W jego ramionach 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Logan prowadzi Alison na śniadanie i wie, że wszyscy będą zaskoczeni, ale taki był jego plan. Nawet ich mama nie wiedziała o tym, nie mógł ryzykować, że ktoś coś sypnie i się wyda.

Czuje jej kwiatowy zapach, za którym tak tęsknił. Ściska go w środku, że jakiś inny wilk posiadł ją, ale musi odpuścić, bo zwariuje.

Otwiera duże drzwi od wielkiej jadali i wszystkie głowy jak jeden mąż obracają się w ich kierunku. Pierwsza podrywa się rodzicielka, która biegnie w ich kierunku i porywa Ali w swoje ramiona.

- Moja córcia - wypowiada to z taką tęsknotą, że aż Loganowi żal, że wszystko przed nią zataił.

- Cześć mamuś - Ali wita się ze swoją mamą, za którą tęskniła.

Kiedy zostaje wypuszczona z jej objęć, rusza przywitać się z resztą rodzina, która cieszy się tak samo jak ona. Chce zająć swoje dotychczasowe miejsce, ale siedzi na nim jej najmłodsza siostra Becky. Patrzy skonsternowana, bo jedyne wolne miejsce jest koło Logana, to miejsce jego przyszłej partnerki. Nie wie co ma zrobić. W sumie to zwykle miejsce, ale dla ich społeczności oznacza coś więcej.

- To miejsce od zawsze należało do ciebie - słyszy za sobą ciepły i kojący głos Logana.

- Ale to, no wiesz czyje to krzesło.

- Wiem, ale proszę cię, żebyś je zajęła. Później ci wszystko wyjaśnię.

Prowadzi ją łagodnie do stołu, odsuwa jej krzesło i czeka aż usiądzie, po czym sam zajmuje swoje miejsce. Wszyscy patrzą na nich z uśmiechem i zaczynają jeść posiłek, tak jakby nigdy się nic nie stało. Jakby nigdy nie wyjechała na te dwa tygodnie. Ali patrzy po członkach jej rodziny i cieszy się, że to właśnie tutaj się urodziła i że może na nich liczyć. Lekko przekręca głowę i dostrzega niewielki uśmieszek na ustach Logana i cieszy się, że Alfa jest zadowolony. Potem jej wzrok ląduje na ich rodzicielce, która wydaje się nad wyraz szczęśliwa i nie dziwi się temu wcale.

- Jedź, karzełku. - Brat od zawsze jej dogryzał i tym razem jest tak samo, nic się nie zmieniło.

- Odezwała się mięśniak - dogryza mu tak samo.

- Każda leci na tę górę mięśni - odpowiada kąśliwie.

- Taa, oczywiście, braciszku.

Każdy zajmuje się swoim talerzem, a po skończonym posiłku, raptem wszyscy zmywają się z jadali pod głupimi pretekstami. Jedynie Logan i mama zostają, którzy patrzą na nią nie pewnie.

- Co jest? Dlaczego tak na mnie patrzycie?

- Chodź, Ali. Musimy ci coś powiedzieć, ale nie tutaj.

Mama wyciąga do niej dłoń i prowadzi do gabinetu taty, a teraz już Logana. Sadza w fotelu przy biurku i sama zajmuje miejsce obok, natomiast brat zasiada za biurkiem. Jego wyraz twarzy jest w tym momencie udręczony, a ona nie ma pojęcia czym. Blondynka chce zacząć pierwsza, ale odzywa się rodzicielka.

- Ty i Logan nie jesteście rodzeństwem - mówi ściszonym głosem.

- Mamo, ale... O czym ty mówisz? Mogłabyś powtórzyć?

- Przykro mi, ale nie łączy was żadne pokrewieństwo.

Następuje cisz i nikt się nie odzywa, Alison trawi słowa matki i dociera do niej oczywista prawda. Od zawsze wiedziała, że jest inna, ale tego się nie spodziewała. Chociaż może...

- Nie jestem waszą córką - odpowiada na pytanie, którego nie musi zadawać.

Nawet zbytnio ją to nie boli, bo wie, że jest kochana.

- Jesteś. Jesteś w stu procentach naszym dzieckiem, to Logan nim nie jest.

- Ale... ale jak to? - Wykrztusza pytanie i jej wzrok ląduje na bra... nie to nie jest jej brat.

- Logan wyjaśnij jej wszystko, proszę. Zostawię was samych.

- Mamo...

- Wszystko będzie dobrze, on się tobą zaopiekuje.

Rodzicielka wstaje i wychodzi tak szybko, jakby gonił ją ogień. Ali spogląda z powrotem na Logana i dostrzega smutek na jego przystojnej twarzy. Niezbyt długie blond włosy, niebieskie oczy, prawie taki sam odcień jak u niej. Potężna sylwetka, która odróżnia go do jej braci i dopiero teraz widzi te różnice, których wcześniej nie dostrzegała.

Chłopak wstaje i podchodzi do Ali, bierze jej dłoń w swoją tak delikatnie, jakby się bał, że coś może jej zrobić. Blondynka jest oszołomiona tym wszystkim i nie bardzo zrozumiała słowa mamy, ale nie pozostaje jej nic innego jak siedzieć i czekać na wyjaśnienia.

Logan boi się, że to co usłyszy za chwilę Ali, zniszczy wszystko co jest między nimi. Od zawsze chciał ją chronić, odkąd ją zobaczył i uratował... Już wtedy wiedział. Wiedział, że Ali jest inna i że wstrząśnie jego światem. Za każdym razem kiedy tulił ją w swoich ramionach, kiedy opatrywał jej skaleczenia, chciał być dla niej kimś więcej. Był blisko niej i wiedział, że ona potrafi uratować jego duszę przed ciemnością, która nadciąga z każdym rokiem. Ale czekał cierpliwie do jej osiemnastych urodzin, bo sześć lat czekania, jest niczym w porównaniu do wieczności bez niej.

***********************

Macie trochę Logana i jego punkt widzenia. Być może nie tylko Darren jest ofiarą klątwy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro