20. Chcę się wyprowadzić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z całych sił starałam się skupić na tym co mówił chłopak, ale cokolwiek bym nie zrobiła i tak nawet nie wiedziałam o czym mówił.

- Wszystko dobrze? - spytał po chwili po czym przyłożył usta do kubka ze swoim kakaem i wypił odrobinę. Przytaknęłam głową.

- Mało dzisiaj spałam - wyjaśniłam próbując uciąć temat jednak chłopak wydawał się tym zaintrygowany.

- Coś nie tak? - spytał nerwowo bawiąc się palcami. Westchnęłam przeciągle.

- Rodzice się cały czas kłócą - skłamałam gładko. Jasne, ostatnio częściej się kłócili, ale zawsze mnie uspokajali, że po prostu mają inne zdanie na pewien temat. Wierzyłam, że już niedługo dojdą do porozumienia i wszystko wróci do normy. W każdym małżeństwie zdarzały się problemy, a mimo tego, że krzyczeli na siebie to nie umieli się na siebie gniewać i mimo wszystko widziałam, że się kochali.

Prawdą było tylko to, że naprawdę się nie wysypiałam. Problem był w tym, że z powodu kogoś innego.

- Coś poważnego? - dopytywał kręcąc się na krześle.

- Raczej nie - delikatnie wzruszyłam ramionami. Nie znaliśmy się na tyle, abym opowiadała mu o tak prywatnych sprawach. 

- Wyd.. - zaczął jednak szybko przestałam go słuchać, gdy tylko w oczy rzucił mi się chłopak od którego nie umiałam odwrócić myśli. Minęły dokładnie 3 dni odkąd ostatnio go widziałam i od tamtego czasu nie zmienił się nawet odrobinę. Wciąż posiadał te samo ciemno brązowe włosy, których standardowo nie uczesał, ale to dodawało mu tylko seksapilu. Wciąż miał uśmiech od którego nie umiałam odwrócić wzroku. Wciąż był tym, którego chciałam nawet jeśli przez ostatnie dni broniłam się przed tym jak tylko mogłam.

Odwróciłam wzrok. Nie mogłam tego dłużej ciągnąć. Nie wiedziałam jak miałabym to zakończyć. Jak na razie to było tylko głupie zauroczenie i szczerze miałam nadzieję, że jak najszybciej uda mi się go pozbyć.

Dopiero po chwili zrozumiałam, że Xavier zadał mi jakieś pytanie.

- Hmm? Możesz powtórzyć? - spytałam przegryzając wargę. Było mi głupio. Można było powiedzieć, że go wykorzystywałam chociaż naprawdę chciałam powrócić do uczucia sprzed chociażby tygodnia.

- Dlaczego to wszystko robisz? - spytał niechętnie po czym nerwowo oblizał wargę. - Widzę, że nie chcesz tu być. Poza tym udajesz, że masz coś do mnie jak ewidentnie lecisz na tamtego - machnął głową w kierunku Thymona. Uniosłam wysoko brwi.  Pierwszy raz odezwał się do mnie w taki sposób. Powiedział to tak oskarżycielsko, a w jego głosie dało się wyczuć pewność siebie. Gdzie podziała się jego niewinność? Czyżbym go zepsuła?

- Bo nie chcę tego czuć - odparłam po chwili. Nie myślałam nad tym co mówiłam. To po prostu ze mnie wychodziło - Podobałeś mi się, ale on wszystko zepsuł. Chciałabym wrócić do tego co było, ale już sama nie wiem czy potrafię - westchnęłam wstając od stołu. Zabrałam swój kubek kawy po czym wyszłam z kawiarni. Wiedziałam, że tym sposobem najpewniej przekreśliłam wszystko co mogło pomiędzy nami się wytworzyć, ale w tym momencie to najmniej mnie interesowało. Zresztą Xavier nie zasługiwał na to, aby go okłamywać.

Przeczesałam dłonią włosy po czym ruszyłam w kierunku parku. Wiedziałam, że po motor wrócę zapewne wieczorem, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam się po prostu przejść i pomyśleć o tym wszystkim.

Czułam, że musiałam wziąć w końcu życie w swoje ręce. Zacząć coś nowego i nie czuć się już tak słaba. Potrzebowałam zmiany, więc pod wpływem chwili postanowiłam powrócić do szukania mieszkania.

Zajęłam miejsce pod drzewem na trawie po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni i zaczęłam przeszukiwać wszystkie możliwe strony. Wiedziałam, że nie mogłam wynieść się za daleko od rodziców, bo po pierwsze nie chciałam się z nimi rozstawać, a po drugie to mimo mojej przeprowadzki i tak mogli na mnie liczyć, więc łatwiej by mi i im było, gdybym była niedaleko, aby jakby coś się stało to wtedy mogłabym zająć się rodzeństwem.

W końcu trafiłam na ogłoszenie warte uwagi. Był to dom do wynajęcia. Początkowo myślałam nad mieszkaniem, ale ciężko było znaleźć jakieś w okolicy poza tym byłam przyzwyczajona do większych powierzchni. Dodatkowy plus był taki, że gdybym chciała zrobić sobie jakąś imprezę to była mniejsza szansa, że ktoś zadzwoni na policję.

Zagryzłam wargę sprawdzając ofertę. Była całkiem niezła. Na parterze znajdowała się kuchnia z salonem, a na pierwszym piętrze dwie sypialnie połączone z łazienką. Jak na moje pierwsze mieszkanie był idealnej wielkości, bo fanem sprzątania to ja też nie byłam, a większego jakby nie było to nie potrzebowałam.

Postanowiłam od razu umówić się na oglądanie, więc szybko zadzwoniłam do właścicielki, a po dłuższej rozmowie udało mi się w końcu namówić ją na spotkanie w owym domu.

Opadłam na trawę czując się odrobinę spokojniejsza. Trudno było mi się do tego przyznać nawet przed samą sobą, ale brakowało mi go tutaj. Chciałam móc się przytulić albo chociażby zobaczyć jego uśmiech. Beznadziejne było to jak szybko się do niego przywiązałam.

***

- Już wszystko okay między wami? - spytałam stając przed rodzicami, gdy tylko ich zauważyłam w salonie. Siedzieli przytuleni do siebie uśmiechając się w swoim kierunku.

Oboje przytaknęli, a po chwili tata złożył krótki pocałunek na czole mamy.

- Chcę się wyprowadzić - wypaliłam nagle czym zwróciłam na siebie uwagę rodziców.

- Co? - spytała wyraźnie zdziwiona mama. Wcześniej z nimi nie rozmawiałam na ten temat, ale to chyba było oczywiste, że nie będę mieszkać z nimi nie wiadomo ile. To było normalne, że chciałam  już mieć coś swojego.

- Mam już 18 lat - zaczęłam powoli, aby wszystko dokładnie zrozumieli. - i to odpowiednia pora, aby się wynieść

- Tak szybko? - spytała mama. - Masz dopiero 18 lat - dodała marszcząc brwi. - Nie sądziłam, że tak szybko się zdecydujesz. Znaczy myślałam, że dopiero jak będziesz szła na studia..

- Skarbie, to na pewno dobra decyzja? - spytał tata wyraźnie zmartwiony. - Mieszkać samemu wcale nie jest tak prosto..

- Jestem tego pewna - powiedziałam tak pewnie jak tylko mogłam. W głębi wiedziałam, że nie byłam do końca przekonana. Niby myślałam o tym od dłuższego czasu jednak czułam jakby to była kolejna moja decyzja podjęta pod wpływem chwili. Z takich właśnie decyzji słynęłam i szczerze miałam nadzieję, że chociaż tej nie będę żałować.

***

Zaraz po szkole ruszyłam w kierunku domu, który miałam obejrzeć. Znajdował się on 15 minut drogi za moim rodzinnym domem. Oczywiście gdybym zlała przepisy tak jak to miałam w zwyczaju to zapewne dojechałabym szybciej. Nie podobał mi się fakt, że stąd miałam pół godziny jazdy do szkoły. To wiązało się ze wcześniejszym wstawaniem, a tego szczerze nienawidziłam.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do kobiety w średnim wieku. Z tego co zdążyłam się rozejrzeć to dom na zewnątrz prezentował się naprawdę dobrze.

- Witaj - uśmiechnęła się szeroko przepuszczając mnie, abym mogła wejść. Od razu przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie. Po lewej znajdowała się szeroka szafa z jasnego drewna, która była schowana w ścianie. Na jednej z drzwi posiadała szerokie lustro. Gdy dalej się szło od razu trafiało się do salonu, w którym znajdował się sporych rozmiarów telewizor, spora kanapa oraz stolik na kawę. W oczy rzuciły mi się również drzwi, które prowadziły na mały taras za domem i podwórko. Przy ścianie znajdowały się schody, które zapewne prowadziły na drugie piętro. Po prawo znajdowała się sporych rozmiarów kuchnia z pełnym aneksem kuchennym. Pod ścianą przy oknie stał stół z krzesłami. Wszystko było głównie w jasnych kolorach. Dom posiadał wiele okien, które dodawały jasności w pomieszczeniach. Na drugim piętrze znajdowały się dwie pary drzwi. Oba prowadziły do sypialni o praktycznie tych samych rozmiarach oraz umeblowaniu. Znajdowały się tu też dwie łazienki, które prowadziły z pokoi. To głupie, ale będąc tutaj czułam się jak w swoim miejscu. Już wtedy wiedziałam, że jakoś musiałam zdobyć ten dom.

Gdy już obejrzałam cały dom zeszliśmy razem z kobietą do salonu. Coś czułam, że czekała nas trudna i długa rozmowa, ale mimo to nie miałam zamiaru się poddać. Ten dom spełniał moje wszystkie wymogi i co dziwne już teraz czułam się jak w swoim miejscu na świecie.

- Więc masz 18 lat? - spytała układając dłonie na swoich kolanach.

- Tak, co prawda wciąż się uczę i nie mam pracy, jednak mam sporą sumę na koncie - zapewniłam z delikatnym uśmiechem. Byłam zawiedziona, gdyż kobieta nie wyglądała na zadowoloną. Mogłam przewidzieć to, że zdobycie mieszkania w tym wieku i bez pracy było naprawdę trudne, ale szczerze mówiąc to nie odczuwałam tej potrzeby, aby pracować. Dzięki opiekowaniu się rodzeństwem, pomaganiu w domu oraz zajmowaniu się dziećmi z sąsiedztwa miałam sporo pieniędzy na koncie, które z pewnością wystarczyłyby na utrzymanie się na kilka lat. 

Rozmowa trwała jeszcze kilka godzin jednak jedyne do czego doszłyśmy to to, że zadzwoni, gdy się zastanowi. Starałam się tego nie okazywać, ale byłam zła, bo widziałam, że była bliżej odpowiedzi nie niż tak. Nie wiedziałam co mogłam zrobić, aby ją przekonać. Proponowałam jej nawet, że jeśli problemem jest to, że nie mam pracy to, że mogłabym ją znaleźć, ale to wiele nie zmieniło, bo laska dodatkowo obawiała się, że będę robić imprezy. No sorry, ale ten dom był jak dla mnie za mały na dobrą imprezę. Chyba, że chciałabym zrobić taką dla najbliższych przyjaciół.

- I jak było? - spytała mama, gdy tylko przekroczyłam próg domu. Na szczęście rodzice zrozumieli, że chcę się wyprowadzić i nie mieli o to do mnie pretensji.

- Fatalnie - westchnęłam opadając na kanapę w salonie. Mama wyjrzała z kuchni z kubkiem w dłoni.

- Nie podoba Ci się? - spytała marszcząc brwi.

- Nie, dom jest świetny i naprawdę go chcę, ale laska ma do mnie jakiś problem. Bo pracy nie mam, bo za młoda, bo imprezy pewnie będą bla bla bla - wywróciłam oczami.

- Spokojnie, coś na to poradzimy - uśmiechnęła się dając mi szklankę soku pomarańczowego. Westchnęłam przeciągle.

- A co można zrobić? - spytałam retorycznie. Przecież to nie zależało od niej.

- Trochę więcej wiary, skarbie - szepnęła z cieniem uśmiechu. Usiadła obok mnie po czym odpaliła telewizor. Nie wiedziałam co mogła mieć na myśli, ale ufałam jej i wierzyłam, że jakoś uda jej się to załatwić. - Zobaczysz, wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jeśli naprawdę jesteś tego pewna to możesz już zacząć się pakować - skrzywiła się delikatnie. - Ale może póki tu jeszcze jesteś to obejrzymy coś razem? - szybko pokiwałam twierdząco głową.

- Wiem co - uśmiechnęłam się po czym zabrałam mamie pilota. Szybko przełączyłam na funkcję wideo i odpaliłam film zatytułowany: Nasz pierwszy aniołek. Kochałam to oglądać. To były czasy, gdy mama była jeszcze ze mną w ciąży. Tata podobno wtedy wymyślił, że będzie ją nagrywał, a pewnego dnia pokażą to swoim dzieciom i jak widać udało się.

To co za każdym razem mnie dziwiło to to, że mimo tego, że od nagrania tego filmu minęło 18 lat to oni i tak wciąż patrzyli na siebie tak samo - jakby nie widzieli świata poza sobą. Marzyłam, że kiedyś spotkam kogoś takiego.

Po chwili zaczęły pojawiać się pierwsze obrazy i napisy. W końcu pojawiła się mama w kuchni, która zdecydowanie nie była zadowolona.

- Nate, gdzie są moje lody? - spytała mama mrużąc na tatę oczy. Dodatkowym plusem oglądania takich filmów było to, że mogłam zobaczyć to jak wyglądali te 18 lat temu i to jak się zachowywali.

- Nie ma już? - spytał tata specjalnie nakierowując kamerę na twarz mamy. - Pewnie już wszystkie zjadłaś - stwierdził na co mama zmarszczyła brwi.

- To, że jestem w ciąży nie znaczy, że każde jedzenie, które zniknęło było moją sprawką. Pewnie Matt zjadł - syknęła, a w jej oczach zalśniły łzy.

- Ej, ej skarbie - szepnął tata odkładając kamerę, ale w taki sposób, że wciąż było w niej widać mamę. Podszedł do niej po czym objął jej policzki. - Zaraz pojadę po te lody, jakie tylko chcesz - pogłaskał jej policzki po czym delikatnie musnął ustami jej czoło. Kobieta uśmiechnęła się do niego szeroko po czym złączyła ich usta. - Więc na jakie masz ochotę? - spytał.

- Truskawkowe albo nie, lepiej waniliowe. W sumie to kakowe lepsze albo..

- Dobra, wezmę wszystkie smaki - zaśmiał się cicho, a ja razem z nim chociaż oglądałam ten film już mnóstwo razy. - Ale musisz coś wiedzieć - powiedział odsuwając się na co kobieta zmarszczyła brwi. - Matt nie je lodów - oblizał nerwowo usta natomiast mama przez chwilę wyraźnie próbowała przetrawić to co jej powiedział. Chwilę później delikatnie uchyliła usta, zmrużyła brwi, a potem rzuciła się za ojcem, który zaczął przed nią uciekać. - Nie możesz biegać! - krzyknął, gdzieś z oddali, gdyż kamera ich już nie uchwycała.

- To nie uciekaj, tchórzu! - krzyknęła, a po tych słowach wideo przeszło płynnie do innego fragmentu z ich życia. Za każdym razem, gdy to oglądałam miałam łzy w oczach tak jak i mama. Zazdrościłam im takiego uczucia, szczęścia wypisanego na twarzy i tego jakie cudowne mieli życie ze sobą. Dzięki nim nawet po moich porażkach wciąż wierzyłam w miłość.

***

- Już jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu. Odłożyłam torbę po czym ruszyłam do kuchni, gdzie już siedzieli moi rodzice z jakimiś papierami na stole. Zmarszczyłam brwi na ten widok. Po pierwsze: jakim cudem byli w domu tak wcześnie, a po drugie to co to za papiery? Stało się coś? - Co to jest? - spytałam niepewnie na nich zerkając.

- Zobacz - uśmiechnęła się mama podsuwając mi papiery. Szybko złapałam je w dłonie po czym przeskanowałam wzrokiem.

- Żartujecie?! - pisnęłam czując jak serce dudniło mi w piersi.

- Jest twoje - powiedział tata uśmiechając się szeroko. - Możesz zrobić z nim co tylko zechcesz - odparł po czym pocałował mamę w skroń.

- Nie wierzę - uśmiechnęłam się szeroko. - Jak to zrobiliście? - spytałam podnosząc wzrok z nad papieru.

- Skarbie, kupywanie i sprzedawanie mieszkań to nasza praca - uśmiechnął się.

- No tak - przybyłam sobie facepalma, bo kompletnie o tym zapomniałam. Mogłam ich od razu poprosić o pomoc, a nie się męczyć z tym babskiem. Teraz nie dość, że mogłam zamieszkać w swoim wymarzonym domu to jeszcze miałam je na własność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro