•1.2•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Więc? - Spytała Sakura, siedząc na murku - Po co chciałeś się ze mam spotkać?

Patrzyła na stojącego przed nią blondyna. Chłopak słysząc jej słowa, zmarszczył brwi i spojrzał na nią pytająco.

- To ty chciałaś się spotkać. - Zmrużył oczy.

- Nie? - Podniosła jedną brew - Hanamaki powiedział, że ty mnie zapraszasz.

- Mattsun powiedział, że to ty mnie zaprosiłaś.

Nastała chwila ciszy. Sakura zastanawiała się, jak wykorzystać tą sytuację, a Kyōtani obmyślał plan zabójstwa tej dwójki. Iwaizumi za to wpadała na coraz to głupsze pomysły i fantazje z siatkarzem w roli głównej, więc postanowiła się trochę ogarnąć. Może lepiej, żeby przy nim jej krew z nosa nie poleciała.

- Skoro i tak już nas wyciągnęli z domów... - Zeskoczyła z murku i stanęła obok niego - Idziemy na strzelnicę?

- Na strzelnicę? - Dopytał dla pewności.

- Tak, no wiesz...Pif paf, jakby tłumaczyć na twój język. - Złożyła z dłoni pistolet - Kumasz?

- Ta.

- Świetnie! Więc chodźmy! - Złapała go za nadgarstek i pociągnęła w stronę budynku, który był całkiem niedaleko.

~

Kyōtani słuchał co mówiła Sakura, ale kompletnie nic nie rozumiał. Dziewczyna nie pozwoliła mu strzelać z broni, którą ładuje się prawdziwymi nabojami. Postanowiła zacząć od zwykłych śrutówek.

Pokazywała mu jaką pozycje ma przyjąć, co ma robić, żeby trafić w tarcze i jak celować. Kiedy jednak zobaczyła, że chłopka nic nie rozumie, westchnęła. Postawiła go przy jednym ze stanowisk i kazała stanąć bokiem.

- Posłuchaj mnie uważnie. Broń jest już załadowana. Zawsze kiedy strzelasz, stoisz pośrodku przyrządów. - Wskazała na linki, którymi jeździły tarcze - Podnosisz broń.

Oparła kolbę broni długiej na jego prawym ramieniu i odpowiednio ułożyła jego dłoń tak, by w każdej chwili swobodnie mógł nacisnąć na spust.

- Teraz lewa dłoń. Wypchnij biodro w lewą stronę. - Pomogła mu, by delikatnie się wgiął - Okej. Oprzyj łokieć lewej ręki na biodrze, a na dłoni oprzyj loże. - Spojrzał na nią niezrozumiale - To długie z przodu, odbudowane, chwyt przedni. - Wytłumaczyła.

- Okej. - Mruknął, skupiając się.

- Teraz posłuchaj. Kiedy jesteś już przygotowany i staniesz w jednym miejscu, nie możesz się już kręcić, ani tańczyć na tym stanowisku, jasne? - Pokiwał głową - Musisz być w jednej pozycji.

Wyciągnęła kartkę, na której widniało zdjęcie przedstawiające sposób, w jaki ma celować do tarczy.

- Na które oko patrzysz? - Spytała, dla pewności.

- Na prawe.

- Okej... - Złapała za karteczkę samoprzylepną i nakleiła mu ją na lewą brew, by zasłonić widok z lewego oka. (Ta...Ja ostatnio miałam taką sytuację na strzelnicy. Ale polecam, daje efekty, jeśli nie ma się przy sobie specjalnych okularów. XD ~dop.aut)

Kentarō czuł ciężar broni. Długa pneumatyczna nie należała do najlżejszych, ale Sakura uwielbiała z niej strzelać.

- Teraz spójrz przez lunete. - Zrobił, co poleciła - Oprzyj mocniej kolbę o ramię i spróbuj zrobić tak, żeby to malutkie kółeczko objęło tą mniejszą, czarną tarczę.

Przyglądała się mu uważnie. Nawet nie drgnął, stał prosto, ręce mu nie drżały, co zrobiło wrażenie na dziewiętnastolatce.

- Pamiętaj, żeby nigdy od samego początku nie trzymać palca na spuście. Wyceluj, dotknij spustu, wstrzymaj oddech i... - Robił wszystko, co powiedziała - Strzel.

Wokół rozszedł się dźwięk uderzenia pocisku ze śrutu, który przebił papierową tarczę i odbił się od tej metalowej, będącej za nią, po czym opadł na podłogę. Sakura zerknęła na monitor obok i zagwizdała z uznaniem.

- Trafiłeś w ósemkę. - Wskazała paznokciem na monitor - Przeładuj broń i strzelaj dalej. Pięć strzałów próbnych, potem dwa razy po pięć na tarcze tych właściwych. - Mruknęła i odeszła na kilka metrów, żeby usiąść niedaleko na krześle i obserwować jego poczynania.

Chciała też przy okazji podliczyć punkty ze swoich wczorajszych tarcz. Siedziała z nogą na nodze i wypisywała kolejno punkty na tarczy, żeby później je podliczyć.

Na szczęście jej dobry przyjaciel załatwił jej klucze do tej strzelnicy, która w sumie była postawiona z jej inicjatywy. W większości należała do niej. Bo liedy wyjeżdżała, oddała klucze, ale teraz dała radę je odzyskać i wiedziała, że większość swojego czasu będzie spędzać właśnie tutaj. Może nawet wykupi pozostałą część strzelnicy, by mieć ją na własność?

Nagle, rozległ się głuchy huk. Kyōtani trafił w ścianę, zamiast w tarczę.

- Ała, nie pod spodniach! - Krzyknęła, nie podnosząc nawet na niego wzroku.

Kentarō wywrócił oczami na jej uwagę i ponownie załadował śrut do broni. Po którymś już z rzędu strzale, który nie trafił w czarną tarczę, siatkarz się zdenerwował.

- Ta broń jest zepsuta! - Zerwał karteczkę ze swojej brwi i rzucił ją gdzieś na bok.

- Dlaczego? - Wstała i podeszła do niego.

- Zobacz! Nie mogę trafić w czarne! - Pokazać palcem na ekran, gdzie każdy pocisk był w inną stronę świata.

- Przesuń się. - Odebrała od niego broń i szybko przeładowała.

Odpowiednio się ustawiła i oparła stabilnie broń w miejscu tak, by ręce jej nie drżały. Kyōtani patrzył to na nią, to na monitor, chcąc wiedzieć, gdzie dziewczyna trafi.

Była skupiona aż nadto, przymykała jedno oko i próbowała dobrze wymierzyć. Kiedy celownikiem przez lunete namierzyła odpowiednio tarczę, wstrzymała na moment oddech, a jej palec wylądował na spuście.

Usłyszał strzał, ale Sakura jeszcze przez chwilę patrzyła przez lunete. Kiedy już zapamiętała, jak był ustawiony celownik, opuściła broń i spojrzała na monitor.

- Działa i to doskonale. - Uśmiechnęła się, oddając mu broń - Po prostu musisz poćwiczyć. Nie od razu będziesz trafiał w czarne.

Wróciła na swoje miejsce, zostawiając zdezorientowanego blondyna z wzrokiem wbitym w monitor. Śrut zrobił idealnie okrągłą dziurę w tarczy. Strzał w dziesiątkę.

Zerknął na siedzącą niedaleko czerwonooką, ktoś wciąż coś pisała. Liczyła punkty. Postanowił o coś zapytać.

- Jak długo strzelasz?

Przestała pisać, ale nie odpowiedziała od razu. Wzięła wdech i dopisała ostatnie liczby, po czym postanowiła odpowiedzieć.

- A bo ja wiem? Jakieś...Hm... - Zastanowiła się - Pięć lat?

Chłopakowi podświadomie opadła szczęka, podniósł wysoko brwi zdumiony.

- I co? Jesteś tak wyćwiczona, że trafiasz same dziesiątki? - Spytał z kpiną słyszalną w głowie.

- Na testach w wojsku byłam w grupie snajperów. - Odpowiedziała beznamiętnie i wstała, podchodząc do niego - Każdego z nich rozpieprzyłam w konkurencji zarówno krótko, jak i długodystansowej. - Uśmiechnęła się niewinnie - Ale nie przyjęli mnie, bo miałam lepsze predyspozycje do Służby Więziennej. - Wzruszyła ramionami, stając centralnie przed nim.

Odłożył delikatnie broń na bok i już miał coś odpowiedzieć, ale Sakura oparła dłonie na ściankach, które otaczały jedno ze stanowisk, a pomiędzy nimi stał właśnie blondyn.

- Masz jeszcze jakieś pytania? - Spytała, nieco zniżając swój głos, który stał się bardziej pociągający - Możliwe, że odpowiem na każde. - Spojrzała mu w oczy - Albo wytłumaczę coś, czego nie rozumiesz.

Serce siatkarza mało co nie wyleciało z jego piersi przez bliskość dziewczyny. Zaczął w tej chwili miewać dziwne myśli, takie, jakich nie miał nigdy wcześniej.

Czuł niewyobrażalne gorąco, zaczął przez to szybciej oddychać. Dziewczyna przeniosła dłonie na blondyna i skrzyżowała je za jego karkiem. Tak cholernie jej się podobał, że nie mogła na to nic poradzić. Samą ją do niego ciągnęło.

- Podobasz mi się. - Mruknęła niemalże w jego usta.

- C-Chcesz mnie pocałować? - Spytał całkowicie zszokowany.

- Zamierzam to zrobić. - Zaraz po tym, delikatnie musnęła swoimi wargami jego.

Pogłębiła pocałunek, kiedy tylko zauważyła, że nie stawia oporu. Kyōtani złapał ją w talii, zamienił ich miejscami i posadził czarnowłosą na blacie stanowiska, sam stając pomiędzy jej nogami.

Przyciągnęła go bliżej siebie i zamknęła oczy. Kiedy nastolatek zaczął błądzić dłońmi po jej talii, nieświadomie zachęcił ją do odważniejszych czynów.

- Od dzisiaj... - Odsunęła się od niego, cicho dysząc - Będziesz moim Kochankiem. Nie przyjmuję odmowy.

Wsunęła dłoń pod jego bluzę i go pocałowała, tym razem jednak bardziej zachłannie, ponownie się poddał.

Oboje byli zaskoczeni takim obrotem spraw, Sakura na przykład myślała, że blondyn będzie bardziej się zapierał przed wszystkim, a tu takie zdziwienie. Choć w sumie to było dla niej ogromne ułatwienie. Ale przecież nie chciała się z nim wiązać, to wszystko miało być bez zobowiązań. Tylko i wyłącznie po to, żeby oboje czuli się dobrze.

Zrobił krok w przód, Sakura sięgnęła za niego i położyła dłonie na dole pleców złotookiego. Zaczęła sunąć niżej, aż włożyła dłonie pod jego spodnie. Ścisnęła jego pośladki przez materiał bokserek i popchnęła w swoją stronę, dociskając jego krocze do swojego i tak jeszcze kilkakrotnie.

Cicho jęknął w jej usta, na co delikatnie się uśmiechnęła i postanowiła kontynuować zabawę na sucho. W tym momencie dziękowała sobie, że nie pozwoliła montować kamer w środku strzelnicy.

Skrzyżowała nogi za jego udami tak, by bardziej do niego przylegać. Nie przeszkadzał im fakt, że byli w ubraniach, bo i tak czuli niesamowitą przyjemność. Blondyn schylił się ku niej i przyłożył usta do szyi dziewczyny.

Odchyliła głowę do tyłu, dając mu większą swobodę ruchów. Blondyn na jej prośbę przyspieszył ruchy i kiedy ona cichutko jęknęła, ugryzł ją w szyję. Zacisnęła powieki, bo akurat to ją zabolało, ale zaraz o tym zapomniała.

Tego wieczoru, choć nie doszło do tego docelowego zbliżenia, to usatysfakcjonowana Sakura mogła słyszeć, jak Kentarō jęczy jej imię z przyjemności.

I wiedziała, że Kyōtani jest już jej.

**********************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro