1. Kiyoko Shimizu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Śmiech

W domu państwa (T/N) panował istny gwar. Dorosła kobieta próbowała przygotować wszystko na nadchodzącą kolację. Jej dwie córki, trzynastoletnia (S/I) i pięcioletnia (T/I) uporczywie mówiły, że nie mają się w co ubrać, w jadalni panował syf, a w dodatku trzeba było jeszcze wysmażyć wołowinę. Dorosła kobieta uparcie chciała przygotować popularne danie z ich rodzinnego domu. Pochodzili z portowego miasta Kobe, które szczyciło się właśnie daniem z tego mięsa oraz wysokim wskaźnikiem zagrożenia tsunami. A pani (T/N) chciała przedstawić się jak najlepiej nowym sąsiadom, którzy mieli przybyć wieczorem!

- Ale mamo, ja nie chcę ubierać tej sukienki! - uparcie krzyczała dziewczynka. Jej niesforne (K/W) włosy w żaden sposób nie chciały się dać uczesać, dlatego były ozdobione wieloma kolorowymi spinkami. Wytarła nos, który był czerwony od buntowniczego płaczu. Za żadne skarby nie chciała wejść w różową sukienkę do kolan, która miała wyhaftowanego na brzuchu kwiatka. 

- (T/I), ale jest taka śliczna! - mama dziewczynki doskonale wiedziała, że przegrała wojnę, dlatego westchnęła - Okej. Mamy układ. Mamusia bardzo chce się zaprzyjaźnić z nowymi sąsiadami, bo będzie pracowała z panią mieszkającą naprzeciwko. Dlatego musisz wyglądać pięknie! Albo ubierzesz tą różową sukieneczkę, albo ubierzesz te szare, eleganckie spodnie, które dostałaś od dziadka i - kobieta zrobiła chwilową pauzę, grzebiąc w szafie - tą białą, pustą koszulkę oraz ten śliczny niebieski sweterek w kwiatuszki! 

- Ale muszę ubrać ten sweter? On gryzie! - znowu zaczęła marudzić. Gdyby mogła, ubrałaby się w cokolwiek, byle nie w to. Nawet w brudną i śmierdzącą koszulkę po kuzynie. 

- Sąsiedzi mają córkę w twoim wieku. Jak zjecie, będziecie mogły się pobawić w twoim nowym pokoju! Wtedy będziesz mogła ściągnąć sweter - pocieszała ją mama, a oczy dziewczynki zabłyszczały. Więc zostanie tylko w tych sztywnych spodniach! Na to może się zgodzić.

- Słucham? A ja będę mogła wyjść po posiłku? - nagle do pokoju młodszej siostry weszła (S/I). Dziewczynki miały ten sam kolor włosów, tylko ona miała je aż do pasa. Właśnie próbowała je związać w warkocz. Nie podobała jej się wizja siedzenia razem z dorosłymi przez cały wieczór.

- Oczywiście, że nie. Ale nie włączaj muzyki. Chciałabym, żebyś mnie słyszała, gdy cię zawołam.

Chociaż część problemów została zażegnana, po chwili wrócił jedyny mężczyzna tego domu. I on szybko odkrył, że nie może znaleźć swojej ulubionej, zielonej koszuli. Wołowina nie została wysmażona, więc dziewczynki musiały naprawdę szybko biegać, by pomóc matce w przygotowaniu. 

Zegar szybko wybijał siedem uderzeń, przez co gospodyni zastygła w miejscu. Prawie przypaliła przy tym swoją ołówkową spódnicę. Szybko skończyła ją prasować, by po chwili próbować się w nią jak najszybciej wbić. Podbiegła do okna. Lekko odsunęła na bok nowe, niebieskie zasłony i wyjrzała na ulicę. Szli. Cała czwórka.

- Idą! Chodźcie szybko! 

Wszyscy w domu stali lekko sztywni. Mama sprawdzała, czy aby na pewno stroje nie są gdzieś brudne czy pozginane. Poprawiała właśnie swoje włosy na koniec, gdy usłyszała dzwonek. Popchnęła wtedy delikatnie męża w stronę drzwi wejściowych, które niechętnie otworzył.

- Dobry wieczór. Zapraszamy w nasze skromne progi. Ja jestem (T/N) (O/I). To moja żona (M/I) i nasze urocze córki (S/I) oraz (T/I) - wskazał na grzecznie stojąco dziewczynki za nim. 

Przed nimi stanął czarnowłosy, wysoki mężczyzna ubrany w granatową yukatę*. Surowym wzrokiem przyglądał się nowym sąsiadom. Po chwili zza jego plecami wyłoniły się trzy głowy - ciemnowłosej kobiety oraz jej dwójki dzieci.

(K/O) oczy szybko wypatrzyły nową koleżankę. Były podobnego wzrostu, ale czarnowłosa dziewczynka była widocznie bardziej delikatna i szczupła. Ubrano ją w żółtą sukienkę i niebieskie buciki, których pozazdrościłaby jej niejedna pięciolatka. Ale (T/I) nie należała do tej grupy. 

Gdy dorośli się poznawali, mama przysunęła zestresowaną dziewczynkę.

- No już, Kiyoko. Przedstaw się - uśmiechnęła się pocieszająco. Jej mama była naprawdę piękna. Miała duże, ciepłe oczy oraz prosty nos. Chociaż wychowywała dwójkę dzieci, wyglądała młodo. Jej policzki zdobiły trzy pieprzyki.

- Nazywam się Kiyoko Shimizu. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - szepnęła delikatnym głosem.

- A ja jestem (T/I)! - głośno odkrzyknęła i chwyciła ją za dłonie. Zaczęła ciągnąć ją w stronę swojemu nowego pokoju, całkowicie zapominając, że miały zjeść kolację.

- Jest naprawdę rezolutna - podrapał się po karku gospodarz domu i zaczął oprowadzać gości po świeżo umeblowanym domu. Zaczęli od kuchni.

W tym samym czasie czarnowłosa dziewczynka została wprowadzona do dużego pokoju, który był pełen dziwnych zabawek i kartonów. Na prawo od drzwi stało łóżko. Naprzeciwko niego widniała duża szafa, w której (K/W) upychała wszystkie swoje nielubiane ubrania.

- Możemy zrobić samochody z kartonów i udawać, że się ścigamy! - odparła pięciolatka, w tym samym czasie ściągając gryzący sweter - Albo rakietę kosmiczną! Albo robota! Co chcemy, Kiyoko! 

- Dobrze - pokiwała głową, ciągle latając wzrokiem po surowych ścianach. Całkowicie nie pasowały do wystroju, ale mała buntowniczka nie pozwoliła pomalować pokoju. Jej się wszystko podobało.

- W Kobe było fajnie, ale nie miałam własnego pokoju. Musiałam spać razem z (S/I), a ona chrapie! I to głośno, o tak - próbowała udawać dźwięk, gdy rysowały właśnie guziki od robota po tekturze - Ale teraz jej w ogóle nie słyszę. No, chyba, że otworzymy razem drzwi. Mimo wszystko pierwsza noc w samotności była trochę straszna...

- Naprawdę? - zapytała. Ona nigdy nie była zmuszona dzielić sypialni ze starszym bratem.

- Nie! Cofam to! W ogóle się nie bałam - odparła, nadmuchując policzki. Wydawało się, że się obraziła, czym zestresowała nową koleżankę. Po chwili jednak znowu się uśmiechnęła - No dobra, może trochę się jednak bałam. Ale tylko ociupinkę! 

(T/I) żartowała tak cały wieczór, raz się nawet pomalowała kredkami po koszulce. Gdy jednak stwierdziła, że rysowanie ją znudziło, zaczęła udawać zwierzęta. Łoś, tygrys, ryba, kot, pies, królik... stworzenia się nie kończyły, a dzielna Shimizu starała się wszystkie rozpoznać. W końcu jednak trafiła na taką przeszkodę, której nie mogła odgadnąć.

- Czy to jaszczurka? Nie wiem - pierwszy raz powiedziała naraz tyle słów!

- Jak to co? To przecież żyrafa!

- Ty chyba nigdy żyrafy nie widziałaś - zaśmiała się. Pierwszy raz. 

Dorośli ciągle słyszeli śmiech (T/I), który przyjemnie rozbrzmiewał w całym domu. Jednak, gdy usłyszeli krótką i cichą radość Kiyoko, jej rodzice spojrzeli na siebie zaskoczeni. Uśmiechnęli się wtedy delikatnie. Ucieszyli się. Ich córeczka w końcu otworzyła się na kogoś spoza domu!

- Panie (O/I), jeśli się pan nie obrazi, to chciałbym się częściej spotykać. Wasze śmiałe dziecko na pewno dobrze wpłynie na naszą małą córeczkę - odparł dorosły o poważnej twarzy. Mężczyźni podali sobie zgodnie dłonie. Reszta wieczoru minęła w jeszcze milszej atmosferze.


*yukata - rodzaj tradycyjnego japońskiego stroju wykonanego z bawełny. Teraz głównie jest noszony podczas świąt bądź imprez.

Cieszcie się i radujcie, bo wstawiam rozdział wcześniej niż planowałam. 
Oto pierwsze spotkanie was i waszej miłości - Kiyoko Shimizu! Mam nadzieję, że historia, którą wam przedstawię, przypadnie wam do gustu. Choć przyznam, że to, co stworzyłam już, różni się mocno od początkowego planu.
Tak to bywa, gdy nie obejrzysz wszystkiego i robisz głupie błędy.
Życzę wam miłego dnia <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro