Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*miesiąc później*

- Co wy na to, by pójść wspólnie na siłownię? - Spytała Mia, siedząc na podłodze przed resztą drużyny - Mój tata ma swoją prywatną, mogę go poprosić, żeby w poszczególne dni nam ją udostępnił.

- Kawai-San, ty też ćwiczysz? - Spytał dla pewności Yaku.

- Pewnie! - Zawołała z uśmiechem, dziwiąc chłopców - Lubię ćwiczyć. - Przyznała.

- To ja mam pomysł... - Zaczął Kuroo i wstał, po czym usiadł obok Kawai, zarzucił jej ramię przez barki - Jeśli wygramy z tobą na siłowni, ty jako dobra menadżerka stawiasz nam obiad. Co ty na to? - Spytał z uśmiechem na nią patrząc.

Kawai podniosła jedną brew ku górze i odwzajemniła jego przebiegły uśmiech.

- Nie ma sprawy! - Również objęła nastolatka ramieniem, wprowadzając w osłupienie - Jedna osoba do jednej konkurencji, na pewno zapoznam was z nowymi, fajnymi ćwiczeniami!

Kuroo jednak po chwili się zaśmiał, Kawai była tak pewna siebie, że to aż go rozczulało. Współczuł jej tylko tego, że wyda masę pieniędzy na ich jedzenie.

***

Cała drużyna zawitała na siłownię, dużą i przestronną.

- Okej, więc...Tam po prawo są szatnię. - Wskazała dłonią - Idźcie się przebrać, na naszykuje wodę i ręczniki... - Mówiła, miło się uśmiechając - A potem każdy zrobi sobie rozgrzewkę według swojego uznania. - Złączyła dłonie przed sobą - Okej?

- Okej! - Zawołali chłopcy i poszli przebrać się do szatni.

Blondynka przyniosła z zaplecza butelki z wodą i postawiła je pod ścianą, po czym to samo zrobiła również z ręcznikami.

Postanowiła również iść się przebrać. W kantorku szybko przebrała się w białe legginsy z wysokim stanem oraz krótką, przyległą bluzkę z długimi rękawami, również w tym samym kolorze. Na stopy założyła swoje ulubione, czarne sportowe buty i zaczęła szukać po kantorku gumki do włosów.

Kiedy w końcu ją znalazła, wyszła z pomieszczenia i zaczęła wiązać włosy w wysoki kucyk.

Chłopcy wyszli z szatni, którą wcześniej wskazała im Kawai i stanęli jak wryci, patrząc na nią. Od razu było widać, że jest wysportowana. Kuroo przeklnął w myślach.

- Chyba jednak nie postawi nam obiadu. - Parsknął śmiechem Yaku - Ma fajny tyłek.

Kuroo mu przytaknął.

Niedługo potem wszyscy zaczęli się rozgrzewać, w tym i nowa menadżerka chłopców. Oczywiście, siatkarze Nekomy wciąż byli tylko nastoletnimi chłopakami, więc nie mogli się powstrzymać od obserwowania blondynki, gdy ta się rozgrzewała z Inuoką.

- Woah! - Zawołał brązowowłosy - Ja też tak mogę się rozciągnąć? - Spytał, gdy Kawai bardzo powoli zrobiła szpagat, patrząc na niego.

- Wiesz...Jeśli wcześniej nie kładłeś odpowiednio nacisku na rozciąganie podczas ćwiczeń...To może lepiej nie próbuj. - Uspokoiła jego zapał i uśmiechnęła się - Możesz sobie coś naderwać.

Dziewczyna zmieniła pozycje i zrobiła deskę, co również wykonał Ikuoka. Postanowił, że będzie rozgrzewał się z nią, Mia nie miała nic przeciwko.

Blondynka spojrzała na siatkarza, który powoli robił się już czerwony. Podniosła jedną brew ku górze.

- Czy siatkarze czasami nie powinni być wysportowani? - Spytała z rozbawieniem, a chłopak spojrzał na nią.

Pokiwał głową, nie mogąc nic powiedzieć.

- Dobra, to dawaj dalej.

Mia zaczęła powoli podnosić się i opadać, robiąc pełne pompki. Chłopak starał się jej dorównać i całkiem sprawnie mu to szło.

Chłopcy, którzy skończyli się rozgrzewać, złapali za wody i patrzyli, jak Inuoka dalej męczy się z rozgrzewką dziewczyny.

Mia wstała i rozruszała się jeszcze delikatnie, po czym obwieściła koledze, że rozgrzewka dobiegła końca.

- Nie było tak źle. - Powiedział uśmiechnięty.

- Spokojnie, to dopiero początek. - Odwzajemniła jego uśmiech i odeszła, chcąc napić się trochę wody.

Inuoce zrzedła mina.

- Oi, Kawai-Chan, to kto pierwszy się z tobą zmierzy? - Spytał Kuroo, patrząc na nastolatkę - I w czym?

- Jeśli tak bardzo palisz się do ćwiczeń, możesz zacząć. - Zaśmiała się i szturchnęła go zaczepnie ramieniem.

- Wątpisz we mnie?

Pokręciła głową z małym usmieszkiem.

Prowokuje mnie. Definitywnie.

- No i okej! Pokaże ci siłę Kapitana! - Zawołał, a Kawai odłożyła bidon na bok.

- Mam nadzieję, że masz mocny brzuszek. - Zaśmiała się i poklepała go po wcześniej wymienionej części ciała - W tym ćwiczeniu bardzo ci się przydadzą te mięśnie.

***

Kuroo robił naprawdę mozolnie brzuszki. Kawai spojrzała na niego.

- Co tak słabo, Kapitanie? - Uśmiechnęła się, podciągając.

Ich konkurencją było zawiśnięcie głową w dół na worku bokserskim i zrobienie conajmniej trzydziestu brzuszków. Kuroo wymiękał już po dziesiątym, ale warto zaznaczyć, że te brzuszki były znacznie trudniejsze, niż te klasyczne. I o wiele bardziej wyczerpujące.

- Te mięśnie to chyba kupiłeś na targu. - Zaczepiła go i ostatni raz się podciągając, złapała dłońmi za łańcuch, na którym wisiał worek i zeskoczyła na podłogę.

Pierwsza dobiła trzydziestu powtórzeń.

Kuroo spróbował zrobić kolejne pięć, ale po drugim się poddał i zeskoczył na ziemię. Usiadł na podłodze i spojrzał na blondynkę. Kawai podała mu bidon z wodą i kucając przy nim, roztrzepała włosy Kapitana.

- Czyli nici z obiadu. - Parsknął śmiechem.

- Nie do końca... - Odsunęła od niego dłoń - Moja mama przygotowała nam obiad. - Podniosła się - Chodź ze mną, pomożesz mi przynieść pudełka.

- Dobrze.

Kuroo powoli wstał i wyszedł z siłowni na klatkę schodową, oboje zaczęli wchodzić wysoko do góry.

- Siłownia jest łączona z waszym domem? - Spytał zaciekawiony, na co Mia przytaknęła - To super. Możesz ćwiczyć, kiedy chcesz.

- Tak, o ile tata nie ma treningów z kolegami lub klientami.

- Dużo ćwiczysz?

- Wiesz...Zazwyczaj przychodzę poćwiczyć kiedy się nudzę lub mam gorszy dzień. - Przyznała, stąpając wolno po schodach - Więc często to robię. - Zerknęła na niego.

Czarnowłosy pokiwał głową.

Niedługo potem dotarli do domu Mii. Weszli do środka, a do nozdrzy Kuroo dotarł przepiękny zapach jedzenia.

- Momentalnie zrobiłem się głodny. - Mruknął, łapiąc się za brzuch, który zaburczał.

- Spokojnie, Kuroo. Za chwilę coś zjesz. - Poklepała go po ramieniu i łapiąc za nadgarstek, pociągnęła do kuchni - Mamo, jesteśmy! Przyszliśmy po obiad.

Blondwłosa kobieta spojrzała na nich z uśmiechem i kiwnęła głową, wykładając ostatnia porcje do pudełek, po czym zamknęła je.

- Tutaj macie wszystkie obiady, a woda jak zawsze jest na zapleczu, słońce. - Powiedziała kobieta i delikatnie podała im dwie duże siatki z jedzeniem - Smacznego!

- Dziękujemy! - Nastolaykowie skłonili się wpas i zabrali torby, wychodząc z domu.

***

- Fajnie dzisiaj było. - Przyznał Lev, kiedy wszyscy wyszli z siłowni przed jej budynek.

- Było miło. - Kenma delikatnie uśmiechnął się do Mii.

- To dobrze, że się wam podobało. - Kawai przyznała szczęśliwa - Pamiętajcie, że jeśli potrzebujecie poćwiczyć to możecie śmiało się do mnie zgłosić... - Splotła dłonie przed sobą i zaczęła bawić się swoimi palcami - Albo po prostu, jeśli będziecie czegoś potrzebować... - Dodała już nieco nieśmiało.

Chłopcy uśmiechnęli się rozczuleni jej zachowaniem. Była po prostu urocza. I nikt nie mógł im powiedzieć, że nie.

Inaczej dostałby łomot.

- To do jutra, Kawai-Chan. - Pożegnał się z nią Kuroo, machając jej dłonią.

- Pa, Kawai-San!

- Do jutra, Kawai-Senpai!

Mia pomachała im dłonią na pożegnanie i patrzyła, jak powoli odchodzili w stronę przystanku autobusowego. Licealistka po niedługiej chwili odwróciła się i weszła z powrotem do budynku, a potem na górę, do domu.

*dwa dnia później*

Blondynka cicho mruknęła coś pod nosem, gdy jej telefon zabrzęczał. Westchnęła i przekręcając się na bok, sięgnęła urządzenia na oślep.

- Halo? - Mruknęła zaspanym głosem.

- Wstawaj, śpiąca Kocico.

Usłyszała charakterystyczny śmiech Tetsurou.

- Hm? - Spytała po chwili ciszy - Stało się coś?

- Pewnie, że tak. Wstawaj i się ubieraj, wyciągam cię na miasto.

- Ale że teraz? - Ziewnęła cicho.

- Będę za dwie godziny, masz czas, żeby się naszykować.

- Okej~ - Ponownie ziewnęła i opadła na łóżko, nie rozłączając się.

Kuroo usłyszał szelest w telefonie. Pokręcił głową ze zrezygnowaniem i sam wcisnął czerwoną słuchawkę.

***

- Tak, tak, pierwsze drzwi na prawo, słońce.

Usłyszała przutłumiony głos swojej matki. Wtedy drzwi do jej pokoju się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny, jak Kuroo.

- Miałaś być już gotowa, Kawai-Chan! - Zawołał, patrząc jak nastolatka zakopuję się bardziej w kołdrze.

- Chce spać. - Mruknęła - Jesteś okropny.

Kuroo ściągnął z niej kołdrę i spojrzał na jej piżamę. Miała dosyć krótkie, dopasowane, czarne spodenki i sportowy stanik w kolorze krwistej czerwieni.

Chłopak zarzucił z powrotem na nią kołdrę. Westchnął i oparł dłonie na biodrach.

- Wstawaj i się ubieraj. Już południe, w końcu nie zdążymy nigdzie pójść.

Blondynka podniosła się i usiadła na łóżku, przecierając zaspaną twarz dłońmi. Kuroo spojrzał na jej roztrzepane, blond włosy, które były związane w dwie wysokie kitki i zaśmiał się.

- Wyglądasz jak sto nieszczęść. No już, zbieraj się. - Złapał ją za nadgarstki i pociągnął, by wstała.

Licealistka wpadła na jego tors i mruknęła coś cicho, opierając o niego swój policzek.

- Kawai-Chan, rozbudź się wreszcie. - Potrząsnął nią.

Dziewczyna zadarła głowę do góry i oparła brodę o jego tors, patrząc siatkarzowi w oczy.

- Nie możemy zostać i iść spać? - Spytała błagalnie, patrząc na niego zamglonym wzrokiem.

- Nie, nie możemy. Ubieraj się.

Kiedy nastolatka zrezygnowana odwróciła się, Tetsurou nie mogąc się powstrzymać, dosyć mocno klepnął ją w tyłek.

- Pospiesz się!

Brązowooka rozbudziła się i masując obolałe pośladki, podeszła do szafy i otworzyła ją.

Wyciągnęła z niej krótką, czerwoną bluzę z kapturem i czarne, sportowe legginsy. Odwróciła się do Tetsurou.

- Może być? - Spytała, pokazując mu ciuchy.

- Nie znam się. - Wzruszył ramionami - Ale wygląda spoko.

Wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju do łazienki, by się przebrać. Kuroo za ten czas usiadł na jej łóżku i rozejrzał się po pokoju.

Był dosyć schludny i nie było w nim wiele rzeczy. Zaledwie łóżko, biurko z fotelem i szafa. Na środku pokoju był również duży, puchowy dywan. Na ścianie naprzeciw łóżka, wisiał średniej wielkości telewizor.

- Idziemy? - Spytała, wchodząc do pokoju. Była już gotowa.

- Pewnie.

Kuroo podniósł się szybko z łóżka i skierował w jej stronę, niedługo potem wyszli z budynku.

~

Trening Nekomy trwał już dobre dwie godziny. W końcu jednak Trener Nekomata stwierdził, że da chłopcom chwilę odpoczynku, a sam zamówi obiecane im jedzenie i wspólnie poczekają na dostawę, odpoczywając.

Lev siedział po turecku za Kawai i czesał jej włosy. Kuroo podszedł do nich z bidonem, zaciekawiony tym, co robią.

- Co robisz? - Spytał do szarowłosego.

- Kawai-Senpai poprosiła mnie, żebym zrobił jej warkoczyki.

Kapitan zmarszczył brwi.

- Umiesz?

- Pewnie! Mam starszą siostrę...Jak byliśmy mali to często bawiłem się jej włosami i robiłem jej fajne fryzury.

Tetsurou kiwnął głową i patrzył, jak siatkarz powoli czesze jej długie, blond włosy. Były naprawdę ładne i wydawały się być bardzo miękkie.

- Ej...Nauczysz mnie? - Kuroo przysiadł się do Haiby.

- Pewnie. Patrz...To akurat jest mega proste.

Kuroo obserwował, jak młodszy kolega sprawnie plecie z kilku mniejszych pasm jej włosów, cienkiego i długiego warkoczyka.

Kiedy Kuroo powiedział, że nie rozumie, Lev kazał mu wyznaczy mniej więcej takie same, trzy pasma włosów.

Kiedy już to zrobił, Lev kazał swojemu Senpaiowi patrzeć na to, co robi i naśladować go.

W ten sposób przez następną godzinę chłopcy siedzieli i zaplatali włosy licealistki, ale co się oszukiwać, z długimi włosami było zawsze dużo roboty. A Kawai miała je aż do połowy ud, no i były dosyć gęste.

- Kawai-Chan, jak długo zapuszczałaś włosy? - Spytał Kuroo, który swoją drogą nauczył się robić już warkoczyki.

- Od dziecka tylko podcinałam końcówki. - Przyznała, patrząc w telefon - A co? Coś z nimi nie tak?

- Nie. Są fajne, takie miłe w dotyku.

Lev pochylił się nad jej ramieniem.

- Zostawiasz sobie te warkoczyki? Będziesz miała później fajne loczki, jak je rozpuścisz.

- Wiem, właśnie dlatego was poprosiłam o to. - Powiedziała, uśmiechając się do siatkarza - Po treningu je rozpuszczę.

- Okiś~

Lev wrócił do zaplatania włosów nastolatki. Niedługo potem do zabawy dołączył również Yaku i tym sposobem całą trójka miała zajęcie jeszcze przez następne pół godziny .

- Dobra... - Mruknął Lev, zawiązując ostatni z warkoczyków - Gotowe.

Dziewczyna spojrzała na nich i parsknęła śmiechem, gdy po chwili zerknęła na swoje odbicie w telefonie.

- Śmiesznie wyglądam...Ale przynajmniej będą śliczne, jak je później rozplącze. - Powiedziała - Dziękuję, chłopcy!

Cała trójka uśmiechnęła się dumnie z siebie, gdy Kawai pogłaskała ich po głowach.
**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro