1. Czytasz mi w myślach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Już jestem - powiedziała moja mama, gdy tylko otworzyła drzwi od gabinetu dyrektora. Uśmiechnęłam się pod nosem na widok kobiety. Byłyśmy ze sobą naprawdę zżyte i świetnie się dogadywałyśmy. Każdy mi mówił, że charakterek mam właśnie po niej. - No więc o co chodzi tym razem? - spytała zasiadając obok mnie na krześle. Założyła nogę na nogę i skrzyżowała ramiona na piersi. Spojrzała wyzywająco w stronę dyrektora, który poprawił krawat nieco speszony.

Emmm okay?

Zawsze widziałam to, że na nią leciał. Było to po prostu coś obrzydliwego, ale jednocześnie dzięki temu nie dawał mi żadnych kar, bo próbował się przed nią podlizać.

Naprawdę sądzi, że spojrzy na niego mając za męża mojego ojca?

Nie dorasta mu nawet do pięt.

- Pani córka uderzyła kolegę w nos - skwitował ponownie przybierając postawę pewnego siebie mężczyzny. - Może nam to wytłumaczysz Victorio? - spytał marszcząc czoło. Wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Zdradził mnie, więc dostał. Cała historia - kątem oka spojrzałam na mamę, która się uśmiechnęła pod nosem. Wystawiła mi żółwika, którego przybiłam.

Z reguły nie popierała żadnych bijatyk ani nic w tym rodzaju, ale w tej kwestii zawsze się zgadzałyśmy. W takiej sytuacji zasługiwał na to i tyle.

- To nie jest żadne rozwiązanie - stwierdził prostując się.

- Zasłużył sobie, nie ma o czym gadać - wywróciłam oczami.

- Moja córka ma rację, to nie jest temat do dyskusji. Jest jeszcze coś o czym chce Pan porozmawiać? - spytała wyraźnie znudzona. Westchnęłam przeciągle zauważając, że chce coś powiedzieć. Wstałam z krzesła po czym szybko podeszłam do biurka i oparłam dłonie na blacie.

- Niech Pan się nie łudzi, nie prześpi się z Panem - spojrzałam na niego z obrzydzeniem po czym ruszyłam do drzwi.

- I znowu ma rację - wiedziałam, że się uśmiecha. Zanim wyszłam z gabinetu usłyszałam jeszcze 'nawet mi to do głowy nie przyszło'. Prychnęłam.

Ta, jasne.

Po chwili mama wyszła z gabinetu wyraźnie zniesmaczona. Odetchnęła poprawiając koszulę po czym uśmiechnęła się do mnie.

- A więc co się wydarzyło z tym chłopakiem? - prześledziła wzrokiem cały korytarz chociaż bywała tu tak często, że jestem pewna, że znała go na pamieć. Aktualnie trwały lekcje, więc wszędzie było pusto. Dało się słyszeć tylko jakieś szepty czy ciche szuranie obuwia.

- Przyłapałam go z jakąś laską w kantorku no to dostał w nos i po sprawie - wzruszyłam obojętnie ramionami. Nie zależało mi na nim i szczerze miałam to wszystko gdzieś, ale skoro już sam zaproponował związek to chociaż mógł się dowiedzieć z czym to się wiązało.

- Ale jesteś cała? - dopytała kierując swoje spojrzenie na mnie. Prześledziła wzrokiem moją twarz.

- Pewnie, że tak - powiedziałam jakby to było coś oczywistego. - Od razu zaczął przepraszać i gadać, że to błąd - prychnęłam rozbawiona.

- Faceci tacy są, a ten nie jest wart twojej uwagi - podsumowała.

- Wiem - uśmiechnęłam się. Mogłam mu tylko współczuć, bo wiedziałam, że już nigdy nie tknie tego ciałka. W sumie nawet cieszyłam się z zakończenia tego trzydniowego związku. Nie lubiłam ograniczeń, a pomiędzy mną i Jason'em nic nie było poza zwykłym pożądaniem.

- No to zmykaj pożegnać się z przyjaciółmi i widzimy się w samochodzie - powiedziała z uśmiechem, a po chwili wyszła z budynku.

Zaraz po tym jak drzwi kłapnęły za mamą, skręciłam w prawo, aby odnaleźć salę, w której teorytycznie powinnam mieć teraz lekcję. Jeszcze nigdy po rozmowie z dyrektorem nie wróciłam na zajęcia i nikt się mnie o to nie czepiał.

Gdy znalazłam swoją torbę przy jednej z sal, wyciągnęłam z niej telefon i napisałam do przyjaciółki.

Vicky: Czekam przed salą ;*

Oparłam się o ścianę i czekałam, aż dziewczyna ją opuści. Minęło chyba z 30 sekund zanim usłyszałam otwierające się drzwi. Chwilę później ujrzałam sylwetkę przyjaciółki. Dziewczyna była szczupłą brunetką z włosami do łopatek. Makijaż jak zwykle nie był zbyt wyzywający, ale przykuwał uwagę nie jednego i nie jednej. Na sobie miała szary crop top i czarne jeansy z dziurami.

- Niech zgadne, przyszłaś się pożegnać - skrzyżowała ręce na piersi wyraźnie niezadowolona. - Jak ja wytrzymam tyle czasu bez Ciebie z tymi czubkami? - skrzywiła się.

- Jakoś dasz radę - uśmiechnęłam się pocieszająco - Chodź tu do mnie - rozłożyłam ramiona. Dziewczyna podeszła i mnie przytuliła z całej siły. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Jedziemy dzisiaj po Twoje bubu? - spytała wyraźnie zadowolona z podjętego przez siebie tematu.

- Yep - uśmiechnęłam się. - Bądź o 16

- Jasne - kiwnęła głową odsuwając się.

- No to widzimy się później - skwitowałam ostatni raz przytulając przyjaciółkę po czym ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Naprawdę cieszyłam się, że mogłam w końcu opuścić ten budynek.

Zaraz po przekroczeniu progu uderzył we mnie niesamowity gorąc, jednak to było dobre uczucie. Kochałam ciepło. Z torby wyciągnęłam okulary przeciwsłoneczne, które od razu wcisnęłam na nos.

W taki dzień jedyne na co się miało ochotę to zanurzyć się po koniuszek głowy w zimnej wodzie, i tego również ja chciałam, choć wizja spędzenia dnia z mamą była równie interesująca.

Przeczesałam dłonią włosy szukając wzrokiem auta mamy. Odnalazłam go w środkowej części parkingu, więc ruszyłam w jego stronę. W aucie czekała już moja rodzicielka, która się uśmiechnęła zaraz po tym, gdy mnie zauważyła.

- Zawsze musisz być taka szczęśliwa, gdy jesteś wzywana do mojej szkoły? - uniosłam brew siadając na miejscu pasażera.

- Nie zawsze jestem, ale to fakt. Nie mam ochoty siedzieć w taką porę roku w pracy - jęknęła ruszając z parkingu. W pełni ją rozumiałam. Na dworze było z 25 stopni, a siedzienie w pracy czy w szkole było istną katorgą przy takiej pogodzie. - To co? Lody? - spytała ruszając z parkingu. Zapięłam pasy.

- Czytasz mi w myślach - uśmiechnęłam się szeroko.

***

- Cześć! - przytuliłam mocno przyjaciółkę.

- Dżizus, zapomniałam już jak dużo masz siły - zaśmiała się cicho. Uderzyłam ją w ramię na co obie się do siebie uśmiechnęłyśmy. - A więc jedziemy?

- No jasne, już się nie mogę doczekać - skwitowałam wychodząc z domu.

----
No i mamy drugą część. Mam nadzieję, że pokochacie tę historię równie mocno jak ja❤️❤️

Szczerze mówiąc mega denerwuje się tą książką i byłabym mega wdzięczna, gdybyście napisali mi co sądzicie❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro