18. Myśl o mnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mówiłam, że nie jest taki zły - powiedziała mama, gdy w końcu wyszłam na brzeg. Osobiście wolałabym zostać w wodzie nawet całą cholerną noc, ale woda już była zimna, a tego akurat nie lubiłam.

Przeczesałam dłonią włosy poszukując wzrokiem chłopaka. To jak dzisiaj spędziliśmy czas było magiczne. Znowu.

Gdzieś z tyłu głowy cały czas miałam myśl, że znowu się zawiodę, ale nie potrafiłam się powstrzymać. W końcu mogłam przyznać, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas. Gdy był blisko po prostu czułam się lepiej.

- I tak jest kretynem - odparłam po dłuższej chwili. Zawiesiłam wzrok na chłopaku, który akurat gonił za siostrą Natalie. Na moją twarz samoistnie wpłynął uśmiech. Dzisiaj zobaczyłam jego drugą twarz i chociaż nie chciałam tego przyznać to wiedziałam, że obie w równym stopniu mi się podobały. Bo na co dzień był dupkiem, ale lubiłam jego podteksty, jego szczerość i uśmiech, który zawsze mu towarzyszył. Z drugiej strony był troskliwy i uroczy chociaż tego nie pokazywał na co dzień. Był zagadką i to taką, którą chciałam rozwiązać.

Z transu wybudził mnie głośny huk. Wzdrygnęłam się po czym spojrzałam w kierunku hałasu. Okazało się, że wujek z tatą wrócili z drewnem na ognisko. Uśmiechnęłam się pod nosem kierując w stronę polany na której były już rozłożone namioty i wszystkie nasze rzeczy.

Lubiłam te nasze biwaki. Rodzice zawsze się starali, abyśmy mogli gdzieś pojechać i skorzystać z pogody czy po prostu, aby nie siedzieć cały czas w domu.

- Vicky! - krzyknęła moja mama za mną na co się odwróciłam marszcząc brwi. - Ręcznik - rzuciła we mnie wspomnianą rzeczą na co się uśmiechnęłam do niej łapiąc przedmiot. Szybko przetarłam włosy ręcznikiem po czym rzuciłam go na kupkę mokrych ubrań.

Weszłam do namiotu, który dzieliłam z Natalie jako, że w jej musiał ciacho spać. Szybko się przebrałam, aby nie zamarznąć, bo nie dość, że byłam w samej bieliźnie to jeszcze byłam cała mokra. Wyszłam z namiotu i uśmiechnęłam się zauważając, że ognisko było już gotowe. Wokół niego byli już wszyscy oprócz palanta i Rose. Oblizałam nerwowo usta. Czułam się dziwnie, że go tu nie było jednak już po chwili usłyszałam śmiech Rose, a wtedy przeniosłam wzrok na kierunek, z którego on pochodził.

Chłopak niósł ją na barana szeroko się uśmiechając jednak, gdy tylko mnie zobaczył zatrzymał się na moment i zilustrował mnie wzrokiem. Też na siebie spojrzałam. Miałam na sobie tylko szare dresy i pomarańczową koszulkę. Spowrotem spojrzałam na chłopaka zauważając, że szedł w moim kierunku z szerokim uśmiechem. Wyminął mnie, a gdy ponownie na niego spojrzałam ten już siedział przy ognisku, a obok niego Rose.

Westchnęłam po czym usiadłam pomiędzy Natalie, a mamą. Już chwilę później tata zaczął grać na gitarze tak jak to zawsze robił. Przez chwilę jedyne co było słychać to dźwięki, które wydawał instrument jednak szybko wszyscy powrócili do rozmów.

***

Kolejny raz przekręciłam się na drugi bok po czym cicho westchnęłam. Nie umiałam zasnąć. Bardzo możliwe, że było to spowodowane zmianą otoczenia.

W końcu zrezygnowałam z dalszych prób i wstałam, opuściłam namiot uważając, aby nie obudzić Natalie.

Usiadłam na piachu niedaleko wody po czym wbiłam wzrok przed siebie. Na niebie było całe mnóstwo gwiazd, a wokół latały świetliki. Podobała mi się ta noc. Była piękna.

- Znowu sama - stwierdził chłopak siadając obok mnie. Zaśmiałam się cicho pod nosem.

- A ty znowu mnie śledzisz - spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się szeroko wyraźnie hamując się przed zaśmianiem.

- Raczej znam Cię na tyle, że wiem, że jeśli wyszłaś z namiotu to z pewnością znalazłaś się nad wodą - przyznał opierając się na dłoniach za plecami.

- Chcesz mi powiedzieć, że w ciągu 3 tygodni podczas których przespaliśmy się ze sobą, spotkaliśmy kilka razy w kawiarni, a potem na imprezie w jakiś sposób dowiedziałeś się, że kocham wodę? - uniosłam z powątpieniem brew.

- Nie - przyznał na co zmarszczyłam brwi. - Dzisiaj to zobaczyłem - uśmiechnął się. Byłam tym zaskoczona, bo nie oszukujmy się nie wyglądał na chłopaka, który zwracał by na takie rzeczy uwagę. - Tylko idiota nie zauważyłby jak bardzo kochasz wodę

- Więc jakim cudem ty to zauważyłeś? - uśmiechnęłam się kpiąco, a już po chwili usłyszałam głośny śmiech chłopaka i lekkie uderzenie w ramię. - Ej! - pisnęłam łapiąc się za wspomnianą część ciała. Po chwili sama wybuchłam śmiechem. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie z szerokimi uśmiechami na twarzy. W końcu odwróciliśmy wzrok i wbiliśmy go w wodę czy niebo nad nami. W pewnym momencie chłopak położył się na piachu podkładając dłonie pod głowę. Niewiele myśląc położyłam się na jego piersi zaczynając zataczać kółeczka na jego sześciopaku. Znowu było cudownie. Jak w pieprzonej bajce albo książce. Nigdy nie chciałabym zamienić tej chwili na nic innego.

- Jak masz na imię? - spytałam po chwili orientując się, że nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Niby znaliśmy się już 3 tygodnie, a jednak nie mieliśmy okazji, aby się chociażby sobie przedstawić. Moje już z pewnością znał jako, że nie dość, że pracował u mojego wujka to jeszcze był dzisiaj cały dzień z moją rodziną, która cały czas mówiła do mnie po imieniu.

- Naprawdę? - prychnął. - Znamy się od 3 tygodni, a nie wiesz?

- Nigdy się nie przedstawiłeś. Nie moja wina, że nie masz kultury - prychnęłam rozbawiona na co chłopak się zaśmiał. Jego klatka piersiowa się podniosła, a ja się uśmiechnęłam słysząc jak jego serce delikatnie przyśpieszyło.

- No jakoś nie było kiedy - zakpił na co się uśmiechnęłam. Przed oczami przeleciała mi nasza każda rozmowa, każdy gest i każde spojrzenie. To były dobre wspomnienia.

- Więc zdradzisz mi w końcu swoje imię? - spytałam podnosząc na niego wzrok. Przez chwilę panowała cisza podczas, której chłopak ilustrował moją twarz.

- Thymon - odparł na co się uśmiechnęłam.

- Ładne - przyznałam ponownie układając się we wcześniejszej pozycji.

- Wiesz.. Twoje też nie jest takie najgorsze - zakpił na co dostał ode mnie pięścią w ramię. - Ej! - zaśmiałam się głośno słysząc jego oburzony ton.

- Zasłużyłeś sobie - prychnęłam zataczając kółeczka na jego umięśnionym brzuchu.

- Niby za co? Dlaczego od Ciebie zawsze obrywam za szczerość? - uniosłam wzrok na jego twarz zauważając jego rozbawienie na twarzy. Najlepiej mu było z uśmiechem na twarzy.

- To nie szczerość tylko chamskość - uśmiechnęłam się.

- Ja myślę, że czasem jedno łączy się z drugim - przyznał wbijając wzrok w niebo. W tym momencie zobaczyłam skupienie na jego twarzy jakby się nad czymś mocno zastanawiał. Domyśliłam się, że przypomniało mu się coś i zauważając jak wyraz jego twarzy gwałtownie się zmienił, a uśmiech zniknął wiedziałam, że to wcale nie były dobre wspomnienia.

Pod wpływem chwili podniosłam się na kolanach po czym szybko znalazłam się nad chłopakiem i objęłam dłońmi jego policzki.

- Hej, spójrz na mnie - szepnęłam patrząc mu w oczy. Po chwili chłopak przeniósł na mnie wzrok jednak wciąż wyglądał na nieobecnego. Mój jakby automatycznie spadł na jego usta - Nie myśl o tym, myśl o mnie - szepnęłam tuż nad jego ustami. Zagryzłam wargę. Zauważyłam jak jego wzrok spadł na moje usta, a wtedy między nami wytworzyło się napięcie. Wiedziałam, że też je czuł. Mimo tego żadne z nas nie wykonało żadnego kroku.

Nie rozumiałam do końca tego co tu się działo. Wszystko co robiłam było pod wpływem chwili i to dlatego, że nie chciałam widzieć go bez uśmiechu, ale nie mogłam powiedzieć, że to właśnie nie było to czego chciałam. Od pierwszego wejrzenia między nami wystąpiło napięcie seksualne, które do tej pory nie przeminęło. Ale w tym momencie nie chodziło tylko o to, a o sam fakt, że to ja wykonałam krok. To nie było niczym dobrym jednak będąc w tej pozycji jakoś niespecjalnie zwracałam na to uwagę. Cholera, naprawdę chciałam go pocałować.

- Dziękuję - szepnął w końcu po czym delikatnie oblizał usta. - Ale nie rób tego - w końcu podniósł wzrok na moje oczy. Zmarszczyłam brwi zaskoczona jego zachowaniem - Zrobisz to, gdy naprawdę będziesz tego chciała - odparł po czym mnie mocno przytulił do siebie.

A kto powiedział, że nie chciałam?

Przez chwilę leżałam tak zastanawiając się co się przed chwilą wydarzyło jednak niedługo później wtuliłam się w jego ciało. Nie wiedziałam co myśleć o sytuacji sprzed chwili. Po pierwsze jakim cudem sobie na to pozwoliłam, a po drugie czemu nie skorzystał? Miałam wrażenie, że coś było po prostu nie tak. Chłopak, którego znałam nigdy by mi nie odmówił. Był zagadką. Cholerną zagadką, którą chciałam rozgryźć.

***

- Mamo, tu jest! - usłyszałam krzyk siostry na co jęknęłam pod nosem.

- 5 minut - burknęłam bardziej przytulając się do ciała, które mnie obejmowało. Już chwilę później usłyszałam śmiech rodzicielki.

- Gdzie jest ta..? - zaczęła Natalie jednak nagle przerwała. - Dżizas jak słodkooo - pisnęła wyraźnie podekscytowana.

- Możesz być ciszej? - spytałam nawet nie otwierając oczu. Potrzebowałam snu.

- Pora się pakować - powiedziała mama i coś czułam, że się nade mną nachylała.

- Proszę - szepnęłam. - Jeszcze chwilka

- Musimy za godzinę jechać - odparła. Wiedziałam, że skoro tak to nie było szansy, aby mi odpuściła. Jakimś cudem musiałam się obudzić i to w tej chwili.

- Dobra, już wstaję - burknęłam otwierając oczy. Jak się okazało w całości leżałam na chłopaku, gdy ten obejmował mnie w talii. Też już się powoli wybudzał. Podniosłam wzrok na mamę, a potem przesunęłam go po wszystkich osobach, które stały wokół nas. Jak się okazało byli tu dosłownie wszyscy oprócz Rose i wujka Willa.

- Jesteście uroczy - odezwała się ciocia Sarah. Westchnęłam.

Znowu się zaczyna.

- Thymon puść mnie - skwitowałam próbując się odsunąć. Czułam się dziwnie, gdy wszyscy na nas patrzyli i robili insynuacje. Zwłaszcza, że między nami nic nie było.

- Wiem, że wcale tego nie chcesz - szepnął mi do ucha na tyle cicho, aby nikt inny nie usłyszał. Od jego chrypki przeszedł mnie dreszcz wzdłuż kręgosłupa.

- Nic nie wiesz - syknęłam próbując go odepchnąć. - Gapią się - zmroziłam go wzrokiem patrząc mu w oczy.

- Jest na co - uśmiechnął się szelmowsko przenosząc ręce na mój tyłek.

- Ej, ej! Łapy precz - mimo groźnego tonu, a przynajmniej chciałam tak brzmieć nie umiałam się przestać uśmiechać, a już zwłaszcza ukryć rumieńca, który wpłynął na moje policzki. Miło było usłyszeć od niego komplement. Niby często je dostawałam, ale gdy on to mówił to było coś innego.

Chłopak westchnął jednak zabrał dłonie z mojego tyłka, a zamiast tego położył je na moich biodrach.

- Puścisz mnie w końcu? - spytałam po chwili.

- Jeśli tego właśnie chcesz.. - westchnął zabierając dłonie z mojego ciała. Oczywiście, że nie chciałam, ale musiałam i to z dwóch względów. Po pierwsze musiałam iść się pakować, a po drugie to to jak bardzo pragnęłam jego bliskości było aż dziwne. Właściwie dziwny był sam fakt, że lubiłam jego towarzystwo, no bo sorry, od początku się na to raczej nie zanosiło.

Zsunęłam się z chłopaka po czym wstałam i nie oglądając się za siebie ruszyłam w kierunku naszego 'obozu'. Jak się okazało prawie wszystko było już złożone. Wślizgnęłam się do swojego namiotu po czym ubrałam się w coś w czym będę mogła pokazać się ludziom.

Gdy już udało mi się doprowadzić do porządku pomogłam im wszystko zebrać i popakować do aut. Jak już wszystko znalazło się na swoim miejscu wsiadłam na motor i odjechałam nie zaglądając się za siebie. Oczywiście Natalie od razu ruszyła za mną. Przez ten cały czas nie mieliśmy okazji, aby porozmawiać chociaż wiedziałam, że dziewczyna była ciekawa co się tam wydarzyło. Przecież jeszcze wczoraj zarzekałam się, że go nienawidzę, a dzisiaj obudziłam się w jego ramionach. Z pewnością to musiało dziwnie wyglądać.

Jakieś 2 godziny później zaparkowałyśmy pod basenem. Rodzice z pewnością wiedzieli, że do domu wrócę dopiero wieczorem. To już dla nich nie było niczym nowym.

- Jak do tego wszystkiego doszło? - spytała, gdy zajęłyśmy miejsce na ławce. Położyłam głowę na jej ramieniu.

- Nie wiem - odparłam po chwili. - Spać nie mogłam, poszłam nad wodę i on przyszedł. Zaczęliśmy rozmawiać i w ogóle i najwyraźniej zasnęliśmy.

- Ale to nie wszystko - powiedziała po chwili. To, że tak dobrze mnie znała było czasem uciążliwe.

- Prawie go pocałowałam - szepnęłam cicho.

- Co? - spytała wyraźnie zaskoczona.

- Nie wiem jak to się stało - zaoponowałam gwałtownie podnosząc się z jej ramienia. - W jednej chwili leżałam, a w drugiej czułam jego oddech na ustach - gestykulowałam rękoma. - Zamyślił się i przestał uśmiechać, i nie wiem. Jakoś chciałam jego uwagę odwrócić - próbowałam wyjaśnić, ale nawet ja doskonale wiedziałam, że to w głównej mierze nie o to chodziło.

- Wow na chwilę Cię zostawiłam, a ty już zmieniłaś typ chłopaka - zmarszczyłam brwi.

- Co? - spytałam nie rozumiejąc.

- Lecisz na niego - wyjaśniła spokojnie. Szybko pokręciłam głową.

- Lubię go i tyle - odparłam po chwili zastanowienia. Dziewczyna prychnęła.

- Naprawdę tego nie widzisz? Wiesz jaki masz wyszczerz jak go widzisz? Zresztą zobacz - wyciągnęła telefon po czym wpisała hasło i szybko weszła w galerię. Było tam kilka zdjęć na których byłam razem z Thymonem. Pierwsze z nich było z dzisiejszego ranka, gdy mnie nakryli na spaniu z chłopakiem. Kolejne było z wczorajszego ogniska, gdy patrzyliśmy na siebie z szerokimi uśmiechami. Na tym zdjęciu to naprawdę wyglądało tak jakbyśmy świata poza sobą nie widzieli. Na kolejnych było jak wspólnie pływaliśmy, ochlapywaliśmy się czy śmialiśmy tak głośno, że z brzegu było słychać.

- Myślisz, że naprawdę mi się podoba? - spytałam nic z tego nie rozumiejąc. Jakby nie było to miało jakiś swój sens. Znaczy to, że mogłam coś do niego czuć nie miało żadnego sensu, ale wtedy nabrałoby sensu to jak się przy nim czułam.

- Ja to wiem - szepnęła chowając telefon. Westchnęłam.

- Wydaje mi się, że to zbyt pochopne wnioski. Lubię z nim spędzać czas, ale bez przesady - powiedziałam po chwili. Sama już nie wiedziałam co o tym myśleć. Z jednej strony wiedziałam, że przy nikim innym się tak nie czułam, ale jednak jakoś nie mogłam sobie wyobrazić tego, że on miałby mi się podobać.

- Dlaczego tak bardzo próbujesz się przekonać, że to nie prawda?

- To nie mój typ - odparłam od razu. - Zresztą weź, w nim? I jakby to miało niby wyglądać? Nagle rzuciłby dla mnie wszystkie dziewczyny, z którymi sypia? Proszę Cię. Na Xavierze się teraz lepiej skupię.

- Naprawdę? - prychnęła. - Ty najlepiej powinnaś wiedzieć, że przed uczuciami nie da się uciec - westchnęłam przeciągle. 

- Przed niczym nie uciekam, chcę się po prostu skupić na tym co dla mnie ważne - odparłam po chwili zastanowienia. Dziewczyna prychnęła. 

- Jesteś pewna, że to nie zaprzeczenie? Mi się wydaje, że próbujesz odsunąć od siebie wszystko co czujesz do Thymona, bo wiesz, że to nie ma żadnej przyszłości

- Po pierwsze obie wiemy, że nie ma poza tym podoba mi się Xavier, a z Thymonem to jest tylko pożądanie i nic poza tym - wzruszyłam ramionami. 

- Skoro tak twierdzisz - westchnęła wyraźnie nad czymś myśląc. - Przekonamy się ile w tym prawdy - uśmiechnęła się szeroko. Nie wiedziałam co o tym myśleć, bo ona wydawała się taka pewna tego, że to co mówiłam było kłamstwem. Czy to naprawdę możliwe, że okłamywałam samą siebie?

--------------

Dziękuję za wszystkie komentarze ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro