29. Chcę, aby to było wyjątkowe

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Thymon? - krzyknęłam rozglądając się po salonie. Za oknem słońce już wstawało, a ja jak ta idiotka szukałam chłopaka, bo nagle się obudziłam bez niego. Byłam pewna, że gdy zasypiałam to byłam w jego ramionach.

Uciekł?
Przestraszył się?

Fakt, że rozmawialiśmy wczoraj o nas wcale nie pomagał wybić z głowy tych myśli.

Zaczynałam już powoli panikować, gdy nagle zauważyłam go schodzącego po schodach. Odetchnęłam z ulgą jednocześnie czując jak całe napięcie ze mnie schodzi.

- Mały się obudził - odparł zapewne zauważając moją minę. - Już powinnaś zauważyć, że od Ciebie nie uciekam nad ranem - uniósł brew podchodząc do mnie. Mimowolnie poczułam uścisk w brzuchu. Miałam nadzieję, że to już było przeszłością. Bałam się, że żyłam tylko w moim wyimaginowanym świecie. Bałam się, że to wszystko było tylko kłamstwem. Nie chciałam, aby nim było. Tak bardzo nie chciałam go stracić, że wierzyłam w każde jego słowo co było do mnie kompletnie nie podobne. Z reguły nie ufałam ludziom, a czasami nawet sprawdzałam czy mówili prawdę, a teraz tak bardzo bałam się, że dowiem się czegoś czego nie chciałam, że nawet bałam się przyjść do jego pracy bez zapowiedzi. Nie chciałam znowu widzieć go z inną. - Wszystko okay? - zmarszczył brwi układając dłonie na moich biodrach.

- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie, a już chwilę później chłopak mnie podniósł, więc objęłam go nogami w pasie i rękoma szyję, a już chwilę później siedział na kanapie, a ja na jego kolanach. Od razu mocniej go objęłam.

- Twój wujek przyszedł - powiedział nagle na co gwałtownie się odsunęłam i spojrzałam zaskoczona.

- Co? - spytałam głupio. - Jaki wujek? Zostawiłeś jakiegoś obcego faceta z dziećmi? - syknęłam próbując się wyrwać.

- Przecież go sprawdziłem, nie jestem idiotą - zmrużył brwi ściskając moje biodra.

- Chyba jednak jesteś - krzyknęłam po czym mocno się odepchnęłam przez co uderzyłam tyłkiem o ziemię. Zacisnęłam mocno zęby ignorując ból po czym podniosłam się z podłogi.

- Uspokój się do cholery! Mówię, że go sprawdziłem! - krzyknął, gdy już ruszyłam w kierunku schodów.

- Ciekawe kurwa jak, nawet nie wiesz jak wygląda! - syknęłam po czym weszłam na schody przeskakując co drugi stopień. Miałam ochotę mu przyłożyć za jego lekkomyślność. Jak mógł wpuścić obcego faceta do domu, a co gorsze dopuścić go do dzieci?!

Od razu, gdy znalazłam się na górze skręciłam do pokoju, który zajmowali chłopcy. Z zamachem otworzyłam drzwi od razu ilustrując wszystko co było w środku. Noah spał na materacu, czyli tak jak go położyłam. Na szczęście był na tyle wyrozumiały, że nie robił mi wyrzutów o to, że to Cristoff zajął łóżko. Szybko podniosłam wzrok na miejsce, gdzie powinien leżeć młodszy, a wtedy automatycznie odetchnęłam z ulgą. Mały leżał w ramionach mężczyzny, który naprawdę okazał się moim wujkiem.

- Cześć Vicky - uśmiechnął się do mnie ledwo przytomnie. Zdecydowanie był już wykończony - Wiedziałem, że beze mnie nie uśnie, więc wpadłem. Przepraszam, że tak późno

- Nie szkodzi - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Na pewno? Jak tu weszłaś wydawałaś się zła - zmarszczył brwi delikatnie głaszcząc synka po plecach.

- To nie na Ciebie, naprawdę. Prześpij się tutaj - odparłam praktycznie od razu.

- Na pewno?

- Jasne, w tym stanie i tak bym nie pozwoliła Ci jechać. Wyśpij się - ostatni raz się uśmiechnęłam po czym opuściłam pokój i zeszłam na dół. Od razu w oczy rzucił mi się chłopak, który siedział na kanapie. - Przepraszam - odezwałam się, gdy tylko stanęłam przed nim. Chłopak od razu na mnie spojrzał po czym złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie przez co wylądowałam na jego kolanach.

- Nie szkodzi - wyszeptał w moje włosy. - Jak Twój idealny tyłek? - uśmiechnął się zsuwając dłonie na wcześniej wspomnianą część ciała. Już mi to nawet nie przeszkadzało. Lubiłam jego dotyk. I lubiłam sposób w jaki mnie dotykał. Robił to delikatnie, ale stanowczo. Czasem nawet mocniej, ale nie było w tym nic złego. Lubiłam, gdy przychodził i brał to na co miał ochotę. Nie byłam nawet pewna, czy gdyby się teraz nagle na mnie rzucił to czy bym mu odmówiła. Biorąc pod uwagę to, że cholernie go pragnęłam i to jak dużo do niego czułam szanse na to były cholernie niskie.

- Mój idealny tyłek ma się dobrze - uśmiechnęłam się pod nosem, a już po chwili poczułam jak delikatnie ścisnął go po czym zaczął masować kciukami. - Naprawdę przepraszam - mruknęłam wtulając się w jego ciało. Co najdziwniejsze nie byłam już ani trochę śpiąca, a przecież spałam raptem z 5 godzin.

- Nie szkodzi, naprawdę, ale musisz wiedzieć, że nigdy nie naraziłbym dzieciaków i jak następnym razem będziesz mi się tak wyrywać to uważaj na siebie - odparł przesuwając dłonie na moje plecy. Zmarszczyłam brwi na jego słowa.

Martwił się?

- Sądzisz, że będzie następny raz? - spytałam odsuwając twarz na tyle, aby spojrzeć na jego twarz.

- Trochę często się kłócimy, więc raczej tak chociaż wolałbym tego ominąć. Nie chcę więcej się z Tobą kłócić - szepnął kładąc dłoń na moim policzku, który zaczął po chwili głaskać.

- Ja też tego nie chcę - powiedziałam cicho złączając nasze czoła. Na moment spuściłam wzrok na jego usta jednak szybko powróciłam do oczu.

Bolała mnie każda nasza kłótnia, a niestety dość często się one nam zdarzały, bo oboje byliśmy raczej wybuchowi i po prostu zdarzało nam się nie dojść do porozumienia, ale czym była jedna kłótnia w porównaniu do mnóstwa innych dobrych dni. Po prostu wystarczyło, że był obok i od razu było lepiej. Obawiałam się, że byłam bliżej zakochania niż myślałam.

- Dlaczego się wyżyłaś? - spytał po chwili.

- O dzieci sie martwiłam - odparłam po krótkiej chwili ciszy.

- Oboje wiemy, że nie - stwierdził na co jedynie wzruszyłam ramionami. Nie mogłam się przyznać, że zazdrość uderzyła mi do głowy. Cholera, ja nie miałam żadnego prawa do zazdrości. Przecież nie byliśmy razem. - Jesteś śpiąca? - spytał po dłuższej chwili. Od razu pokręciłam przecząco głową. Cieszyłam się, że nie wypytywał. - Więc chodźmy - uśmiechnął się szeroko.

- Gdzie? - zmarszczyłam brwi.

- Poprawić Ci humor. Spokojnie to nic strasznego - uśmiechnął się szeroko na co niepewnie zeszłam z jego nóg. Po chwili chłopak wstał i od razu złapał mnie za dłoń splatając nasze palce ze sobą. Uśmiechnęłam się szeroko na ten gest. Gdy gdzieś szliśmy we dwójkę to prawie zawsze tak robił, a ja to naprawdę kochałam.

- A dzieci? - spytałam, gdy już ruszył do wyjścia.

- Twój wujek jest z nimi poza tym raczej wrócimy zanim wstaną - posłał mi szeroki uśmiech ciągnąć mnie za dłoń. - Chyba mamy prawo się trochę zabawić - stwierdził zagryzając wargę. Nie miałam pojęcia o czym myślał, ale cokolwiek to było to ja tego chciałam. Czułam nawet dreszczyk podniecenia na myśl o nowej przygodzie.

Oboje założyliśmy buty po czym złapałam klucz do drzwi, a gdy tylko przez nie wyszliśmy, zamknęłam je. Chłopak od razu skręcił w prawo przez cały czas posyłając mi szeroki uśmiech.

- Może teraz ty mi opowiesz coś o sobie? - spytałam spoglądając na jego twarz. Kochałam ten uśmiech.

- Co chcesz wiedzieć? - uniósł brew oblizując usta. Zagryzłam wargę zastanawiając się nad pytaniem.

- Mówiłeś, że uciekasz.. Dlaczego akurat tutaj się zatrzymałeś? - przyjrzałam się mu. Na moment zmarszczył brwi jakby był zaskoczony pytaniem aż w końcu posłał mi naprawdę szeroki uśmiech.

- Naprawdę to Cię interesuje? - spytał jakby nie rozumiał. Przytaknęłam głową. - Tylko tutaj znalazłem normalną pracę z normalnym szefem - wzruszył ramionami. - A potem zjawiłaś się ty i poczułem, że to moje miejsce - posłał mi szeroki uśmiech co od razu odwzajemniłam.

Został tu dla mnie.

Cholera przez chwilę naprawdę miałam wrażenie jakbym odłączyła się od świata i wszystko po prostu przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. To dzięki mnie poczuł, że chce tu zostać. To było cudowne uczucie. Nie byłoby szans na to, abym je oddała.

- Umiesz się wspinać? - spytał nagle się zatrzymując.

- Po górach?

- Po płotach - uniosłam wysoko brwi na jego pytanie chociaż już nie raz się przekonałam, że chłopak nie był takim typowym facetem, który wypytywał o ulubiony kolor czy kwiaty.

- Kilka razy się zdarzyło - odparłam patrząc na niego dziwnie. Byłam trochę zdezorientowana, ale i rozbawiona jego pytaniem no, bo halo kto zadaje takie pytania?

- A przez takie? - spytał wskazując na wysoką bramę obok, której staliśmy. Dopiero teraz rozejrzałam się po okolicy. Byliśmy w tej bogatszej części dzielnicy gdzie domy miały conajmniej dwa piętra, duży basen za domem i bramy przewyższające mój wzrost.

- Raz się zdarzyło - mruknęłam oceniając jakie miałam szanse, aby się przez to dostać - ale nie będę kraść - zmarszczyłam brwi.

- Jestem dupkiem, a nie złodziejem - zmrużył oczy jakbym go tym uraziła. Już chciałam coś powiedzieć jednak chłopak mnie ubiegł - Więc jak? Pękasz? - uśmiechnął się cwanie.

- Ja? Żartujesz? - prychnęłam stając przed czarnymi prętami. Chłopak od razu stanął za mną, gdy ja zaczęłam się podciągać. - Czuję twój wzrok, rozpraszasz mnie - mruknęłam rozbawiona.

- To dla bezpieczeństwa, skarbie - zniżył głos i byłam pewna, że oblizał usta. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Tak, jasne - zakpiłam spoglądając na niego kontem oka. Oczywiście pierwsze co zobaczyłam to jego wzrok na moim tyłku, a on zauważając, że na niego patrzę spojrzał mi w oczy i posłał szeroki uśmiech. Wywróciłam oczami śmiejąc się cicho pod nosem.

Gdy znalazłam się na górze szybko zeskoczyłam po czym spojrzałam na chłopaka, który teraz sam zaczął się wspinać. Uśmiechnęłam się obserwując to jak jego mięśnie się napinają.

- I kto tu się gapi, co? - uśmiechnął się cwanie.

- Ja przynajmniej nie kłamię, że to dla bezpieczeństwa - zakpiłam.

- Ja nie kłamię - zmrużył oczy. - To był jeden z powódów, nie pytałaś o wszystkie - stwierdził po czym szybko przeskoczył nad płotem i stanął obok mnie.

- Gdy.. - zaczęłam jednak chłopak mi przerwał przywierając do moich ust. Zanim zdążyłam zareagować ten się odsunął po czym złapał mnie za dłoń i pociągnął za dom. Dopiero po chwili zaczęłam kontaktować i sama mogłam iść. - Co to było? - spytałam na co wzruszył ramionami i się szeroko do mnie uśmiechnął.

- Nie mów, że Ci się nie podobało - zagryzł wargę spoglądając na mnie z błyskiem w oku. Oblizałam usta odwracając wzrok. Nie mogłam przyznać tego jak bardzo go chciałam.

- Po co tu jesteśmy? - spytałam po chwili.

- Bo w wodzie czujesz się najlepiej - posłał mi szeroki uśmiech. - A tu jest gigantyczny basen - uśmiechnął się szeroko co od razu odwzajemniłam.

Cholera, naprawdę nie poszedł spać i w dodatku spędzał noc na dworze tylko dlatego, żeby poprawić mi humor.

- Chcesz pływać w nocy? - uniosłam brew.

- A czemu nie? - spojrzał znacząco na mój strój na co sama przeniosłam na niego wzrok. Byłam jedynie w krótkich spodenkach i czarnym podkoszulku. Co najdziwniejsze wcale nie czułam nawet chłodu. Najwyraźniej to była jedna z tych gorętszych nocy. - Chyba nie pękasz co?

- Nie odmówiłabym pływania - stwierdziłam oczywisty fakt, a już chwilę później moim oczom ukazał się naprawdę spory basen. Pierwsze co mi przyszło do głowy to po co komuś taki, ale szybko zignorowałam tą myśl i podniosłam wzrok na chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego ściskając nasze dłonie.

- Tak właśnie myślałem, skarbie - mruknął po czym pociągnął mnie w kierunku wody. Oblizałam usta. Cieszyłam się, że mogliśmy być tu razem i po prostu nie martwić się niczym. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że takie przygody jak, gdy z Natalie wchodziliśmy na czyjeś posesje były zawsze warte zapamiętania. Bo to były jedne z tych szalonych, których po prostu nie dało się zapomnieć. - Więc co to były za okazje, że skakałaś po płotach? - spytał spoglądając na mnie z ciekawością. Zagryzłam wargę zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Raz taki dupek zdradził Natalie to mu wbiłam, obrzuciłam dom jajkami, a na koniec rozjebałam kask. Jak go zobaczył to się rozpłakał - zaśmiałam się cicho pod nosem przypominając sobie tamtą chwilę. Ona zdecydowanie była warta zapamiętania.

Chłopak się cicho zaśmiał po czym oblizał usta.

- Długo się znacie, co? - spytał po chwili zatrzymując się pod basenem. Zdjął buty cały czas trzymając moją dłoń czym mu zawtórowałam.

- Właściwie od urodzenia - uśmiechnęłam się siadając na brzegu basenu dzięki czemu mogłam zanurzyć stopy w wodzie, która była całkiem ciepła. Sekundę później chłopak usiadł obok mnie i objął ramieniem dzięki czemu mogłam ułożyć głowę na jego ramieniu.

Robiło się już jasno. Można było już nawet zauważyć słońce, które wychylało się nad horyzontem. Za nic bym się stąd nie ruszyła. Nie chodziło mi tu o to, że wszystko wyglądało jak z taniego romansidła, chodziło o to, że był tu ze mną. Mogłabym teraz nawet być na jakimś zadupiu, ale jeśli byłby obok to ja i tak nie chciałabym niczego zmieniać. Był tym, który sprawiał, że wszystko było lepsze i piękniejsze. To mogło zabrzmieć banalnie i głupio, ale już nie wyobrażałam sobie życia bez niego.

- Wiesz, że możesz powiedzieć mi o wszystkim? - spytał nagle na co podniosłam wzrok na jego twarz. Nie miałam pojęcia skąd nagle przyszło mu do głowy takie pytanie.

- Wiem - odparłam bez wahania. Był jedyną osobą poza Natalie i Chrisem, która wiedziała dlaczego prowadziłam takie życie. Jasne, wiele osób z pewnością zauważyło, że zaczęłam prowadzić takie życie niedługo po odejściu Kevina, ale w końcu i tak po prostu brali mnie za dziwkę, a ja no cóż.. miałam to gdzieś. Jedynie korzystałam z życia, a przynajmniej starałam się zagłuszyć ten ból po jego odejściu.

Thymon był tym, któremu powierzyłabym swoje największe tajemnice. Byliśmy już na takim etapie znajomości, że pod tym względem mu ufałam. Miałam jedynie mały problem z zazdrością no, ale co mi się dziwić skoro gdzie się nie pojawiał to nagle zjawiał się cały wianuszek dziewczyn. Nie dziwiłam się im, bo sama się wokół niego kręciłam, ale cholera, nie podobało mi się to. Czy tego chciał czy nie ja czułam do niego bardzo dużo i nie chciałam go widywać z innymi.

- Nie będziesz pływać? - spytał marszcząc brwi.

- Nie mam ubrań - mruknęłam powracając wzrokiem na widok przed nami. Biorąc pod uwagę to jak wysoko było już słońce zostały nam maxymalnie z 4 godziny zanim dzieciaki się obudzą.

- Nie potrzebujesz ich - szepnął mi do ucha na co czułam jak przeszedł mnie dreszcz. Podniosłam na niego wzrok chcąc już coś powiedzieć jednak chłopak uprzedził mnie szybko wpychając mnie do wody. Od razu pisnęłam jednak instynktownie zamknęłam oczy. Już po chwili wylądowałam w wodzie, która na całe szczęście była jeszcze ciepła chociaż powoli robiła się już chłodna.

- Idioto! - krzyknęłam zaraz po tym jak wypłynęłam na powierzchnię jednak widząc jego uśmiech nie potrafiłam się wkurzać, ale zamiast tego złapałam go za dłoń i gwałtownie pociagnęłam w swoim kierunku przez co sam wylądował w wodzie.

- Ej! - krzyknął po czym wylądował w wodzie. Zaraz po tym jak wypłynął przetarł dłońmi oczy, zmrużył je na mnie po czym ochlapał mnie na co się głośno zaśmiałam jednak nie pozostałam mu dłużna.

Niedługo później, gdy oboje już nie mieliśmy siły na dalsze przepychanki zaczęliśmy się śmiać, a jeszcze w kolejnej przyciągnął mnie do siebie i mocno naparł na moje usta układając dłonie na moich biodrach. Wplątałam mu dłonie we włosy od razu wskakując mu na biodra i obejmując go nogami w pasie, a wtedy jego dłonie od razu spadły na mój tyłek. Poczułam jak gdzieś ruszył, a już po chwili zetknęłam się ze ścianą basenu. Chłopak mocniej mnie docisnął ściskając moje pośladki na co sapnęłam mu w usta pociągając za jego włosy. Tak cholernie go chciałam.

Poczułam jak wsuwa dłoń pod moją koszulkę, a jego usta zsunęły się na moją szyję. Gdy już sama chciałam dotknąć jego skóry na brzuchu usłyszałam jak brama od posiadłości się otwiera, a zaraz po tym syreny policyjne.

Od razu się oderwaliśmy i cicho prychnęliśmy pod nosem.

- O kurwa - szepnęłam. Zdjęliśmy dłonie ze swoich ciał i szybko wyszliśmy z basenu. - Masz jakiś plan? - spytałam rozglądając się po podwórku. Z całą pewnością nie udałoby się nam na tyle szybko przeskoczyć nad płotem, aby zdążyć uciec.

- Chodź - złapał mnie za dłoń po czym pociągnął w kierunku szopy, która znajdowała się w samym rogu posesji. Jak się okazało była zamknięta jednak małe okienko z tyłu było otwarte.

- Nie zmieścimy się - mruknęłam zagryzając wargę.

- Ćśiii, może nas tu nie znajdą - przyłożył palec do moich ust nie spuszczając wzroku z moich oczu. Znowu wyczułam to napięcie między nami. To było te pragnienie i jednocześnie ta świadomość, że w tej chwili nie mogliśmy sobie na nic pozwolić. Niby byłam cała mokra jednak zamiast zimna czułam ciepło, a nawet gorąc. Tak cholernie go pragnęłam.

Wolną dłoń wyciągnął w moim kierunku po czym założył mi pojedyńcze pasemko za ucho. Słyszałam przyciszoną rozmowę dochodzącą z podwórka jednak nie odwróciłam wzroku. Miałam gdzieś to, że ścigała nas policja. Najważniejsze było to, że mogliśmy być tu razem.

Wysunęłam dłoń po czym ułożyłam ją na klacie chłopaka od razu wyczuwając twardość jego mięśni.

Chciałam móc go chociaż pocałować jednak w ten sytuacji to nie byłoby najmądrzejszym posunięciem. Nie mogłam dać się ponieść. A przynajmniej nie teraz, gdy policjanci przeszukiwali podwórko.

Nie wiedziałam ile czasu minęło aż wszystkie głosy i światła zniknęły, ale właśnie wtedy chłopak zdjął palec z moich ust, a ja bez wahania naparłam na jego usta. Reszta świata po prostu nie miała żadnego znaczenia.

Nagle gwałtownie chłopak odsunął się ode mnie po czym gwałtownie nabrał powietrza.

- Powinniśmy już iść - szepnął oblizując usta.

Zrobiłam coś nie tak?

Zagryzłam wargę już chcąc się odsunąć jednak chłopak objął moje policzki po czym złączył nasze czoła.

- Nie zrozum mnie źle - ułożył kciuk na kąciku moich ust po czym nerwowo nabrał powietrza - Jeśli dalej to pociągniemy to nie będę potrafił się powstrzymać, a nie chcę, żeby nasz pierwszy raz, który zapamiętasz był za jakąś szopą - delikatnie musnął moje usta po czym złączył nasze palce. Uniósł nasze dłonie do wysokości ust po czym musnął wierzch mojej i uśmiechnął się czule. Od razu poczułam rumieńce na policzkach, bo cholera tak czule to już dawno nikt mnie nie traktował. A ten jego gest, spojrzenie i słowa powiedziały mi tylko, że moje uczucie nie było tylko jednostronne. Naprawdę miałam nadzieję, że sobie tego nie wmawiałam. Nie chciałam się rozczarować. - Chcę, aby to było wyjątkowe - szepnął tym samym owijając ciepłym oddechem moją dłoń.

- Na pewno będzie - oblizałam usta po czym posłałam mu szeroki uśmiech, który od razu odwzajemnił.

- Nie pozwolę, aby było inaczej - dodał opuszczając nasze dłonie wzdłuż ciała. Pocałował mnie jeszcze w czoło po czym odwrócił się i pociągnął mnie w kierunku płotu. Szybko oboje przeskoczyliśmy po czym chłopak ponownie złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie obejmując ramieniem. Zaczął delikatnie pocierać kciukiem moje ramię zapewne zauważając, że zaczynam się trząść z zimna. W pewnym momencie zatrzymał się po czym przerzucił swoją przemoczoną koszulkę przez głowę i odrzucił ją w bok. - Zdejmij swoją, będzie Ci ciepłej - odparł na co bez wahania wykonałam jego polecenie. W następnej chwili podniósł mnie na ręce i mocno przycisnął do swojego ciała. Mimo, że jeszcze przed chwilą miał na sobie mokrą koszulkę to od jego ciała biło ciepło. Od razu się w niego wtuliłam.

Ta noc była cudowna. Miałam gdzieś to, że teraz trzęsłam się z zimna. Dzisiaj robiliśmy szalone rzeczy, te na które nie odważyłby się każdy i cholera, było cudownie. Wiedziałam, że zapamiętam tą noc na długo.

---------
Żeby nie było. Jak piszę, że rozdział będzie o 20 to najpewniej będzie 20:00 - 20:59❤️❤️

Dziękuję za cierpliwość❤️❤️

Rozdział niesprawdzony🤫

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro