16. "Dalej jesteś na mnie zła?"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tydzień później.

Minął tydzień od kiedy przestałam odzywać się do Mateusza. Chłopak cały czas próbuje się ze mną skontaktować.

Po szkole wróciłam jak zwykle do domu. Cała sytuacja z Mateuszem już powoli ucichła i dalej mogłam cieszyć się swoim życiem prywatnym.

Kiedy tylko weszłam do domu od razu pokierowałam się do swojego pokoju na łóżko.

Położyłam się i myślałam.

Myślałam o Mateuszu. Cały czas do mnie dzwonił, pisał... A ja nawet nie dawałam mu znaku życia.

Poczułam się źle z tego powodu. Pewnie teraz siedzi sam, jak palec w domu i się o mnie martwi. (UWAGA! Rozkmina: dlaczego mówi/pisze się sam, jak palec? Przecież u każdej ręki/stopy mamy po 5 palcy. Chyba, że ktoś miał jakąś amputację, ale mówimy o ludziach pełnosprawnych w stu procentach.)

W końcu to nie jego wina, że wyszła raka akcja.

Nie mógł wiedzieć, że przez to nie będę miała życia.

Poza tym sama też chciałam się z nim spotkać. A co więcej dobrze wspominam nasz wspólnie spędzony czas tamtego dnia.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy.

- Ewelina, ktoś do ciebie!- krzyknęła mama.

Pomyślałam, że komuś coś się chyba pomyliło, albo mama robi sobie jakieś głupie i nieśmieszne poranki na mnie.

Wyszłam z pokoju i poszłam do mamy. Stała przy drzwiach.

-Do ciebie.- powiedziała i otworzyła szerzej drzwi, a sama poszła w głąb domu.

Kiedy odwróciłam się przed sobą ujrzałam Matiego. Nie pokazała mu tego, ale w głębi duszy bardzo się cieszyłam, że go widzę.

- Cześć.- powiedział cicho i nieśmiało pierwszy.

- No cześć.- odpowiedziałam.

- Możemy porozmawiać?- zapytał patrząc mi w oczy.

- Tak.- obróciłam się i spojrzałam na moją mamę, która nas podsłuchiwała, a po chwili skitrała się w kuchni.- Ale nie tu.- powiedziałam z uśmiechem. Chłopak odwzajemnił gest.

- Mamo, ja za chwilę wrócę- krzyknęłam tak, aby mnie usłyszała.

- Dobrze.- odpowiedziała, po czym założyłam buty i wyszłam razem z Mateuszem.

Wsiedliśmy do jego samochodu. Mateusz ruszył dość gwałtownie i przez chwilę jechaliśmy w zupełnej ciszy.

- Powiesz mi o co chodziło?- rozpoczął rozmowę chłopak.

- Z czym?- zapytałam, mimo że wiedziałam o co mu chodzi.

- Za co się na mnie obraziłaś...- powiedział nie patrząc na mnie. Przez chwilę nic nie mówiłam.

- Kiedy... Kiedy przyjechałeś po mnie do szkoły dość dużo osób zaczęło się nami interesować. Zbyt dużo osób... A kiedy następnego dnia pojawiłam się w szkole od razu nauczycielka zaczęła mnie wypytywać gdzie byłam, dlaczego się spóźniłam... Powiedziałam, że byłam z przyjacielem, czyli z tobą. Wtedy utwierdziło to w przekonaniu, że jesteśmy razem wiele osób. Plotka coraz bardziej roznosiła się po szkole, a ja nawet spokojnie nie mogłam przejść przez korytarz. Każdy chciał z tobą zdjęcie, autograf, spotkanie, twój numer telefonu... A ja byłam osobą, poprzez którą mieli to sobie załatwić... Wtedy byłam bardzo zła. Uznałam, że to twoja wina, bo przecież to ty po mnie przyjechałeś. Najłatwiej było mi wtedy zrzucić winę na ciebie i przestać się do ciebie odzywać.- zakończyłam. Chłopak nic nie powiedział i przez kolejne kilka chwil jechaliśmy w ciszy.

- Dalej jesteś na mnie zła?- zapytał.

- Nie. Tak na prawdę to złość na ciebie przeszła mi już przed wczoraj, bo cała sytuacja już trochę ucichła. Poza tym zrozumiałam, że to wcale nie była twoja wina.

- To dlaczego nawet dzisiaj się do mnie nie odzywałaś. Dzwoniłem, pisałem... Mogłaś chociaż napisać, że żyjesz. Martwiłem się o ciebie...

- Wiem, przepraszam. Po prostu... nie wiem czemu się nie odezwałam.

- To jak? Między nami znowu zgoda?-zapytał z uśmiechem, a pytanie zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie.

- No tak.

- Jedziesz do mnie?

- Nie, nie mogę. Jutro mam szkołę, muszę jeszcze odrobić lekcje i w ogóle.

- Jak chcesz... To kiedy się zobaczymy?

- Nie wiem, ale napewno coś wymyślimy.- odpowiedziałam.

Drogę powrotną do domu przegadaliśmy. Mówiliśmy o tym, co działo się u nas przez ostatni tydzień.

Mateusz odstawił mnie do domu, a sam pojechał do siebie.

Obiecałam mu, że jeszcze dzisiaj porozmawiamy przez telefon.

Kiedy weszłam do domu mama nawet słowa nie powiedziała o Matim.

Zdziwiło mnie to, ale dobrze wiedziała, że nie chcę z nią o tym rozmawiać i dlatego nie pytała.

Poszłam do swojego pokoju. Szczęśliwa rzuciłam się na łóżko i myślałam o Mateuszu.

Nie wiem czemu tak na mnie działał...

***

Siemanko!


Obiecałam rozdział, więc jest.

Rozdziały będą pojawiały się w każdą niedzielę, a jak będę miała natchnienie to może nawet częściej.

Ale narazie natchnienia mi brak.

A tak z informacji ode mnie: pisałam z Młodzianem. Jakby ktoś niewiedział Młodzian to przyjaciel Szpaka i moim zdaniem dobry raper. Najlepsze jest to, że to on do mnie napisał, a nie ja do niego. Napisał do mnie przez fanpage. Bo oznaczyłam go na zdjęciu, gdzie był i zapytał mnie o to, czy bym mu wysłała tę fotę. A potem jeszcze z nim normalnie pisałam. Mówię wam - mega fajny chłopak z niego z tego co zdążyłam zauważyć. Co prawda, wymieniliśmy parę wiadomości, ale i tak wydaje się spoko.

Jakby ktoś chciał wpaść na fanpage, które prowadzę to zostawiam nazwy i zapraszam.

Fanpage o Szpaku - szpakusimba_bor_fani

Fanpage o Tymku - chyba_tymek

Fanpage o Qrym - qry_to_cud
(nie ja wymyślałam nazwę)

Fanpage o Qrym założyłam kilka godzin temu, a dwa pozostałe miesiąc temu.

Fanpage prowadzę oczywiście na instagramie. ZAPRASZAM.

POZDRÓWKI 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro