60. TWOJA NA ZAWSZE

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jęknęłam pod nosem słysząc jak mój telefon zaczął wibrować, co było tak cholernie irytującym dźwiękiem, że miałam ochotę go roztrzaskać albo najlepiej wywalić przez okno. Kto wydzwania do ludzi w środku nocy? I dlaczego zamiast całkowicie go wyciszyć to nastawiłam wibracje? 

Wyciągnęłam dłoń próbując wymacać telefon, który powinien leżeć na szafce nocnej. Już po chwili złapałam go w dłonie, ale gdy chciałam sprawdzić kto dzwonił, to zbyt jasny ekran mnie kompletnie oślepił, więc już po prostu odebrałam nie zważając na to kto dzwonił.

- Halo? - spytałam pół przytomnym głosem czując jednocześnie jak męska dłoń mocniej ścisnęła moje biodro i przysunęła bliżej siebie. Cicho westchnęłam czekając na jakąś reakcję po drugiej stronie. 

- Zapomniałam, że ty już śpisz - mruknęła dziewczyna drżącym głosem na co od razu zmarszczyłam brwi automatycznie się rozbudzając.

- Kto to? - spytał cicho Thymon wsuwając nos w moje włosy.

- Co się stało? - spytałam kompletnie ignorując chłopaka jednocześnie gwałtownie podnosząc się do siadu. Coś było nie tak. Byłam pewna, że jeszcze chwilę temu płakała. 

- Nie chciałam Cię obudzić - wyszeptała pociągając noskiem.

- Wiem, wiem, kochanie. Nie musisz przepraszać. Co się stało? - ponowiłam pytanie czując jednocześnie jak dłonie same mi się zaciskały. Nienawidziłam tego, że cierpiała, a ja w żaden sposób nie mogłam jej pomóc.

Zerwałam się z łóżka po czym zaczęłam chodzić po pokoju czekając na cokolwiek z jej strony. Strasznie się martwiłam i teraz byłam naprawdę zadowolona z siebie, że przypadkiem ustawiłam te cholerne wibracje, bo dzięki temu teraz nie musiała być sama.

- To idiota - syknęła, a słysząc charakterystyczny dźwięk wiedziałam, że właśnie paliła. Była zdenerwowana, a nawet wściekła skoro na przemian płakała i paliła. - Zaprosił tą laskę na imprezę i od razu zaczął z nią kręcić - mówiła szybko przez co ledwo ją rozumiałam - to go olałam i poszłam się napić. Jakiś facet się do mnie przysiadł to zaczęliśmy gadać, a potem mnie pocałował. To ten wpadł i zaczął mi robić wyrzuty - cały czas krzyczała jednocześnie idąc gdzieś. Słyszałam jak szybko przebierała nogami, a jej przyśpieszony oddech dudnił mi w słuchawce. Odetchnęłam zanim się odezwałam. 

- Jest idiotą, ale ewidentnie mu na Tobie zależy - odparłam spokojnie tak, aby jej jeszcze bardziej nie zdenerwować. - Oboje jesteście idiotami - prychnęłam. - Jedno leci na drugie, ale żadne nie zrobi kroku. 

- Zwalisz to teraz na mnie? - syknęła na co westchnęłam przecierając dłonią czoło. 

- Wiesz, że nie o to mi chodzi.. Po prostu widać, że jest zazdrosny, a mimo to oboje udajecie, że się tylko przyjaźnicie - prychnęłam. - Ogarnijcie się w końcu, bo do niczego nie dojdziecie - stwierdziłam. 

- Myślisz, że to takie proste? - westchnęła i chociaż wymawiała słowa, które miały znaczyć, że się poddawała, i minimalnie uspokajała to wcale tak nie było. Jej głos był co prawda spokojniejszy, ale i tak wyczuwałam od niej złość nawet w takiej odległości. 

- Wiem, że nie, ale jeśli żadne z was nie zrobi żadnego kroku to tylko będziecie cierpieć - stwierdziłam przysiadając na krańcu łóżka. Praktycznie od razu poczułam jak materac obok mnie się ugiął, a głowa chłopaka wylądowała na moim udzie. Delikatnie pogłaskałam jego policzek, a potem wsunęłam dłoń w jego włosy. On automatycznie przymknął oczy, a potem wtulił głowę w mój brzuch. 

- Zaraz wyjedzie, to nie ma sensu - burknęła, a sekundę później się rozłączyła na co zamrugałam oczami. Odsunęłam telefon od ucha od razu spoglądając w ekran kompletnie zaskoczona tym co zrobiła. Jeszcze kilka razy do niej dzwoniłam, ale za każdym razem włączała się poczta. Chciałam teraz być przy niej.

Wiedziałam też, że w tej chwili potrzebowała tego spokoju i ciszy, dlatego odpuściłam dalsze próby porozmawiania z nią. Byłam pewna, że da sobie radę nawet bez mojego udziału w tym wszystkim. 

- Wszystko okay? - spytał podnosząc wzrok na moją twarz. 

- Będzie - mruknęłam opadając bezwiednie na łóżko. Głowa chłopaka na chwilę się uniosła, jednak już po chwili wtuliła w mój brzuch na co moja dłoń powędrowała do jego włosów, którymi zaczęłam się bawić. 

- Ogarną się, zobaczysz - powiedział nagle na co zerknęłam na jego twarz. 

- Jeśli nie to sama ich ogarnę - mruknęłam ponownie przenosząc swój wzrok na sufit. Wkurzało mnie to, że nic nie mogłam zrobić. Normalnie to już dawno bym zrobiła coś, aby ich spiknąć, ale co ja mogłam będąc tysiące kilometrów dalej.

- Żałujesz, że tu przylecieliśmy? - spytał na co gwałtownie uniosłam się na łokciach. Skąd mu coś takiego przyszło do głowy? 

- Nie, jasne, że nie - mruknęłam zaskoczona jego pytaniem. - Skąd taki pomysł? - uniosłam brew przyglądając się jego twarzy. 

- Wiem, że chciałabyś być teraz przy niej - przegryzł wargę, a potem zacisnął usta. 

- To nie znaczy, że nie chcę być tutaj. Naprawdę cieszę się, że mogę tu być z Tobą - skwitowałam po chwili na co chłopak minimalnie się uśmiechnął. - Natalie poradzi sobie beze mnie - stwierdziłam przesuwając palcami pomiędzy kosmykami jego włosów. - Nie mogłabym żałować czasu spędzonego z Tobą - uśmiechnęłam się pod nosem, a już po chwili poczułam jego usta na swoich. 

- Kocham Cię - wyszeptał na co jeszcze szerzej się uśmiechnęłam układając dłonie na jego policzkach. 

- Ja Ciebie też - przygryzłam wargę obserwując jego oczy. Miałam wrażenie jakbym widziała w nich wszystko co najlepsze. Chciałam właśnie w takiej pozycji spędzić z nim całą wieczność, bez żadnych problemów i ludzi wokoło. Tylko my dwoje patrzący sobie w oczy. To było marzeniem, do którego nie mogło dojść. Życie było znacznie bardziej skomplikowane, a ja jedynym czego pragnęłam to spędzić je z nim.

***

- Thymon! - pisnęłam zaraz po tym, gdy uniósł mnie i ruszył biegiem w kierunku oceanu. Zaśmiałam się uderzając go w ramię na co się szeroko uśmiechnął. Tak bardzo kochałam widzieć go tak szczęśliwego i sama byłam tak bardzo szczęśliwa, bo to dzięki mnie tak się czuł. Nikt tak bardzo na to nie zasługiwał jak właśnie on.

Zanim zdążyłam coś więcej powiedzieć albo zrobić, zostałam wrzucona do wody, a będąc tym kompletnie zaskoczona na początku nie zareagowałam, jednak już po chwili wypłynęłam na powierzchnie z myślą, że go po prostu zabije, ale jak to on, musiał mnie zaskoczyć i zanim nawet zdążyłam poruszyć palcem, ciepłe usta złączyły się z moimi. 

- Nienawidzę Cię - wychrypiałam w jego usta. 

- Kochasz mnie - wyszeptał delikatnie się ode mnie odsuwając na co zmrużyłam oczy. - Do szaleństwa - dodał przez co się uśmiechnęłam pod nosem. 

- Nawet bardziej - odparłam wsuwając dłoń w jego włosy. Byłam niepoprawnie i w pełni w nim zakochana. Może to i Kevin był moją pierwszą miłością, ale to co się działo z Thymonem było czymś innym. On był moją bratnią duszą. Tym czymś czego całe życie mi brakowało. Tą osobą, która mnie uzupełniała tak, że teraz wiedziałam, że nic więcej nie potrzebowałam. Przy nim bałam się tylko tego, że go stracę. Wszystko inne odchodziło w zapomnienie, bo on był obok. 

Jego usta złączyły się z moimi w delikatnym i czułym pocałunku. Był on jakby potwierdzeniem wszystkich naszych słów. Naszej wzajemnej miłości. 

***

Thymon: Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy się obudziłem, a Ciebie nie było obok. Miało nie być więcej uciekania -.-

 Zaśmiałam się cicho po czym szybko wystukałam odpowiedź

Vicky: To ostatni raz. Wybacz :*

Uśmiechnęłam się pod nosem obserwując witryny sklepowe, które mijałam. 

Thymon: Więc dlaczego Cię tu nie ma?

Vicky: Muszę coś zrobić

Thymon: Ten raz Ci wybaczę

Thymon: Długo Cię nie będzie?

Vicky: Za pół godziny jestem z powrotem 

Schowałam telefon do kieszeni zatrzymując się przed odpowiednim sklepem, do którego po chwili weszłam. 

- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna w podeszłym wieku. Szeroko się uśmiechnął wyciągając coś spod lady. - Czekałem na Panią - wyznał, a po chwili moim oczom ukazało się czarne kwadratowe pudełeczko obwinięte czerwoną wstążką. 

- Dziękuję bardzo - odparłam ostrożnie odbierając od niego pakunek.

- Jest dokładnie taki o jaki Pani prosiła - zapewnił. - Ale może Pani sprawdzić - uśmiechnął się pokrzepiająco na co lekko przygryzłam wargę. Ułożyłam pudełeczko na blacie po czym ostrożnie odwiązałam wstążkę, a potem odsłoniłam pokrywkę. Moim oczom od razu ukazał się czarno srebrny zegarek. Ostrożnie go wyciągnęłam spoglądając na jego tylną stronę na której widniał złoty napis TWOJA NA ZAWSZE, a nad nią data 16.04.2021.

- Jest idealny - wyszeptałam przesuwając opuszkiem palca po napisie. Był cudowny. Wręcz idealny. 

- Cieszę się, że się Pani podoba. Pani partner z pewnością będzie zadowolony - zapewnił na co bez wahania przytaknęłam głową. Musiało mu się podobać, bo już serio nie miałam lepszego pomysłu. 

- Dziękuję bardzo, jest piękny - odparłam z szerokim uśmiechem z powrotem chowając zegarek do pudełeczka, które zamknęłam, a po chwili obwiązałam kokardką. 

- Życzę powodzenia - skwitował. 

- Dziękuję - posłałam mu szeroki uśmiech. - Miłego dnia - powiedziałam zanim wyszłam. Jutro była nasza miesięcznica. Czułam, że to będzie świetny dzień. Dzięki temu jak świetny prezent udało mi się zdobyć w tak krótkim czasie nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Już wiedziałam, że to będą cudowne dni. 

***

Wybrałam numer do przyjaciółki zaraz po tym, gdy odebrałam swoją kawę. 

- No co tam u Ciebie? - spytałam zaraz po tym, gdy odebrała. - Od wczoraj się nie odzywasz - zażaliłam się na co usłyszałam prychnięcie w słuchawce. 

- Bo wiesz.. doszło do czegoś między nami i..

- Pierdolisz - powiedziałam zaskoczona na co dziewczyna cicho się zaśmiała. - Jak? Kiedy? - dopytywałam. 

- Em.. Wczoraj wieczorem przyszedł i zaczął mnie przepraszać za to wszystko, a gdy ja zaczęłam mu wyrzucać, że zachował się jak kretyn i bez powodu zareagował, a on na to, że wściekł się, bo to on chciał mnie pocałować.. - zakończyła, a przez jej słowa dosłownie miałam wrażenie jak moje oczy zrobiły się tak duże jak spodki. Wow, to się dopiero nazywała historia. - Wtedy mnie pocałował - dodała nieco zawstydzona, ale wyczuwałam też radość w jej głosie. Szeroko się uśmiechnęłam zdając sobie sprawę z tego, że w końcu wyznali sobie, że to wcale nie była tylko przyjaźń. 

- Wow, i jak? Dobrze całuje? Jesteście już razem? - dopytywałam chcąc wiedzieć jak najwięcej. Kto by pomyślał, że skończy właśnie z nim? Nigdy wcześniej by mi to nawet do głowy nie przyszło, a teraz wydawali mi się idealnie pasujący do siebie. 

Odwróciłam się nagle zauważając swojego chłopaka z uniesioną brwią i skrzyżowanymi ramionami na piersi. 

- Kto dobrze całuje? - przybiłam sobie mentalnego facepalma. Oczywiście, że gdy pisałam mu, gdzie jestem to, że wpadnie tu nagle, gdy ja akurat powiem coś w tym stylu. 

- Ktoś tu chyba wpadł - prychnęła dziewczyna na co miałam ochotę ją udusić. - Potem pogadamy - stwierdziła szybko po czym się rozłączyła. Schowałam telefon do kieszeni spoglądając na chłopaka. 

- Kochanie, to tylko zwykła babska rozmowa. Przecież wiesz, że nie interesuje mnie jak ktoś inny całuje - próbowałam go przekonać jednocześnie posyłając uśmiech. - Evan pocałował Natalie i byłam ciekawa czy jej się podobało - wyjaśniłam lekko przygryzając wargę. 

- Pocałowali się? - spytał nagle na co się szeroko uśmiechnęłam kiwając twierdząco głową. 

- Ale nic więcej nie wiem, bo ktoś tu nam przerwał - spojrzałam na niego znacząco na co ten tylko uśmiechnął się niewinnie. Dziwnie było go widzieć z taką miną. 

- Bronię swojego terenu, kochanie - odparł po czym podszedł do mnie i objął ramieniem. 

- Sama potrafię bronić twojego terenu - skwitowałam podnosząc wzrok na jego twarz na co mnie pocałował krótko. 

- Nie zaszkodzi jak Ci czasem pomogę - stwierdził na co prychnęłam wywracając oczami. 

- Chcesz coś zjeść? - spytałam, aby jakoś zmienić temat. Wiedziałam, że w tej kwestii z nim nie wygram. 

- Jasne, chodźmy - mruknął prowadząc mnie do wyjścia z kawiarni. Uśmiechnęłam się pod nosem sącząc swoją kawę. Wtuliłam się w jego bok czując jak szybko biło moje serce. Znowu byłam na swoim miejscu. 

***

- Jesteście w końcu razem? - spytałam do telefonu, gdy czekaliśmy na swoje jedzenie, a Thymon stwierdził, że powinnam z nią porozmawiać, więc tak oto teraz czekałam przed jakąś restauracją na jakąś reakcję dziewczyny.

- Nie, nie wiem - mruknęła. - To chyba za szybko - stwierdziła. 

- Jakie za szybko? Bierz go póki chce, bo jeszcze znowu jakaś się przyklei - wywróciłam oczami. 

- Potrafisz wkurzyć człowieka - burknęła na co się zaśmiałam. 

- Próbuję Cię zmotywować - stwierdziłam. - Teraz leć do niego i wróć, gdy już będziesz miała chłopaka - prychnęłam po czym się rozłączyłam. Westchnęłam przeciągle wchodząc z powrotem do restauracji. Skierowałam się od razu w kierunku naszego stolika przy którym siedział chłopak. 

- I jak? - spytał, gdy tylko zajęłam miejsce naprzeciwko niego. 

- Pogoniłam ją, bo jak zwykle wszystko przeciągają - westchnęłam przeciągle wygodnie opierając się na krześle. Chłopak uśmiechnął się minimalnie. 

- Więc co chcesz w nagrodę? - uniósł brew nachylając się nad stołem z zadziornym uśmiechem. Zmarszczyłam brew zastanawiając się o czym mówił - Wygrałaś zakład, kochanie - wyjaśnił na co się uśmiechnęłam. 

- Emm.. może jakiś masaż? - oblizałam usta koniuszkiem języka zauważając jak chłopak przygryzł wargę. 

- Kiedy tylko chcesz - stwierdził posyłając mi szeroki uśmiech. 

- Tylko masaż - zaznaczyłam na co chłopak prychnął. 

- Przekonamy się - skwitował opierając głowę na dłoni, którą wcześniej zgiął w łokciu i ułożył na oparciu krzesła. Co głupie, wiedziałam, że miał racje. Wciąż byliśmy zbyt spragnieni siebie, aby masaż pozostał tylko masażem.

- Państwa zamówienie - poinformował kelner układając talerze na naszym stoliku, a chwilę później szklanki z napojami. Od razu skierowałam wzrok na jedzenie na talerzu. Musiałam przyznać, że wyglądało naprawdę dobrze. 

- Powinniśmy przedłużyć pobyt w hotelu - odparłam nabierając odrobinę porcji na widelec, czym chłopak mi zawtórował. 

- Już się wszystkim zająłem - uśmiechnął się pod nosem na co zmarszczyłam brwi. 

- Kiedy? Czemu nie mówiłeś? - dopytywałam nic z tego nie rozumiejąc. 

- Jakoś ostatnio - wzruszył lekko ramionami mając usta pełne jedzenia co wydało mi się cholernie uroczym widokiem. - Wypadło mi z głowy - dodał, gdy przełknął. - Ale już wszystkim się zająłem - zapewnił na co uniosłam brew. To wydawało mi się trochę podejrzane. Od kiedy on myślał o takich rzeczach?

- Okay - mruknęłam tylko po czym powróciłam do jedzenia. - Wyjdziemy jeszcze gdzieś dzisiaj? - spytałam. 

- Gdzie tylko chcesz - szeroko się uśmiechnął co odwzajemniłam. 

- Więc czeka nas dużo chodzenia - stwierdziłam już wyobrażając sobie te kilometry, które dziś jeszcze zdążymy nabić. 

-----------

Jak się podoba rozdział? ❤️

Jestem ciekawa waszych opinii na temat tego jak się fabuła rozwija❤️


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro