Michael Hayboeck x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten shocik miał się pojawić zaraz po mistrzostwach Austrii, ale że jestem leniwą dupą to publikuję go dopiero teraz xD
-----------------------------------------------------------------------------

Przyjeżdżając do Bischofshofen nie liczyłam praktycznie na nic. Jedynym moim celem było zaskoczenie Michiego w trakcie zawodów, a najlepiej po, gdy już nic nie mogło go rozproszyć. Po zostawieniu rzeczy w hotelu, udałam się w stronę kompleksu skoczni, gdzie miały odbyć sięzawody. Nikt nie wiedział, że miałam się pojawić, oprócz oczywiście boberka austriackiego teamu – Stefana Krafta. Razem z nim uknułam plan, by wejść na obiekt i ewentualnie zaskoczyć blondyna. Michael nie lubił niespodzianek, lecz takiej niespodzianki miał nie polubić? No wolne żarty. Miałam pojawić się w Eisenerz, lecz ze względu na obowiązki zawodowe, musiałam odpuścić. Ale Bischofshofen musiał być mój. Miałam przeczucie, że Michi stanie dzisiaj na podium. I chciałam przy nim być, świętując jego triumf. Po drodze spotkałam Gregora, któremu pogratulowałam zdobycia tytułu mistrzowskiego w Eisenerz. W końcu po kilku latach posuchy wracał powoli do czołówki. Lepiej zacząć od mistrzostwa kraju, a potem sukcesywnie piąć się do góry po szczeblach skocznej hierarchii. Przecież nie bez powodu miał pięćdziesiąt trzy zwycięstwa w Pucharze Świata. Byle kto tego nie zdobywa. A pamiętam jeszcze jakim był szczylem, gdy zaczynał swoją przygodę ze skokami. Ech, piękne czasy. Chłopak uśmiechnął się szeroko, przytulając się do mnie. Poklepałam go po plecach i udałam się na trybuny. Mam nadzieję, że Michael mnie nie dostrzegł. Z daleka zobaczyłam Stefana wymachującego wesoło rękami. Coś opowiadał stojącemu obok Peterowi Resingerowi, który stał zrezygnowany, chyba żałując, że w ogóle się tu pojawił. Niedaleko nich Manuel wraz z jednym z Huberów, chyba Danielem oraz Markusem śmiali się z czegoś, co na telefonie pokazywał im Fettner. Ekipie austriackiej dopisywał świetny humor oraz rozluźnienie. Coś, czego dawno u nich nie widziałam. Cieszyłam się, mogąc zobaczyć ich rywalizację przebiegającą w luźnej atmosferze. Do rozpoczęcia zawodów zostało kilkanaście minut, więc zawodnicy zaczęli się powoli rozchodzić, by nabrać skupienia przed swoimi skokami. Kraft w końcu mnie zauważył i uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd krzywych białych zębów przypominających zęby bobra. Odmachałam mu, śmiejąc się cicho z własnych myśli. Bober idealnie do niego pasował. Nie tylko jeśli chodziło o wzrost, ale i o wygląd. W tej samej chwili Stefan cofając się, potknął się i wylądował na Schlierim, który z zaskoczenia omal sam nie wylądował na ziemi. Zasłoniłam dłonią usta, starając się jeszcze bardziej nie roześmiać, gdy wyższy z nich zaczął się wykłócać z brunetem. Obydwoje byli jak dwie niezabezpieczone granaty. Zdolne do wybuchu w każdym momencie. Prychnęłam śmiechem, odwracając od nich wzrok, by nie dostrzegli, że się z nich śmieję. Stefan – jak zwykle nie zawiódł ze swoją nieporadnością. Jak to dobrze, że mój Michael był przy nim i na nim czuwał. Jeszcze by sobie coś zrobił, a byłaby to duża strata dla austriackiej drużyny, która ponownie zaczynała pokazywać na co ich stać. A Bober stanowił jeden z mocniejszych filarów kadry. Dodatkowo na horyzoncie pojawiły się nowe talenty i objawienia sezonu, które mogły zaskoczyć niejednokrotnie w przyszłości. Cieszyłam się, że moja ulubiona nacja wstaje z kolan, by ponownie siać zniszczenie i zwyciężać wszystko co się dało. Usiadłam na ławce, oczekując na rozpoczęcie pierwszej serii. Gdzieś przy dużej grupce skoczków, dostrzegłam blond czuprynę, która jednak szybko zniknęła. Uśmiechnęłam się pod nosem, patrząc teraz na skocznię, na której miały rozegrać się mistrzostwa Austrii. Zacisnęłam dłonie w pięści, trzymając mocno kciuki za ukochanego blondyna.
W końcu nadeszła chwila na oddanie skoków. Zagryzając dolną wargę niemal do krwi, patrzyłam w napięciu na rozbieg i belkę, na której miał wkrótce zasiąść Michael. Jednak zanim tak się miało stać, parunastu młodych i obiecujących talentów musiało zrobić to samo. Kilkanaście minut później w końcu nadeszła chwila na blond rekina z Linz. Zacisnęłam mocniej dłonie, patrząc jak odbija się od belki, rusza pospiesznie po rozbiegu, po czym wybija się mocno i pewnie, by wylądować na 133,5 m. Zaklaskałam mocno, gdy ten po odpięciu nart, wyszedł ze skoczni, by przygotowywać się do drugiej serii, a póki co to mógł oglądać poczynania swoich kolegów. Chyba nie usłyszał moich krzyków i dzięki Bogu. Jeszcze pewnie by się oberwało Stefanowi za to, że niepotrzebnie mnie tu ściągał. Skąd on to wiedział? Zawsze mnie to zastanawiało. Posiadał jakiś zmysł, że wyczuwał, kto stoi za wszystkim stoi. Albo Kraft nie potrafił kłamać. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy i już się wiedziało, że coś przeskrobał. Ale z drugiej strony był też w tym taki uroczy i nieporadny, że wszyscy mu wybaczali. Nawet Michael.
- [Y/N]? Co ty tu robisz? - o cholera, zauważył mnie.
- Heh, stoję i kibicuję moim chłopakom. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy, patrząc jak podchodzi bliżej z niedowierzaniem wypisanym na twarzy, która po chwili została rozświetlona przez szeroki uśmiech. Otworzyłam ramiona i po chwili znalazłam się w jego objęciach. Zaśmiałam się cicho, gdy ten uniósł mnie do góry, całując w policzek. Przechodzący obok skoczkowie jedynie się uśmiechnęli znacząco na nasz widok i przeszli dalej.
- Jak ty tu się znalazła....chyba już wiem jak.- Michael rozejrzał się, wzrokiem przeczesując tłum, w poszukiwaniu Stefana. Ja wywróciłam oczami i chwyciłam go za brodę i obróciłam, by ponownie na mnie spojrzał. - Chciałam, żeby to była niespodzianka. Nie wiń Stefana. To był mój pomysł, a on pomógł mi go zrealizować. - wzrok mężczyzny złagodniał.
-Nie powiem, że zaskoczyłaś mnie. - zarumieniłam się lekko, słysząc jego słowa.
- I taki był plan. Poza tym chciałam zobaczyć jak skaczesz. - zamruczałam, wpatrując się w jego oczy, które lśniły wesoło.
- Chciałaś zobaczyć, tak? - uniósł brew, ewidentnie mi dogryzając.
- Tak, chciałam, ale przyjechałam tu też dla Grega. No wiesz, kraszuję go od tak dawna...- mrugnęłam okiem, prychając śmiechem, gdy Michael wydał z siebie dziwny dźwięk podobny do warknięcia. Jego ręce mocniej mnie oplotły, a ja chichotałam jak opętana.
- Żartuję, Michi. Jestem tu tylko dla ciebie. Tylko i wyłącznie. - pogładziłam go po policzku. - Mój ty zazdrośniku. A teraz szykuj się na drugą serię. Ja tu na ciebie poczekam. - popchnęłam go w stronę wejścia na skocznię. - I przypilnuj Stefana, żeby sobie krzywdy nie zrobił!- zawołałam, gdy Michael się nieco ode mnie oddalił. Blondyn pomachał mi dłonią, że tak zrobi i szybkim krokiem udał się w stronę Bobra, który prawie staranował Fettnera idącego po schodach razem z Gregorem. Nasza kochana ciapa. Miał szczęście, że jeszcze niczego sobie nie zrobił. Usiadłam na trybunach i w napięciu oczekiwałam na drugą serię.

Kilkadziesiąt minut później tak jak przeczuwałam, Michael został wicemistrzem zaraz za Philippem Aschenwaldem. Pękałam z dumy, widząc mojego blondyna na podium z szerokim uśmiechem na twarzy, którego tak dawno nie widziałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro