11. Młodsze Rodzeństwo To Kara Za Poprzednie Życie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Chrissy z furią odepchnęła się od niego, ale Dylan trzymał ją zbyt mocno, by mogła się wyrwać. Rzuciła mu pełne wściekłości spojrzenie, które, biorąc pod uwagę minimalną odległość między ich twarzami, powinno było zabić. Wierzgnęła się i poczuła rosnącą wypukłość, przez co jeszcze bardziej chciała się od niego odsunąć.

- Szamoczesz się jak ryba na haczyku – zakpił chłopak.

- Może dlatego, że pewien robak powstał z martwych? – Nie musiała się nawet silić na złośliwy ton głosu. – Jak widać zwykły buziak robi na tobie wrażenie większe niż się spodziewałam, Cottingham, a skoro dotrzymałam umowy puść mnie w końcu!

Uśmiechnął się do niej leniwie.

- Jeśli nie przestaniesz się tak uroczo wiercić nie skończy się tylko na całowaniu.

Z jękiem poirytowania Chrissy znieruchomiała, mimo to Dylan ciągle trzymał ją dość mocno. Absolutnie nie planowała przedłużać tej chwili. Gdzieś z głębi domu dobiegł ją trzask drzwi. Jawny dowód na to, że jej brat Mikey właśnie wrócił i prawdopodobnie za moment wpadnie do niej do pokoju. Jak zawsze.

- Puszczaj mnie. – Starała się, żeby jej głos brzmiał dobitnie, ale panika i tak przebiła się na wierzch. I rosła z każdą chwilą.

- A co będę z tego miał?

- Co zechcesz! – jęknęła zdesperowana Chrissy. – Jedna przysługa! Puszczaj!

Trzymające ją ramiona bez ostrzeżenia uwolniły ją, a przez siłę bezwładu wylądowała na podłodze. Błyskawicznie podniosła się na równe nogi, siadła przy biurku i na byle której stronie otworzyła pospiesznie wyjęty tomik wierszy.

- Ten fragment będzie użyteczny, nie sądzisz, Dylan? – zapytała przesadnie głośno.

Intuicja jej nie myliła. Prawie równo z jej głosem drzwi do pokoju otworzyły się szeroko i do środka wpadł Mikey. Ciągle w butach, z których prawdopodobnie zaraz obsypie się błoto. Skąd miałoby się znaleźć na butach w suchy dzień, Chrissy nie wiedziała, ale brat był idealny w znajdowaniu go. I późniejszym nanoszeniu do jej pokoju. Oczy błyszczały mu z podekscytowania.

- Potrzebuję kasy! Pożyczysz mi? Tylko dziesiątkę, oddam ci z kieszonkowego w przyszłym tygodniu! Chcemy z chłopakami pójść do kina na ten nowy film.

Dopiero po chwili zwrócił uwagę na rozwalonego na łóżku Dylana oraz sukienkę siostry. Przez jego twarz przeszedł uśmieszek zarezerwowany dla młodszego rodzeństwa. Chrissy doskonale wiedziała co on oznacza, ale nie zamierzała się dać zapędzić w kozi róg.

- Znowu? – Uniosła do góry brwi. – Próbujemy z Dylanem przygotować karny projekt, a ty wpadasz jak burza do pokoju i jeszcze znowu chcesz pożyczać pieniądze. Powiedz mi, dlaczego miałabym ci je dać?

Mikey zerknął spod skosa na nierówno położony na łóżku koc i potargane włosy. Uśmieszek Dylana jasno powiedział mu całą resztę.

- Powiem Scottiemu...

- To mu mów – burknęła Chrissy. Była zdecydowana uniknąć kolejnego szantażu. – Zerwałam z nim.

Brat otworzył usta z zaskoczenia. Nadało mu to znacznie młodszy wygląd niż piętnaście lat, które rzeczywiście miał. Podrapał się zaskoczony po głowie, jakby zastanawiał się nad wielkiej wagi problemem.

- Kurde, czyli nici z pożyczenia od niego nowej konsoli. Nie możesz się z nim pogodzić i zerwać za jakiś tydzień?

Jedynie świadomość, że leżący na łóżku Dylan chłonie każde słowo z ich rozmowy nie pozwoliło jej wybuchnąć niczym petarda. Dlatego odetchnęła głęboko i policzyła do dziesięciu zanim odważyła się odezwać.

- Nie planuję, ale jeśli tak bardzo ci zależy, śmiało, umów się z nim. Ostatecznie w sukience wyglądałbyś całkiem dziewczęco.

Dylan parsknął ironicznie zwracając na siebie uwagę młodszego brata Chrissy. Przez moment dziewczyna miała wrażenie, że wymieniają między sobą jakieś dziwne, niezrozumiałe dla jej płci komunikaty. Poczuła też narastające złe przeczucie, ale zdążyła się już przyzwyczaić, że pojawia się ono zawsze, gdy tylko Dylan chce otworzyć usta.

- Posłuchaj siostry, dobrze mówi – rzucił obojętnie, wprawiając oboje w zdziwienie. Uśmiechnął się zadziornie. – Skoro całowanie Chrissy, swoją drogą całkiem niezłe, nie wystarczyło do utrzymania związku, jest szansa, że woli chłopców.

Mikey wybuchnął śmiechem.

- Sprawdzałeś?

- Przed chwilą, na tym łóżku... - Dylan poruszył sugestywnie brwiami. – Wróciłeś trochę za wcześnie i inne funkcje... są dalej do sprawdzenia.

- Uważaj, bo ci się uda. Scott powiedział mi, że na widok penisa Chrissy pewnie dostałaby drgawek.

Tego było już za wiele. Zdecydowanym ruchem wstała i łapiąc brata za ucho, wyrzuciła za drzwi, którymi głośno potem trzasnęła. Skarżył się nawet mojemu bratu! I to w takich słowach! Teraz, kiedy Mikey był już na zewnątrz, całą złość mogła skierować na Dylana. W końcu to on zaczął tę głupią rozmowę. Z głośnym szękiem przekręciła klucz w zamku.

Chłopak musiał widzieć mord w jej oczach, kiedy powoli i z gracją podchodziła do łóżka, tym razem zachowując bezpieczną odległość, mając w pamięci jego nad podziw chwytne dłonie. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. Jej było pełne złości, a jego rozbawienia.

Wyciągnęła palec i oskarżycielsko skierowała go w jego stronę, lecz gdy już otwierała usta, ubiegł ją.

- Masz całkiem zabawnego brata.

- Zabawnego? Przez ciebie nie da mi spokoju przez kilka najbliższych tygodni, a ty twierdzisz, że to zabawne?

Wściekłość przetaczała się przez ciało Chrissy niczym niszczycielskie tsunami, gotowe zniszczyć każdego, kto stanie jej na drodze. W tym momencie po raz pierwszy zrozumiała, czym różni się morderstwo w afekcie od tego zaplanowanego z zimną krwią. Jakkolwiek, gdyby zdecydowała się udusić Dylana, przez wzgląd na czas jaki miała ochotę to zrobić, sąd mógłby mieć problem z określeniem karalności czynu.

- Co najmniej tak zabawne jak wasz Klub Byłych.

Chrissy zdołała jedynie sapnąć z zaskoczeniem.


Ktoś ma pomysł, skąd nasz przedsiębiorczy Dylan wie o wszystkim? Komentujcie, jestem ciekawa waszych pomysłów!

Word mnie zabije, zanim zrobi to internet z Orange. Autokorekta siadła! Wiecie, że kiedyś chcieli mnie wysłać na testy na dysortografię? Cóż, chcieli. Więc, o Latający Potworze Spaghetti, oddaj mi moją autokoretkę. Proszę...

W dalszym ciągu zapraszam też do czytania Wyklętej i Przeklętej i... Oj, całej reszty z mojego fantastycznego profilu :P <skromnością nie grzeszę>


Ta, Której Śmierć Pisana,

Blanccca

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro