33. Nieważne.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły dwa tygodnie. Do tej pory jakoś bez większego przypału przychodziłam do Helen'a wieczorami i razem zasypialiśmy.

Jedyny minus jest taki, że musiałam wychodzić po dwudziestej trzeciej i wracać o piątej, bo Slenderman sprawdzał pokoje (czy przypadkiem nikt nie łamie jego durnych zasad).

Całowaliśmy się jakieś trzy razy, ale to naprawdę okazjonalnie, bo, przyznajmy, Helen nie jest zbyt uczuciowy.

- Już, cisza - Slend wstał z miejsca przy stole - Sprawy integracyjne. Dzisiaj o dziesiątej widzę tu wszystkich. Będziemy oglądać film.

- Jaki? - Zapytała Zero.

- O tym zdecydujemy przy kolacji.

Połowa osób wydała z siebie dźwięk niezadowolenia. Odniosłam talerz do zlewu i ruszyłam w stronę schodów.

Miałam zamiar iść do Helen'a (Bo jak zwykle jest pogrążony w swojej sztuce) i zapytać, czy pójdzie na to całe czajno.

Weszłam do środka i pośpiesznie zamknęłam za sobą drzwi. O dziwo chłopak siedział na parapecie tak, że nogi zwisały mu po drugiej stronie okna. Wyglądał jakby miał zaraz skoczyć.

- Co robisz?

Obrócił się na mnie i uśmiechnął. Bez słowa wszedł do środka i mnie przytulił.

- Co cię wzięło? - Odsunęłam się trochę.

- Mam dobry humor. Nie przyzwyczajaj się.

- Dzisiaj oglądamy film. Wszyscy.

- Serio masz zamiar na to iść? - Zaśmiał się.

- Nie wiem... A ty?

- Oczywiście, że nie. Głupol - Po przyjacielsku szturchnął mnie w policzek - Nie wolisz pójść ze mną na spacer?

- A nie będziemy mieć prze...

- Nie. Czym ty się przejmujesz? Slendim?

- Nie wiem. Nieważne.

- To spotkamy się o dwudziestej... Drugiej. Pasuje ci?

- Jasne... Tak, oczywiście.

- Napiszę do ciebie kiedy masz wyjść. Postaraj się wymknąć tylnymi drzwiami, bo dla mnie wyjście przez okno nie stanowi problemu.

- Okay.

- Trzymaj się kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro