Chapter 2 |Pain|

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyszedłem ze szpitala, szedłem w stronę parkingu, do samochodu Yoona, który był przede mną. Cały czas myślałem. Myślałem o tym kim może być, ten, który mi to zrobił. Podmuch zimnego wiatru, uderzył w moje plecy, dreszcz przeszedł po moich plecach. 

Może trochę o sobie opowiem. Jestem Jeon Jeongguk, ale przyjaciele mówią mi po prostu Jungkook (lub Kookie, czego nienawidzę), mam 18 lat, jeszcze rok i wymarzona pełnoletność. Mam jednego przyjaciela, Min Yoongiego, ma 20 lat. Ale wracając do mnie. Moje życie nigdy nie było kolorowe, moja rodzina była....Po prostu popierdolona. Matka ciągle siedziała w biurze, tylko praca, praca i praca, nic więcej. A ojciec, był kaskaderem, co go w końcu zabiło. Chciał, żebym był taki jak on, (no chyba go pojebało). Matka przejęła się tym że ojciec nagle zginął, nie chcę opowiadać co się stało, że tak nagle zginął, jeśli mam być szczery, nigdy go nie kochałem, na siłę chciał zrobić ze mnie twardziela, ale ja taki nie byłem. Większość mojego życia spędzałem u ciotki, uwielbiałem u niej przesiadywać (dzięki niej stałem się pulchny, ale wyszedłem z tego),tyko ona mnie rozumiała, słuchała. Uwielbiam także słuchać opowieści mojego przyjaciela. Min Yoongi, jest to bardzo ciekawa osoba (na pewno ciekawsza ode mnie, heh), jego opowieści, zapierają dech w piersiach. Jego życie jest tak cholernie ciekawe, opowiadał mi o tym jak to w gimnazjum wpadł w złe towarzystwo. 

Wsiadłem do samochodu, oparłem głowę na szybie i zamknąłem oczy, wczuwałem się w piosenkę CL- Revolution i nuciłem pod nosem. Stworzyłem kilka coverów, podobały się większości. Kiedy byłem młodszy, śpiewałem moim pluszakom, które trzymałem u cioci (bo ojciec stwierdził że prawdziwy mężczyzna nie powinien mieć pluszaków, pff). Zapiąłem pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy, nie odzywałem się, Yoongi też, za co mu w duchu dziękowałem. 

Dotarliśmy do domu, wszedłem do środka i zdjąłem stare już buty, Yoon odstawił torbę ze szpitala w moim pokoju, poradziłbym sobie ale Min stwierdził że mi pomoże i że nie powinienem się przemęczać, kochany. 

Wszedłem do mojego pokoju, antracytowe ściany, duże okno a przy nim równie duże białe biurko (na którym był wielki syf), duże, beżowe łóżko z arbuzową pościelą (wszyscy mówią że to różowy, pff), poduszki z różnymi wzorami na poszewkach, walały się po całej objętości łóżka. Pod łóżkiem był puszysty, biały dywan. szafa, która zajmowała połowę ściany była również koloru białego. Półki z wieloma książkami (moja ulubiona to ''Księga cmentarna'') i telewizor, z którego mało korzystam. Panował tu przesadzony porządek, ale lubiłem kiedy wszystko jest na swoim miejscu (no pomijając łóżka i biurka, nie potrafię ich ogarnąć). Tak, mój mały raj. 

Położyłem się na łóżku, odłożyłem telefon i słuchawki na małą półeczkę obok łóżka. Zacząłem gapić się na biały sufit, zacząłem wspominać mojego chomika, który zdechł jak byłem jeszcze w szkole, po jego śmierci stwierdziłem że nie chcę mieć już jakiegokolwiek zwierzątka, ale Yoon przyprowadził do domu, (wtedy) małego pieska, nazwał go Falfut (Cóż za idiotyczne imię....). I tak oto został z nami aż do teraz. Falfut uwielbia przychodzić do mnie kiedy śpię, budzić mnie, zaprowadzić do kuchni, i poprosić mnie żarcie (jakby nie mógł pójść to Yoona!). 

Rozpiąłem guziki mojej koszuli w kratę, ukazał mi się bandaż, brzydził mnie, przypominał mi o tym ohydnym zdarzeniu. Które zdarzyło się (o ironio), ciepłego wieczora kiedy poszedłem pierwszy raz do klubu z kumplami z klasy. Po moim policzku spływało coraz więcej słonych łez, do mojego pokoju wszedł pies rasy Shiba Inu, położył się obok mnie. Przytuliłem psa i zacząłem łkać. Drzwi mojego pokoju uchyliły się, spojrzałem w tamtą stronę we łzach, w progu ukazał się Min.

- Jungkookie, mogę wejść?- Zapytał cicho, ale na tyle głośno żebym go usłyszał, przytaknąłem. Wszedł do pokoju i usiadł na łóżku obok mnie. Przytuliłem go, przy nim czułem się bezpiecznie. To przecież on mnie uratował....

-------------------------------------------

Drżącymi rękoma wyciągnąłem telefon z kieszeni, wybrałem numer do starszego ode mnie blondyna, zadzwoniłem, grała ulubiona jego piosenka, 'Worth It'. Po chwili odebrał.
- Słucham Jungkookie- Usłyszałem jego ciepły głos, więcej łez spływało po moich policzkach, zacząłem łkać- Jungkookie....Czy ty płaczesz?
- P-Przyjedź po mnie- Wyjąkałem, po czym zdałem sobie sprawę z tego jak głupi jestem, i podałem miejsce mojego położenia. 
- Ale c-co się stało...?- opowiedziałem mu całą historię, bałem się że się na mnie zdenerwuje, ale on tego nie zrobił, wręcz przeciwnie, zachował spokój. Rzucił tylko krótkie 'będę' i się rozłączył. 

-----------------------------------------------

Leżeliśmy tak na łóżku, wciąż łkałem, a on tylko gładził moje włosy, z każdą chwilą przy nim, czułem się bezpieczniej. Wiedziałem, że przy nim, nikt nie zrobi mi krzywdy.

-----------------------------------------------------

No i mamy drugi rozdział! YEY!
Na chwilę obecną się cieszę, bo wszystko idzie po mojej myśli xD
Mam nadzieję że to opo wam się spodoba, i będziecie je kochać ^^
Także tego, zostawcie po sobie jakiś ślad, gwiazdkę, komek czy cuś ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro