej pragnie, nie wolno mu się związać z człowiekiem, a jego wilk jeszcze nie dokonał wyboru.

- Tutaj jest problem.

- Problem? Ty jesteś, kurwa, jebanym problemem - Logan cedzi przez zaciśnięte zęby.- Przespałeś się z nią, a teraz jej nie chcesz, mimo że nie masz swojej mate? Dobrze cię zrozumiałem?

- Jest człowiekiem - broni się Darren.

- Nie, jest zmienną bez naszych mocy.

- To jest kurwa, to samo! - Krzyczy szatyn. - Pieprzony człowiek nie ma racji bytu przy boku zmiennego.

I tylko tyle wystarczyło, żeby blondyn stracił nad sobą panowanie. Rzuca się z pięściami na szatyna i wymierza mu prawy sierpowy, tak perfekcyjny, że posyła go kilka metrów dalej. Darren podnosi się w błyskawicznym tempie i nie jest winny temu sukinsynowi. Rzuca się na niego z wysuniętymi pazurami i zatapia je w ramieniu przeciwnika. Logan wyje z bólu, ale udaje się mu uderzyć pięścią w żebra tego kutasa, a po pomieszczeniu roznosi się dźwięk łamanych kości.

- Logan! Logan, zostaw go!- Ali krzyczy do niego i podbiega, szarpiąc go za rękę.- Zostaw go.

- Zasłużył, żeby zdychać. Ścierwo - Logan ociera dłonią krew z rozwalonej wargi.

Alison patrzy na podnoszącego się i jęczącego Darrena. W jego oczach miesza się ból z dziką furią.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro