1. Kyoka Jiro

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

1. Zapomniane bento

- Wstawaj śpiąca królewno! Dzisiaj wita cię piękny poniedziałek - osiemnastoletnia dziewczyna ściągnęła kołdrę z głowy swojego kuzyna. Chłopak pomruczał coś pod nosem i nałożył poduszkę na głowę. 

Trzeba było przyznać, że Hitoshi Shinso nie był typem rannego ptaszka. 

Kobieta ściągnęła mu z głowy kolejną warstwę ochronną przed Słońcem. Podrapał się po fioletowych włosach i spojrzał na nią zmęczonymi oczami. Akurat wychodziła z pokoju niosąc kubki, które miały narysowane na sobie kotki. Shinso pił często kawę, a jeszcze częściej nie zmywał po sobie.

- Zaraz będzie śniadanie. Twoi rodzice już wyszli do pracy. Pudełko z bento jest na blacie, nie zapomnij o nim. Dzisiaj mam na rano, więc obiad będzie trochę później. Coś chciałbyś? - powiedziała wszystko na jednym wdechu. (O/W) włosy spadły jej na twarz, ale nie mogła ich poprawić przez naczynia - Czy mógłbyś następnym razem wynosić kubek do zlewu, gdy skończysz pić? Trzymam ich pięć! A wczoraj rano zabrałam sześć!

Usłyszała tylko ciche, niezrozumiałe marudzenie. Przewróciła (K/O) oczy i poszła wyciągnąć ryż.

Posiłek minął w przyjemnej atmosferze. No, oprócz małego incydentu, gdy kawałek parówki zabrał czarno-biały kot Shinso. I to kawałek parówki (T/I). Kuzynostwo później żartowało z całego zajścia.

Fioletowowłosy ubierał buty, by wyjść do szkoły. Pragnął zostać bohaterem. Mimo to należał do klasy ogólnej w Liceum U.A., ponieważ ze swoją mocą nie miał szans dostać się do bohaterskiej. Posiadał zdolność kontrolowania cudzych umysłów, gdy ktoś się do niego odezwał.

Czy dlatego w ich domu były cztery koty? Tak. 

W mieszkaniu rozbrzmiała powolna muzyka pogrzebowa. Nastolatka wyprostowała się. Ten konkretny dzwonek ustawiła tylko dla jednej osoby.

- Twój tata dzwoni - powiedział zachrypniętym głosem uczeń.

- Wycisz - rozkazała i poszła umyć naczynia, aby posprzątać przed pracą. Kuzyn spełnił jej prośbę i wyszedł na autobus do szkoły, zamykając za sobą delikatnie drzwi.

Dziewczyna zatopiła się we wspomnieniach. O tym, jak ojciec zobaczył ją na paradzie równości dwa lata temu. O tym, jak ją wyrzucił z domu. O tym, jak zamieszkała u wujka i Shinso. O tym, jak rzuciła szkołę i rozpoczęła pracę, by pomóc w spłacie rachunków. 

A najgorsze mimo wszystko było w tym to, że ojciec często do niej dzwonił. Prosił, by wróciła, przy okazji licząc, że ją "wyleczy". Już raz próbował. Wtedy uciekła z domu i przestała odbierać telefony. Parę razy przyszedł do sklepu, gdzie pracowała, ale jej szef go zawsze przeganiał. Przychodził często pijany i niezadowolony. Powinna zablokować numer do niego, ale nie potrafiła. Był jej tatą. Kochała go, to on wychowywał ją, gdy mama odeszła od nich. 

Ale nie potrafił jej zaakceptować.

Spojrzała na duży, czarny zegar w kształcie kota. Powinna już wychodzić powoli do pracy. Chwyciła materiałową torbę w kratę ze stołu. Rozejrzała się po kuchni, czy niczego nie zostawiła. Nagle jej uwagę przykuło niebieskie pudełko śniadaniowe.

Chwyciła je w ręce i wybiegła z domu, zamykając kluczem chaotycznie drzwi.

- Do jasnej cholery, mówiłam mu, by nie zapomniał niczego! - biegła chodnikiem. Starała się odpowiednio rozpędzić - Durny Hitoshi! Jak on sobie poradzi na misjach?!

Wszyscy omijali ją z zaskoczonym wzrokiem. Chociaż dziwnie wyglądający ludzie przestali być czymś nadzwyczajnym w tym świecie, to nadal dziewczyna przeklinająca w powietrze nie była czymś normalnym. 

- Jeśli będę biec z tą prędkością, powinnam zdążyć mu oddać bento, zanim wejdzie do szkoły. Ja spóźnię się trzy minuty i dwanaście sekund - obliczyła, po chwili musząc zwolnić przez coraz większą ilość ludzi na chodniku - Jak się pospieszę, to może jeszcze kogoś złapię, by mu je dał. I spóźnię się dziewięć minut i czterdzieści trzy sekundy.

Mocą (T/N) był Kalkulator. Znała odpowiedź na każde zadanie matematyczne. Jej mózg automatycznie podawał jej odpowiedź na każde pytanie. W dodatku cudowna pamięć pozwalała jej zapamiętać wszystkie ceny przedmiotów w sklepie, w którym pracowała. Wszyscy pracownicy w bankach i przy dokumentach chcieliby mieć jej dar! 

Mijała wysokie budynki i nawet sklep, w którym pracowała. Jej współpracownica, Seiko, pomachała jej. Jednak (K/W) nie zauważyła jej, biegnąc dalej, próbując dotrzeć pod prestiżowe liceum.

Przyspieszyła i przebiegła na migającym świetle. Może zdąży. Główna ulica została zablokowana z powodu zniszczeń, które wywołał jakiś zmutowany złoczyńca. No trudno, przebiegnie się bocznymi uliczkami. Jeśli nikt jej nie zaatakuje, to nawet będzie szybciej. Jednak ryzyko ataku wynosi 82% w tej dzielnicy... 57% o tej porze dnia. 

Przyspieszyła na koniec i wykrzyczała imię swojego kuzyna. Delikatnie garbił się rozmawiając z grupą osób. Nigdy nie pomyślałaby, że taka sytuacja miałaby miejsce. Wciąż zdążyłaby na spokojnie dać bento, gdyby jednak nie przebiegła przez pasy.

- Ja... Bento... - zaczęła grzebać w torbie i próbowała unormować oddech - Wzruszyłabym się, że masz... przyjaciół, gdybym nie była... tak zmęczona - wyprostowała się i podała kuzynowi niebieskie pudełko. Licealista podrapał się po głowie. 

- Oh, zapomniałem o nim. Nie sądziłem, że przybiegniesz mi je oddać.

Dopiero po chwili dziewczyna przyjrzała się stojącej obok grupie. Z lewej strony stała wysoka nastolatka o czarnych włosach związanych w puszystą kitkę. Miała delikatne rysy twarzy. Stała wyprostowana, nienaumyślnie eksponując to, co jej natura dała w darze. Uśmiechała się spokojnie. Obok niej stał blondyn, który na rozczochranych włosach posiadał symbol pioruna. Patrzył szeroko otwartymi oczami na dziewczynę i uśmiechał się głupkowato. Miał niedokładnie zawiązany krawat, co od razu rzuciło się w oczy (T/N).

Dziewczyna z prawej strony spowodowała, że aż serce (K/W) zabiło mocniej. Była niska, chuda. Granatowe włosy z podobnym symbolem, co miał blondyn. Prosta grzywka. Z uszu wystawało jej coś, co wyglądało jak dwa kable. Zmęczone oczy lekko pomalowane, a szczególnie podkreślone zostały rzęsy. Koszula wyprasowana, choć nie dopięta na ostatni guzik. Bawiła się bransoletkami na prawej ręce, które posiadały napisy zespołów rockowych. 

Oh tak, była totalnie w jej typie.

- To moja kuzynka (T/N) (T/I). Jest starsza od nas dwa lata, pracuje w sklepie - przedstawił ją znajomym. Pomachała im, po chwili prostując się mocno.

- Sklep! O jejku, jeśli się pospieszę teraz, to będę spóźniona tylko dziesięć minut i dwadzieścia osiem sekund. Miło było was poznać! - ukłoniła się i pobiegła w stronę powrotną, licząc na to, że znowu nie będzie musiała stać na pasach.

Przyznam, że nie podoba mi się zbytnio ten rozdział. Cały czas czuję, że zdania są zbyt chaotyczne i niezrozumiałe. I nawet nie wiem, gdzie mogę poprawić ten błąd.
Mimo wszystko mam nadzieję, że podoba wam się wasze backstory.
Czy miłość naszej Reader w końcu nie jest przyjaciółką z dzieciństwa? TAK!
Miłego przyszłego tygodnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro