15. "Nie chcę cię znać... Zostaw mnie."

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

...

Wyjęłam książki, zapisałam temat itp.

Przez całą lekcje czułam wzrok całej klasy na sobie. Niewiedziałam o co im wszystkim chodzi. Jeszcze jak się odwracałam, żeby sprawdzić, czy faktycznie się na mnie patrzą, to rzeczywiście to robili. W dodatku totalnie na perfidniaka - nawet nie próbowali ukrywać, że tego nie robią.

W tamtym momencie chciałam stamtąd zniknąć i nigdy więcej już się tam nie pojawić...
     
       
30 minut później.

Uciekłam za szkołę, miałam dosyć. Już mówię czego miałam dosyć. Otóż, kiedy tylko wyszłam z klasy napadła mnie banda idiotów pytających mnie o coś. A raczej o kogoś...

Pytania brzmiały: "Jezu, to ty przyjechałaś z tym raperem!", "Jesteś jego dziewczyną?", "Jesteś ze Szpakiem?", "Weź daj mi numer do Szpaka.", "Ej, to ty przyjechałaś ze Szpakiem, załatw mi z nim spotkanie, proszę."

Nie miałam ochoty rozmawiać z nikim w tamtym momencie. Chciałam pobyć sama.

Bardzo przygnębiał mnie fakt, że były to osoby, które nigdy nie zamieniły ze mną słowa, albo osoby, które faktycznie kiedyś coś do mnie powiedziały, ale nigdy nie było to nic miłego...

Bardzo zabolało mnie to, że ludzie są tak dwulicowi. Jeszcze niedawno potrafili śmiać się ze mnie, a kiedy zobaczyli, że przyjechałam do szkoły z popularnym raperem, to każdy chciał ze mną porozmawiać. I to jeszcze o nim...

Byłam bardzo zła. Na siebie, na tych ludzi, na Mateusza... Gdyby wczoraj po mnie nie przyjechał, to dzisiaj by mnie nie odwiózł do szkoły i dalej byłabym tą zwykłą, szarą, biedną dziewczyną, z której się każdy wyśmiewania bez powodu. Znaczy... teoretycznie powód jest. Chcą się poczuć lepsi, dowartościować się krzywdą drugiego człowieka. Wcale nie są lepsi. Każdy jest taki sam. Co prawda różnimy się poglądami, wyznawaną wiarą, kolorem skóry, włosów, oczu, kształtem sylwetki, ale mimo to każdy z nas powinien być traktowany tak samo, równo.

Byłam za halą sportową. (Tył szkoły, najczęściej chodzą tam palacze zajarać szluga w przerwę. Bynajmniej w mojej szkole.)

Usiadłam pod jednym z drzewek, które tam rosły i schowałam twarz w dłonie.

- Co ci jest, Ewa?

- Zostaw mnie w spokoju!-krzyknęłam na koleżankę z klasy. Wiktoria bardzo się przestraszyła. Wiedziała, że kiedy jestem zła nie powinna być przy mnie.

Jestem bardzo wybuchowa i zwyczajnie mogłabym coś jej zrobić.

Zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.

Wtedy się rozpłakałam. Niewiedziałam co mam robić. Te hieny tylko czekają na mnie w szkole.

Tak bardzo chciałam w tamtym momencie mieć kogoś bliskiego przy sobie. I nie był to Mateusz. Niechciałam go widzieć, bo to wszystko jego wina. Ale tak naprawdę poza Matim nie miałam nikogo bliskiego...

Nie wróciłam już na lekcje. Przez kilka kolejnych godzin błąkałam się po mieście. Uznałam, że tak będzie najlepiej, bo niechciałam wracać do szkoły.

Chwilę po godzinie dwunastej miałam pierwszy autobus do domu, ale niechciałam nim jechać. Moja mama była w domu i wypytywała by czemu tak wcześnie wróciłam, a nie chciałam z nią nawet rozmawiać.

Ostatecznie chwilę po godzinie dwunastej poszłam pod szkołę, aby jechać do domu wcześniejszym autobusem.

Idąc pod autobus mijałam dwie dziewczyny z mojej szkoły. Słyszałam, jak jedna powiedziała do drugiej "Ej, to ta, która puszcza się z tym raperem."

Właśnie tego się bałam. Że zaczną mnie wyzywać od puszczalskich, mimo to, że to nie jest prawda.

Jestem wręcz przeciwieństwem takich dziewczyn. Nie popieram tego, że dziewczyny bardzo często oddają swoje ciało za pieniądze.
                     
                 
40 minut później.

Wysiadłam z autobusu i kiedy chciałam wejść do domu to okazało się, że mamy nie było. Na szczęście miałam przy sobie klucze, więc weszłam do środka.

Ogromnie się cieszyłam z faktu, że jej nie było. Nie truła mi dupy przynajmniej.

Nic nie jadłam, tylko od razu poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam plecak w kąt, a sama opadłam na łóżko i zaczęłam płakać.

Chwilę później usłyszałam, że mój telefon zaczął dzwonić. Wzięłam go w rękę i zobaczyłam, że dzwoni Mateusz.

Obiecał mi, że będzie dzwonił, bo przez kilka najbliższych dni niemogliśmy się widzieć. Mateusz musiał jechać do studia, żeby nagrać kilka nowych kawałków, dlatego niemogliśmy się widywać, bo zwyczajnie był zajęty.

W końcu odebrałam telefon.

- I jak tam w szkole?

- Nie chcę cię znać... Zostaw mnie.

- Ewa, co ci się stało, czemu płacze...- w tym momencie się rozłączyłam i wyciszyłam telefon.

Dość szybko zasnęłam.

***




Dzień, kurwa, dobry!

Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo się starałam.

Myślę, że w każdym tygodniu będzie się pojawiał jeden rozdział.

To chyba tyle z informacji ode mnie.

Narka! 💖

Pozdrówki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro