Żal 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piosenka uprzyjemni czytanie :)

Od ich wspólnego pierwszego razu mija wiele dni, a Ali coraz bardziej chodzi zasmucona. Darren oddalił się od niej, albo raczej zniknął. Po upojnym poranku, cały dzień spędzili w łóżku, dając upust ich żądzom. Ale to nijak się ma do tego, co jest teraz. 

Kolejny dzień spędza sama, w samotności lasu i swoich myśli, które niestety pożerają jej serce i duszę. Ponad dziesięć dni temu, szatyn oznajmił, że musi pobiegać i wyzwolić z siebie wilka. Blondynka żałowała wtedy, że nie jest taka jak on, że nie ma swojego wilczego ja, żeby mu towarzyszyć. Niestety od tamtego wieczoru, więcej się nie pokazał. 

Przez pierwsze dwa dni nie martwiła się, bo widocznie potrzebował czasu. Jednak przez kolejne trzy szukała go w lesie. Ku jej rozczarowaniu, nie znalazła nawet po nim śladu. Rozpłynął się w powietrzu, ot tak.

Najgorsze są noce, kiedy czeka na niego i na sen, ale ten drugi nadchodzi dopiero nad ranem, a pierwszy nie pojawia się w ogóle. 

Nie żałuje tego co przeżyła z Darrenem. Przynajmniej będzie miała cudowne wspomnienia i małą zadrę w sercu. Trudno, nie on pierwszy zadał jej ból i zapewne nie ostatni. 

Siedzi na trawie za domem i słucha śpiewu ptaków, a słońce muska jej już lekko opaloną skórę, która bardzo jest podatna na opalanie. Zapewne to wilcze geny, których i tak raczej nie posiada. Kładzie się na nagrzanej ziemi i zamyka oczy. Pragnie być w domu, przy mamie i Loganie, bo on jeden poza wygnaniem, nigdy jej nie skrzywdził. Wczoraj skończyła osiemnaście lat i nawet nie miała z kim tego świętować. 

Ociera wypływające łzy spod jej powiek i sięga ręką do jeansowych spodenek po brzęczący telefon.

- Cześć - wita się z rozmówcą.

- Cześć Ali.

- Stało się coś, że dzwonisz?

- Tak, zabieram cię do domu. 

- Ale jak to? Kiedy? - Podrywa się z ziemi.

- Dzisiaj. Będę po ciebie za jakieś dziesięć minut, więc maleńka pakuj się i wracasz dzisiaj ze mną do domu.

- Ale...- zacina się, a jej myśli wędrują do Darrena.

- Nie ma żadnego ale. Pakuj się i wracasz.

- Dobrze - odpowiada łagodnie.

Sama nie wie, czy powinna wyjeżdżać. Chociaż z drugiej strony, on też zostawił ją tutaj samą. Obiecał, że wróci, ale minęło tyle dni, że wątpi, żeby się zgubił w lesie. Prawda jest taka, a nie inna. Porzucił ją.

Wstaje i rusza do domu, do swojego pokoju i pakuje się, by wrócić do swojego dawnego życia. Do życia, które zna i które lubiła. Wrzuca do walizki tylko ubrania, a resztę zostawia. Patrzy na podkoszulek chłopaka, w którym spała co noc. Podnosi go i zaciąga się jego zapachem, ale postanawia nie brać go ze sobą. Zbyt wiele wspomnień, które kują ją do żywego. Nie, nie weźmie jej. Odkłada na łóżko, zamyka walizkę i schodzi z nią dół, po czym wychodzi na zewnątrz. Siada na kamiennym schodku, spuszcza głowę i wpatruje się w swoje niebieskie trampki. Kolejny prezent od Logana. 

Do jej uszu dociera szelest liści i łamanych gałązek. Podnosi głowę i dostrzega energicznie idącego ku niej Logana. Wstaje i przypatruje się jak brat zmierza w jej kierunku z uśmiechem na ustach. 

- Logan!- Ali wykrzykuje i rzuca się wprost w rozwarte ramiona blondyna.

- Maleńka. - Brat przytula ją do siebie tak mocno, że ledwo może oddychać.

- Nie... mogę... oddychać - ledwo jest w stanie wypowiedzieć te trzy słowa.

- Przepraszam, kruszynko. Ale tak bardzo cieszę się, że cię znowu widzę. Poza tym wszystkiego najlepszego, kochanie.

- Pamiętałeś - w jej oczach wzbierają łzy.

- Nigdy nie zapomniałem, ale nie odbierałaś wczoraj telefonu.

- Przepraszam, rozładował się.

Jest jej teraz wstyd, że myślała, że nikt nie pamiętał. 

- Chodź, wracamy do domu.

- Naprawdę mogę?

- Chodź, karzełku. - Logan ciągnie ją za ręką, a w drugiej ciągnie jej walizkę.

Alison kroczy ścieżką, którą przyszła ponad dwa tygodnie temu, a teraz wraca do domu. Obraca się i ostatni raz spogląda na dom. Dom, w którym przeżyła swój pierwszy raz. Dom, w którym zasmakowała czegoś innego. Dom, w którym została sama. 

- Wszystko dobrze? - Opiekuńczy głos brata wyrywa ją z jej rozmyślań.

- Tak. Jedźmy do domu, nic mnie tutaj nie trzyma. Po prostu nic.

*********************

Chyba nie spodziewaliście się takiego czegoś. Jak myślicie, czy Darrenowi stało się coś złego? A może rzeczywiście ją porzucił? Albo jeszcze coś innego...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro