13. Taki mój urok

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dzięki za pomoc, ale to najwyraźniej nie dla mnie - powiedziałam kładąc kartkę na której zadał mi kilka przykładów. Gdy mówił to chłopak wydawało się to łatwe, ale gdy zostawałam sama miałam w głowie pustkę. Możliwe też, że go nie słuchałam na naszych wczorajszych korepetycjach. Było tam tyle rzeczy, które mnie rozpraszały, że po prostu nie dało się słuchać jakiś śmieci o matmie.

Była tam tylko jedna rzecz, która Cię rozpraszała.

To w sumie była prawda. Ciężko było uczyć się z
kimś kto Ci się podoba.

- Nic Ci nie wyszło? - spytał delikatnie marszcząc nosek.

Cholera, jakie to urocze.

- Ani jedno - odparłam odchodząc od jego ławki. Nie widziałam już w tym wszystkim sensu. Miałam już wrażenie, że ta cała nasza znajomość nie miała sensu. Okay, chciałam się zmienić i możliwe, że tylko dla niego, ale on mnie nie chciał, więc jaki w tym sens? Aż tak to mi nie zależało.

- Poczekaj - powiedział nagle łapiąc mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w jego kierunku patrząc na niego zaskoczona. - Znaczy się może mógłbym Ci jeszcze pomóc? Możemy się umówić jakoś.. - powiedział nieśmiało na co się szeroko uśmiechnęłam.

Też mu się podobam?

- Jeśli chcesz? - wciąż czułam jego dłoń na moim nadgarstku. Nie wiedziałam czy nie zauważył, że wciąż ją tam trzyma czy po prostu nie chciał puścić, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. - Więc kiedy masz czas? - spytałam.

- Może jutro o 16? - uśmiechnął się niepewnie.

- Jasne - skwitowałam. - Tam gdzie wcześniej? - chłopak przytaknął głową. Uśmiechnęłam się do niego i mimo tego, że wyglądało na to, że nasza rozmowa dobiegła końca to i tak nawet nie drgnęłam. Nie chciałam przerywać tego momentu. Wydawał mi się taki dobry, bo w końcu patrzył mi w oczy, uśmiechał się do mnie, a jego dłoń dotykała mojego nadgarstka. Miałam nawet wrażenie, że śniłam.

Nagle ktoś mnie popchnął przez co poleciałam do przodu dzięki czemu wylądowałam centralnie nad chłopakiem. Przed upadkiem obroniłam się w taki sposób, że jedną dłonią podpierałam się na krańcu ławki, a drugą na oparciu jego krzesła.

Świdrowaliśmy się wzrokiem choć mój spadał częściej na jego usta.

Cholera, naprawdę chciałam go pocałować.

Tylko, że zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mogłam. W ten sposób bym go straciła zanim udałoby mi się go chociażby przekonać do siebie.

- Emm przepraszam - powiedziałam odsuwając się gwałtownie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nie myślałam o tym czy komuś spodoba się to co zrobię, po prostu robiłam to na co miałam ochotę. Tym razem musiałam być ostrożniejsza.

Chłopak przez chwilę wyglądał na zaskoczonego jednak szybko się uśmiechnął.

- Nie szkodzi - powiedział, a zaraz potem dzwonek na lekcje zadzwonił, więc uśmiechnęłam się do chłopaka po czym odeszłam.

- Aż przykro patrzeć - stwierdziła Natalie, gdy usiadłam obok niej. Westchnęła przeciągle. - Wspaniałomyślnie zbliżam was do siebie, a ty co? Tak po prostu się odsuwasz - westchnęła na co od razu zmrużyłam na nią oczy.

- To byłaś ty? - syknęłam cicho.

- Oczywiście, że tak - uśmiechnęła się dumnie. - Na mnie przecież zawsze możesz liczyć - skwitowała.

- Uh, to nie ten typ - burknęłam cicho. - Normalnego chłopaka bez problemu bym pocałowała, ale on jest.. inny - uśmiechnęłam się patrząc na prawy profil chłopaka. Z tego miejsca niestety tylko tyle byłam w stanie zauważyć.

- Uuu, ktoś tu chyba wpadł - prychnęła uderzając mnie w ramie. Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem, po prostu nie zalicza się do tych, których miałam po.. no wiesz - dodałam niepewnie.

- Nie jestem pewna czy to Ci wyjdzie na dobre - stwierdziła po chwili na co podniosłam na nią wzrok. - Przy nim jesteś taka.. inna, ale w złym sensie. Udajesz kogoś kim nie jesteś. Już nie jesteś tą samą osobą, która zakochała się w grzecznym chłopaku..

- Może pora do tego wrócić? - przerwałam jej lekko wzruszając ramionami.

- Jeśli tego chcesz to tak zrób, ale jeśli masz zamiar zrobić to tylko ze względu na Xaviera to lepiej odpuść - skwitowała patrząc na mnie poważnie. Westchnęłam kładąc głowę na dłoniach, które wcześniej zgięłam i łokciami oparłam o ławkę.

To wszystko robiło się coraz bardziej skomplikowane, a tego naprawdę nie chciałam. Potrzebowałam trochę wyluzować i wiedziałam jak.

Gwałtownie wstałam, zabrałam torbę po czym ignorując wszystkie zaskoczone spojrzenia wyszłam z sali.

- Victoria?! Gdzie ty idziesz? Na lekcje! - syknęła nauczycielka, gdy minęłam ją w drzwiach klasy. Pokazałam jej fakera nawet na sekundę się nie zatrzymując. Musiałam zrobić coś w moim stylu.

***

- Cześć Jacky - uśmiechnęłam się do chłopaka podchodząc do niego.

- Cześć mała - szybko objął mnie dłońmi w pasie i złączył nasze usta w mokrym pocałunku. Uśmiechnęłam się kładąc dłonie na jego klacie. - Nie powinnaś być teraz w szkole? - spytał ochrypłym głosem delikatnie muskając swoim nosem mój.

- Może powinnam, może nie - uśmiechnęłam się niewinnie ponownie napierając na jego usta. Bez wahania odwzajemnił pocałunek.

- Vicky, do chuja! - krzyknęła Natalie po czym złapała mnie za ramię i gwałtownie odsunęła od chłopaka. - Co się z Tobą dzieje?

- Co znowu?! - syknęłam zdenerwowana odwracając się w jej stronę.

- Możesz mi wyjaśnić co to było? Czemu się tak zachowujesz?

- Do chuja, jakbym nigdy nie wagarowała! - syknęłam. - Jestem zajęta, nie widzisz? - traciłam już nerwy przez to wszystko. Kontem oka zauważyłam jak chłopak się odsunął i ruszył w kierunku basenu.

No świetnie.

- Nie o tym mówię - powiedziała już spokojniej. Odetchnęła poprawiając włosy. - Strasznie się o Ciebie martwię. Dziwnie się zachowujesz i jeszcze to, że starasz na siłę się zmienić chociaż doskonale widzę, że nie chcesz. Jeśli Xavier nie potrafi dostrzec tego, że najlepsza jesteś, gdy jesteś prawdziwa to nie zasługuje na Ciebie. Lepiej odpuść

- Nie rozumiesz, że nie mogę? - syknęłam wymijając ją po czym biegiem ruszyłam do wyjścia. Miałam już dość tego dnia.

- Jak to nie możesz? - spytała doganiając mnie.

- Bo on już nie wróci, rozumiesz? - syknęłam czując łzy pod powiekami. Byłam psychicznie wyczerpana. Mimo to wciąż pewnym krokiem szlam do wyjścia. Nie mogłam okazywać słabości. - Ma kogoś - szepnęłam czując gule w gardle.

- Rozumiem, że cierpisz, ale nie możesz udawać kogoś kim nie jesteś tylko dlatego, żeby o nim zapomnieć. To Cię zniszczy - powiedziała pewnie. Wiedziałam, że miała rację, ale jednocześnie wiedziałam, że już tak nie mogłam.

- Skąd wiesz? Może właśnie dzięki niemu stanę się lepszą wersją siebie - odparłam cicho. Nie wiedziałam już kiedy byłam lepszą osobą. Będąc suką, która brała co chciała czułam się dobrze i naprawdę sobą, ale nie stałam się taka sama z siebie. To przez niego rzuciłam się w chłopaków i całkowicie zmieniłam swoje życie, i podejście do wszystkiego.

- Dobrze, więc powiedz, że naprawdę tego chcesz, a nie będę się wtrącać - powiedziała wychodząc z obiektu.

- Chcę tylko zapomnieć, nie ważne w jaki sposób - wzruszyłam ramionami wsiadając na motor. Założyłam kask po czym odpaliłam silnik.

- Vicky, to nie rozwiązanie. Nie powinn.. - odjechałam. Miałam już kompletnie w nosie co do mnie mówiła. W tym momencie nic mnie nie obchodziło. Nie wierzyłam już w to, że zapomnę o nim tak sama z siebie, miałam na to całe mnóstwo czasu, a jednak wciąż byłam zakochana po uszy, więc po prostu potrzebowałam kogoś nowego, kogo obdarzę tym uczuciem.

Jechałam ulicami miasta mając już wszystko głęboko gdzieś. W żyłach płynęła mi adrenalina i to było dobre. W końcu czułam się naprawdę wolna.

***

Nie byłam pewna ile już tak jeździłam, ale w końcu ponownie wylądowałam pod basenem. Położyłam się na ławce i przymknęłam oczy wsłuchując się w szum wody.

Niedługo później przyszła Natalie. Znała mnie doskonale, więc nic dziwnego, że wiedziała gdzie jestem. Powiedziała jedynie, że mnie rozumie i, że zawsze będzie mnie wspierać. Na ustach miała charakterystyczny dla siebie uśmiech, więc z pewnością musiała coś zrobić. Pytałam ją o to, ale powiedziała jedynie 'zobaczysz'.

***

Następnego dnia od razu po szkole czekałam na chłopaka pod swoim motocyklem. Przez cały dzień się do siebie nie odzywaliśmy jedynie posyłaliśmy uśmiechy.

- Hej - uśmiechnął się stając przede mną.

- Cześć - odwzajemniłam uśmiech po czym oboje zaczęliśmy iść w kierunku kawiarni.

- Natalie ze mną rozmawiała - powiedział w końcu. Uniosłam brew podnosząc na niego wzrok.

- Kiedy? - spytałam niepewnie. Nawet nie chciałam wiedzieć co mogła mu nagadać.

- Wczoraj jak wyszłaś - powiedział cicho. - Nie wiem czy naprawdę sobie ze mnie żartujecie, ale jeśli mówiła prawdę to się nie zmieniaj. Na pewno nie dla mnie, a już zwłaszcza, gdy źle się z tym czujesz - odparł niepewnie.

Powiedziała mu?

Nie byłam zła i może nawet to było dobre, że mu powiedziała, ale jednak mogła mi powiedzieć, bo w ten sposób jakby trochę się przed nim otworzyłam. Dawno już tego nie robiłam.

- To nie żart - powiedziałam od razu. - Masz mnie za tą złą chociaż nigdy Ci nic nie zrobiłam. Moje życie może wydawać się odpychające, ale jest naprawdę dobre, ale brakuje mi w tym wszystkim czegoś lepszego, rozumiesz? - spytałam niepewnie na niego spoglądając. Nie byłam pewna czy to co powiedziałam miało jakiś sens. Chłopak przytaknął - I nie wiem, po prostu wydaje mi się, że to ty możesz dać mi coś lepszego znaczy.. Uh, podobasz mi się - powiedziałam nie będąc pewna czy to brzmiało tak jak chciałam. Miałam wrażenie, że we wszystkim co mówiłam można było odnaleźć jakiś podtekst.

Zapanowała chwila ciszy. Czułam, że powiedziałam wszystko co miałam. Teraz pozostało mi tylko czekać na jego reakcję.

- Nie wiem czy mogę Ci wierzyć.. Ale chciałbym Cię poznać, ale tą prawdziwą, bez udawania - uśmiechnął się szeroko patrząc mi w oczy. Odwzajemniłam uśmiech otwierając mu drzwi od kawiarni. Naprawdę się cieszyłam. W końcu mogłam go poznać, a co najważniejsze on chciał mnie poznać. - Dzięki - uśmiechnął się nieśmiało po czym wszedł do środka.

Zajęliśmy wolne miejsca zaraz przy oknie. Podobało mi się to. Dzięki temu mieliśmy większą prywatność.

- Więc.. kawa? - spytał wstając.

- Sama mogę pójść - odparłam po chwili. Byłam zaskoczona tym jak teraz nagle zaczął swobodniej się zachowywać.

- Ty może wyjmij książki - posłał mi uśmiech po czym odszedł w kierunku lady. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym zajęłam się wyciąganiem książki z plecaka.

- Znów się spotykamy - odezwał się chłopak zatrzymując przy moim stoliku. Przeklnęłam pod nosem po czym podniosłam na niego wzrok. Mimowolnie uśmiechnęłam się.

- To ty mnie śledzisz - oblizałam usta i z satysfakcją się uśmiechnęłam zauważając, że zawiesił na nich wzrok. Po chwili spojrzał na mnie z błyskiem w oku. Na usta nałożył zadziorny uśmiech.

- Tak się składa, że to ty zawsze jakimś cudem jesteś tam gdzie ja - odparł przygryzając wargę.

- Tak się składa, że byłam tu pierwsza, więc kto kogo tu śledzi? - prychnęłam. - A teraz może sobie pójdziesz, bo jestem trochę zajęta? - uniosłam znacząco brew. Chłopak zmarszczył brwi.

- Czym niby? - spytał wyraźnie rozbawiony.

- Wszystko okay? - spytał Xavier podchodząc do stolika i stawiając na nim kubek z kawą dla mnie, i jeszcze dla siebie z jakimś napojem.

- Jasne - uśmiechnęłam się do niego. Chłopak jeszcze przez chwilę mi się przyglądał jakby próbował domyślić się co w tej chwili myślałam i czułam aż w końcu cicho prychnął i odszedł.

Xavier szybko zajął miejsce obok mnie i się niepewnie uśmiechnął.

- Nie przejmuj się nim - odparłam otwierając książkę. Kontem oka widziałam jak stał przy ladzie nie odwracając ode mnie wzroku. Napiłam się kawy i się uśmiechnęłam pod nosem.

Moja ulubiona

- Skąd wiedziałeś, którą?

- Zapamiętałem, którą piłaś ostatnio - wzruszył delikatnie ramionami. - Jestem spostrzegawczy - dodał cicho.

- To miłe - odparłam z uśmiechem. Przez dłuższą chwilę między nami panowała cisza aż w końcu chłopak się odezwał - Zawsze jest w okół Ciebie tyle chłopaków? - spytał nerwowo oblizując usta.

- Taki mój urok - wzruszyłam ramionami. - Ale żaden z nich nie był dla mnie istotny- powiedziałam po chwili. Czułam po prostu, że musiałam coś dodać.

Chłopak niepewnie przytaknął po czym wlepił wzrok w temat, który widniał na stronie. Przez chwilę mu się przyglądał widocznie myśląc o czymś kompletnie innym, ale szybko pokręcił głową i zaczął tłumaczyć wyżej podany temat.

-------
Heyka!
Jak na razie wygrywa opcja numer C (1500+), więc już ten rozdział dopasowałam do waszych preferencji. Mam nadzieję, że długość wam odpowiada❤❤

Pamiętajcie też, że skoro są dłuższe rozdziały to będą się ona pojawiać rzadziej.

Ps. Nadal możecie głosować na mojej tablicy❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro