Jesteśmy oboje 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ali obudź się  - Logan przemawia do śpiącej blondynki.- Alison, maleńka wstajemy. - Próbuje ja dobudzić, bo już dłużej nie wytrzyma tego napięcia i samotności. Chce usłyszeć jej piękny głos i perlisty śmiech, nawet może i wrzask, byleby już wybudziła się z tego letargu. Jednak jego próby spełzają na niczym, więc lekko potrząsa dziewczyną.

- Daj mi spać - blondynka marudzi i odgania chłopaka niczym natrętną muchę.

- Chwała ci bogini - Logan mówi z ulgą w głosie. - Kochanie, wstajemy - szepcze jej do ucha i całuje jej szyję, bo może to ją poderwie z łóżka.

- Logan? - Ali dopiero teraz otwiera oczy i patrzy jeszcze sennie w niebieskie tęczówki blondyna.

- A kogo się spodziewałaś? 

Jego mate patrzy na niego jakby był co najmniej zjawą. Alison potrząsa głową, żeby pozbyć się resztek snu i rozgląda się po pokoju. Stwierdza, że jest w sypialni Logana. Czyli... czyli, to był sen. Oddycha gwałtownie, po czym stara się uspokoić. To był tylko niedorzeczny sen. Tylko nocna mara. 

- Przespałaś trzy dni skarbie. Myślałem, że oszaleję i o mało nie zwariowałem - Logan wciąga sobie sobie Ali na kolana i zanurza swoją twarz w zagłębienie jej szyi, tam gdzie jest jego oznaczenie. 

- Trzy dni? - Ali marszczy brwi i stara sobie przypomnieć wydarzenia sprzed kilku dni, ale ma małą lukę w pamięci, więc w końcu pyta. - Co się stało?

- Nie pamiętasz?

- Nie bardzo - opowiada, bo już sama nie wie, czy sen, to był tylko sen.

- Zaatakowali nas jak wracaliśmy z naszego weekendu. Przez te kilka dni, kiedy leżałaś tutaj, a ja nie wiedziałem, czy cię nie stracę, odchodziłem od zmysłów - blondyn wyjaśnia lekko przybity.

Ali zamyka oczy i stara sobie przypomnieć wszystko, o czym mówił przed chwilą jej mate. Obrazy napływają niczym potok i zakorzeniają się w jej umyśle. Romantyczny weekend, powrót do domu, atak, przemiana w wilka i...

- Darrenem? - Pyta niepewnie. 

- Ten sukinsyn już nam nie zagraża- Logan cedzi z zaciśnięta szczęką, bo kiedy sobie przypomnij co zrobił jego Ali... -  Spotkało go to wszystko, na co sobie zasłużył. 

- To znaczy?- Ali wypytuje dalej.

- Wczoraj miała miejsce... walka i po prostu nam już nie zagraża. 

- Co mu zrobiłeś?

- To co każdy zmienny i Alfa by zrobił, gdyby ktoś zaatakował jego partnerkę. Każdy samiec będzie bronił swojej samicy za cenę swoje życia i ja to zrobiłem.

Ali spogląda w zdeterminowaną twarz jej mate i doskonale zdaje sobie sprawę ze znaczenia tych słów. Wie, że Logan walczył na śmierć i życie z Darrenem, a skoro jej ukochany tutaj jest, to może oznaczać tylko jedno.

- Nie żyje- blondynka bardziej stwierdza niżeli pyta.

- Tak, nie żyje. Nie chciał się poddać i zostać zesłany do domu w głębi lasu. Chciałem darować mu życie, ale zaatakował mnie srebrnym sztyletem.

Ali przywiera do Logana i  obejmuje go mocno ramionami i wtula się w niego bardo mocno, aż sama może ledwo oddychać. 

- Ale nic ci nie zrobił? - Pyta lekko roztrzęsionym głosem.

- Nie, będę mieć tylko niewielką bliznę na ramieniu - Logan odpowiada z uśmiechem na ustach.

Ali odrywa się od niego momentalnie i chce obejrzeć jego ciało. Chce się upewnić, czy na pewno nic mu nie jest. Ten sukinsyn ranił jej mate, powinien zgnić w piekle. Logan poddaje  się oględzinom swojej ukochanej i jest bardzo zadowolony z tego, że tak bardzo się tym przejęła.  Jak przystało na prawdziwą partnerkę, troszczy się o niego.

- Już wszystko dobrze - stara się ją uspokoić, kiedy jej drżące palce badają jego ramiona.

- Wiem, ale jesteś moim życiem. - Ali całuje niewielką bliznę, po czym bierze w dłonie jego twarz i  patrząc prosto w jego niebieskie tęczówki mówi prosto z serce. - Kocham cię, jesteś moim mężczyzną.

- A ty moją kobietą. Jesteś moja na wieki.

- Tak jestem twoja - zgadza się z nim, po czym wpija się w jego usta i liczy się tylko, że jest przy nim. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro